Witam odcinek znakomity ale bez rewelacji i śmieszny jak zwykle i dramatyczny oceniam go na 8/10.
Mnie odcinek rowniez sie podobal, jak Wilson udawal sasiada oraz tekst Housea do Wilsona w toalecie byly najlepsze. Zapachnialo starym, dobrym Hilsonem. Przyjemnie się oglądało, ale szkoda trochę braku klinki. Jak dla mnie odcinek 13 zasłuzył na 7 z plusem.
Motyw z kontrolą był fajny. Akcja z robieniem fotek też była fajna. Wilson udający sąsiada House'a i to Anglika- bezcenne. Podobały mi się też zawody kto będzie zastępcą Grega pod jego nieobecność. Ciekawe jak to się skończy i jak długo u House'a zagości Dominika :)
Naprawdę przyjemny odcinek :) Odpowiednio wyważony. Ciekawe czy faktycznie Dominika zagości na stałe w obsadzie, bo przynajmniej mi przyjemnie się ją ogląda.
Średniawy, kolejna gierka Housa z zespołem i kolejny temat przewodni odcinka - "męskość".
Rutyna...
Nieco mnie zirytowało podejście że "faceci to kobiety z testosteronem", tak jakby kobiety nie kierowały się hormonami...
Wątek małżeństwa Housa i zachowanie Wilsona było fajne, pod koniec zaśmierdziało mi telenowelą (dzięki Bogu że wyznanie tej panienki to była ściema).
Generalnie to 8. sezon skupia się głównie na losach głównych bohaterów bo twórcom serialu brakuje już pomysłów na zaskakujące przypadki chorób i ten odcinek jest 100% potwierdzeniem bo sytuacja że ktoś zmienia swoje zachowanie pod wpływem hormonów choroby czy jakiegoś wypadku pojawiła się już w kilku odcinkach. Nic tylko czekać na dobre zakończenie serialu bo najbliższe odcinki raczej nie będą zachwycać.
moim zdaniem motyw z żoną House'a to już jest wstęp do zakończenia serii, przecież oni teraz muszą ze sobą żyć 6 miesięcy.
W czasie siódmego sezonu mówiło się, że nie będzie kolejnej serii, ale teraz gdy ósmy sezon się już rozkręcił i zaryzykuje stwierdzenie, że jest lepszy od poprzedniego (7.) to szkoda bedzie go skończyć. Podsumowując ósmy sezon jest jak dla mnie b. dobry.
Odcinek faktycznie oscyluje wokół średniej, a to wrażenie jeszcze dodatkowo potęguje IMHO fakt, że poprzednie dwa odcinki były naprawdę bardzo dobre. Postarano się maksymalnie wiele wycisnąć z wysłużonej już formuły serialu i teraz to się odbija, odcinek trzynasty był niezły, ale bez żadnych ochów i achów. Przypadek średnio interesujący, a to, że Taub wygra wiedziałem od momentu, w którym zaczął manifestować swój dystans do tego wszystkiego ;) . Zastanawiałem się tylko, jak się to odbędzie - czy House na złość da mu posadę, czy jednak się ugadają, wyszło na to drugie.
Wątki Wilson-House są bezcenne niezależnie od sezonu, czasu i miejsca akcji ;) . Tak było i tym razem. Wątek z żoną Housa wg. mnie rozpoczyna zamknięcie serialu. Bo prawda jest taka, że ludzie bywają w życiu szczęśliwi, a House sobie na to zasłużył. W końcu ;) .
Kiedyś musi szczęście zawitać i do House'a. Pamiętam rozmowę między House'm a dr Nolanem, kiedy ten skarży się Nolanowi, jak bardzo czuje się samotny, podczas gdy inni z jego najbliższego otoczenia pozostają w związkach. Masz 100% rację.
możliwe że z żona to będzie początek końca, ale wątpię czy skończy się to happy endem, może house się zakocha a ona odejdzie lub coś takiego :)
Ogólnie trzy ostatnie odcinki były genialne i nawiązywał do starego dobre housa.
Serial jest nadal świetny, a opinia o nim, że jest na równi pochyłej jest bez postawna.
Gdyby nie sezon 6, który był słaby dalej zachwalalibyśmy się housem jak za dawnych lat.
Coraz ciekawiej się robi a już niebawem finish.
Swoją drogą, aktorka grająca żonkę house jest bardzo atrakcyjna;p, ach te słowiańskie korzenie.
Z odcinka najbardziej jednak podobał mi się Wilson udający sąsiada, genialne
Prawda jest też taka, że kilka z odcinków tego sezonu, gdyby pojawiły się w takim sezonie 6 czy 7 (nie mam na myśli takich perełek jak odcinki jedenasty czy dwunasty, tylko na przykład właśnie najnowszy), byłyby wychwalane pod niebiosa jako świetne. To tylko widoczna oznaka zwyczajnego wyczerpania formuły. Przed ósmym sezonem zdawało mi się, że po 7 wszystko będzie ciągle zjeżdżać w dół i w dół, ale proszę, scenarzyści na koniec wycisnęli z tego serialu wszystkie siły. Ostatnie podrywy mimo wszystko, nie ma co, dłużej już tego nie uciągną. Trzeba zakończyć z klasą ;) .
Bardzo podobał mi się odcinek, zresztą o wiele bardziej niż poprzedni.
I zgadzam się, wątek House-Wilson jest zawsze świetny :)
Relacje House`a z Wilsonem to sól tego serialu.
Dobry odcinek. Nie tak dobry jak dwa poprzednie, ale jednak dobry.
Dobry odcinek, po dwóch poważnych wracamy do normalności. W końcu wróciła Veronica, miałam nadzieję, że jeszcze ją ujrzymy. Ktoś oglądał promo następnego odcinka? Jak dla mnie to może być coś świetnego, Park choruje (umrzyj, umrzyj, umrzyj, umrzyj, umrzyj), zarażona w pewnym sensie przez pacjenta - tutaj przypomina się odcinek w drugiego sezonu Euphoria, w którym Foreman był w izolatce z pacjentem, ale osobiście jestem pewna, że z tego odcinka nie zrobią nic tak emocjonalnego i dramatycznego jak tamten. Wątek z matką House'a - nie mogę się doczekać.
Czy tylko ja miałam tak, że w 7. sezonie niemożliwie irytowała mnie Masters, a teraz za nią tęsknię? :( Mam nadzieję, że wplączą ją do któregoś z odcinków. Tak samo z Cuddy - Lisa Edelstein porzuciła serial, ale ciągle liczę, że wystąpi gościnnie w jednym odcinku.
Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami. Masters bywała faktycznie bardzo irytująca, ale teraz bardzo chętnie zamieniłbym całą nową część nowego-starego zespołu właśnie na nią ;) .
Park jest według mnie bez charakteru i nieporadna, Adams lubię, ale jest czymś pomiędzy Masters a 13 i to czasem nudzi. Masters była pierwszą osobą w całym zespole tak moralną, wierzącą w ludzkość i prawdomówną, że to równocześnie irytowało, ale także sprawiało, że była interesująca i wyjątkowa. Tak jak pisałam - wciąż mam nadzieję, że wprowadzą ją chociaż na jeden odcinek :)
Ja tam sądzę, że cechy Masters zostały bardzo dziwacznie rozłożone między Park a Adams - okazjonalne podejście Adams do pacjentów jest bardzo... mastersowe, a Park jest typowym lekarzem-mózgowcem z potężną wiedzą teoretyczną (bodajże w drugim odcinku coś w tym stylu zacisnęła Foremanowi), co prawda nie tak olbrzymią jak wiedza Masters. Żadna jednak z dwóch nowych postaci (zwłaszcza bezpłciowa Park) nie jest w stanie zapełnić dziury w zespole, ot. Chase i Taub nadal je wsuwają na śniadanie bez popity, że tak powiem ;) .
Bardzo podobało mi się, gdy bodajże w odcinku Better half (tutaj strzelam, nie jestem pewna, więc mogę się mylić) Toub i Chase trzymali się jednej teorii, a Park i Adams drugiej, a House podsumował "punkt dla starego zespołu". Cieszę się, że są nowe postacie, ponieważ to wprowadza coś nowego, ale mimo wszystko... tęskni mi się za starymi - 13, Cuddy, Masters, Cameron (no, może za nią trochę mniej), a także Kutnerem i Amber. Teraz możemy tylko liczyć, że scenarzyści nas nie zawiodą i wymyślą coś, co wprowadzi więcej życia w nowe pracownice :)
Nie mają już na to wiele czasu i okazji, zważając, że sezon ósmy jest sezonem ostatnim, a do końca tylko dziewięć odcinków ;) .