W prawdziwym życiu, po tym co działo się 30 lat wcześniej, raczej nikt by się nie decydował na odnawianie kontaktu, spotykanie się, czy imprezowanie. A na pewno nie obecnie urzędujący minister. Ani nikt, kto ma poukładane życie i nie chce wracać do przeszłości, bo nie chce, żeby ktoś coś odgrzebywał i wypominał. Serial dobry, choć lekko zagmatwany i nie zawsze wiadomo who is who w 1992 roku. Młodzi ludzie, impreza, alkohol, narkotyki, woda, słoneczko, nagie ciała - trzeba się liczyć z konsekwencjami. W takich okolicznościach żadna dziewczyna nie może sobie założyć, że "na tej wyprawie nikt mnie nawet nie dotknie". Oczywiście nikogo nie usprawiedliwiając.
A niby dlaczego dziewczyna nie może sobie tak założyć?
A chłopak? Też nie może sobie założyć, że go w takich okolicznościach nikt nie dotknie?
Wydaje mi się, że w cywilizowanym świecie każdy powinien czuć się bezpiecznie, zwłaszcza wśród przyjaciół. I o tym między innymi jest ten serial. O wściekłości i chęci zemsty za nadużycie zaufania. Kobiety mają prawo czuć sie bezpiecznie i chcą o tym mówić.
Nie może sobie tego założyć (chłopak jak najbardziej też nie), z tego samego powodu, z którego nie możesz sobie założyć, że nikt nie weźmie twojego portfela, gdy zostawisz go na ławce. Złodziej oczywiście pozostanie złodziejem, tak jak gwałciciel gwałcicielem, ale niech ten, kto zostawił portfel na ławce, nie liczy na to, że mu się nie wytknie jego głupoty. "W cywilizowanym świecie każdy powinien się czuć bezpiecznie" - ty żyjesz na tej planecie w ogóle? Czy tylko w swojej fantazji wyidealizowanego świata? Kobiety mają prawo się czuć bezpiecznie, ale nigdy nie będą, bo żyjemy w świecie pełnym niebezpieczeństw i złych ludzi. Jeśli oczekujesz, że będziesz prowokować, a zły człowiek z tego nie skorzysta, to czas dorosnąć.
Tak samo ja też nigdy nie będę się czuł bezpiecznie, kręcąc się nocą bez celu po mieście. I jeśli bandyta mnie zaatakuje z nożem, albo pobije, a ktoś mi powie "po cholerę się włóczyłeś po mieście?", to nie powinienem się na to obrażać. I na pewno nie powinienem odpowiadać, że "w cywilizowanym świecie powinienem się czuć bezpiecznie o każdej porze dnia i nocy" - odebrane by to było jako dziecięca naiwność. Nie można żyć zakładając, że nie ma złych ludzi na świecie. Ostatnio w USA była sytuacja, że dziewczyna specjalnie prowokowała facetów na siłowni kusym strojem i wypinaniem się, aby potem, gdy oni tylko na nią spojrzeli, wydzierać się na nich, że nie mają prawa, że zboczeńcy itd. - chory przejaw feminizmu. Oczekiwanie, że dziewczyny będą chodzić nago, a faceci będą udawać, że wszystko jest ok, a jak tylko który spojrzy, to zostanie aresztowany - oczywiście przez policjantki, a nie przez tych wrednych samców policjantów hehe Także dorośnij i porzuć swoje lewicowe ideały.
Niestety nie zrobisz i dalej będziesz udawała, że żyjesz w świecie, w którym jak coś powinno być, to na pewno tak jest.
Ale argumenty, super :) Skoro mam coś z głową, to od dziś nie zamykaj mieszkania na klucz, bo przecież "w cywilizowanym świecie nikt nikogo nie powinien okradać".
