W wielu komentarzach do tego serialu pojawiają się dyskusje o pierwszym strzale. Dla zainteresowanych przytoczę kilka informacji od praktyka…
1. Luneta. Dostępne w sprzedaży (i technologicznie) lunety nie pozwoliłyby zobaczyć punktu w który trafia pocisk na budynku. Najlepsze lunety takich marek jak Schmidt & Bender czy inny Swarovski (tak, Swarovski robi jedne z najlepszych optyk na świecie i swoją drogą Szakal ma w serialu ich lornetkę) pozwalają zobaczyć przestrzeliny na dystansach okolo 300-400m. Zakładając duży kaliber i idealne warunki - może na 500 by się udało. Tutaj mówimy o 3.5km. Na taki dystans budynek to plama w oddali.
2. Opad kuli. Przy takim dystansie, używając kalibru .50BMG opad kuli wynosiłby ze 150-200m… Żadna luneta ani szyna nie ma nastawu, który pozwoliłby trafiać w punkt celowania jak to ustawia Szakal i strzelec musiałby znaleźć się powyżej celu, żeby kula do niego w ogóle dotarła a w całym Monachium nie ma tak wysokiego budynku. Kula po prostu spadłaby wcześniej pokonana grawitacją i oporami powietrza.
3. Wiatr. Takim wiatraczkiem jak na filmie można się posługiwać strzelając co najwyżej zawody o puchar prezesa na 100m… Celny strzał na systans powyżej 500-600m wymaga precyzyjnego pomiaru i to w różnych punktach na trasie lotu kuli. Na dystansie z filmu zmiana siły wiatru o 1m/s przesunęłaby pocisk o jakieś 5m…
4. Dźwięk strzałów oddanych do kalibracji lunety. Kaliber .50 generuje dźwięk praktycznie artyleryjski i fizycznie nie istnieje moderator (czyt. tłumik) który mógłby z tym cokolwiek sensownego zrobić. Używając sprzętu takiego jak Szakal - dosłownie cały hotel byłby na nogach - tym bardziej że strzelał w pomieszczeniu. Dźwięk wystrzału byłoby wyraźnie słychać te 3.5km dalej.
5. Czas lotu był wyjaśniony w którymś z odcinków. Kula leciałaby ok. 7 sek. Nikt nie strzela na takim dystansie do ruchomego celu, może za wyjątkiem wróżbity Macieja.
Podsumowując, jest (jak można się było spodziewać) dużo nierealności. Serial mocno się skupia na uwypuklaniu problemów rusznikarskich gdy w rzeczywistości byłoby to jedno z mniejszych w tym przypadku zmartwień. W praktyce strzał fizycznie niemożliwy do oddania, a nawet gdyby strzelca ustawić na dachu wysokiego wieżowca to po prostu nierealne jest by doświadczony snajper takiej próby się podjął „zarobkowo” stawiając na szali swoją reputację. To trochę tak jakby stwierdzić „wezmę od kogoś zaliczkę na wygranie w totka, za tę zaliczkę kupię jeden los i wygram!”.
"Kanadyjski snajper (2017) – Snajper z kanadyjskiej jednostki Joint Task Force 2 ustanowił rekord świata, eliminując bojownika ISIS z odległości 3540 metrów (2,19 mili) w Iraku." - tak podpowiada Google. Zatem skoro jest możliwe oddanie skutecznego strzału z 3540m to tak samo możliwe jest oddanie strzału z 3850m. Kwestia sprzętu, umiejętności i FARTA.
zgadzam się co do głupoty jeśli chodzi o wiatraczek i "kalibrowanie" sprzętu w realnym środowisku, oddając strzały do budynku (bez orientu ze strony stojących 3 piętra niżej agentów :D). Natomiast sama odległość jest 8,75% większa niż oficjalny, realny rekord, więc nie jest taka nieprawdopodobna jak reszta wypisanych powyżej zarzutów.
Możliwe jest strzelenie na taką odległość ale nie w sposób przedstawiony w filmie. Strzał który zgooglowałeś padł ze wzgórza i opad kuli wynosił 170m. Tak więc ja nie teoretyzuję co się uda z fartem bo ktoś kiedyś gdzieś, ale co jest możliwe fizycznie w przedstawionej sytuacji.
