Przebrnąłem przez to tylko i wyłącznie dzięki Filipowi. Aktor świetny.
Niestety mamy 2025 rok a nasze produkcje nadal są po prostu żałosne. Dopiero co skończyłem Langera w którym muzyka ustawiona jest na 80% głośności a dialogi na 20%. Teraz oglądam Anielę w której jedyne co oglądam i słucham to teksty "ru*amy się?".
Jak sobie sięgnę pamięcią do produkcji sprzed 20 lat i patrzę na to co dostajemy teraz to mi się płakać chce. Czy naprawdę motywem przewodnim polskich patoseriali musi być rżnięcie się przez 90% czasu ekranowego? Czy my jako społeczeństwo mamy z tym jakiś problem? Deficyt? Niedobór? Czy o co chodzi?
Bardzo trafne określenie tego wytworu jako patoserial. I tak. Polskie społeczeństwo ma problem z seksem. To, co pokazuje „Aniela”, budzi we mnie obrzydzenie. Nie dość, że utwierdza najgorsze stereotypy i promuje powierzchowność, to jeszcze banalizuje poważne problemy społeczne i gloryfikuje ryzykowne, szkodliwe zachowania. Oferuje toksyczny obraz relacji i życia, gdzie liczy się tylko pieniądz, wygląd oraz manipulacja. Nie ma w nim nic, co zasługiwałoby na uznanie.