Grobowiec Erica Stylesa

"Legendary: Tomb of the Dragon" – tytuł najnowszego filmu Erica Stylesa ("Zajście awaryjne", "Związki rodzinne") – niektórych widzów może przyprawić o chrapkę na atrakcyjne kino przygodowe.
"Legendary: Tomb of the Dragon" – tytuł najnowszego filmu Erica Stylesa ("Zajście awaryjne", "Związki rodzinne") – niektórych widzów może przyprawić o chrapkę na atrakcyjne kino przygodowe. Warto biedaków jednak przestrzec: jeśli szukacie atrakcji, nie znajdziecie jej w ani jednej scenie omawianego dzieła. Tytuł "Legendary" jest tyleż przebojowy, co gołosłowny.

Fabuła filmu skupia się na poszukiwaniach legendarnego wodnego potwora, siejącego wrzawę w malowniczej chińskiej wiosce. Scott Adkins występuje tu w roli kryptozoologa Travisa Prestona; na ekranie towarzyszy mu Dolph Lundgren – jako antagonista, łowca kryptyd Harker. Obaj obsadzeni – jedyni znani spośród członków niedużego zespołu aktorskiego – wypadają w swoich rolach naturalnie i kompetentnie. W przypadku Adkinsa, który dotychczas grywał raczej drewniano, jest to pierwszy naprawdę udany występ filmowy. Niemniej sam obraz rozczarowuje – nawet, jeśli ogląda się go tylko ze względu na znane nazwiska.

W "Legendary" dużo się mówi (najczęściej bez sensu), a niewiele robi; akcji jest tu jak na lekarstwo. "Tomb of the Dragon" ma również szansę stać się wielką nadzieją ramówki telewizji Puls. Efekty CGI z udziałem tytułowego Legendarnego wołają o pomstę do nieba. Wodny stwór miota się w kadrze z gracją godną milusińskich bestyjek rodem z kultowych filmowych pomyłek lat 50. i 60.

Można odnieść wrażenie, że "Legendary: Tomb of the Dragon" został wyreżyserowany na oślep. Film wypełnia ogrom błędów, wiele źle podjętych decyzji reżyserskich. Nie wierzę, że doświadczony twórca nakręciłby projekt takiego kroju świadomie.

Pod koniec dziewięćdziesięciominutowego seansu Eric Styles ostatecznie kwituje "Legendary" jako film nieudany, a nawet nieudolny: szósta w karierze Walijczyka fabuła co do joty wyczerpuje komput klisz i frazesów, jakimi postanowił operować Styles. "Tomb of the Dragon" to mdły miszmasz, chybione połączenie "Anakond: Polowania na Krwawą Orchideę", dramatu "Loch Ness" Johna Hendersona i dowolnie wybranego filmu akcji klasy "B". Obraz nakręcony bez żadnej inwencji twórczej.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones