Sezon 7. moim zdaniem bardzo obniżył loty - coraz mniej w tym medycyny, a coraz więcej pokręconego romansidła, gdzie House w każdym odcinku kłóci się z Cuddy i odmawia robienia czegoś normalnego i w stu procentach oczywistego dla zwyczajnych ludzi, pokazując, że jest kompletnie niedopasowany społecznie i najprostsze rzeczy musi mu tłumaczyć prowadzący go za rączkę Wilson. No a przecież House swojego przyjaciela nie słucha i robi wszystko po swojemu, co rodzi kolejne kłótnie.
A w tym czasie team zajmuje się pacjentem (którego historia nie jest zbytnio ciekawa, nie angażuje jak to było kiedyś i w ogóle już nie obchodzi widza), wydzwaniając na komórkę swojego szefa, który zajęty jest ratowaniem związku, choć jeszcze nie tak dawno najważniejszym było dla niego znalezienie odpowiedzi na kolejną "zagadkę". A niby ludzie nigdy się nie zmieniają.
Co do zespołu - Taub i Foreman raczej bez zmian, ale Chase znów przestał być pewnym siebie, zdecydowanym i inteligentnym chirurgiem (jak po odejściu z zespołu), a mam wrażenie, że powoli zaczął wracać do roli przestraszonego sługusa, w każdej sytuacji słuchającego się House'a (jak przed odejściem z zespołu). Postać Masters w ogóle nie przypadła mi do gustu - niby inteligentna, a nie potrafi pojąć prostych faktów, niby moralna, ale w takim sensie, że woli powiedzieć prawdę i zabić pacjenta, niż skłamać i ocalić mu życie. Aż trudno mi uwierzyć, że ktoś może być na tyle pełen sprzeczności, a nawet jeśli to możliwe, to bynajmniej nie powoduje jakiegokolwiek przypływu sympatii dla tej postaci.
Nie twierdzę, że serial nagle zrobił się zły, ale po prostu podążą w kierunku, który mnie osobiście nie odpowiada i nie do końca na to się pisałem, kiedy zaczynałem go oglądać. Nadal co tydzień czekam na nowy odcinek, mając nadzieję na powrót do korzeni, do czasów gdy serial był w moim mniemaniu lepszy, ale powoli tracę serce do tego. Wystawiłem serialowi ocenę 9, ale patrząc na całość, z uwzględnieniem najnowszych odcinków - zmieniłem tę ocenę na 8. Nadal dobrze zrobiony, nadal dobrze zagrany, ale jak dla mnie - trochę słabiej pisany.
Nie widziałem jeszcze najnowszego odcinka, więc mam nadzieję, że po takim zakończeniu poprzedniego nagle nie okaże się, że to co napisałem nie jest już w 100% aktualne, ale takie mam na tę chwilę odczucia jeśli chodzi o Dr House'a.
Powiem tak scenarzyści muszą dopasować rozwój serialu do gustu ludzi i fanów a wiadomo jacy sa ludzie domagają się miłosnych scenek itp.. 6 sezonów czekał żeby zobaczyć Housa w ludzkiej odsłonie zobaczyłam fajnie ale fak faktem lepszy był jako zimny drań a napięcie jakie było po między Housem a Cuddy było czyms w rodzaju oczekiwania na odp " co zrobi, co powie " obrazi czy będzie chciał ją zmacać po piersiach... takie przyciąganie i odpychanie .. napiecie skończyło sie w chwili wyznana miłość teraz tylko czekac zeby House przychodził z jej dzieckiem do pracy .. fakt spadł ale nadal mozemy czekać na to ze pojawi sie ciekawy pacjęt a House rzuci wszystko by obedrzec go z prywatności i powiedziec mu ki jest naprawdę..
To jest raczej naturalne, że skoro serial jest nadal na topie, to będą go kręcić do oporu, a w niezmienianej formie mógłby się zacząć robić nudny i wtórny, toteż twórcy szukają nowych rozwiązań i przy okazji próbują dostosować wątki do oczekiwań większości fanów, z tym, że właśnie - w momencie, w którym zmieniła się relacja House'a z Cuddy i zamiast tego nieustannego napięcia i flirtu, z którego wiadomo, że nic nie wyniknie, pojawił się związek, to moim zdaniem serial mocno ucierpiał...
Na razie nie zanosi się na to, żeby zmieniła się forma i problemy sercowo-związkowe zeszły na dalszy plan i ustąpiły (choćby na chwilę) na powrót miejsca ciekawym przypadkom medycznym - obejrzałem nowy odcinek, zaledwie parę godzin temu i na dobrą sprawę nie do końca nawet pamiętam co dolegało pacjentowi - znów była to osoba, której problemy zdrowotne w ogóle nie były ważne dla całego odcinka...
Muszę oddać twórcom, że scena z Housem na balkonie z nowego odcinka była niezła, ale nawet jeśli z pozoru jest to bardziej dojrzałe, że skupiają się na emocjach i psychice bohaterów, ale tak naprawdę nigdy nie był to ambitny serial, którego głównym celem było ukazywanie procesów psychologicznych i brakuje tego, co kiedyś było kwintesencją House'a - medycyny, ciekawych i nietypowych przypadków, błyskotliwych ripost, uświadamiania pacjentom, że są kretynami i tak dalej...
Liczę, że nawet jeśli serial nie wróci do dawnej formuły, to chociaż zmieni się ta obecna, bo "Huddy" to moim zdaniem od początku był zły pomysł.
A moim zdaniem ten sezon jest o wiele lepszy od 6. Przynajmniej nie nudzi i nie dłuży się tak jak męczący 6 sezon a zwłaszcza jego początek, wątek z Dibalą, odejściem Cameron itp. Może to nie jest ten serial co przy sezonach 1-4 ale i tak 7 sezon moim zdaniem na tle 6 sezonu wypada bardzo dobrze
Trudno na dobrą sprawę powiedzieć, bo moim zdaniem są raczej porównywalne, może z lekkim wskazaniem na szósty, co nie zmienia faktu, że w porównaniu do pierwszych pięciu naprawdę wiele im brakuje. Niby w najnowszym sezonie starają się wprowadzić jakieś urozmaicenia (chociażby motyw ze snami), ale nadal nie rekompensuje to moim zdaniem tych kilku uciążliwych, ciągnących się i męczących wątków (związek z Cuddy, problemy w związku z Cuddy, problemy z dzieckiem Cuddy...) i powolnego odsuwania medycyny na najdalszy plan, bo cały czas mam wrażenie, że właśnie to się dzieje...
Moim zdaniem w pierwszej połowie ostatniego odcinka scenarzyści przegięli i to ostro. Oglądałam tę część po prostu z niesmakiem. House ze zmieniającymi się dziwkami, a przed nim stojący lekarze na baczność. To było żenujące i niesmaczne. Nie wiem czemu miał służyć wątek z dziwką grająca na lirze korbowej i House'a w roli Wilhelma Tella. To miało być śmieszne? To było po prostu głupie. Silą się na oryginalność, a wychodzi kompletne dno.
[SPOILERY]
Chodziło chyba po prostu o to, żeby pokazać jak House radzi sobie (a właściwie słabo sobie radzi) z gwałtowną zmianą w swoim życiu, czyli zakończeniem związku z Cuddy i powrotem do zażywania Vicodinu. Prawdopodobnie większość fanów spodziewała się mrocznego, smutnego odcinka w ciemnych kolorach, gdzie motywem przewodnim byłaby depresja i uczucie opuszczenia, natomiast twórcy chcieli zrobić coś zaskakującego i pokazali House'a, który postanowił uporać się z problemami w sposób dość dziecinny, czyli biorąc wszystkie pieniądze, które ma i wydając je na różnego rodzaju rozrywki, czasem zupełnie absurdalne (jak choćby strzelanie z łuku do drzwi)...
Myślę, że jednak nie jest to aż tak zły zabieg.
Dla mnie jest. Zrobienie z House'a zdziecinniałego jajcarza, czy może raczej sugerowanie powrotu do wcześniejszych jego wybryków w tak radykalny sposób sugeruje tylko jedno - scenarzyści miotają się żeby zadowolić wszystkich jego fanów , małolatów też. Magii w tym nawet za jeden grosz, o rozrywce intelektualnej można jedynie pomarzyć. Ale w końcu to tylko serial, który ciągnie się zbyt długo, a główny bohater zaczyna mnie po prostu nudzić.
