Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja wyd. DVD filmu

W labiryncie przeznaczenia

Szary urzędniczyna, ochroniarz gangstera, który widzi przyszłość, beznadziejnie zakochany lekarz i obiecująca gwiazdeczka muzyki pop. Każde z nich egzystuje w innym świecie, nic ich nie łączy, mogliby przeżyć całe życie w błogiej nieświadomości swojego wzajemnego istnienia. Czy aby na pewno? Debiutujący w kinie Jieho Lee udowadnia nam, że wszystko jest ze sobą misternie powiązane, a świat to zagmatwany labirynt ludzkich żywotów, tylko z naszej indywidualnej perspektywy może się wydawać, że nie ma sensu. Wystarczy jednak spojrzeć na wszystko z dystansu, by okazało się, że zdarzenia z pozoru przypadkowe czy też bez znaczenia, w rzeczywistości decydują o czyimś być-albo-nie-być.

W trzech nowelach Lee odsłania przed nami kolejne elementy układanki, które składają się na życie bohaterów na przestrzeni kilku miesięcy. Początkowo zdarzenia wydają się przebiegać w sposób przypadkowy, pod wpływem impulsu, nagłego widzimisię. Jednak już przy drugiej nowelce orientujemy się, że przypadek nie istnieje, że wszystkie te pojedyncze zdarzenia zostały z góry dopasowane. W trzeciej odsłonie poznamy odpowiedź, dlaczego tak się stało.

I tu pojawia się problem. Fabuła zostaje zamknięta, wszystkie wątki powiązane, całość składa się pięknie w jedną całość. I tylko sensu w tym brak. Myśl przewodnia jest bowiem banalna, co jeszcze samo w sobie nie jest zarzutem. Jednak po coś ta myśl została przywołana. Czy ma to być impuls do wzmocnienie wiary w "Boży plan"? Jeśli tak, to mamy do czynienia z całkowitym niewypałem. Jieho Lee nie wykrzesał z obrazu wystarczająco dużo pasji, mistycyzmu. A może miał to być film demaskujący Boga jako demiurga-manipulatora? Ale Lee nie chce stawiać tak daleko idącej tezy, wręcz przeciwnie, mimo że całość właśnie wskazuje na bezdusznego architekta skomplikowanych ludzkich dróg, koniec pozostaje pozytywny. "Odwrócić przeznaczenie" zostaje zawieszone w próżni, a pytanie o to, po co film powstał, pozostaje bez odpowiedzi.



Aktorsko obraz prezentuje się znośnie. Nie ma co liczyć na wielkie kreacje, nie doznamy żadnego katharsis czy też olśnienia talentem. Mimo gwiazdorskich nazwisk, o obsadzie można powiedzieć jedynie tyle, że sprawnie radzi sobie ze scenariuszem, unikając większych wpadek. W przypadku Frasera czy Gellar można to odczytać jako pochwałę. Ale już od Bacona czy Whitakera należało oczekiwać więcej.

"Odwrócić przeznaczenie" to próbka mainstreamowego kina niezależnego. Gwiazdy dały się uwieść projektowi w stylu "21 gramów", ale poza formą z kinem niezależnym obraz ma niewiele wspólnego. Da się to obejrzeć bez większych problemów, gorzej jednak będzie z jego zapamiętaniem.

Polskie wydanie DVD niestety jest dużo uboższe od zagranicznych. Przede wszystkim nie otrzymaliśmy filmu w kinowej wersji, lecz przyciętą do formatu 1.78:1. Film ogołocono też z dodatków, na które w wydaniu amerykańskim składają się: komentarz reżysera, scenarzysty, operatora i montażysty, sceny usunięte i wpadki na planie. Może to niewiele, ale mimo wszystko szkoda.

Moja ocena:
6
Marcin Pietrzyk
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje