Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja wyd. DVD filmu

Tata psychopata

Rodzicom, którzy stracili dzieci, współczują wszyscy. Nic więc dziwnego, że po serii skandalów obyczajowych ze swoim udziałem Mel Gibson postanowił zagrać policjanta mszczącego się na mordercach  córki. Aktor dobrze czuje się w tej roli: ma cierpienie wypisane na twarzy, w oczach – obłęd, a w dłoni pistolet, którym wymierza sprawiedliwość. Takiego Gibsona lubimy wszyscy: twardego i nieustępliwego, ale niepozbawionego też szlachetnych odruchów.

W "Furii", opartej na głośnym brytyjskim miniserialu z 1985 roku, gwiazdor wciela się w postać Thomasa Cravena, owdowiałego detektywa z Bostonu. Oprócz ścigania przestępców, jedynym zajęciem bohatera jest rozmyślanie o córce, Emmie (Novakovic), która odbywa staż w potężnej korporacji. Dziewczyna zapowiedziała właśnie przyjazd, w związku z czym Craven od tygodnia szykuje powitalną kolację. Wizyta kończy się jednak tragedią – najpierw Emma dostaje ataku tajemniczej choroby, a chwilę potem zostaje brutalnie zamordowana. Craven, próbując na własną rękę znaleźć zabójców, wpada na trop afery sięgającej szczytów władzy.

Ciąg dalszy nietrudno przewidzieć: bójki i strzelaniny przeplatają się z retrospekcjami, w których bohater wspomina zabawy z małą Emmą. Łączenie scen brutalnej przemocy z ckliwymi familijnymi obrazkami  nie wychodzi twórcom najlepiej. "Furia" niebezpiecznie balansuje na granicy emocjonalnej tandety, a  w paru miejscach wręcz ją przekracza (patrz: zakończenie filmu).



Kryminalna intryga nie robi wielkiego wrażenia, zwłaszcza że scenarzyści wykorzystują zgrany do cna motyw diabolicznej korporacji, która przejmuje kontrolę nad krajem. Ileż to razy oglądaliśmy już skorumpowanych kongresmenów wyciągających ręce po brudne pieniądze oraz złych prezesów wydających wyroki śmierci na Bogu ducha winnych ludzi.

"Furia" ma jednak swoje "momentyObcujemy wówczas z pierwszorzędnym dreszczowcem, w którym aktorzy przypominają graczy rozgrywających życiową partię pokera.  Uwagę zwraca przede wszystkim Ray Winstone jako Jedburgh – były brytyjski wojskowy zajmujący się brudną robotą. W przypadku postaci Gibsona od początku wiadomo, że jego detektyw nie ma nic do stracenia i prędzej zginie, niż da się złamać. Jedburgha trudniej jest rozgryźć – do samego końca nie wiadomo, czy pozostanie cynikiem, czy też postanowi odkupić swoje winy. Winstone rzadko pojawia się na ekranie, ale praktycznie każda scena z jego udziałem to popis mistrzowskiego, ograniczającego ekspresję do minimum aktorstwa.   

Znajdujące się na płycie DVD dodatki nie odbiegają od średniej krajowej: "making of", który praktycznie streszcza cały film, wywiady z twórcami oraz zwiastun. Obraz w formacie 16:9, dźwięk – Dolby Digital 5.1. Do wyboru lektor bądź napisy.


Moja ocena:
6
Łukasz Muszyński
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje