Gregory House bije na głowę wszystkie postacie serialowe jakie do tej pory poznaliście. Jeden z najlepszych seriali na świecie, i na pierwsze miejsce zasługuje na pewno.
Oj zasługuje,zasługuje ;) Największym jego plusem jest zerwanie ze stereotypem szlachetnego i przemiłego lekarza.Zgadzam się,że House jest zdecydowanie jedną z lepszych postaci.Jest zaskakujący a nie żałośnie przewidywalny jak niektórzy ''bohaterowie'' serialów.
Tak. Zasługuje w 100%. Ma w sobie coś takiego... ożywczego. Koniec z stereotypami:D Zakochałam się szczerze w jego postaci:)
Faktycznie postać House'a jest rewelacyjna.
Serial jednak coraz słabszy. W każdym odcinku tylko toczeń, chłoniak, rak, etc. Schematyczność dobija już konkretnie. Przez 4 sezony było tylko kilka oryginalnych odcinków, jakiś samolot, itp. Jedyne co ciągnie ten serial to riposty głównego bohatera, jego sposoby na obijanie się i diagnozowanie pacjentów w przychodni (przychodni, a nie głównego pacjenta wątku).
Pozdro.
Co serial coraz słabszy !toczeń był chyba raz zawsze są inne choroby jak naprzykład dziewczyna która miała CiPA czyli nie czuła bólu a sie okazało ze miała tasiemca ech ajny odc albo facet z syndromem lustra i wiele innych cielkawych chorób ,nie wiem jak moze byc schematyczny według Ciebie a sezony 2,3 i 4 sa rewelacyjne według mnie:)
Nie chodzi o chorobę jaką ma faktycznie, bo to dowiadujemy już na końcu serialu kiedy House dostaje "olśnienia". Chodzi o to, że zawsze jest tak samo, pacjent ma podobne objawy, padają podobne diagnozy, idą do niego do domu... Można powiedzieć: "Bo tak powinno być". Tylko, że to jest nieciekawe i po czterech sezonach wieje nudą. Faktycznie kilka przypadków było ciekawych (wspomniany przypadek lustra) tyle że najciekawsze to ostatnie kilka minut serialu, a reszta- schemat.
Nie atakuje serialu, lubię go bardzo, inaczej nie obejrzałbym czterech sezonów.
Tylko sam House się nie wypala.
Pozdro.
dobrze to określiłes, house dostaje "olśnienia". w odcinku ciekawe jest tylko 5 pierwszych i 5 ostatnich minut, ogladajac to mam wrazenie ze scenarzysci nakrecili jeden odcinek, tylko na potrzeby kolejnych "przygód" zmieniali poczatek i zakonczenie. dla mnie house wypalil sie po 5 odcinkach pierwszego sezonu