Tak jasne, kanadyjski snajper tak sobie po prostu strzelił i przypadkiem ustrzelił Taliba... Myślę że o takich sprawach powinien wypowiadać się doświadczony snajper, a nie "strzelec sportowy-.
To co napisałeś było nieaktualne już w momencie publikacji.
W grudniu 2023 Wiaczesław Kowalski, snajper 13. Zarządu Głównego Departamentu Kontrwywiadu Wojskowego SBU ustrzelił rosyjskiego dowódcę z odległości 3800 metrów (nagranie jest w sieci).
Ciekawostka: tak samo jak Szakal w serialu, Kowalski również oddał "strzał korekcyjny" w górkę w tej samej odległości - i dobrze zrobił, bo się okazało że korekta na wiatr była zbyt słaba i bez tego by spudłował.
A tak ogólnie - najdłuższy "celny strzał karabinowy" (do stacjonarnego celu ćwiczebnego) to 7080 metrów.
Czyli: serial wcale nie jest taki nierealistyczny. Nie miałem wielkich wymagań, ale i tak pozytywnie mnie tu zaskoczył, da się oglądać przy nastawieniu że rusznikarz był prawdziwym geniuszem. Bardziej mnie raziły inne nielogiczności scenariuszowe.
Byłbym wdzięczny gdybyś powiedział, który punkt z mojej wypowiedzi jest nieaktualny? Coś się w fizyce zmieniło ostatnio? :D
Wszystko co napisałem jest aktualne. Owszem, możesz trafić nawet na dalszą odległość, ale to nie będzie wyglądać jak w tym serialu.
Natomiast strzał do celu ćwiczebnego to jak chwalenie się na YouTube tym, że potrafię rzucić przez całe boisko do kosza stojąc tyłem. Idziesz na koniec boiska i rzucasz. 10 razy, sto, tysiąc... W końcu trafisz. Tylko co to ma wspólnego z realizmem i szansą na oddanie takiego celnego rzutu/strzału, kiedy ma się jedną próbę?
Oczywiście że to nie będzie wyglądać dokładnie tak jak w serialu. Nigdzie tak nie napisałem. Sceny w serialu zawierają typowe uproszczenia żeby było to zrozumiałe dla człowieka z ulicy. Proces tworzenia metaamfetaminy też wygląda inaczej niż w "Breaking Bad" :)
Co nie znaczy że realizmu tu nie ma w ogóle. Wiaczesław Kowalski oddał celny strzał na 3800 metrów w warunkach bojowych, a nie na poligonie. Miał tylko jedną szansę - po uderzeniu pocisku żołnierze wroga natychmiast padną na glebę i już się nie wychylą.
Dlatego to, co napisałeś - że nie ma odpowiedniej lunety, że pocisk spadnie na ziemię i nie dotrze, że trzeba precyzyjnego pomiaru wiatru co kilkaset metrów, że pocisk będzie leciał za długo - nie jest już aktualne, bo praktyka pokazała że takie rzeczy jak najbardziej są możliwe i zostały przeprowadzone, nie są żadną fantazją ani "youtubowym wyczynem".
W sumie tylko punkt dot. hałasu jest nadal w pełni prawdziwy. W serialu pocisk leciał ok. 7 sekund, czyli na pewno nie był poddźwiękowy i hałas nawet z tłumikiem byłby dużo większy (nie mówiąc o odgłosie uderzenia pocisku i sypiącym się tynku) i zostałby natychmiast wykryty. Kowalski strzelał na froncie, gdzie odgłosy wymiany ognia są czymś normalnym - dlatego nikogo nie zaalarmowało kalibrowanie lunety.
Powołujesz się strzał „pod bohatera” czyli typową wojenną propagandówkę, którą gdzieś na szybko znalazłeś w necie. Zapewne w rosyjskim znalazłbyś że strzelają na 4500m a w koreańskim na 6000… No ale dobra - niech będzie. Moje argumenty w jasny sposób odnosiłem do wysokości strzelca nad poziomem celu bo to warunkuje problem ze strzałem Szakala. To z jakiej wysokości nad celem strzelał ten Twój Wiaczesław że jego strzał obala moje argumenty?
Masz całkowitą rację. Te wszystkie "rekordy" snajperskie to dzieło przypadku. Można trafić Taliba czy rosyjskiego oficera z bardzo dużej odległości, co nie znaczy, że ten sam wyczyn powtórzymy jutro, za rok albo i sto lat. Po prostu fuks i tyle , eśli nie propagandowa bajeczka bo na temat przeróżnych "bohaterów" internet aż huczy i to codziennie. Dla mnie najlepszym snajperem był Fin, który w okresie wojny z armią radziecką pokazał, że można naprawdę dokonać rzeczy wielkich. Może tych potwierdzonych trafień nie były setki, jak piszą historycy, może kilkadziesiąt a może kilkanaście.... Tak czy owak przysłużył się ojczyźnie i swoim towarzyszom broni wiec cześć mu i chwała.
Ciekawe. A co szanowny sądzi na temat odrzutu, który w filmie nie występuje? A w każdym razie kopnięcie jest jak po "strzale" z pistoletu do iniekcji ;-) Cofałem parę razy bo przyszło mi do głowy, że gość ma jakiś specjalny statyw ale nie, jakaś fikuśna podpórka tylko. Pytam jako laik, w dawnych czasach wojsko sobie opowiadało jak po strzale z SWD kogoś ręka bolała albo sobie oko podbił lunetą. A tu przecież naboje wielkości butelki na syrop dziecięcy. P.S.: No i faktycznie, policyjny snajper, który nie usłyszał próbnych strzałów, pełniąc służbę w pobliżu linii strzału. U mnie strzelnica garnizonowa jest oddalona jakieś trzy i pół km od parku, w którym spaceruję z psem. Jak w weekendy (czyli przy trochę mniejszym natężeniu ruchu kołowego) odbywają się tam strzelania, to u mnie w parku słychać. A najcięższe co tam może być, sądząc po kanonadzie, to aktualne wyposażenie żołnierzy lub policjantów. I raczej nie broń ciężka. Aha, po drodze jest raczej gęsta zabudowa miejska a nie czyste pole jak w filmie. Chyba, że to tłumik artyleryjski, używany by nie straszyć zwierząt ;-) P.S. 2: Wiaczesław z Wyspy Węży strzelał z biodra, ruskiego dowódcę zabił z zemsty za stłuczony słoik pomidorów ze śliwkami, którym jego mama z braku czegoś lepszego musiała uziemić bojowego drona. Wiarygodność gierojów jest wszak tak legendarna, że sama fizyka usuwa się w cień.
Aż obejrzałem ten moment jeszcze raz, bo w ferworze innych błędów na to nawet nie zwróciłem uwagi.
Ale po kolei...
Jeśli chodzi o podbite oczy i obite barki to są to raczej przypadki gdy za strzelanie bierze się kompletny laik i nie przyjmie sensownej postawy. Ale to bardziej urban legends niż rzeczywistość, bo wystarczy zachować minimum rozsądku.
Oczywiście to też nie jest tak, że jak strzelisz 30x z dużego kalibru to tego nie poczujesz, bo ciało przyjmuje sporo energii, ale raczej chodzi o to, że przy zrozumieniu absolutnego minimum fizyki strzału nic wielkiego się nie stanie. Ale jeśli ktoś oprze lunetę na oku i kolbę ułoży nad barkiem no to owszem... Nie będzie miło.
Kaliber .50 wbrew pozorom nie ma jakiegoś ogromnego odrzutu, ale ten jest nieporównywalnie większy do tego przedstawionego w serialu. Ten z serialu to strzał z wiatrówki albo maksimum czegoś w rodzaju dobrze stuningowanego .22lr (jeden z mniejszych kalibrów). W przypadku .50BMG karabin poszedłby do tyłu minimum kilka/kilkanaście centymetów a i podrzut na statywie byłby konkretny. Zachowanie karabinu jest bardzo dalekie od realizmu. Gdyby ktoś stworzył .50BMG które kopie jak to pokazane to mógłby już kończyć z pracą zarobkową bo za patent zarobiłby set milionów :)
Srele morele, skuteczny strzał z ponad 3,5 km jest możliwy, kolega przytoczył już w komentarzu, więc stul dziób panie sokole oko i wróć do swoich tarcz strzeleckich.
