Ja tak przewrotnie stwierdzam,ze obie role się w jakimś stopniu uzupełniają. W drugim sezonie patrze na Madsa i dostrzegam już pewien zamysł w prowadzeniu tej roli - tego jak Hannibal zachowuje się w miarę narastającego napięcia, kiedy w grze jaką prowadzi stawki stale rosną. Myślę, że w miarę rozwoju akcji coraz bardziej będziemy w stanie uwierzyć w to, że Hopkins to po prostu starsza wersja Madsa:)

Uważam tak samo :) Hannibal Hopkinsa jest tym bardziej szalonym, Mikkelsena - dystyngowanym. Możliwe, że to wina okoliczności, w jakich ich poznajemy, ale takie odnoszę wrażenie.

Hopkins był genialny tylko i wyłącznie w Milczeniu owiec. Z kolei Mads Mikkelsen jest wg mnie genialny w serialu. Oglądam go naprawdę z przyjemnością, nawet staram się podejrzeć i przejąć styl ubierania. To on jest psychopatą idealnym. I nadal trzymam kciuki żeby dalej mordował z kunsztem i finezją. Jego zbrodnie to dzieła sztuki, wysublimowane do granic możliwości, zawsze z przesłaniem, z czymś głębszym i z tą nutką niepewności czy ktoś odkryje szczegół, bo on w każdej ofierze pozostawiał drogowskaz do swojej osoby.

Wedlug mnie Mads duzo lepiej zagral Hannibala, a przynajmniej duzo bardziej mi sie podobal. goodceremonials napisales/as cos bardzo waznego, obu aktorow w tej samej postaci - poznajemy w zupelnie innych okolicznosciach, Madsa jako Hannibala w jego najlepszych czasach, Hopkinsa jako Hannibala pojmanego, zdemaskowanego i wypalonego. Nigdy nie balem sie wyrazic swojego zdania nawet jezeli wiekszosc ludzi powie ze gadam bzdury, a wiec pozwole sobie zrobic to teraz. Hopkins to swietny aktor, niewatpliwie znakomity ale czy aktor niekwestionowany i najlepszy do kazdej roli? Wedlug mnie nie, bo nie ma ludzi idealnych i uniwersalnych i mysle ze wiekszosc fanow filmowego jak i serialowego Hannibala to wie, tylko wstydzi lub boji sie przyznac do tego ze Mads jest w tej roli poprostu lepszy- prawdziwy morderca- arystokrata.

Ciężko porównywać obie kreacje o tyle,że twórcy serialu dość swobodnie podeszli do kwestii książkowego pierwowzoru. Zgadzam się,że Mads jest świetnym aktorem - dobrze sobie radzi, jest wiarygodny. Podoba mi się jego oszczędna mimika, wyraziste gesty. Niestety nie ma tak dobrych dialogów jak książkowy i filmowy doktor Lecter. I co ważniejsze nie ma tak wyrazistego przeciwnika - bowiem zarówno Norton, jak i Petersen nie mówiąc o genialnej Foster byli godnymi partnerami dla Hannibala. Mads niestety ma przed sobą Dancy'ego,(który niczym jego żona) trzęsie brodą i mruga rozpaczliwie oczami. Uwielbiam Willa książkowego i kompletnie nie kupuję pomysłu twórców serialu na rozdygotanego Grahama. Dlatego konkludując - Anthony jest genialny i uwielbiam go jako Lectera - dla mnie jest jak wyjęty z kart powieści ( zwłaszcza w Milczeniu) - Mads jest świetny, choć gra jednak inną postać. Lectera na innym etapie życia to raz, a dwa,że niestety partnerujący mu aktorzy stanowią dość nieciekawe tło + głupoty scenariusza, więc ja mimo wszystko stając przed takim wyborem postawiłabym na sir Hopkinsa.

Mads jest niezły i gdyby nigdy nie było "Milczenia Owiec", to pewnie stwierdziłabym, że jest idealnym Hannibalem, ale... To jednak Hopkins tworzył Lectera. Patrząc na Niego autentycznie się bałam. Jego wzrok... Mmm. Tak, prawdziwy kanibal. Także podziwiam Madsa, ale Anthony to mój absolutny mistrz :)

Moja odp. tutaj:
http://www.filmweb.pl/serial/Hannibal-2013-650378/discussion/Hopkins+vs.+Mikkels en+-+rozstrzygnijmy+t%C4%99+spraw%C4%99+ostatecznie!,2401016