jaki do tej pory oglądałem. Chodzi o fabułę i realia gliniarskeij roboty. Mocno konkuruje z Pitbulem,
ale Glina jednak wygrywa prowadzeniem wątków. Ostatni raz, takie podniecenie, na myśl o
kolejnym odcinku, przeżywałem mając 9 lat kiedy czekałem na "Stawkę Większą niż Życie". Po
prostu nie mogłem się doczekać jak dziecko na kolejny teleranek za tydzień (mam 42 lata).
Uważam, że Hitchcock przy Pasikowskim to czytanka na dobranoc. To, co według mnie czyni
Pasikowskiego wirtuozem kryminału, to autentyczny i pełny obraz bohatera głównego oraz
drugoplanowych. Oglądanie tego serialu jest wspaniałym odpoczynkiem od tych kolorowych
zachodnich pierdów typu CSI itp.
Siłą tego serialu jest jego autentyczność, podobnie jak w Pitbullu, opierano się w dużej mierze na prawdziwych zdarzeniach, na autentycznych zbrodniach. No i pamiętam, jak w wywiadzie z pewnym technikiem kryminalistycznym ten stwierdził, że podziwia Radziwiłowicza, jak trafnie odgrywa polskiego gliniarza. Powiedział, że nawet jak zakłada rekawiczki, robi to wiarygodnie.
Ech... Glina. Same dobre rzeczy mogłabym napisać, ale tylko powtórzę to co już napisaliście. Nic nie muszę dodawać. Szkoda, że nie ma kontynuacji, ale nasza tvp nie potrafi korzystać z dobrych pomysłów.