Dlaczego? Jeśli idziesz na imprezę, gdzie będą narkotyki, alkohol i piękne półnagie kobiety to chyba jasne, że faceci będą je podrywać i że niestety może dojść do takiej tragedii, jaka się stała na tej wyspie w 1992 roku. To ta impreza była patologiczna z założenia. Trzeba minimalizować ryzyko i nie prowokować, i potem nie mówić, że ja nie muszę uważać, mogę robić wszystko, na co mam ochotę, mogę prowokować złe sytuacje i nic mi się nie stanie, a kto napisze, że "można się było tego spodziewać" ten jest patologiczny. No nie, tak świat nie działa. Na pewno nie lubisz złodziei, ale jednak zamykasz mieszkanie i samochód na klucz, bo ich nie prowokujesz. Jak zostawisz portfel na ławce w parku i on zniknie, to jak myślisz - ludzie będą krytykować ciebie i twoją głupotę, czy złodzieja? A jak idziesz na ćpanie i chlanie i się tam rozbierasz, to po nieszczęściu kto zbierze większą krytykę - ty i twoja głupota, czy gwałciciel? Proste.
Bohaterka była nieprzytomna i nie wyraziła zgody na seks, ba - była po prostu "zwłokami". Od przyjaciół - nawet męskich - miała spodziewać się, że wykorzystają jej stan ku swojej przyjemności? I przed gwałtem się nie rozebrała - to oprawcy zdjęli jej bieliznę i rozpięli sukienkę/bluzkę, sama tego nie zrobiła. Winny jest gwałciciel, nie ofiara. Winny jest złodziej, który ukradł portfel. Poza tym tak, zamykam auto, ale i tak zdarzyła mi się kradzież - anteny. I co, też moja wina? :D
Ale ja tych "przyjaciół" w ogóle nie usprawiedliwiam. Winny jest zawsze gwałciciel, tak jak winny jest złodziej - ale to nie znaczy, że mam zostawiać otwarte mieszkanie. Jeśli zamykasz auto, a ktoś i tak coś z niego ukradł, to nie można mówić o twojej głupocie. Ale jak idziesz na imprezę z dragami i morzem alkoholu i będziesz tam świecić tyłkiem, to ta głupota jest, bo sama wtedy zwiększasz szansę na nieszczęście.
Przykry tok myślenia. To nie była imprezka z nieznanymi ludźmi, a z przyjaciółmi. Jeszcze jest dużo w Polsce do zrobienia, póki ludzie myślą tak jak Ty.
Mój tok myślenia to ograniczone zaufanie. Nawet do "przyjaciół", bo sama widzisz, kim się okazali - nie przyjaciółmi, a gwałcicielami. Po prostu trzeba uważać - czy to źle? Nie możemy zakładać, że wszyscy są nam życzliwi. Też bym chciał żyć w takim świecie, gdzie mogę każdemu ufać i tracić ostrożność, ale świat taki nie jest. Im więcej takich ludzi jak ty, tym więcej wypadków, zgwałceń, oszustw i morderstw.
Uwazaj zebys nie trafil na psychiatrie z zespolem paranoidalnym, sprawdz co to takiego. Piszesz brednie a juz zakonczenie Twojego wpisu gdzie obarczasz wina ofiary to dno kompletne. Sam tez gwalcisz i filmujesz dziewczyny gdy tylko nadarzy sie okazja? No bo skoro nikomu ufac nie wolno to takze i Tobie kolego? Twoim znajomi czy przyjaciele to sami zlodzieje i gwalciciele?
Zwykłe uważanie na siebie nie ma nic wspólnego z paranoją. Zawsze się obarcza winą ofiary, jeśli są one nieostrożne i ma to swoje uzasadnienie. Jeśli ciamajdo pójdziesz na zakazaną dzielnicę w nocy i wrócisz obity, to co powie twoja mama/żona, gdy cię zobaczy? 1. "Ah te niedobre bandyty zaatakowały mojego Dareczka" 2. "Po coś się tam szlajał po nocy?" Obstawiam, że opcja 2 i wtedy co jej powiesz? Że ma zespół paranoidalny i o zdarzenie obwinia ofiarę? :) Trzeba uważać, nie prowokować losu i koniec. Dziewczyna poszła na pół-nagą imprezę z dragami i morzem alkoholu, to niech pretensje ma również do siebie. Ani ja, ani moi znajomi to nie gwałciciele, ani nie złodzieje - ale to nie znaczy, że można sobie beztrosko założyć, że tacy nie istnieją. Naprawdę tego nie rozumiesz? Jeśli nie, to dlaczego sam na siebie uważasz? Dlaczego zamykasz samochód i mieszkanie na klucz? Dlaczego mówisz córce, aby nie odpowiadała za zaczepki? Itd. itd.
