PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 406 tys. ocen
8,7 10 1 406110
7,9 56 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Ponownie czytam wszystkie książki i tym razem znając dalsze losy postaci staram się lepiej wszystko zrozumieć. Zastanawiam się teraz głównie nad Roosem Boltonem ponieważ to on i Ramsey pogmatwali trochę sytuację późniejszą zdradą i zmianą stron - i tutaj mam problem. Tak więc jeśli ktoś czytał książki będę wdzięczny za potwierdzenie moich przemyśleń lub wyprowadzenie mnie z błędu.

Kiedy Roose Bolton "zmienił strony"?
- Zastanawiałem się nad tym już kilka razy bo ich pierwsze "spotkanie" miało miejsce gdy Tywin wygrał bitwę nad Zielonymi Widłami. Wtedy Bolton na pewno wciąż był wierny północy.
- Później przekupił Vargo Hoata i zdobył twierdzę przy jego pomocy i Aryi. Powrócę do tego wątku niżej w pytaniu o Ramseya.
- I chyba ostatnie to złamanie przysięgi przez Robba i poślubienie innej oraz ścięcie Karstarka i utrata znacznej części sił. Wydaje mi się że dopiero wtedy poczuł że ta wojna jest przegrana i wybrał zwycięską stronę.

Ramsay Snow:
- Czy Roose Bolton wiedział lub przyzwolił na zagarnięcie ziem i całą hecę z Lady Hornwood? Bo z tego co oficjalnie się tłumaczył zrobił to samowolnie i cieszy się że umarł za swoje zbrodnie. Tutaj też zastanawiam się czy wtedy rzeczywiście myślał że jego bękart zginął.
- Tutaj ponownie podobne pytanie czy wybicie i spalenie Winterfell było za zgodą Boltona? Tak mi się wydaje i od razu zastanawiam się czy Roose nie ugadał się z Lannisterami już na etapie Harrenhal. Trudno mi teraz przypomnieć sobie chaotyczną chronologię Pieśni Lodu i Ognia, ale chyba urzędowanie Botlona w nowo zdobytej twierdzy Harrenhal miało miejsce krótko przed zdarzeniami w twierdzy starków. A Robb jeszcze nie wywinął akcji z poślubieniem innej więc stąd moje wątpliwości. Dodatkowo jeszcze przypomniałem sobie że Ramsey oszczędzil Freyów co też jest dosyć jednoznaczne.

ocenił(a) serial na 10
lordtorus

Potem rozmawiał z Walderem Freyem i narzekał, że Młody Wilk nie słuchał jego rad. Na początku wojny Roose starał się dawać jak najlepsze rady. Potem bękart odbił Winterfell, wyrżnął żelaznych ludzi mimo prośby Robba, by tych którzy się poddali oszczędzić. Następnie Król Północy poślubił Talisę i zatrzymał się w Riverrun. Ludzie zaczęli od niego odchodzić. Bolton pewnie dostrzegł, że szanse na wygranie wojny maleją z dnia na dzień i postanowił zyskać na upadku swego wasala. Zdobył Harrenhal, "dostarczył Robbowi pozdrowienia od Lannisterów" i został namiestnikiem Północy. Dziwi mnie tylko, że Tywin wolał nie mieć tam jakiegoś swojego zaufanego człowieka jak np. Kevana.

ocenił(a) serial na 9
wiktor_wojnar99

Nikt na północy nie zgodziłby się na to, żeby rządził ktoś ze znanych 'zaufanych' Lannisterów, prawdopodobnie nawet żeby rządził ktokolwiek spoza samej Północy.
Już nawet Bolton ma znacznie więcej przeciwników, niż zwolenników, więc taki Kevan czy ktokolwiek inny zostałby przez wszystkich potraktowany jak najgorszy najeźdźca.

I mała uwaga, Starkowie nie byli wasalami, a seniorami Boltonów.

ocenił(a) serial na 10
SarkazM

Wiem z tym wasalem pomyliłem się, przepraszam. Ciekawi mnie jak Tywin może zaufać człowiekowi, który zdradził swego króla za pieniądze i obietnicę rządzenia Północą.

ocenił(a) serial na 9
wiktor_wojnar99

Bolton jest świetnym strategiem, jest z północy, ma swoich zwolenników a przeciwników głównie ze względu na swoje metody i jego przodków, potrafi dążyć do celu bo jest ambitny ale nie taki jak starkowie czyli honor ponad wszystko, może bywa okrutny chociaż do jego pomnożonej wersji Ramsaya mu dużo brakuje. Tywin potrzebował kogoś silnego, zdecydowanego, miejscowego i oddanego sprawie która go dotyczy. Tak jak sam pisałeś Roose pomagał Młodemu Wilkowi jak mógł ale jego głupie decyzje oparte o honorze, swoich zasadach i młodocianym sercu sprawiły że jego rady się tylko zmarnowały. Mógł walczyć o przegraną sprawę którą "władca" sam przegrywa przez swoją głupotę, lub zmienić stronę mieć z tego korzyści w złocie, tytułach i ziemiach ale nie zapominajmy że Tywin nie różni się tak bardzo od niego co też mogło być plusem.

ocenił(a) serial na 8
lordtorus

"Bolton jest świetnym strategiem, jest z północy, ma swoich zwolenników a przeciwników głównie ze względu na swoje metody i jego przodków, potrafi dążyć do celu bo jest ambitny ale nie taki jak starkowie czyli honor ponad wszystko,"

Honor dla Starków ponad wszystko ? Dla Neda Starka to tak, ale już dla Robba to zdecydowanie nie. Przyrzekł poślubić córkę Freya - nie poślubił, jego ojciec ledwo zginął za prawa do tronu dla Stannisa a Robb obwołuje się królem północy- no z całym szacunkiem ale jest to splunięcie w dziedzictwo swego ojca, przecież ledwo 9 lat wcześniej Ned Stark tłumił powstanie Balona Grejyoya za secesje od królestwa, a tu Robb staje się takim samym uzurpatorem, kolejna sprawa to decyzjami Robba zniszczony został sojusz baratheon-stark, kolejna sprawa to nie ukaranie swojej matki za wypuszczenie lannistera z lochu, itd .....
Ogólnie Robb to totalny idiota który ta wojnę przegrał przez własną głupotę

ocenił(a) serial na 9
montmorillonit

Źle się wyraziłem, przez "honor" miałem na myśli coś w stylu moralnych zasad czyli zamiast ukarać inaczej Karstarka ściął go przegrywając wojnę za jednym machnięciem miecza. Tywin i Bolton osiągają swoje cele bo nie ograniczają się takimi sprawami, a Robb wygrałby pewnie gdyby spędził trochę czasu z serialowym Ogarem i jego poradami życiowymi :)

lordtorus

Moim zdaniem decyzję o zmianie frontu Bolton podjął po bitwie nad Czarnym Nurtem. W Harrenhal mówił swoim dowódcom na wieść o klęsce Stannisa, że siły Starków i Tullych nie podołają połączonej potędze Lannisterów i Tyrellów. Głupie decyzje Robba tylko utwierdziły go w tym zamiarze.

ocenił(a) serial na 9
montmorillonit

Robb popełnił kilka błędów ale idiotą bym go nie nazwał. Nie zapominajmy, że miał 14-lat.

Obwieścił się Królem Północy? To bardziej jego obwołano niż on sam się obwołał.

Sojusz Baratheon-Stark? Tutaj sprawa jest bardziej zagmatwana i wina nie leży tylko po stronie Robba. Z tego co pamiętam Robb, wysłał do Renly'ego Catlyn, która miała przekonać młodego Barratheona. Ta sama Catlyn, nagadywała gejucha, żeby zawrzeć sojusz ze Stannisem. Problem był tylko taki, że Stannis nie chciał sojuszu ani ze Starkiem ani z bratem. Młody Wilk nie chciał Żelaznego Tronu, pragnął sobie spokojnie żyć na północy. To chciwość Barrathenów doprowadziła do przegranej wojny. Sam Stannis od razu stwierdził, że Robb będzie chciał zagarnąć całą północ. Ja nie jestem co do tego przekonany. Młodemu Strakowi zależało przede wszystkim na obaleniu Lannisterów, pomszczeniu śmierci ojca i uratowaniu sióstr.

Gdyby Stark i Barratheonowie połączyli siły to Tywin srałby w portki.

ocenił(a) serial na 9
DawidSt

Swoją opinię na ten temat opieram na serialu, więc mogę mieć wypaczone zdanie za co z góry przepraszam :) Jestem takim dziwakiem, że obejrzałem trzy sezony a potem zacząłem czytać książki od momentu na, którym skończył się trzeci sezon xD

ocenił(a) serial na 3
DawidSt

Ałć, ałć, ależ herezję Waść tu prawisz ;) Nawet w oparciu o sam serial trudno bronić postępowania Robba. Zobaczmy:

"Obwieścił się Królem Północy? To bardziej jego obwołano niż on sam się obwołał."

A jemu mowę odjęło? Wcześniej wielokrotnie udowodnił, że potrafi postawić na swoim i nie uginać się pod presją swych chorążych, że mimo młodego wieku ma zadatki na lidera, który potrafi sobie podporządkować lordów Północy. I jak Ci nagle wyskoczyli z pomysłem oderwania się od reszty królestwa, Robb nie mógł przemówić im do rozsądku?

"Sojusz Baratheon-Stark? Tutaj sprawa jest bardziej zagmatwana i wina nie leży tylko po stronie Robba. Z tego co pamiętam Robb, wysłał do Renly'ego Catlyn, która miała przekonać młodego Barratheona."

Tylko, że jakoś dziwnie wcześniej Robb sam przyznawał, że Renly nie ma praw do tronu (miało to miejsce w scenie narady, na której okrzyknięto go Królem Północy) i że z racji urodzenia tron należy się Stannisowi. Zasady najwyraźniej poszły się yebać, kiedy Robb zrobił sobie szybką kalkulację sił i postanowił spiknąć się z uzurpatorem, który po prostu miał więcej wojska. Od samego początku powinien był zdecydowanie poprzeć Stannisa i oddać się pod jego komendę. Tak jak ktoś wyżej słusznie napisał - to za prawa Stannisa do tronu Ned położył głowę. Robb powinien był to uszanować. Tymczasem przekreślił praktycznie sens śmierci swego ojca. Decyzja o oderwaniu oznaczała, że wszystko mu jedno kto będzie siedział na Żelaznym Tronie byle tylko nie wściubiał nosa na Północ. Jego ojcu nie było wszystko jedno.

"Ta sama Catlyn, nagadywała gejucha, żeby zawrzeć sojusz ze Stannisem. Problem był tylko taki, że Stannis nie chciał sojuszu ani ze Starkiem ani z bratem."

Tylko czemu miałby chcieć zawierać z nimi sojusz, skoro obaj okradli go z tego, co mu się prawnie należało. Miał większe od Renly'ego prawo do Żelaznego Tronu, a Północ była częścią królestwa i Stannis miał pełne prawo traktować Robba jak rebelianta. Toż nawet Renly, który nie był aż tak kategoryczny zaznaczył w negocjacjach z Catelyn, że Robb będzie mógł tytułować się Królem Północy pod warunkiem, że złoży mu hołd (czyli wciąż będzie zależny od ŻT, jego tytuł byłby w tym momencie pusty).

