Mam alergię na wszelkiego rodzaju seriale medyczne i tak też jest z "Housem". Próbowałem się zarazić tym serialem ale każdy odcinek wygląda tak samo - jest pacjent z nietypową chorobą, nikt nie wie co mu jest, w międzyczasie gburowaty House wyżywa się na wszystkich wkoło prawiąc swoje mądrości, wszyscy podziwiają jego sokratejską retorykę, około 35 minuty przychodzi olśnienie i prawidłowa diagnoza. Ten serial dowodzi że Postać przerosła samych twórców, którzy robią serial w archaicznym stylu. Ja dla samego bohatera seriali niestety nie oglądam (No może oprócz Californication choć to już inna bajka).