Tak się zastanawiam, czy przypadkiem twórcy tego anime nie wzorowali się właśnie na historii Polski? Może uznałbym to za zbyt duże wyolbrzymienie, ale trudno tego tak nie uznać, w obliczu tego, że to właśnie Polska (razem z Włochami) została wymieniona jako kraj pierwszy dołączający do wielkiego sojuszu antybrytyjskiego. Rozwijając tę myśl, posłużę się konkretnymi przykładami.
W "Code Geass Gaiden: Boukoku no Akito" (spin-off dziejący się w atakowanej Europie) pojawiają się wątki Eleven, którzy już po upadku Czarnej Rebelii (ale przed powrotem Zero) na całym świecie przeprowadzają "pracę organiczną", czyli zasilając szeregi obcych państw też walczących i użerających się z Brytanią, biorąc czynny udział w obcych sobie organizacjach przestępczych o podłożu terrorystycznym i szkodzącym interesom Brytyjczyków... Czy to nie przypomina dobitnie działań polskich romantyków w pierwszej połowie XIX wieku? W myśl zasady "Jak my komuś tam pomożemy, to oni, już wyzwoleni, potem nam w podzięce pomogą"-i najprzeróżniejszy udział Polaków na emigracji (głównie po upadku powstania listopadowego) w np. powstaniu na Węgrzech, rekrutowaniu się w wojska tureckie podczas wojen rosyjsko-tureckich, czy udziale w niezbyt znanym powstaniu sabaudzkim.
Idziemy dalej. Gdy Japonia wreszcie odzyskuje niepodległość, to po jakimś czasie znowu jest atakowana. Ponieważ imperator Lelouch wykonał niezrównany, przegenialny szach, zastraszając i biorąc na zakładników wszystkich przywódców świata z UFN, świat jest w szoku. Świat, zszokowany i bojący się o własne tyłki nie reaguje! Efekt? Czarni Rycerze (siły japońskie) muszą w pojedynkę stawić czoło nowej agresji, w obliczu zastraszenia reszty świata, który skołowany w walce nie bierze udział. Czy to przypadkiem nie przypomina sytuacji z września 1939? Identycznie Polska, która świeżo co dopiero niedawno odzyskała niepodległość, przez hitlerowskie zastraszenie reszty świata została pozostawiona sama sobie-i sama musiała walczyć, choć teoretycznie wojna była ze wszystkimi aliantami.
Idziemy jeszcze dalej: Czarni Rycerze w tej ostatniej, decydującej bitwie, zostają zmuszeni i przyparci do muru, by zawiązać sojusz ze Schneizelem. Księciem, który udaje wyzwoliciela, a tak naprawdę przy okazji "wyzwalania", zamierza wykorzystać i nadużyć zdobytą renomę i sukces militarny, by "dla bezpieczeństwa" wprowadzić Damoclesa na orbitę i zrobić swój własny, nuklearny porządek ze światem. Czyż Schneizel nie przypomina wam pod tym względem Stalina? Który mąci i wmawia sojusznikom "Przecież ja czegoś takiego nie zrobię, zaufajcie mi. Teraz trzeba się skupić na walce!"?
Porzucony przez zastraszenie reszty świata, świeżo co wyzwolony kraj. W dodatku postawiony między młotem a kowadłem, będący w istocie jedynie zbrukanym polem bitewnym dla dwóch otaczających go zewsząd mocarstw (III Rzesza i ZSRR / Lelouch i Schneizel), z czego w to drugie da się wierzyć ze wściekłej rozpaczy, że może nie nadużyje swej kluczowej roli we wspólnym zwycięstwie...
Może uznałbym to za zbyt patriotyczne mącenie i doszukiwanie się nawiązań na siłę, ale przecież jasno i dobitnie oddano hołd Polsce, wymieniając ją jako jedno z pierwszych państw, które dołącza do wielkiego sojuszu przeciw tyranii. Czyżby Japonia aż tak nas lubiła za Chopina, że postanowiła oddać nam historyczny hołd? :)