Bądźmy szczerzy... piąty sezon, jako całość, nie powala. Po dość dobrym początku napięcie coraz bardziej siada. Koniec serii dobrych odcinków jest dość wyraźny, 11 początkowych epizodów jest na poziomie średnim (z wyjątkami na plus) ale można je uznać za udane. Od tego momentu scenarzystom zaczęły kończyć się pomysły i dostaliśmy sporo bardzo przeciętnych opowieści często wykorzystujących wcześniej sprawdzone motyw (House vs God itp.), tym razem jedna czy dwie sceny pełne humoru nie wystarczają by uratować odcinek.
Na szczęście ostanie 3-4 historie są w zupełnie innej lidze. Twórcy po niesamowitym finale poprzedniego sezonu zawiesili sobie poprzeczkę bardzo wysoko, udało ją się im pokonać... może lekko trącona ale nie spadła. Posuniecie jakie zastosowali wygląda na desperackie ale sprawdziło się. Dostaliśmy doskonałą opowieść, która gdy nadchodzi punkt kulminacyjny zwala z fotela, miażdży i nie pozostawia nam złudzeń, że House to najlepszy serial jaki w życiu oglądaliśmy!