"To chciwość Barrathenów doprowadziła do przegranej wojny."

Raczej chciwość Renly'ego, który nie potrafił uszanować pierwszeństwa swego starszego brata i chciwość Robba, któremu zamarzyło się samodzielne królowanie zamiast poparcia prawowitego władcy.

"Sam Stannis od razu stwierdził, że Robb będzie chciał zagarnąć całą północ. Ja nie jestem co do tego przekonany."

Tu nie ma co gdybać. A czym miał niby władać jako Król Północy? Jakimś jej skrawkiem? Samym Winterfell? Idea była taka, że zrywamy z zależnością od Żelaznego Tronu i jesteśmy samodzielnym królestwem. To mówił Robb w rozmowie z posłem Lannisterów gdzieś na początku sezonu 2.

"Młodemu Strakowi zależało przede wszystkim na obaleniu Lannisterów, pomszczeniu śmierci ojca i uratowaniu sióstr."

No to po co w takim razie odrywał Północ od królestwa? I dlaczego był gotów zawrzeć rozejm z Joffem za cenę uznania niepodległości Północy? Zawrzeć rozejm z mordercą swego ojca! To, co napisałeś łatwiej było chyba osiągnąć w sojuszu z kimś, kto również walczył z Lannisterami. A przez mrzonki o niezależności Robb został sam, swoimi późniejszymi głupimi decyzjami pozbawił się poparcia nawet własnych poddanych i zamiast obalić Lannisterów, pomścić ojca i uratować siostry stracił Północ, przegrał wojnę i sam zginął razem matką, żoną i wieloma dobrymi ludźmi.

ocenił(a) serial na 9
Dwight_

"Tylko, że jakoś dziwnie wcześniej Robb sam przyznawał, że Renly nie ma praw do tronu (miało to miejsce w scenie narady, na której okrzyknięto go Królem Północy) i że z racji urodzenia tron należy się Stannisowi."

Tylko, że Robb nie przystąpił do wojny w celu odzyskania tronu dla Stannisa. Mówił o tym, że tron należy się starszemu jeleniowi ale kiedy pojawiły się trudy wojny był gotów zawrzeć sojusz z Renly'm. Zagrywka typowa dla Lannisterów czy Tyrellów.

"Od samego początku powinien był zdecydowanie poprzeć Stannisa i oddać się pod jego komendę."

Problem jest taki, że Stannis chciał działać sam, uważał, że nikogo nie potrzebuje i już od początku stwierdził, że sam odzyska tron. Cała trójka miała wspólnego wroga ale inną wojnę, to ich nie pogodziło. Wszyscy popełnili znaczącej błędy, najwięcej dostaje się młodemu Wilkowi.

"Tylko czemu miałby chcieć zawierać z nimi sojusz, skoro obaj okradli go z tego, co mu się prawnie należało"

Z tego co kojarzę Stannis bardzo szybko się określił. Przekreślił sojusz, ze Starkiem zanim ten przystąpił do wojny.

Idea była taka, że zrywamy z zależnością od Żelaznego Tronu i jesteśmy samodzielnym królestwem. To mówił Robb w rozmowie z posłem Lannisterów gdzieś na początku sezonu 2."

Sam Robb nie wierzył w sens tej propozycji. Przecież kiedy chorążowie powiedzieli mu, że Lannisterowie nie przyjmą tej ugody to odpowiedział tylko. "wiem". Nie wiem po co to było ale raczej nie była to poważna decyzja.

Młody Stark był całkiem zręczny jak na swój wiek. W pewnych momentach pozytywnie zaskakiwał. Jednak w końcowym rozrachunku dał się wykiwać i przegrał wojnę przez swoje błędy. Bardziej linczowałbym go za sprawę z Freyami ale każdy ma prawo do własnej opinii.

ocenił(a) serial na 3
DawidSt

"Tylko, że Robb nie przystąpił do wojny w celu odzyskania tronu dla Stannisa. Mówił o tym, że tron należy się starszemu jeleniowi ale kiedy pojawiły się trudy wojny był gotów zawrzeć sojusz z Renly'm. Zagrywka typowa dla Lannisterów czy Tyrellów."

No właśnie, a przecież to Północ i Robb powinni być tymi honorowymi, którzy nie kierują się doraźnymi korzyściami tylko zasadami. Robb chętnie gardłował o honorze, a jednak koniec końców był gotów poprzeć uzurpatora do tronu, bo ten miał większą armię. Ned się pewnie w grobie przewracał...

"Problem jest taki, że Stannis chciał działać sam, uważał, że nikogo nie potrzebuje i już od początku stwierdził, że sam odzyska tron."

A skąd taka informacja? Stannis nie był głupcem, wiedział, że nie ma szans odebrać tronu uzurpatorom przy pomocy tych mizernych kilku tysięcy, którymi dysponował. Potrzebował sojuszników. Po to słał listy do całego Westeros z wiadomością o pochodzeniu dzieci Cersei i z żądaniem poparcia dla siebie jako prawowitego spadkobiercy Roberta. Tylko nikt się nie stawił.

"Cała trójka miała wspólnego wroga ale inną wojnę, to ich nie pogodziło."

Bo każdy z nich chciał być królem. Ale prawo stało po stronie Stannisa. Pozostała dwójka powinna była to uszanować. Dlatego uważam, że winę za brak porozumienia ponoszą Robb i Renly.

"Z tego co kojarzę Stannis bardzo szybko się określił. Przekreślił sojusz, ze Starkiem zanim ten przystąpił do wojny."

Absolutnie nie. Stannis przecież słał do lordów Westeros apele o poparcie. Potrzebował armii, potrzebował sojuszników. Dlaczego miałby odrzucić pomoc Robba, gdyby ten zaoferował mu swoje poparcie? Tylko tej oferty nigdy nie było, bo zaraz po wiadomości o śmierci Neda Północ ogłosiła niezależność. Kiedy pierwszy raz widzimy Stannisa na naradzie ze swoimi ludźmi Davos zachęca go, by zawarł sojusz ze Starkiem, na co Stannis odpowiada: "który ukradł połowę mojego królestwa?" Czyli to miało miejsce już po tym, jak Północ się oderwała. Stannis tego nie uznawał, bo czemu niby miałby? Północ była częścią królestwa, Starkowie złożyli hołd Robertowi uznając dynastię Baratheonów za prawowitych władców całego Westeros. Robb był więc w oczach Stannisa zwykłym rebeliantem.

"Sam Robb nie wierzył w sens tej propozycji. Przecież kiedy chorążowie powiedzieli mu, że Lannisterowie nie przyjmą tej ugody to odpowiedział tylko. "wiem". Nie wiem po co to było ale raczej nie była to poważna decyzja."

Sama decyzja o niezależności była jak najbardziej poważna i poważnie traktowali ją jego wasale. Dlatego Robb zawarł ten warunek w swojej ofercie pokoju. Wiedział oczywiście, że Lannisterowie tą propozycję odrzucą i będzie musiał o tą niezależność dalej walczyć, ale to był taki gest w stronę swoich ludzi, pokazanie że walczy o ich sprawę.

"Młody Stark był całkiem zręczny jak na swój wiek. W pewnych momentach pozytywnie zaskakiwał."

Był na pewno dobrym strategiem i taktykiem wojskowym, nie przegrał żadnej bitwy. Miał też charyzmę i potrafił przewodzić ludziom. Brakowało mu jednak doświadczenia, konsekwencji, wyrachowania. Władca nie może w czasie wojny popełniać tak głupich błędów. Oczywiście sprawa z Freyami go pogrążyła, tak jak ścięcie Karstarka i utrata jego ludzi. Sam pozbywał się sojuszników.

ocenił(a) serial na 9
DawidSt

Miał 14 lat ale czasami zapominał że nie jest Eddardem Starkiem i zamiast o wiele bardziej polegać na dobrych doradcach grał wielkiego króla. Rzeczywiście inni chcieli go jako Króla Północy bo skoro mieli ginąć w wojnie domowej i tak będąc już "zdrajcami" wobec korony chcieli ugrać coś dla północy. Sojusz z Baratheonami został zaprzepaszczony przez nich samych ponieważ Renly 'rycerz' lata jak i cała jego świta zamiast gnać i wycinać w pień wrogów co chwilę urządzali kolejny turniej napawając się całą chwałą której jeszcze nie zdobyli. Stannis był sobą co już zakończyło jakiekolwiek rokowania, tutaj masz dobre cytaty:

Renly rozmawiając z Catlyn:
"– Powiedz mi, jakie prawa do Żelaznego Tronu miał mój brat Robert? – Nie czekał na
odpowiedź. – Och, mówiło się coś o więzach krwi między Baratheonami a Targaryenami, o
ślubach sprzed stu lat, drugich synach i starszych córkach. Takie sprawy nie obchodzą nikogo
poza maesterami. Robert zdobył tron z młotem w dłoni.
– Zatoczył ręką krąg, wskazując na płonące od horyzontu po horyzont ogniska. – Oto
moje prawa, tak samo dobre jak te, które miał Robert. Jeśli twój syn wesprze mnie, tak jak
jego ojciec wsparł Roberta, przekona się, że potrafię być szczodry. Z chęcią uznam jego
prawa do wszystkich ziem, tytułów i zaszczytów. Może rządzić w Winterfell tak, jak uzna to
za stosowne. Może nawet nadal zwać się królem północy, jeśli tego pragnie, pod warunkiem,
że klęknie przede mną i złoży mi hołd jako seniorowi. „Król” to tylko słowo, ale przysięga,
wierność, służba... wszystko to muszę otrzymać.
– A jeśli nie zechce ci tego dać, panie?
– Zamierzam być królem, pani, i nie zgodzę się na rozbicie królestwa. Nie mogę wyrazić
tego jaśniej. Przed trzystu laty król z rodu Starków ukląkł przed Aegonem Smokiem, gdy
zrozumiał, że nie ma szans na zwycięstwo. Postąpił mądrze. Twój syn również musi być
mądry. Gdy połączy ze mną siły, wojna będzie praktycznie skończona. Wspólnie... – Renly
przerwał nagle. Coś przyciągnęło jego uwagę."

Spotkanie Stannisa i Renly'iego oraz Catlyn:
"– Posłuchajcie własnych słów! Gdybyście byli moimi synami, wzięłabym was za łby,
walnęła nimi o siebie i zamknęła razem w sypialni, dopóki byście sobie nie przypomnieli, że
jesteście braćmi.
Stannis zmarszczył brwi.
– Nie posuwaj się za daleko, lady Stark. Jestem prawowitym królem, a twój syn jest
takim samym zdrajcą jak mój brat. Jego dzień również nadejdzie."

Tak więc widzimy że sojusz nie był możliwy. Gdyby Robb nagle ogłosił że po walkach zostanie ponownie wasalem któregoś z braci utraciłby pewnie całą armię. Jeśli chodzi o jego błędy to ponownie problem tkwił w tym że był młody i niedoświadczony ale zachowywał się jakby był swoim ojcem nie przyjmując naprawdę istotnych rad. Ojciec był "honor ponad wszystko" więc i on ściął Karstarka chociaż wszyscy mu tego odradzali. Miłość? Kto zabroni temu królowi? Walder Frey ma gdzieś cnotliwość dlatego "Powiadają o nim, że jest jedynym lordem w Siedmiu Królestwach, który
mógłby wystawić armię z własnych lędźwi" i specjalnie nie przejąłby się tym że Robb ma kobietę jakąś, jemu potrzebny był ślub żeby zdobyć oczywiste profity i gdyby Młody Wilk pozostawił sobie ukochaną ale ożenił się z Freyówną wszystko było by w porządku.

ocenił(a) serial na 3
lordtorus

Sojusz był jak najbardziej możliwy - zanim Robb ogłosił się Królem Północy. Oczywiście, że po tym fakcie było to już praktycznie niemożliwe, bo Stannis był jaki był i nie wybaczał zdrady, a Renly też nie miał zamiaru rezygnować z Północy. Robb klękając przed jednym czy drugim po tym jak paradował w koronie, straciłby twarz i poparcie swych lordów.
Problemem młodego Starka było to, że z jednej strony chciał naśladować ojca, ale tam gdzie Ned rzeczywiście postąpiłby mądrze i honorowo (złożyłby hołd Stannisowi, uszanował przysięgę daną Freyom), Robb miał swoje zdanie, co niestety nie wyszło mu na dobre.

ocenił(a) serial na 9
Dwight_

" Robb klękając przed jednym czy drugim po tym jak paradował w koronie, straciłby twarz i poparcie swych lordów."

Krolowie Polnocy juz raz ugieli kolano i sie poddali, i jakos z tego powodu Starkowie nie stracili "monopolu" na Polnoc. Mogl to zrobic ale problem polegal na tym ze lordowie polnocy chcieli niepodleglosci, motywy ze sa potomkami pierwszych ludzi, osobna religia, rytualy, inna mentalnosc.

ocenił(a) serial na 3
Razengoroth

To była trochę inna sytuacja. Wówczas dalszy opór oznaczał zagładę, bo Północ nie miała żadnych szans w starciu z potęgą Smoków. Torrhen Stark zrobił to, by uniknąć bezsensownej rzezi swoich ludzi i nikt nie mógł mieć mu tego za złe. Tym razem oddanie przez Robba dopiero co otrzymanej od swych lordów korony byłoby oznaką słabości. Pamiętajmy, że Młody Wilk nie przegrał mimo wszystko żadnej bitwy. Zdawał sobie oczywiście sprawę, że bez sojuszników długo nie pociągnie, ale czy wszyscy jego chorąży by go w tym poparli? Oni pragnęli niepodległości, jak zauważyłeś, a tu nagle ich król znów oddałby ich pod zwierzchnictwo kogoś innego, przyznając, że nie potrafi wygrać wojny. Robb stał się poniekąd zakładnikiem swoich wasali, dlatego uważam, że w ogóle nie powinien był przyjmować tego tytułu.

ocenił(a) serial na 9
Dwight_

Racja, problemem bylo przyjecie korony, i tym samym uciece szansy na sosjusz z Stannisem/Renlym

ocenił(a) serial na 9
Dwight_

Tak tylko problem był w tym że Robb ogłosili się królem zaledwie po tym jak zebrał chorągwie i nie było możliwości żeby ugadał się z nimi " zanim ogłosił się Królem Północy.". Bez winy w tej sytuacji pozostaje Stannis który miał do tego tytułu prawo i nie widzę sensu żeby miał dogadywać się z buntownikami chcącymi odebrać jego własność. Renly myślał że dzięki swojemu wyglądowi (młody Robert) i wdziękowi/retoryce nadaje się na króla. Wszystko mogłoby zakończyć się znacznie lepiej gdyby Renly nie wypiął się na brata który przedstawił doskonałą ofertę:

"– Wiem, co to litość – zagrzmiał, choć słynął z tego, że jest bezlitosny. – Nie chcę też
plamić Światłonoścy krwią brata. Z uwagi na pamięć matki, która wydała na świat nas obu,
daję ci całą noc, byś miał czas rozważyć swe szaleństwo, Renly. Zwiń sztandary i przyjdź do
mnie przed świtem, a ofiaruję ci Koniec Burzy i przywrócę miejsce w radzie, a nawet uznam
za swego dziedzica, dopóki nie narodzi mi się syn. W przeciwnym razie nie ujdziesz śmierci.
Renly wybuchnął śmiechem."

Gdyby przystał na to mielibyśmy idealny duel, gdyby władcą został Stannis, surowy, nieugięty, doskonały wojownik itd. a u jego boku w roli namiestnika Renly czyli uzupełnienie cech towarzyskich którego nie ma brat. Renly zaś nie był ani wojownikiem ani zmyślnym strategiem. Po takim pojednaniu Stannis wciąż nie zgodziłby się na warunki Robba i traktowałby go jako buntownika, nie mniej skupili by się na Lannisterach i po wygranej sam Młody Wilk ugrałby przywileje w postaci tytułów lub ziem, rezygnując z króla.

ocenił(a) serial na 3
lordtorus

Dlaczego nie było możliwości? Wyruszając przeciwko Lannisterom po wiadomości o uwięzieniu ojca wciąż był tylko synem lorda Winterfell. Gdy odnosił pierwsze zwycięstwa, Ned nadal żył. Dopiero po wiadomości o jego śmierci, w Riverrun na naradzie ze swymi chorążymi ci okrzyknęli go królem. Przypominam jednak, że wcześniej trwała dyskusja którego pretendenta do tronu poprzeć. Robb wtedy powinien twardo obstawać, że należy połączyć swe siły ze Stannisem, bo tak zrobiłby lord Eddard. Stanis był jedynym prawowitym następcą Roberta, któremu Ned przysięgał wierność, Starków z Baratheonami łączyły więzy sojuszu i przyjaźni. Żaden z chorążych Robba nie zakwestionowałby tego. Ogłaszając niepodległość Północy Robb zamknął jakąkolwiek drogę do rozmów ze Stannisem, a to był błąd. Nawet Renly chciał, by Robb złożył mu hołd, co czyniło tytuł Króla Północy raczej symbolicznym. Nie tego przecież chcieli jego lordowie. A żaden król nie oddałby lekką ręką połowy swego królestwa.
Gdyby jeszcze Robb po ogłoszeniu się królem siedział na Północy, mógł bronić się skutecznie w Przesmyku. Nadchodząca zima też odstraszyłaby ewentualnych najeźdźców. Ale Robb nie mógł siedzieć w Winterfell, musiał walczyć na Południu by wywrzeć presję na Lannisterach. Tylko do tego potrzebował sojuszników, a decyzja o oderwaniu się od królestwa oznaczała pozbycie się ich.

ocenił(a) serial na 9
Dwight_

Najzwyczajniejszy oportunizm bo skoro całe królestwo się rozpadło, czemu by nie wywalczyć dawno utraconej suwerenności? Poczynania Robba śledzimy wyłącznie z punktu widzenia Catlyn więc na pewno możemy uznać że jego chorążowie podbudowali go do tej idei. Młodość plus wizja suwerennego państwa jak widać była zbyt interesująca i nie zapominajmy o szoku po stracie ojca. W tym momencie wydaje mi się że poczuł brzemię jakie na niego spadło bo to on odziedziczył północ, może chciał się wykazać. W pertraktacjach o sojusz Renly'iego Robb powinien skreślić od początku i kierować się bezpośrednio do Stannisa. Dokładnie nie pamiętam chronologii ale wydaje mi się że wtedy Stannis nawet nie rozpoczął żadnych manewrów i czekał na smoczej skale tak więc gdyby otrzymał propozycję od Robba wszystko mogło by wyglądać inaczej. Problem w tym że przy takiej decyzji były by argumenty że Stannis nie jest w ogóle przydatnym wsparciem bo nie ma żadnych sił (w armii) ale najbardziej to że wyrzekł się bogów na rzecz R'hllora. Oczywiście Robb miał ostateczną decyzję ale brałby pod uwagę opinię swoich chorążych.

Ciekawy byłby scenariusz:
Robb wysyła propozycję sojuszu jeszcze na etapie gdy Stannis przebywał na Smoczej Skale, deklarując się pomóc mu w odzyskaniu tronu. Chyba wtedy docierały listy o tym że dzieci Cersei nie są Roberta a choćby nie to Robb musiał wiedzieć za co schwytali ojca. W zamian chciałby sprawiedliwości za śmierć ojca i wszelkie krzywdy wyrządzone przez Lannisterów, i np. posadę namiestnika na jego królewskim dworze. Stannis jest sprawiedliwy i myślę że nie miałby nic przeciwko, choć za Starkami nie przepada nieoceniona pomoc jaką by otrzymał warta byłaby posady Namiestnika. A Robb zamiast króla byłby "zastępcą" co przyniosłoby również korzyści północy. Davos zostałby mianowany mistrzem statków (nie pamiętam jak się po polsku to nazywało więc tłumaczę bezpośrednio). A sytuacja z Renlym zakończyłą by się pewnie tak samo, zadufany w sobie i pewny swoich licznych chorągwi odmówiłby Stannisowi, ten zabiłby go i potęga wysogrodu, stannisa i północy mogłaby zniszczyć lannisterów.

ocenił(a) serial na 3
lordtorus

Mnie również wydaje się, że Robb dość pochopnie przyjął ten tytuł, trochę robiąc ukłon w stronę swoich chorążych, trochę z racji zachłyśnięcia się tym, że oto teraz jemu przypadła rola przewodzenia Północą, może nie do końca zdawał sobie sprawę z konsekwencji.

Jeśli chodzi o potencjalny sojusz, to kiedy Robb zwrócił się do Renly'ego ten faktycznie górował pod względem liczebności armii nad pozostałymi pretendentami, więc ta decyzja była podyktowana logiką. Stannis miał wówczas liche siły, dlatego nie był zbyt atrakcyjny jako sojusznik w toczeniu wojny. Tylko, że gdy Robb rozpoczynał wojnę z Lannisterami też był sam. On wtedy powinien był poprzeć Stannisa i to nie dlatego, że tamten miał wojsko (bo go nie miał), tylko dlatego, że tak należało zrobić. To by się opłaciło, bo wkrótce Renly nie żył, a Stannis przejął znaczną część armii brata. Kwestie religijne akurat nie miałyby dla ludzi Północy wielkiego znaczenia. Oni i tak wyznawali swoich własnych bogów, więc czy na Południu panowałaby wiara w Siedmiu, czy kult R'hllora, to nie robiło im wielkiej różnicy. Ale powtarzam - ogłoszenie się królem i odcięcie się od Żelaznego Tronu skutecznie utrudniło jakiekolwiek porozumienie.

