Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Gwiezdny kod

Walka i filozofia to główne tematy niemal każdego filmu jaki wyszedł od rodzeństwaLanyiLilly Wachowskich. Mieliśmy to w legendarnym już dzisiaj "Matriksie", "V jak Vendetta" czy "Atlasie chmur".Podobnie jest w "Jupiter: IntronizacjaZ tym że tutaj jest znacznie więcej wpadek i mielizn niż w którymkolwiek z wyżej wymienionych.





Tytułowa Jupiter Jones (Mila Kunis- "Oz: Wielki i Potężny") jest córką rosyjskiej imigrantki (Maria Doyle Kennedy- "Dynastia Tudorów"), mieszkającą nielegalnie w Chicago. Jej życie ciężko uznać za udane: dziewczyna na co dzień sprząta z matką i ciotką mieszkania bogaczy, o wszystko musi błagać zarządzającego rodzinną firmą wujka, a jej związki kończą się fatalnie. Pewnego dnia ktoś próbuje ją zabić. Przed pewną śmiercią ratuje ją sztucznie wyhodowany Likantant Caine Wise (Channing Tatum- "21 Jump Street"). Jupiter dowiaduje się, że jest odrodzoną królową z rodu Abrasax i zgodnie ze starymi dokumentami jest właścicielką Ziemi. Ten fakt nie wszystkim się spodoba, a kiedy panna Jones upomni się o swoje prawa, życie jej i jej bliskich, będzie nieustannie zagrożone.



Wachowskiemoże bardziej niż trochę przeszarżowały w swoim zamyśle i stworzyli film mało logiczny i nierówny. Jupiter miota się po całej galaktyce, od jednego członka rodziny Abrasax, do drugiego, a każdy z nich stara się ją przekonać do swojego sposobu myślenia i stanięcia po jego stronie w niekończącej się nigdy walki rodzeństwa o dominację. A tu gra toczy się o wieczne życie, zaś w samej jej sercu znajdzie się Ziemia.



Aktorsko, choć nie najgorsze, to też nie ma zbyt dużego zachwytu.Kunisw pierwszych scenach filmu nieustannie narzeka na beznadziejność swojego życia, w drugiej części jest wiecznie zaszokowana, a pod koniec staje się twardą kobietą i wyłazi z niej królowa, za jaką ją wszyscy biorą. Partnerujący jejTatumjest sztywny jakby kij połkną i gdyby nie latające buty zapewne nie przyciągnąłby uwagi.Sean Bean("Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia") został tu chyba wstawiony na siłę, bo pomysłu na jego postać zupełnie zabrakło.



Nieco lepiej wypada tu rodzeństwo Abrasax.Tuppence Middleton("Nauka spadania") jako Kalique to sprytna manipulatora, niby stojąca z boku, a jednak to ona przekona Jupiter do odzyskania majątku, tym samym zmuszając braci do rywalizacji. A na ich walce skorzysta tylko ona. TitusDouglasa Bootha("Noe: Wybrany przez Boga") sprawia wrażenie psotnego cherubinka, ale jak sam przyznaje jego życie tylko wtedy ma sens, kiedy może zdrowo nakłamać. Ale i oni grają dość przewidywalne. Jedyną osobą, która postarała się dać trochę życia w swoją postać jestEddie Redmayne("Teoria wszystkiego"). Jego Balem jest niebezpiecznie zmienny: sprawia wrażenie spokojnego i opanowanego, by niespodziewanie wybuchnąć niepohamowanym gniewem.



"Jupiter: Intronizacja"nie jest całkiem filmem nieudanym, bo jest tu jednak kilka ciekawych momentów, jak chociażby biurokracja, która rządzi nawet w najbardziej rozwiniętych światach. Spodobała mi się również scenografia i kostiumy, efekty specjalne są bez zarzutu, zaś muzyka pasuje do akcji. Niemniej filmowiWachowskichsporo zabrakło, a jego potencjał nie wykorzystano do końca. Nie przekonuje mnie również mordowanie ludzkości i przerabianie jej na eliksir młodości, w którym trzeba się wykąpać, zwłaszcza że jeden z bohaterów stwierdza, że sposób zabijania jest humanitarny.



Jak na razie nikt nie przebąkuje o ewentualnej kontynuacji, ale skoro mamy do czynienia z Intronizacją,to możemy założyć, że prędzej czy później panna Jones powróci z całym kosmicznym towarzystwem. Dobrze by było jednak dać tu więcej logiki. Pytanie też kto mógłby być tutaj przeciwnikiem dla władczyni Ziemi, skoro z Abrasaxami już się rozprawiła? Niemniej życzę Wachowskimpowodzenia.




Moja ocena:
6
Nie ma złych filmów, są tylko wybredni widzowie
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje