Ma pod sobą doline Arrynów a ich ziemie są nietknietę przez Wojne i z och pomocą ruszy na Północ rozgromi Boltonów potem na Dorzecze i zniszczy Freyów a potem Littlefinger ruszy na czele połączonych sił pewnie na Królewską Przystań
LF jest teraz jednym z najpotężniejszych ludzi w Westeros. Rządzi w Dolinie i nominalnie jest także lordem Dorzecza. Ma prawo do podporządkowania sobie Freyów i innych tamtejszych pomniejszych lordów. Dodatkowo dostał pozwolenie na opanowanie Północy. Jeśli mu się powiedzie, będzie miał w garści 3 z 7 królestw w Westeros i stanie się realnym kandydatem do objęcia Żelaznego Tronu. W następnych sezonach jego wątek może być kluczowy.
Nie wliczam Dorne i Żelaznych Wysp, bo one na razie nie mają wpływu w walce o Żelazny Tron. Chociaż Littlefinger mógłby próbować wciągnąć Martellów w wojnę przeciw Lannisterom. Zresztą po morderstwie Myrcelli wojna jest już niemalże nieunikniona.
Zdobycie Północy nie będzie takie proste. Littlefinger będzie potrzebował tamtejszych lordów i pewnie Sansy aby uzyskać ich poparcie.
Co do dorzecza to mam nadzieję, że jak Filip z Konopi wyskoczy Blackfish i przegoni ewentualnych najeźdźców ;)
Podzielam opinię. Mam również wrażenie, że dzięki temu istnieje szansa na powrót np. długo zapomnianych postaci jak Blackfish czy Edmure (o Freyach w ogóle nie wspominając :D).
Serial bardzo mnie zawiódł, kiedy nie pokazano oblężenia Riverrun. Szczególnie, że Edmure i Blackfish to moim zdaniem dobrze odegrane postacie i niezepsute przez Dedeków, w przeciwieństwie do serialowych Dornijczyków.
To jest możliwe jeśli Littlefinger pokona Boltonów zyska poparcie północy i jeszcze sam sie na niej wychował. Wynajmie najemników i na KL i mamy króla Pytera Belisha
Zabije Jaimego Cersei tommena i Kevana. I następca CR zostanie Lancel Lannister a jak wiadome on służy Littlefingerwi i będzie miał armie Lannisterów
A jak wiadome dom Tyrellów od razu poprze Littlefingera jak uwoni Lorasa i margaery.
Z Boltonem nie będzie miał tak łatwo. Będzie potrzebował innych lordów z Północy, którzy wcale nie muszą go poprzeć.
W serialu zrobili to tak wiejsko że wojna na północy wygląda na pojedynek Stannisa z Boltonem
Wkleję tu swój post z tematu, który założyłem. Tego niestety nie zauważyłem.
Jak wiemy Bealish miał czekać aż Stannis i Bolton się powyrzynają, a później uderzyć na osłabionego zwycięzce. Tylko, że Bolton w ogóle się nie spocił w pojedynku ze Stannisem.
W dodatku Littlefinger stracił swoją kartę przetargową w postaci Sansy. Jeśli do niego nie wróci ciężko będzie mu przekonać lordów Północy, aby poparli jego sprawę. To samo tyczy się Boltona, po utracie Starkówny również może spodziewać się mniejszego poparcia.
Podobno istnieje teoria, która mówi o tym, że Północni lordowie chcą uczynić legitymizowanego Jona lordem Winterfell. Tylko jak wiemy Snow ma swoje do zrobienia na murze, o ile przeżyje. Może to właśnie Sansa trafi w ręce Manderly'ego i reszty? Dla dedeków to idealna sprawa bo nie będą musieli wprowadzać Rickona.
Baelish jest jednym z najbardziej rozsądnych lordów w całym Westeros. Wie że nadciąga straszliwa zima. Siedzi sobie wygodnie w nietkniętej przez wojnę Dolinie i czeka na to co się wydarzy, a wszyscy w Westeros beztrosko napierdzielają się i rujnują nawzajem. Gdy zima przyjdzie na całego pozostałe królestwa będą kupować żarcie i inne podstawowe rzeczy z Doliny po 10 krotnie większych cenach albo nawet żebrać. Mniej więcej taką politykę w Dolinie przyjął teraz Baelish. Można o tym poczytać w udostępnionym rozdziale z WoW.
Masz racje. Szkoda tylko, że D&D wsadzili swoje 3 grosze i serialowy LF oddał Sanse Boltonom. Miałby o wiele mocniejszą pozycje gdyby miał ją przy sobie :/
Książkowy LF jest geniuszem intryg, wszystko bierze pod uwagę, jest na bieżąco z ważnymi informacjami... a serialowy to jakaś profanacja :(
Ubolewam razem z Tobą. Co zrobili z Litllefingerem w serialu to shit. W ksiązce nie dość że zyskał naprawdę dużą władzę (2 z 7 królestw) i realizuje swój plan ekonomicznego podporządkowania Westeros to jeszcze naprawdę pomógł Sansie.
W serialu postawiono na hazard. Wszystkie te bezsensowne decyzje Litllefingera tłumaczono tym, że jest hazardzistą i że kto nie ryzykuje ten nie wygrywa.
Prawdziwy Litllefinger miał wszystko przemyślane od samego początku razem z wojną 5 królów, którą sam wywołał.
Mi tekst o hazardzie od razu skojarzył się z tą sceną, gdy przegrał zakład w 1 sezonie podczas turnieju. Ogólnie od samego początku, gdy tylko Sansa trafiła do WF gnębiło mnie przeczucie - będzie z tego shit jakich mało. Z resztą nawet hazard rządzi się swoimi prawami i ruchy w nim też należy wykonywać z rozmysłem.
Zgadzam się z tobą, książkowy LF to jest to :) Uwielbiam go, Sanse też lubię. Wygląda jednak na to, że zostanie czekać nam na Wichry Zimy, po D&D nie spodziewam się już nic dobrego.