Nie rób tutaj za białorycerzyka, bo to żałosne. Czy naprawdę brednią jest uważanie na siebie i nie prowokowanie innych? Idź na Wisłę w koszulce i szaliku Cracovii - jeśli dostaniesz po dziobie, to wg twojego toku myślenia wina jest tylko i wyłącznie tych, którzy cię pobili :) Nieważne, że ich sprowokowałeś? Bo jeśli tak, to kto tu ma coś z głową?
Wez sobie coś na uspokojenie "koleś". I może obejrzyj serial jeszcze raz a może dotrze do Ciebie że sytuacja w nim ukazana daleko odbiega od łażenia po nocy w zakazanych dzielnicach. Białorycerzyk? Widać że masz mleko pod nosem. Jak zapraszasz przyjaciol do domu to przed wyjściem każesz im pokazywac kieszenie czy niczego Ci nie ukradli? Skoro trzeba uważać ? Bo widzisz w serialu ukazano paczkę przyjaciol a nie ze dziewczyna poszla do obcych ludzi.
Na uspokojenie? Jeśli ktoś jest niespokojny, to raczej ty. Łażenie po nocy po zakazanych dzielnicach porównuję do pójścia na alkoholowo-narkotykową imprezę z "kolegami" i rozbieranie się przed nimi do bikini, bo obok jest basen. I mam prawo do takiego porównania, równocześnie nie usprawiedliwiając sprawców. Bo może ty ufasz wszystkim i nazywasz ich przyjaciółmi, ale kumple - bo to jest właściwe słowo - a do tego młodzi kumple, to zawsze są "przyjaciółmi" do pierwszej próby. W sumie młoda dziewczyna też mogła tego nie wiedzieć, skoro nawet ty nie wiesz i jesteś tak skrajnie naiwny i łatwowierny. Jak zapraszam ludzi do mojego domu np. na imprezę, to nie wszyscy będą moimi przyjaciółmi, to chyba oczywiste. I choć nie każę im pokazywać kieszeni przy wyjściu, cenne przedmioty chowam zanim przyjdą do mieszkania :) Bo tak - trzeba uważać. Może właśnie dlatego w moim mieszkaniu nigdy nie było żadnych "spotkań przyjaciół", prywatek, imprez itd.
Skoro chowasz cenne przedmioty to po co w ogóle zapraszasz ludzi którym nie ufasz za grosz. Wspominałes cos o młotku żeby się puknąć. Spotkanie przyjaciół bierzesz w cudzysłów, smutne. Takich jak Ty strach pytać o drogę czy godzinę bo jeszcze mi przywalisz albo porazisz paralizatorem tłumacząc potem, że uznałeś iż ostrożnosci nigdy dosć a ja mogłem przecież chcieć Cię obrabować. Nie, ja nie ufam wszystkim i jestem człowiekiem ostrożnym. I ja także nigdy nie urządzałem imprez w których chodzi głównie o chlanie.
