Osoby wszystkożerne zostały ukazane jako bezrozumne istoty biegające z krzykiem za mielonką i parówkami, a uciśnieni weganie, jako klasa uciekająca i prześladowana (szczególnie zimą - z braku wegetacji). Jest to podłość niemająca żadnych racjonalnych podstaw. Nieuczciwe jest bowiem ukazanie osób normalnych - w przeciwieństwie to smakoszy chlorofilu i traw wszelakich - jako krzyczących biegaczy, osób zaniedbujących codzienną higienę i mających problemy w wysławianiu się w języku angielskim. Jest obraz tendencyjny i nie mający potwierdzenia w rzeczywistości - proszę sprawdzić w relacjach z mistrzostw świata w jedzeniu steków, dostępnych wszechdzieżbądź.
Przypisywanie pozytywnych cech wyłącznie trawożercom jest zdecydowanie nieuczciwe i nie mające postaw w podstawowych faktach, choćby tego że to normalsi płodzą chlorofilnych potomków, rządnych żyć wyłącznie drogą osmozy, osteoterapii i szczawiu, odmawiącacych normalnym ludziom prawa do schabowego w imię rzekomych korzyści klimatycznych. Zapominają oni ile sami nocami produkują metanu wskutek diety trawiasto-liściasto-iglastej.
Taka dysporporcja jest charakterystycne dla współczesnego kina, zdominowanego przez animalne elementy bezmięsne (cała grupa roślinożerców - muuuu).
Istotną wadą serialu jest nadmiar pornografii. Scen, w których bohaterowie peridolą bez sensu i umiaru jest zbyt wiele (serial powinien mieć kategorię R z tego powodu). Powoduje to u widza znużenie i wzmożoną chęć naciśniecia przycisku FF. Gdyby je usunąć ogólna ocena obrazu wzrosłaby w dwójnasób. Albo i więcej.
W jednej z finałowych scen jeden z bohaterów mówi "jestem martwy od dawna". To wyznanie wynika z wyrzutów sumienia odkąd zaczął rozkoszować się w pizzy hawajskiej - i nie sposób odmówić mu racji. Dobrze, że dotrzymał słowa i zginął. Po co komu taki ktoś?
Tak samo farbowana blondynka - mógłby się zastrzelić od razu, jednak prześladuje widzów aż do końca.
Podobnie w końcowych scenach finału serial trafnie ukazuje konflikt między Murzynami, a Piewrszymi Amerykanami, rozstrzygany za pomocą młotka (notabene, nie jest to najlepszy argument negocjacyjny - choć wydaje się fajny i dobrze leżacy w ręce). Nic nie uzasadnia ukazanej wtedy, międzyrasowej przemocy. Tak samo, sytuacja konflikotwa z siwowłosym emerytem nie powinna być rozwiązywana za pomocą gaz-rurki. Wiem, że taka jest instrukcja ZUS, ale bądźmy ludźmi. Nie tak! Tak nie wolno! (od lat podpowiadam - zestawy do eutanazji w momencie przejścia na emeryturę, kurierem gratis).
Reasumując, głównym przekazem serialu jest, że Koreanki biegają najszybciej (lekcja z Zombieland). No to może na olimpiadę ich/je, albo co?
Chociaż, czy nie można by spacerkiem, albo od razu na ławeczce? A nie tam biegać, pocić się? Wystarczy sprawdzić JakDojadę.
Znowu twórcy przesadzili
W finale pani koreanka jest zaskoczona, że nikt nie mówi po koreańsku i że w ogóle nikt ich nie rozumie. No nie dziwota, kto by takim ślimacznym japońskim szprechał w normalnym kraju, chyba tylko koreańczycy - no nie wstyd wam?. A przecież mogłaby mówić po polsku i wtedy wszyscy by ją (i w ogóle inne cudne koreanki) rozumieli. Ileż to byłoby prościej. Nieprawdaż? No! Wiedziałem!
Jesteś czym co jesz, mawiają - zatem czy chcesz być bezrozumną sałatą, tępą soją, jarmużem z kiełkami, czy też wszechmocnym mielonym z cebulką (niech już będzię, taki dodatek dla wege).
Pamiętaj, kartofelki możesz zostawić, ale mięsko zjedz!
Serial nie pokazuje jednak w jaki sposób skłonność do trawożerstwa doprowadziła ludzkość na skraj zagłady (jest to nieuniknione), a dokładnie na lotnisko. Unika podstawowych odpowiedzi. Sugeruje to, że bohaterowie, w swojej opowieści-drodze, podążają w kierunku najbliższego sklepu mięsnego, o czym świadczy brak takowego przybytku na ich wcześniejszej drodze i to jest ich droga nadziei. Może nie mieli kartek na schab bez kości, 0.25 kg na głowę miesięcznie, stąd utrata zdolności logicznego myślenia?
Wiedziałem, że mogę sprawić by świat był lepszy.