Na wstepie powiem, że ostatnio nie miałem zbyt wiele czasu tłumaczyć następnych odcinków, więc pomyślałem że jak zamieszcze to tutaj to ktoś się zlituje i mi pomoże w dalszych pracach. Nie są jeszcze dokończone, bo trzeba w niektórych przypadkach je skrócić no i oczywiście zrobić synchro. To czego nie byłem do końca pewien poprostu zostawiłem po angielsku, więc jak coś to to przetłumaczcie :)
Joan of Arcadia- Friday Night 2x08
Judith – Widzisz jakie to fajne? Jesteś w środku świata.
Joan – Tak. Super. Cyrk panny Judith. Dokąd Adam zaprosi mnie na kolację?
Judith – Przyrzekłam że ci nie powiem. Zgłosiłam pani Lischak nasz wspólny projekt. Spróbuj jeszcze raz.
Joan – Zajmij się mną, a nie głupimi piłeczkami. To moja pierwsza prawdziwa randka
Judith – Tylko ty możesz uratować mój stopień z fizyki. Chcesz żeby mnie cofnęli do podstawówki. Proszę.
Joan – Dobrze może opiszemy jak pływa styropian?
Judith – Jeśli nauczysz się żonglować, powiem ci dokąd Adam zaprosi cię na kolację.
Helen – Ogłuchłyście?
Judith - Uważaj.
Fran Montgomery - Cześć
Helen - Cześć, Fran.
Fran - Jest Judith?
Helen – Tak tam są.
Fran – Witaj skarbie.
Judith - Cześć, Fran.
Fran – Przyniosłam ci trochę ciuchów.
Judith – Joan mi pożyczyła.
Fran – Nie dziękuj. Może znów u was przenocować? Bill wyjechał a ja mam wykład.
Helen – Oczywiście jest dla nas jak rodzina.
Fran – Jestem wam bardzo wdzięczna. Ona nie zawsze wybierała sobie dobre towarzystwo.
Joan - Sorry, to ja.
Helen - Joan, idźcie z tym do ogrodu.
Joan – Jasne…
Helen – Czasem z nastolatkami trudno się dogadać.
Fran – Nawet psycholog taki jak ja ma z tym problemy. One się buntują i chcą być niezależne.
Helen – A my pierzemy ich rzeczy.
Judith – Podrzuć jedną a kiedy zacznie spadać…
Joan – Dokąd zaprosi mnie na kolację?
Judith - …Kiedy zacznie spadać…podrzucisz drugą i złapiesz pierwszą potem podrzucisz trzecią i złapiesz drugą.
Joan – Nie nawiedzę cię.
Fran – Dobranoc Joan.
Joan - Dobranoc.
Fran – Pa skarbie.
Judith – Żongluj Jo-Jo
Joan - Hej za-zacze-zaczekaj! Boska interwencja powinnam się domyślić.
God – Twoja przyjaciółka ma rację. Trzeba łapać to co ci wpada w ręce.
Joan – Ok, ale to dla mnie za trudne.
God – Zawsze będziesz napotykała wyzwania, które wydadzą ci sie nie do pokonania, ale każdy może sam siebie zadziwić.
Joan – Więc moje żonglowanie jest takie ważne?
Judith – Juz lepiej. Zaprosi cie do “La Cachette.”.
Joan – To bardzo elegancki lokal. Na pewno cos mi utkwi między zębami
Joan – Wolałabym obejrzeć “Lśnienie” i jeść popcorn. Ja bym krzyczała a on by mnie przytulał.
Judith – Całą premię przeznaczył na kolację i nie kupił konsoli. To coś znaczy.
Joan – Nie muszę chodzić na eleganckie randki. Dobrze jest jak jest.
Judith – Doskonale, a podejrzewałaś nas o romans...
Joan – Czasem nie jest najlepiej. A jeśli dojdzie do wniosku że nie jestem tego warta?
Grace – To możliwe. Ten randkowy rytuał to barbarzyństwo. Kompromisy i zanik osobowości.
Joan – Piękny opis mojej pierwszej randki, Grace.
Grace – Organizuje nowy ruch kobiecy. Bo pierwszy nie wypalił.
Joan – Kiedy jestem zdenerwowana zawsze coś przewracam i mogę poplamić mu garnitur
Judith – Spróbuj żonglowania. Piłeczki uspokoją cie lepiej niż proza.
Joan – Mam łapać to co wpadnie mi w ręce, tak?
Judith – Dobrze… Było lepiej.
Adam - Cześć Joan.
Joan – Cześć, właśnie… upuściłam piłeczki.
Adam – Ach tak. Więc to jutro wieczorem?
Joan – Tak jutro. Musze ćwiczyć.
Adam – Jasne.
Joan - Cześć.
Judith - Cześć.
Adam – Jesteś pewna że to dobry pomysł?
Judith – To będzie wieczór którego nigdy nie zapomni..
Adam – To dlaczego braknie mi tchu?
Friedman - " Gdzie wielka miłość, lada wątpliwość przeraża, i z zwiększeniem się obaw miłość się pomnaża”. Hamlet akt 3 scena 2.
Judith – Kup kwiaty. Nie wcinaj się.
Friedman – Zostały mi jeszcze tylko 2 strony.
Judith – Nauczyłeś się na pamięć całej sztuki? To była pomyłka Friedman.
Friedman – Kiedy Alexander Fleming odkrył penicylinę na zapleśniałym talerzu uratował milion ludzi. Pomyłki nie istnieją. Niedługo zanurzę cię w słodkiej poezji i poznasz prawdziwego Friedmana.
Grace – Oni są ostro zakręceni.
Luke – Co cie obchodzi randka Joan i Adama?
Grace – Bo to bezmyślne stosowanie się do socjologicznych reguł gry.
Luke – A ja chciałem zaprosić cię dziś na randkę.
Grace – Z kim ty próbujesz dyskutować?
Luke – Jutro jest festiwal filmowy. Pokazują najgorsze filmy: „Plan 9” „Przybysz z kosmosu” „Kobieta kot z księżyca”. Sama klasyka.
Grace – Dziś mam zebranie.
Luke - "Anarchiści łączcie się"? To sprzeczność.
Grace – Anarchia powinna tępić fałszywe koncepcje, a to nie jest żadna sprzeczność matołku. Gdybyś przyszedł na zebranie to może byś to zrozumiał.
Luke – Anarchia powinna docenić niedorzeczności w filmach Schlocka. One są właściwa definicją anarchii.
Grace – Nie przekręcaj politycznej filozofii żeby namówić mnie na randkę.
Luke – A ty chcesz mnie zaciągnąć na to twoje zebranie?
Grace – Znajdź sobie inne usta matołku.
Luke – Powinniśmy skoordynować nasze rozbieżne plany. Zobaczysz latające talerze na sznurkach.
Joan – Mamo jesteś zajęta?
Helen – Mam wystawić oceny projektów, a potem uporządkować magazyn.
Joan – Tak czy nie?
Helen – Nie siadaj. O co chodzi?
Joan – Chce cię o coś spytać ale nie jako moją matkę tylko jako przypadkową, starszą panią.
Helen – Nie jestem stara.
Joan – Starsza ode mnie. Czy pamiętasz twoją pierwszą prawdziwą randkę, na którą zaprosił cię twój chłopak, za wszystko sam zapłacił, a ty wyglądałaś wyjątkowo pięknie?
Helen – Oh skarbie.
Joan – Nie mów jak matka!
Helen – Tak pamiętam. Jak na staruszkę mam całkiem niezłą pamięć.
Joan – Jak to było? Bo jutro idę z Adamem na randkę. Dziewczyna myśli o tym jak będzie romantycznie kiedy będą patrzeć sobie w oczy. Oboje wiedzą że ten wieczór jest najważniejszy. On patrzy na ciebie jakbyś była jedyną istota na świecie, a inne pary wam zazdroszczą. A kiedy odprowadza cię do domu, całuje cie tak, że nigdy tego nie zapomnisz. Tak było?
Helen - Oczywiście.
Joan – Mój boże, kłamiesz.
Helen – Nie, to był cudowny wieczór.
Joan – Co się naprawdę stało? Zwymiotowałaś na niego?