Tak jak napisałem w innym komentarzu - właśnie takich ludzi nie zapraszam, a jak już ktoś wejść musi (kominiarz), to wtedy nie spuszczam go z oka. Bo fakt - żadnych prywatek w domu nigdy nie organizowałem, a raczej bywałem u innych :) Tak, może to smutne, że biorę słowo "przyjaciół" w cudzysłów. To gorzkie, ale wolę tak, niż traktować kogoś z góry jak przyjaciela, a potem się brutalnie rozczarować. To tak jak z grupami przestępczymi - gdy dobrze im idzie, to się dogadują, działają sprawnie, potem dzielą się łupem, imprezują, ale jak rozbija ich policja, to przyjaźń się kończy i jeden obciąża drugiego, aby tylko dostać mniejszy wyrok. I tak samo tu - "przyjaciele" byli nimi do momentu, w którym uznali, że mogą wykorzystać dziewczynę. Ostrożność to nie walenie ludzi po głowie za to, że do mnie podeszli :) Ale doceniam żart dowcipnisiu. Ty pewnie, zapytany o drogę, zostawiasz samochód z kluczykami w stacyjce i portfelem na siedzeniu i idziesz z pytającym do następnego skrzyżowania, aby mu wskazać kierunek. Po czym wracasz, a samochodu już nie ma. I wtedy oczywiście - wedle twojego rozumowania - wina jest tylko i wyłącznie złodzieja :) Nieważne, że byłeś naiwnie nieostrożny i zostawiłeś otwarte auto - to nie ma znaczenia, bo ty przecież chciałeś pomóc. Także można takie hiperbole stosować w argumentowaniu, przynajmniej jest zabawnie :)
Cóż widzę ze im dalej tym gorzej. Przyjaźń porównujesz do grupy przestępczej. Oraz powinieneś wiedzieć że przyjaźn nie powstaje w ten sposób że z góry uznaje kogoś za przyjaciela ;) Kominiarz mialby Cie okrasc? Raczej mało prawdopodobne zresztą zwykle jest się obok. W realu pewnie szkoda się odzywać do Ciebie a tym bardziej uśmiechać. Bzdety o tym że kobieta prowokowała to klasyczna linia obrony gwałcicieli i ich adwokatów. A najlepiej gdy sędzia uzna że kobieta zbyt slabo się broniła więc może jej się podobało. Tutaj w ogóle się nie broniła więc kumple mieli zbiorowa zabawę. Gdyby sprawa trafiła do sądu nagranie świadczyłoby jednak zdecydowanie przeciw owym kumplom.
Im dalej, tym gorzej, ale u ciebie. Nadal nie rozumiem, co chcesz mi udowodnić? Że nie musimy być w życiu ostrożni, bo jak coś, to winny będzie tylko i wyłącznie złodziej/bandyta/przestępca? Tak świat nie działa. To teoria tych, którzy w realnym życiu też stosują takie zasady ostrożności jak ja - ale o nich nie mówią, tylko udają naiwniaków w internecie. Porównałem przyjaźń do grupy przestępczej, aby pokazać pewien mechanizm - naprawdę tego nie zrozumiałeś? Ile ty masz lat, że wierzysz w jakąś bezinteresowną przyjaźń? 15? Kominiarz mnie nie okradnie, ale i tak nie zostawiam portfela na widoku - to chyba normalne. Dobrze, że napisałeś o adwokatach, bo wcześniej też chciałem o tym napisać. Dokładnie tak jest, że analizę sprawy w szerszym kontekście stosują adwokaci w obronie klienta. Tak wygląda życie. Jak adwokat będzie bronił złodzieja, to też powie, że samochód był otwarty, kluczyki w stacyjce, a portfel na siedzeniu. I to też będzie jakaś linia obrony i to nawet skuteczna :) Sorry, ale tak się ludzie bronią i mają do tego prawo. I złodziej dzięki temu nie dostanie 2 lat odsiadki, tylko rok - i to działa :) A ty się oburzasz. Ale myślę, że w realnym życiu, gdy kiedyś będziesz potrzebował adwokata, to też będziesz się chwytał każdej linii obrony :) To tylko w necie można sobie pofantazjować i udawać świętego. Co do kobiet - czasem kobieta prowokuje, a czasem nie. Ty jako