Gdyby ziścił się scenariusz, o którym piszesz, wojna na pewno wyglądałaby inaczej. Nie wiem czy zostałaby wygrana od razu pod Czarnym Nurtem, bo Tyrellowie chyba i tak nie poparliby Stannisa, tak jak nie zrobili tego w rzeczywistości, ale była na to spora szansa. Robb i Stannis koordynowaliby swoje działania, ten pierwszy mógłby wiązać siły Lannisterów w Dorzeczu i na Zachodzie, odcinając stolicę od pomocy ze strony Tywina. Może wtedy Wysogród siedziałby cicho i czekał na ostateczny wynik starcia. Ciężko powiedzieć czy po wojnie Robb zostałby Namiestnikiem. Był w końcu bardzo młody, a tu potrzebne jest doświadczenie. Myślę też, że wolałby zająć się odziedziczoną dopiero co Północą. Ale na pewno umocniłby się sojusz z Baratheonami, z którego Północ by tak czy inaczej skorzystała.

ocenił(a) serial na 9
lordtorus

Doskonale wiesz, że Stannis rzucił te słowa tylko po to, żeby wszystko było oficjalne. Sam doskonale wiedział, że Renly nie przyjmie tej oferty. Do tego miałby zagwarantować prawa do tronu młodszemu bratu i ryzykować otruciem po tygodniu władania? Nawet gdyby połączyli swe siły zaraz po zdobyciu stolicy zaczęłyby się kombinacje jak pozbyć się drugiego. Swoje zrobił to teraz do piachu.

ocenił(a) serial na 9
lordtorus

Przekazałeś mniej więcej to co ja chciałem powiedzieć tylko tobie lepiej to wyszło :)
Myślę, że Lannisterowie tutaj zadziałali swoim złotem i Frey i tak by się wypiął na Starka.

ocenił(a) serial na 9
lordtorus

Czytając Nawałnicę mieczy Stal i śnieg w końcu dotarłem do wątków które wyjaśniają kilka spraw, a przede wszystkim przypomniałem sobie książkową sytuację z Robbem - bo pamiętałem tylko tą serialową. Krótko mówiąc przegrał wojnę przez " honor" który raz hańbi a później stara się zachować. Złamał sojusz i obietnicę ślubu z Frey'ówną przez najzwyklejszą chcicę, a później skoro już przespał się z córką Gawena Westerlinga "musiał" się z nią ożenić bo tego wymagał honor. Szczerze mówiąc wolę serialową wersję bo tam chociaż można to wytłumaczyć miłością :)

Tutaj ciekawy fragment:
"- Wszystko to brzmi bardzo pięknie, ojcze - zaczął powoli - mam jednak wrażenie, że w
twoim sitowiu kryje się wielki, brzydki karaluch. Zakładam, że Robb Stark jest tak samo
zdolny spłodzić potomstwo jak ja. Do tego poprzysiągł poślubić córkę płodnych Freyów. A
gdy Młody Wilk spłodzi szczenięta, potomstwo Sansy nie odziedziczy nic.
Lord Tywin nie przejął się tym.
- Robb Stark nie spłodzi żadnych dzieci z córką płodnych Freyów. Masz na to moje
słowo. Jest pewna wiadomość. Nie uznałem jednak za stosowne podzielić się nią z radą, choć z
pewnością nasi szlachetni lordowie wkrótce i tak ją usłyszą. Młody Wilk wziął sobie za żonę
najstarszą córkę Gawena Westerlinga.
Przez chwilę Tyrion nie wierzył własnym uszom.
- Złamał przysięgę? - zapytał zdumiony. - Zrezygnował z Freyów w zamian za...
Zabrakło mu słów.
- Szesnastoletnią dziewczynę imieniem Jeyne - dokończył ser Kevan.
(...)
- To mnie zaskoczyło - musiał wyznać Tyrion. - Sądziłem, że Robb Stark ma więcej
rozsądku.
- To szesnastoletni chłopak - wskazał lord Tywin. - W tym wieku rozsądek nie znaczy
wiele wobec żądzy, miłości i honoru.
- Złamał przysięgę, okrył wstydem sojusznika, nie dotrzymał solennej obietnicy. Gdzie
w tym honor?
- Postawił honor dziewczyny wyżej od własnego - wyjaśnił ser Kevan. - Gdy już ją
rozdziewiczył, nie widział innego wyjścia.
- Lepiej byłoby dla niej, gdyby zostawił ją z bękartem w brzuchu - stwierdził bez
ogródek Tyrion. Westerlingowie mogli stracić wszystko, ziemie, zamek, a nawet życie.
Lannister zawsze płaci swe długi.
- Jeyne Westerling jest córką swej matki - zauważył lord Tywin - a Robb Stark synem
swego ojca."

ocenił(a) serial na 9
lordtorus

A tutaj fragment w którym Robb ścina Karstarka. W tym momencie wykazał się upartością bo mimo że wszystko mówiło mu żeby go jednak oszczędził, ten się zawziął i poleciały łby :)