Helen – Nie…moje włosy się… zapaliły.
Joan - Co?
Helen – Byliśmy w małej włoskiej knajpce. Nie powinnam ci tego opowiadać.
Joan – Wyduś to wreszcie.
Helen – Pochyliliśmy się nad świecą żeby się pocałować, moje włosy dotknęły płomienia… ja się zerwałam, przewróciłam stolik na Nicka. Potem kelner oblał mnie wodą. Było naprawdę cudownie.
Friedman - Skończyłem. Wszystko mam w głowie, każdą linijkę tekstu. Widzę w jej oczach że chce tego posłuchać.
Luke – A jeśli się mylisz? Jeśli zmarnowałeś tyle tygodni ucząc się na pamięć Hamleta, a ona wcale nie uwarzą cię za niezwykłego człowieka? To są tylko twoje dogmatyczne przypuszczenia.
Friedman – Mocne słowa.
Luke – Poprostu nie chcę żebyś się wypalił emocjonalnie.
Friedman – Nie rozumiesz że “Miłość prowadzi człowieka do desperackich czynów”
Luke – Muszę iść.
Friedman - Co?
Judith – Fantastyczna.
Joan - Jakie masz plan na dzisiejszy wieczór?
Judith – Spotkam się z kumplami ze starej szkoły. Chowasz je? Przecież obiecałaś.
Joan – Ćwiczyłam i coraz lepiej mi idzie.
Judith - Super. Joan dostaniemy 5 z projektu. Może włożysz mini spódniczkę?
Joan – Chciałabym wiedzieć co włoży Adam. Powinniśmy pasować do siebie.
Judith – Gwarantuje że będziesz pasowała…
Joan – Ty mu doradzisz co ma włożyć?
Judith – Znasz faceta który sam potrafi wybrać odpowiednie ubranie? Poza kąpielówkami i piżamą?
Joan – Ratujesz mi życie.
Judith – Ty uratujesz mi moje kiedy ja będe szła na randkę. Facetów to przeraża. Podoba mi się. Mogę pożyczyć?
Joan - Jasne.
Judith - Świetnie. Przymierz tą.
Joan - Tak?
Judith – Muszę cię ładnie uczesać i zrobić makijaż, a potem powiększymy ci piersi.
Judith – Dobra wróżka zakończyła swoje dzieło. Dziękuje pani Girardi.
Helen – Nie ma za co.
Will - Kevin cię podwiezie. Nie powinnaś wychodzić wieczorem sama.
Kevin – I tak jadę do centrum.
Judith – wszyscy dziś mają randki.
Kevin – Nie, idę na wieczorną sesję w sądzie.
Judith – Aha. Byłam tam w młodości.
Helen - Narazie
Will - Papa.
Adam – Przyjechałem po Joan.
Judith – Jesteś porażająco przystojny.
Will – Wejdź Adamie już tu bywałeś.
Helen – Joan Adam przyjechał.
Will – Dokąd idziecie?
Adam – Do la Cachette. To niespodzianka
Adam – Musimy już iść.
Joan - Tak.
Helen – Miłego wieczoru. Bawcie się dobrze.
Joan - Narazie.
Adam - Narazie.
Will - Papa.
Cut to a commercial break with Will giving Helen a kiss on the forehead.
When we return, we join Joan and Adam at the restaurant. There is a candle between them and a waiter taking their order. The piano is playing in the back ground.
Waiter - Filet „mignon” czy stek „au poivre”.
Adam - Stek.
Waiter – Jak mam go przyrządzić?
Adam - Hmm…na patelni.
Waiter – Oczywiście dziękuję panu.
Joan – Świetnie wybrałeś.
Adam – A ty zamówiłaś kaczkę. Widziałem to tylko w kinie.
Joan – Namówił mnie. Nie chciałam zranić jego uczuć. Oby tylko nie podali jej w „marynarskim mundurku”…Ostatnio jedliśmy razem bawiąc się zabawkami…
Adam – Ślicznie wyglądasz, Jane.
Joan - Naprawdę?
Adam – Jesteś piękna.
Joan – A ty wyglądasz jak facet z grupy “the hives” Szkoda tylko że kiepsko śpiewają.
