PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=476848}

Gra o tron

Game of Thrones
2011 - 2019
8,7 409 tys. ocen
8,7 10 1 409442
7,9 69 krytyków
Gra o tron
powrót do forum serialu Gra o tron

Oglądając trzeci odcinek miałem mieszane odczucia, co do wielu kwestii i w związku z tym chciałem podzielić się kilkoma przemyśleniami a mianowicie:
1) Cała bitwa rozgrywała się w niemal całkowitej ciemności – co straszenie utrudniało odbiór dla widza i najwidoczniej było wygodne dla twórców, którym najwidoczniej zabrakło pomysłów na realizacje. Osobiście czekając na ten odcinek liczyłem, że dane będzie mi zobaczyć obie armie w pełnej krasie, a tutaj totalne rozczarowanie – gdyż ograniczono się do marnych wycinek scen batalistycznych. Jeśli chodzi o epickość poszczególnych scen to przepaść w stosunku do Władcy Pierścieni jest tutaj ogromna.
2) Już na początku odcinka mamy idiotyczny manewr z wysłaniem całej armii Dothraków na nieumarłych bez uprzedniego zbadania terenu. Logika podpowiada, że można było wykorzystać te jednostki w lepszy sposób pozostawiając większą ich część w odwodzie na późniejszy etap bitwy bądź też wysyłać część, jako zwiad. Pomijam już sam fakt, iż szarża tak elitarnej jednostki jak Dothrakowie powinna poczynić większe straty w szeregach przeciwnika niż to, co mieliśmy okazje zobaczyć na ekranie. Poza tym walcząc z tak liczną armią rozsądny strateg skupiłby się na obronie niż nieprzemyślanym parciem na wroga.
3) Kolejną rzeczą, jaka mi się nie podobała do nieumiejętne wykorzystanie smoków. Moim zdaniem Jon i Daenerys powinni skupić się na zniszczeniu jak największej części armii przeciwnika przy pomocy smoczego ognia – czekając tym samym na reakcję Nocnego Króla, który prędzej czy później dałby się wywabić – co zresztą udało się po części uzyskać.
4) Absurdem jest dla mnie to, że żołnierze armii ludzi nie są w stanie zadać jakichkolwiek strat siłą nieprzyjaciela – natomiast główni oraz drugoplanowi bohaterowie zabijają ich po setce na łepka i dodatkową wydają się być niezniszczalni mimo licznych ran. W moim odczuciu nieumarłym wygrana przychodzi zbyt łatwo – a biorąc pod uwagę siłę armii, jaką zgromadzili ludzie oraz fortyfikacje – obie strony do pewnego momentu powinny iść łeb w łeb. Momentem zwrotnym powinno tu być wkroczenie części białych wędrowców do bitwy w towarzystwie olbrzymów oraz ożywienie przez Nocnego Króla poległych Nieskalanych oraz Dothraków. Właśnie od tego momentu powinna rozpocząć się rozpaczliwa walka o życie ludzi, którzy zdali sobie sprawę, że ze śmiercią nie można wygrać. Postawienie ludzi na przegranej pozycji już od samego początku w moim odczuciu źle wpłynęło na budowanie napięcia – skupiając całą nadzieję na postaciach Jona oraz Daenerys.
5) Kolejną rzeczą, jaka do końca mi nie odpowiadała było to, że zwycięstwo dokonało się z całkowitego przypadku a nie z racjonalnych działań. Oczywiści uważam, że to dobrze, że to właśnie Arya ubiła Nocnego Króla, ale zabrakło mi długo oczekiwanego pojedynku Jona z NK, który dodałby nieco dramaturgii oraz spowodowałby (w połączeniu z napierającą na pozostałych umarlaków Daenerys) odwrócenie uwagi pozostałych nieumarłych i umożliwiłby Ary przeniknięcie przez szeregi przeciwnika.
Reasumując uważam, iż sposób, w jaki przedstawiono to starcie wypada kiepsko z stosunku do bitwy o Helmowy Jar z Dwóch Wież, która to stanowiła z znacznej części punkt wyjścia dla scenarzystów Gry o Tron. Brak punktów zwrotnych oraz liczne absurdy zmarnowały w mojej opinii potencjał tego odcinka.