feminista-białorycerzyk uznajesz, że kobieta nigdy nie prowokuje. Ja miałem taką sytuację, że przyszła do mnie koleżanka na noc, napiła się, latała w stringach, wyluzowała się, ale potem jak ją dotknąłem, to stwierdziła, że ona tego nie chce. No to jak nie, to oczywiście przestałem. Potem mi pisała na messengerze, że ona widziała, że na coś miałem ochotę, a przecież ona przyszła tylko koleżeńsko. Jakieś małe pretensje miała. Napisałem więc krótko - biegałaś mi po domu z gołym tyłkiem, wypinałaś się i teraz dziwisz się, że jestem facetem. Przypaliła głupa i tematu więcej nie poruszała. Tak czasem właśnie robią kobiety, a ty je bronisz i bezmyślnie stajesz po ich stronie. Zastanów się. Dziewczyna w serialu nie prowokowała, ale była bezmyślna i źli ludzie to wykorzystali i ja widzę ich winę, jak i widzę winę jej. Jakby sprawa trafiła do sądu, to oczywiście, że nagranie świadczyłoby przeciwko nim - ale sąd widziałby też, co tam się działo - impreza, narkotyki i dziewczyna nawalona jak szpadel, latająca po terenie w bikini. I wziąłby to pod uwagę, uwierz mi. I zmniejszyłby im wyrok - może szkoda, ale niestety tak by było. Bo jest to inna sytuacja, niż idąca ulicą kobieta, napadnięta przez tego gwałciciela w Warszawie, co była ta głośna sprawa. Są różne okoliczności.
"Ile ty masz lat, że wierzysz w jakąś bezinteresowną przyjaźń?" Oj człowieku fatalnie z Tobą. Załamka. Odpowiem że lat mam juz dostatecznie dużo aby własnie w nią wierzyć zamiast jak chłopczyk obawiać każdego i wszystkiego. Zyczę Ci abys takowej doswiadczył, życie przed tobą, choć z takim podejsciem raczej nikomu nigdy nie zaufasz. Przyjaciel chłopczyku to ten, który przychodzi gdy wszystko inne odchodzi. Może też spotkasz naprawde wartosciową i mądrą kobiete, nie taką jak owa głupia koleżanka.
Tak, może życie dało mi w kość i dlatego w ten sposób piszę np. o przyjaźni i mam tak surowe spojrzenie na świat. Może dla ciebie jestem chłopaczkiem, ale jednak mam już tyle lat i doświadczeń za sobą, że wyzbyłem się tak naiwnego spojrzenia na rzeczywistość, jakie masz ty. Bo ty, choć pozujesz tu na bardziej dojrzałego, to tak naprawdę nadal jesteś dziecięco naiwny, jakbyś nigdy nic nie przeżył. I widocznie idziesz przez świat bez większych zmartwień, traum, ciężkich wydarzeń, strat i nie jesteś w stanie porzucić tej twojej naiwnej szlachetności, gdzie świat jest pełen serdecznych przyjaciół, wiernych i wartościowych kobiet, a na bandytów nawet nie trzeba uważać, bo przecież jak coś zrobią, to winni będą tylko i wyłącznie oni, a fachowa i pracowita policja energicznie i ochoczo przystąpi do działania, aby ich schwytać. I jeszcze brakuje, żeby wszyscy pierdzieli tęczą :) Tak jest tylko w bajkach i taką bajkę masz w swojej głowie. Bo aby mieć taki punkt widzenia rzeczywistości, to trzeba nic nie przeżyć i iść przez życie beztrosko i bezproblemowo. Bo ty możesz mieć tu 50, czy 60 lat, skoro tak bardzo się chwalisz swoją dojrzałością i mi umniejszasz jako chłopaczkowi, ale nigdy nie przeżyłeś tego, co ten młodszy od ciebie "chłopaczek". Ale i ciebie w końcu spotka coś takiego, po czym trzeba się będzie długo zbierać i utracisz wiarę w ludzi, i wtedy może choć trochę zrozumiesz mój punkt widzenia i nabierzesz grubej skóry i krytycznego spojrzenia na to, co cię otacza. Przestaniesz się głupio uśmiechać do świata, jak głupi do sera. A teraz za bardzo się różnimy w doświadczeniach i tym, co przeżyliśmy, aby się zrozumieć.