Adam - Naprawdę?
Joan - Absolutnie.
Adam – Ostatnio nie układało sie nam najlepiej…bałem się że to koniec.
Joan – Ja też. Pocałujesz mnie?
Joan – Weźmy jeszcze jedną bułkę zanim ktoś skomentuje nasz apetyt.
Adam - Ha ha ha.
Joan - Hallo?
Judith – Jak wam idzie?
Joan – Nie mogę rozmawiać.
Judith – Wiem, dlatego dzwonie!
Ryan – Przestań gadać.
Judith – Odczep się.
Joan – Gdzie jesteś?
Judith – Idziemy na imprezkę. Kupujemy coś do Jedzenia. I jak?
Joan – Jakbym wygrała konkurs
Judith – Oo tak!
Ryan – Facet sie zmyje i nie dostaniemy towaru.
Judith – Muszę kończyć. Bądź zakochana i zjedz wielki deser.
Joan – No to pa. To była Judith.
Man – Rządu to nie obchodzi, bo władza dba wyłącznie o siebie. Korporacji to nie obchodzi bo zajmują się kantowaniem ludzi. Więc o co chodzi? O nas. O ciebie i o mnie. Nie o władzę i hierarchie. O ciebie i o mnie ...
Luke - Grace…
Man -
Luke - Grace. Widziałaś Grace Polk?
Woman – A jak wygląda?
Luke – Nosi kurtkę podobną do twojej… i ma prawie takie same włosy jak ty… jak ona i pewnie jak wszyscy inni.
Woman – Uważasz nas za konformistów?
Luke – Nie nie nie. Wy wszyscy macie bardzo subtelny…
Man – Twoje buty wyprodukowano w Ameryce środkowej, gdzie dzieci pracują 20 godzin na dobę, w fabrykach pełnych szczurów.
Luke – Mama mi je kupiła.
Man – Spójrzcie na jego buty…
Luke – Szukam koleżanki żeby dać jej te buty. Możecie je spalić.
Grace - Girardi? Girardi?
Grace - Girardi! Girardi!
Friedman – Zgubiłaś coś?
Preston - Will!
Will – Czego mi nie mogłaś powiedzieć przez telefon?
Preston – To nastolatka. Ma rany zadane nożem.
Will – I co?
Preston – Ma tylko nazwisko na metce swetra…
Will – O mój boże!
Will - Przeżyje?
Paramedic- Ma liczne rany klatki piersiowej. Straciła dużo krwi.
Will – Zadałem proste pytanie
Paramedic – Nie wiem. Jest w bardzo ciężkim stanie.
Will – Chodzi do szkoły z moją córką. Nazywa się Judith Montgomery.
Preston – Na metce jest napisane Joan Girardi. Myślałam że będę musiała…
Will - Lucy. Otoczcie cały teren! Dajcie tu światło więcej światła!
Joan – To był najpiękniejszy wieczór w moim życiu, Adamie.
Adam - Tak.
Joan Wejdziesz ze mną do domu… ale moze najpierw pocałujemy sie na dobranoc?
Joan - Mamo! Świetna restauracja. Ukradłam dla ciebie bułeczkę. No co?
Helen - Kochanie...
Joan – O boże. Czy tata…?
Helen –Nie ma się dobrze. To…to Judith. Jest ciężko ranna.
Helen - Fran.
Fran - Cześć.
Joan – Co z nią?
Fran – Nie wiedzą. Operowali ją ale ma silne krwawienie wewnętrzne. Prubowali je zatamować..
Joan – Ona wyzdrowieje. To przecież Judith.
Fran – Bill wraca z konferencji. Jutro ma samolot, ale poradzę sobie.
Helen – Zostaniemy z tobą.
Doctor – Obudziła się i jest stabilna. Czy któraś z pań to Joan?
Joan - Ja.
Doctor – Pytała o ciebie. Możesz do niej wejść na chwilę.
Fran- Idź ja już tam byłam. Ucieszy się że jesteś.
Joan - Ok.
Judith - Hej.
Joan - Hej.
Judith – Jak było?
Joan - Dobrze.
Judith – Tylko tyle? Mów.
Joan – To teraz nie ważne. Odpoczywaj.
