Przed paroma minutami obejrzałem "Uciekiniera" na TVN. Thomas zagrał wspaniale. Doskonale pokazał zwierzęcą siłę pchającą człowieka w absurdalne zachowania, kiedy za wszelką cenę chce odzyskać wolność. Widać, że włożył w swoją rolę wiele serca. Nieźle stworzył psycholgiczny obraz granej przez siebie postaci: zawziętego, upartego, nieobliczalnego zabijakę. Świetny jest moment, kiedy Arnold próbuje powstrzymać Chico przed samobójczym sprintem. Wspaniale widać tu charyzmę Rosalesa oraz to jak przekonująco potrafił zagrać silną osobowość próbującą odnaleźć się w ekstremalnych sytuacjach. Jego samobójczy bieg po wolność był chyba najbardziej poruszającą scena tego filmu. Jego głowa wybucha, ale pamięć o jego heroicznej postawie będzie trwać w umysłach współwięźniów na zawsze jako przykład tego do czego zdolny jest człowiek, któremu odebrano coś najważniejszego: wolność. Jak ktoś to kiedyś napisał:"Lepiej umrzeć stojąc niż żyć na kolanach. Postawa Chico jest kwintesencją tych słów. Uniwersalna, ponadczasowa i trochę niedoceniona rola tego przesympatycznego i szalenie charakterystycznego aktora.