po obejrzeniu 1. odcinka:
zero nastroju;
kolejny serial o policjantach milionerach (jak kryminalni);
komisarz Oster to idiotka która nie wie co to jest dyktafon i elektryczna kuchenka (płyta);
tam nie ma akcji - po prostu Oster podchodzi do bohatera i mówi mu jaką zbrodnie popełnił;
prokurator i policjantka blondynka z m jak mdłość - jak dla mnie strasznie wnerwiający.
nie bardzo rozumiem jak twórca Pitbulla mógł popełnić coś takiego...
to jak skrzyżowanie modnych ostatnio lifestylowych seriali (młodzi, piękni, bogaci) z Agatha
Christie, słowem - KASZANA
Widziałeś to dzień wcześniej, jak to możliwe? Zgadzam się z opinią iż jest to skomplikowane dzieło, z absurdami i nieomylnością pani komisarz, z pomysłami zerżniętymi z innych amerykańskich seriali (Monk, Mentalista)
Ludzie jest wyraźnie powiedziane, że ona kryje jakąś tajemnice. Na razie wychodzi na to że ma coś z pamięcią i nie jarzy pewnych rzeczy.. Gubi się i nie pamięta większości swojej przeszłości...Będzie to wyjaśnione później więc ten idiotyzm jest nieodzownym punktem tego filmu... A co niektórzy aktorzy zgadza się nie pasują ale to ich chcą oglądać ludzie, a ten serial musi zarobić, a żeby tak było trzeba przyciągnąć ludzi. Powiedzmy sobie szczerze, że teraz liczy się to co podoba się hołocie a nie garstce osób, które się tym na prawdę interesują.
ten film to kompletne nieporozumienie. To ma być kryminał? Zero dedukcji, marne działania operacyjne, żadnych przełomów w śledztwie, żadnego zaskoczenia. ZA to mamy policjantkę z instynktem . Przecież ten film nie miał żadnego napięcia, żadnej zagadki, to było jak jakaś sucha relacja z nudnych wydarzeń. I do tego jeszcze ta hipnoza. Takiego gniota dawno nie było.