Judith – To bardzo ważne. Było wspaniale? A pocałunek?
Joan – Idealny .
Adam – Dlaczego tam poszłaś Judith? Nie wiedziałaś że to głupota?
Joan - Adamie.
Judith – Nie pomyślałam.
Adam – A powinnaś. Naprawdę powinnaś.
Joan – Wyjdziesz z tego.
Adam – Tak. Za dużo nas tutaj. Wyjdę na korytarz.
Judith – Daj spokój. Ale wam narobiłam kłopotu.
Joan – Jesteś niegrzeczną dziewczynką. Będziesz miała szlaban.
Judith – Tym razem się nie popisałam. Lekarze unikaja mojego wzroku. A mama ma taka minę.
Joan – Napewno wyzdrowiejesz.
Judith – Chyba pierwszy raz naprawdę chcę żyć… wybrałam nieodpowiedni moment?
Joan: Hej. O co chodzi?
Will – Muszę porozmawiać z Judith. Poczekaj na zewnątrz
Judith - Papa Girardi.
Will – Nie będę cię długo męczył. Ale potrzebna nam twoja pomoc. Wiesz kto cie poranił?
Judith – Pewnie jakiś bandzior który handlował z Maxem. Pewnie myślał że łatwo nas obrabuje. Odepchnęłam go. Ale nadziałam się na jego nóż.
Will – Powiedz kim są twoi przyjaciele? Musimy z nimi porozmawiać.
Judith – Nie zostali ze mną?
Will – Pewnie byli przerażeni.
Judith - Tak. Odpuść sobie mamo. Wszystko jest wporządku.
Fran – Bardzo cię przepraszam.
Judith – Przepraszam .
Fran - Oh, no. Shh-shh.
Judith – przepraszam. Przepraszam mamo.
All - Attention! Attention! Extension xj2!
Grace – Beznadziejny film. Źle grają i głupio wyglądają.
Friedman – Wiem. A jednak przetrwał. To model ewolucyjny.
All: …. (Chanting lines. That I cannot make out)
Grace – Jestem razem z wami.
All - [Audience yelling lines all at once]
Friedman - Tak.
Grace - Co?
Friedman – Teraz to widzę. Ty i Luke.
Grace – Jeśli komuś powiesz, nigdy nie będziesz miał dzieci.
Friedman - Rozumiem.
Audience - Hey, that's right...
Luke - Grace? Szukałem cie na spotkaniu anarhistów.
Grace – Przyszłam obejrzeć filmy.
Luke - Tak?
Grace – Gdzie twoje buty?
Luke – Wyprodukowały je dzieci z Ameryki Środkowej. Spaliłem je.
Fran – Prosi żebyś przyszła.
Joan – Wiem, że to ty tym dyrygujesz. Ale jesteś mi teraz potrzebny. Naprawdę cię potrzebuje.
God – Jestem tu Joan
Joan – Dlaczego na to pozwoliłeś?
Judith – To nie jego wina Jo-Jo.
Joan – Dopilnuj żeby wyzdrowiała.
Judith - Jo-jo.
Joan – On to potrafi.
Judith - Hej. Spokojnie. Nie denerwuj jedynego lekarza którego lubię. To jedyny który na mnie patrzy.
God – Trudno nie patrzeć na taką piękną istotę.
Judith - Widzisz? To mój anioł.
God – Zostawię was same.
Joan – Dlaczego nie uprzedziłeś mnie że tak się stanie. Mogłabym temu zapobiec .
God – Wydarzenia rozgrywają się po dokonaniu przez nas wyboru.
Joan – Dlaczego ona nie widziała innych możliwości?
God – Pamiętasz żonglowanie? Dobry wybór, zły wybór. Dobrzy kumple, źli kumple. Jasno, ciemno. To trudne. Sama to powiedziałaś.
Judith – Doktorku… Nie zabieraj mi jedynej przyjaciółki.
Joan – Nie jestem jedyna. Masz wielu przyjaciół. Prawdziwych przyjaciół.
Judith – Nie płacz. Wkurzysz mnie jeśli będziesz płakać. Hej. Żongluj.
Joan - Co?