Tu nie chodzi o to, że nie jest możliwy. Uwagi, które zamieścił silver007 miały na celu uzmysłowić, że W WARUNKACH POKAZANYCH W SERIALU taki udany strzał byłby po prostu bardzo mało prawdopodobny. I nawet najlepszy snajper musiałby liczyć na niezłego farta. Oczywiście, że może się to zdarzyć, ale szansa jest pewnie jedna na ileś tam tysięcy.
Przepraszam, ale z argumentem "srele morele" nie jestem w stanie polemizować. Wiedzę swoją podpieram jedynie doświadczeniem i osiągnięciami w strzelectwie długodystansowym / PRS. Na morelach się nie znam.
Ciekawy komentarz, dzięki :) Mnie interesuje jak oceniasz realność ostatniego serialowego zamachu przeprowadzonego z łódki na cel znajdujący się w wodzie. Okiem laika wydał mi się jeszcze mniej prawdopodobny niż ten pierwszy. Przede wszystkim ze względu na niestabilną pozycję na kołyszącej się łódce. Ok, niby miał tam jakieś przyrządy działające chyba na zasadzie żyroskopu i program, który mu przeliczał odchylenie, co niby miało niwelować efekt kołysania, ale znów - w relacji do celu, który był w ruchu... I druga rzecz - cel na przemian nurkował i wynurzał się, a Szakal obliczał jego pozycję na podstawie przewidywanego czasu wynurzenia się oraz tego, że wynurzy się w tej samej linii, w której zanurkował. Oba założenia wydają mi się mocno naciągane. Facet mógł wytrzymać pod wodą kilka sekund dłużej, mógł odbić gdzieś metr w bok będąc pod wodą, czego strzelec by nie zobaczył i już byłaby wtopa.
O ile pierwszy strzał silił się na jakiś realizm (opowieści o rusznikarzu, długości lufy, dystansie, kalibrze) o tyle finałowy to czysta bajka. Nie istnieje sprzęt pokazany w filmie a Szakal googlował go w jednym z odcinków jako gimbal do kamery :)
Twórcy wiedzieli, że tutaj poszli na bajkową całość, więc nawet nie wdawali się w szczegóły. I w sumie to wolę takie podejście niż udawanie, że przykładamy się do realizmu a tymczasem i tak robimy masę błędów.
Kwestia oddechu pod wodą nie ma w sumie nic wspólnego ze strzelectwem, każdy myślę, że ma własne zdanie na temat tego jak prawdopodobne jest przewidzenie ile ktoś jest w stanie wytrzymać pod wodą. Czas taki wynosi od kilkunastu sekund do kilku minut, więc powodzenia... Dodatkowo tutaj mamy do czynienia z wysportowanym pływakiem, więc tym bardziej nie wiadomo jak to wygląda w przypadku takiego delikwenta...
Można znaleźć filmiki w sieci gdzie ludzie strzelają do celu w okolicy 4+km. Np. jeden koleś z Australii z kanałem "MarkandSam AfterWork" ma sporo takich filmików (typu strzał na 5023 yardy sprzed 6 lat). .375 Gibbs potrzebuje ~14 sekund na dotarcie do celu.
Oczywiście cały sprzęt jest mocno scustomizowany, w tym mocowanie lunety jest bardzo wysokie. Strzelec wcale nie musi znajdować się dużo wyżej niż cel, po prostu mocowanie lunety jest wyższe i sklinowane.
Albo inny przykład z Wayoming to obecny ultra long range record - 4,4 mili.
Kolejne przykłady to filmiki z Namibii, kompletnie płaski teren i strzały na 2 mile.
Takie odległe strzały są wykonalne tylko ktoś musiał by mieć piekielnie dużo szczęścia żeby trafić za pierwszym razem. Te rekordy snajperskie z wiki to też nie były za pierwszym strzałem (przynajmniej ten strzelec Kanadyjski z rekordem z 2002, po którymś razie się wstrzelił i zdjął strzelca pkm'u i potem sam karabin, oglądałem to w jakimś dokumencie).
Tłumiki do .50BMG też są, tylko prawie mają długość ramienia i dalej słychać strzał ale już nie taką eksplozję jak normalnie. Demolition Ranch miało chyba kilka filmików z tłumikami do .50BMG.
To tylko żeby dodać trochę komentarza do tego co napisałeś w pierwszym poście.
Co do serialu to powiem tylko, że to raczej bajka i z realizmem nie ma za wiele wspólnego.