"Obok pniaka czekał Długi Lew, lecz Robb wziął z jego rąk topór i kazał mu się
odsunąć.
- To moje zadanie - stwierdził. - Ginie na mój rozkaz i musi zginąć z mojej ręki.
Lord Rickard Karstark pochylił sztywno głowę.
- Za tyle ci dziękuję. Ale za nic więcej. - Ubrał się na śmierć w długą, czarną, wełnianą
opończę ozdobioną białym słońcem jego rodu. - W moich żyłach płynie krew Pierwszych
Ludzi, tak samo jak w twoich, chłopcze. Dobrze byłoby, gdybyś o tym pamiętał. Nadano mi
imię na cześć twojego dziadka. Podniosłem chorągwie przeciw królowi Aerysowi dla twojego
ojca i przeciw królowi Joffreyowi dla ciebie. Pod Oxcross, w Szepczącym Lesie i w Bitwie
Obozów walczyłem u twego boku i byłem z lordem Eddardem nad Tridentem. Starkowie i
Karstarkowie są kuzynami.
- Ale to pokrewieństwo nie przeszkodziło ci mnie zdradzić - zauważył Robb. - I nie
ocali cię teraz. Klęknij, mój panie.
Catelyn wiedziała, że lord Rickard mówił prawdę. Karstarkowie pochodzili od Karlona
Starka, młodszego syna władcy Winterfell, który przed tysiącem lat pokonał zbuntowanego
lorda i w nagrodę za dzielność przyznano mu ziemie. Zamek, który wybudował, nazywał się
Karl’s Hold, lecz wkrótce stał się Karholdem, a Starkowie z Karholdu przerodzili się w
Karstarków.
- Zarówno w oczach starych, jak i nowych bogów - oświadczył lord Rickard jej synowi
- nikt nie jest przeklęty bardziej od zabójcy krewnych.
- Klękaj, zdrajco - powtórzył Robb. - Czy muszę im kazać, żeby położyli twoją głowę
na pniaku?
Lord Karstark ukląkł.
- Bogowie cię osądzą, tak jak ty osądziłeś mnie.
Położył głowę na pniaku.
- Rickardzie Karstark, lordzie Karholdu. - Robb uniósł ciężki topór w obu dłoniach. -
Na oczach bogów i ludzi ogłaszam, że jesteś winny morderstwa i zdrady stanu. Skazuję cię we
własnym imieniu i własną ręką odbiorę ci życie. Czy chcesz powiedzieć ostatnie słowo?
- Zabij mnie i bądź przeklęty. Nie jesteś moim królem!
Topór uderzył. Ciężki i dobrze naostrzony, zabił jednym ciosem"

ocenił(a) serial na 9
lordtorus

Błędem Robba było to, że nie pozbył się Karstarka szybciej w jakiś inny sposób. Stary Karstark pozbawiony jakiegokolwiek racjonalnego myślenia mógł więcej szkodzić niż pomagać.

ocenił(a) serial na 9
DawidSt

Może i tak, ale pozostawał Lordem Karholdu i Seniorem Karstarków których wojsko stanowiło sporą część sił Robba. Po tym jak stary zabił Lannisterów było za późno bo nawet jeśliby go uwięził to jego syn mógłby przystąpić do rosnącego w siłę spisu w postaci wesela u Freya. Tak naprawdę to Robb nie żył w momencie gdy ożenił się z Jeyne bo Frey i tak lekceważony przez wszystkich przyjął ostatnią zniewagę a spisek był i tak rozwijany przez Tywina. Gdy Tyrion wstał po leczeniu z odniesionych ran udał się do wiezy namiestnika żeby porozmawiać z ojcem który pisał jakieś listy - tutaj myślę że zapadł wyrok na Młodego Wilka.

"Tyrion z uwagą obserwował ojca. Coś przed nami ukrywa. Przypomniał sobie ważne
listy, które pisał lord Tywin owej nocy, gdy zażądał od niego Casterly Rock. Co wtedy
powiedział? Niektóre bitwy wygrywają miecze i włócznie, a inne gęsie pióra i kruki... Tyrion
zadał sobie pytanie, kto jest tą „lepszą opcją” i jakiej ceny zażądał."

Jako zwieńczenie wątku Robba mam nadzieję że Arya wyrośnie na zabójcę i dopilnuje żeby kilka lwów straciło grzywy :)

ocenił(a) serial na 10
DawidSt

To prawda. Karstark był opętany żądzą zemsty, a ktoś taki jest kiepskim doradcą. Na polu bitwy zapalczywość jest wskazana, ale głównodowodzący musi mieć u swego boku ludzi opanowanych i trzeźwo myślących. Rozumiem, że Karstark nienawidził Jaimego za zabicie synów i był wściekły na Cat za jego uwolnienie. Jednak jako żołnierz powinien rozumieć, że oddali życie w obronie Robba, powinien być z nich dumny, a mordowanie bezbronnych młodzieńców jest zbrodnią. Na szczęście Stannis widział jak postąpić z Karstarkami, gdy zaczęli spiskować z Boltonem i jego bękartem.

ocenił(a) serial na 8
PaulKellerman

A ja mam pytanko, dlaczego karzeł zamordował swoją ukochaną, dusząc ją? przecież mu na niej zależało. Dziękuję za odpowiedź. (nie chciałam tylko po to zakładać nowego wątku, a ten traktuje o wątpliwościach, pytaniach, więc wybaczcie).

ocenił(a) serial na 10
Korekta

Tywin zapowiedział, że jeśli jeszcze raz przyłapie syna z jakąś prostytutką to każe ją powiesić. To była właśnie Shae. Jednak zamiast ją wieszać Tywin wziął ją do swojego łóżka. W dodatku łgała w czasie procesu i fałszywie oskarżała Tyriona, choć ją kochał. Nic dziwnego, że wkurzył się i zabił ją tak jak obiecał jego ojciec. Dostała to na co sobie zasłużyła. Była podłą zdzirą.

ocenił(a) serial na 8
PaulKellerman

Oblukałam to znów. Wysłuchałał uważnie. Ona miała do Niego pretensje, ze nazywał ją i uważał za zwykła dziwkę. zamiast jej mówić "Zależy mi na Tobie. Pragnę Cię. Chcę Twojego dobra. Wyjedź" to jej ubliżał i się laska obraziła, dumna wszakże była. No to go potem zdeptała, jak i On ja wcześniej. Po prostu wzięła odwet, bo ją wielokrotnie i boleśnie odtrącał.