Judith – Powiedziałaś że potrafisz. Chcę to zobaczyć.
Joan – Nie teraz.
Judith - Obiecałaś. Chcesz mnie zawieść jak jestem w takim stanie? Weź bandaże.
Joan – Juz mi sie udawało
Judith –Jesteś spięta. Odpręż się.
Joan – Przysięgam że potrafiłam.
Judith – Nie kontroluj ich. Skup się na łapaniu.
Joan – Lepiej prawda?
Joan – O mój boże! Nie! Judith, proszę! O mój boże! Niech ktoś jej pomoże!
Fran - What's going on?
Joan - No, no, no.
Fran - Wait a minute. Wait a minute. Tell me what's happening. Somebody tell me what's happening!
Joan – O mój boże! O mój bóże! Prosze!
Joan – Miała przyjść do mnie rano. Miałyśmy pracować nad projektem. Miała zamiar... co my tu robimy?
Helen – Muszę zatankować, żeby po tym wszystkim nie utknąć na środku drogi.
Joan – Jak możesz? Ona odeszła. Jak możesz tak poprostu tankować ten cholerny wóz?
God – Bak był pusty .
Joan – Zamknij się!
Helen - Joan?
Joan – Nie możesz sie tak zachowywać. Ona odeszła! Pozwoliłeś żeby umarła!
Helen - Joan.
God – Nic się nie stało.
Helen – Uspokój się skarbie. To nie jego wina. Kochanie chodź.
Helen - Witaj Grace. Czemu nie wchodzicie do domu?
Luke – Za chwilę.
Grace – Co za koszmar.
Joan - Tak.
Friedman – Mogłem dziś wieczorem wyrecytować jej Hamleta. Powinienem ja zaprosić.
Joan – Chcesz powiedzieć że to twoja wina Friedman? Chcesz powiedzieć że jesteś bogiem?
Friedman – Mówię tylko że gdybym ją zaprosił…
Joan – A ja? Może gdybym nie poszła na ta głupia randkę. Może to jaj ją zabiłam!
Grace – Uspokój się.
Joan – Czemu mam się uspokoić?!
Helen – Tyle przeszliśmy po wypadku Kevina... ale nadal jest z nami.
Grace – Wiecie czego nienawidzę? Że w poniedziałek będą wspominki, kwiaty I głupie maskotki.
Joan - Tak. Przyjdą ludzie którzy jej kompletnie nie znali.
Luke – Powiedziała mi że zbiera dozowniki Peza.
Adam - Hej.
Joan – Jak mogłeś?! Jak mogłeś zostawić mnie samą?!
Adam - Przepraszam.
Joan – Nie! Jak mogłeś?!
Adam - Próbowałem? Nie po śmierci mojej mamy... Poprostu nie mogłem patrzeć jak ktoś marnuje sobie życie.
Joan – Ona się nie zabiła.
Adam – Jedni robią to raz. A inni robią to codziennie na raty.
Joan – Kochałam ją.
Adam - Wiem. I nie rozumiem jakie to ma teraz znaczenie.
Friedman -
Wątp, czy gwiazdy lśnią na niebie;
Wątp o tym, czy słońce wschodzi;
Wątp, czy prawdy blask nie zwodzi;
Lecz nie wątp, że kocham ciebie.
O najmilsza Ofelio,
nie biegłym w rymowaniu;
ale że cię bardzo a bardzo kocham,
temu wierz.
Friedman – Zróbmy coś. Chwyćmy się za ręce
Grace – Wystarczy dziwnie się czuje.
Adam – One świecą. Miałem dać je Judith do waszego projektu. To podziękowanie za nasza randkę i....
Joan – Co ty tu robisz? Jeszcze ci mało?
God – Ona cię kochała, Joan.
Joan – Ja tez ja kochałam. I co mam teraz z tym zrobić?
God – Znasz zagadkę o człowieku, pudełkach i moście?
Joan - Przestań. Zwróć mi moją przyjaciółkę.
God – Pewien człowiek miał 3 pudełka. Każdez nich ważyło 2 kg. Mężczyzna ważył 86 kg. Most miał nośność 90 kg. Jak mężczyzna mógł przejść przez most z pudełkami?