Chyba nie do końca właściwie to napisałem, bo nie przekazałem wszystkiego, co miałem na myśli - uważam, że jest to zabieg dobry o tyle, że jednak zaskakuje i nieco uchyla się przed schematem, ale również sądzę, że może być oznaką niedostatecznego przemyślenia tej kwestii przez scenarzystów. Na razie wygląda to średnio i chyba lepiej nie będzie, bo łatwo się z tego nie wygrzebią, nawet jeśli planują jakieś kompletne załamanie nerwowe House'a...
Gdyby serial miał dłuższe przerwy między sezonami (w przypadku niektórych bywa to rok, w przypadku House MD zaledwie parę miesięcy), to straciliby pewnie nieco na popularności, ale zyskaliby więcej czasu na doszlifowanie scenariuszy i uniknęliby pewnej niekonsekwencji w konstrukcji postaci. Ale właśnie przez to, że serial jest komercyjnym hitem kończy się na tym, że poziom kolejnych odcinków i całych sezonów stacza się coraz niżej po równi pochyłej.
W pełni się zgadzam. Odcinanie kuponów od dawnej świetności zawsze kończy się w jeden sposób. I mamy tego najlepszy przykład w Housie.
Minęło trochę czasu, wyemitowanych zostało kilka kolejnych odcinków i jak na razie twórcy zaskakują, ale moim zdaniem w bardzo negatywnym tego słowa znaczeniu... Wilson został sprowadzony do roli klauna i kompletnego idioty, Cuddy praktycznie już nie ma - tylko czasem pojawi się na kilkadziesiąt sekund, zrobi smętną minę, kiedy ktoś napomknie o Housie, a potem znika. W zespole jakaś taka nerwowo-agresywna atmosfera, każdy tylko stara się dogryźć drugiemu. Przypadki są coraz nudniejsze i pacjenci w ogóle nie zapadają w pamięć - lepiej pamiętam przypadki z pierwszych sezonów, niż z odcinków, które widziałem miesiąc temu.
Ciągle jednak oglądam co tydzień nowego House'a , z myślą, że może serial się nieco podniesie po upadku i wróci do dawnej świetności. Nadzieja umiera ostatnia.
Całkowicie się kolego z Tobą zgadzam. Serial powinien być zakończony na 5 sezonie i byłby to serial pierwsza klasa, teraz twórcy podążyli za pieniądzem- i teraz chcą z niego jak najwięcej wycisnąć.
A co do błaznowania Wilsona - przykre.
Wątki pacjentów mało ciekawe, o 6 sezonie już nie wspomnę. Znajdzie się kilka odcinków w 7 sezonie, ale to już nie to samo co 1-4.
To tyle.
Zapomniałem jeszcze dodać, że sam House też zmienił się na gorsze, bo z prześmiewczego, niekulturalnego i gburowatego geniusza stopniowo przeistaczał się w kompletnego ignoranta (kiedy Wilson musiał mu tłumaczyć najprostsze, najbardziej podstawowe i oczywiste zasady życia społecznego i zachowania wobec innych ludzi... Można się nie zgadzać z jakimiś regułami, ale jeśli komuś trzeba tłumaczyć, że dostosowanie się do próśb partnerki sprawi, że będzie zadowolona, to ten ktoś jest idiotą), potem w zdziecinniałego błazna (zabawy w strzelanie z łuku, prostytutki, skakanie z balkonu, ignorowanie wszystkiego i wszystkich), aż w końcu w kompletnego kretyna (przyjmowanie podejrzanych środków = ryzykowanie życia, które widać jest mniej ważne niż noga sama w sobie, potem "dość" ryzykowna "operacja").
Może trochę zagmatwałem, ale mam wrażenie, że sam Gregory House przechodzi przez jakieś poważne zmiany i trudno powiedzieć, czy jest to działanie zamierzone. Oceny serialu nie zmieniam na 7/10, bo mam nadal w pamięci świetne sezony 1-5 :/