Na wstępie zaznaczę, że sam serial mi się podoba. Nie wiem jakim cudem bo dużo
rzeczy mnie razi no ale...
Chciałbym się dowiedzieć czy tylko mnie uderza "drewniana" gra aktorska co niektórych
aktorów (w tym Radziwiłowicza). Nie wiem czy Wy też macie czasami wrażenie, że
Gajewski ma być postacią groźną, wzbudzającą szacunek, a wydaje się być manekinem,
który klepie kwestie i pali szluga za szlugą. Wiem, że jego postać ma być człowiekiem
zamkniętym w sobie, małomównym itd. ale w ogóle to nie wygląda tak jak powinno.
Moim zdaniem oczywiście.
Obejrzałem wszystkie sezony Pitbulla i myślę, że można te dwa seriale porównać bo
traktują o tej samej tematyce, chociaż trochę w innych klimatach. Pitbull jest bardziej
"brudny", wulgarny, po prostu chamski. Glina przy nim wypada blado pod tym względem.
Mam wrażenie, że Gonera najlepiej pasował do kryminalnego psa niż ktokolwiek inny w
obsadzie, ale (SPOILER) jego postać szybko ginie w tym filmie (niestety).
W Pitbullu podobną postacią do Gajewskiego jest Gebels (Grabowski). Też ma dziecko,
też ma byłą żonę i też jest mega długo w policji. I przy tym wszystkim to on wzbudza
szacunek, to on jest tym groźnym. Gajewski ze swoimi wytrychami, machaniem szmatą i
tekstami, które zatkałyby co najwyżej gimnazjalistę nie przekonuje do siebie. Osobiście,
dużo bardziej bym nie chciał, żeby to Gebels mnie przesłuchiwał :). To tak generalnie.
Jakie jest Wasze zdanie? Nie drażni Was (w mojej opinii przynajmniej) nie do końca
udana próba robienia z tego filmu ciężkiego kryminału, w którym teksty przyprawiają
czasami o zawrót głowy, a zachowaniem komisarzy wcale nie wydaje się być
stanowcze?
Każda z postaci grająca w tym serialu jest mocno przerysowana. Była już o tym mowa na forum. Niemniej, to tworzy pewien niepowtarzalny klimat Gliny.
Racja, postacie są mocno przerysowane, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby nawet sztampowo skonstruowanych postaci nie można było zagrać bardziej plastycznie, z większą "werwą". Wydaje mi się, że aktorzy nie czuli tego filmu. Nie to, że byli słabi, bo Radziwiłowicz na pewno nie jest słabym aktorem, tak samo Gonera. Odniosłem jednak wrażenie, że taki ciężki kryminalny klimat leży co najwyżej Gonerze i Dziędzielowi (chociaż ten drugi to właściwie dużej roli nie zagrał).
Nie znałam "Gliny" wcześniej, tylko poszczególne fragmenty. Teraz, kiedy mam pojęcie, czuję się nieco zawiedziona, w tym patetyczną, teatralną grą Radziwiłowicza i nadmierną zawiłością intryg. W serialu "Pitbul" orientuję się mniej, niż średnio, na tyle, aby zgodzić się: przewyższa "Glinę" o niebo. I podobnie wolałabym, aby przesłuchiwał mnie Radziwiłłowicz, niż aktor Grabowski, tyle że z powodów innych;)
Nawet bym zaryzykowała - serial nie wytrzymał próby czasu.