Joan – Jesteś okrutny.
God – Jak mógł przejść?
Joan – Żonglował nimi. Rozumiem. Jedno zawsze było w poweitrzu. Rozumiem. Co chcesz powiedzieć? Że jak będe żonglowała pudełkami na moście to znów zobaczę Judith?
God – Most to życie. Pudełka to twoje uczucia. Miłość, radość ból strata. Każdy przechodzi przez most dźwigając większe ciężary niż może unieść. Więc żongluje
God - Łap.
Kevin – Świetnie. Załapałaś.
Joan of Arcadia- No Future 2x09
Joan – Śniło mi się że miałam żółwicę morską o imieniu Lady... która umiała mówić, i zawsze byłyśmy razem. Rozmawiałyśmy. Grałyśmy w karty, pływałyśmy i jadłyśmy wszystko co niezdrowe. Kiedy się obudziłam, bardzo mi jej brakowało. Chociaż naprawdę nie istniała... a może właśnie dlatego... że nie była realną istotą.
Dr. Dan – Ale Judith była prawdziwa.
Joan - Lady była stworzeniem... egzotycznym... i magicznym. Należała do mnie. Nikt inny nie miał takiej przyjaciółki. A potem spotkałam... kogoś kto był taki jak... ta gadająca żółwica. Była ... magiczna... i egzotyczna. Pan mnie kompletnie nie rozumie, prawda?
Dr. Dan – To normalne, że gniewasz się na kogoś kto umarł. Czujesz się porzucona.
Joan – Czy na studiach psychiatrycznych, nie pozwalali wam oryginalnie myśleć?
Dr. Dan – Teraz przenosisz swój gniew na mnie.
Joan – Nie, poprostu jestem na pana wściekła.
Dr. Dan – A wiesz czemu?
Joan – Bo jesteś palantem.
Dr. Dan – Odebrałem ci boga. Zniszczyłem magiczną i egzotyczna przyjaźń. A ty bardzo pragniesz, żeby on był prawdziwy.
Joan – Wielu ludzi wierzy w boga... a nie są stuknięci. Isaac Newton, Bono... prawie każdy kto odnióśł sukces.
Dr. Dan – Wiara to jedno. A widzenie kogoś to co innego. Widujesz go znowu?
Helen – Jak było na terapii?
Joan - Poszło pięknie.
Helen – Pomogła ci ta rozmowa?
Joan – Jestem smutna, bo moja przyjaciółka nie żyje. To chyba normalne…
Helen - Joan...
Joan – Chciałaś żebym porozmawiała z dr. Danem. I porozmawiałam. I więcej do niego nie pójdę.
Helen - Dlaczego?
Joan – Bo ma włosy w nosie.
Helen – To nie powód.
Joan – Nie możesz brać mnie na terapię, zawsze gdy stanie się coś złego.
Helen – O nie!
Meter maid – To pani auto?
Helen - Tak. Aż 28 dolarów? Przyprowadziłam tylko córkę na terapię.
Joan - Mamo!
Meter maid – Taką mam pracę.
Helen - Niewiarygodne!
Meter maid – Co mogę powiedzieć? Czas parkowania się skończył.
Joan - Co?
Meter maid – Jej czas się skończył.
Joan – I to ma być argument? Jej czas się skończył? Tyle możesz zrobić w sprawie ludzkiej egzystencji? "Przykro mi, jej czas się skończył." Trzeba porzucić ludzi których kochałaś i plany jakie miałaś. To miłe uczuci wiedzieć, że twój czas nigdy się nie skończy.
Meter maid - Słucham?
Joan – Już idę! Poprostu jedź.
Kroner – Zgodzili się żeby zeznania odbywały się w moim biurze. Jesteście zbyt zdenerwowani by podróżować. To dobrze zabrzmi w sądzie, gdy przysięgli zobaczą mojego klienta. Może nawet przeniosa obrady do waszego salonu.
Helen – Nadal nie rozumiem czemu mają brać w tym udział nasze dzieci.
Kroner – To będzie działało na naszą korzyść. Zrujnowane życie dzieci. Im więcej tym lepiej. Zwykle zenznia są zwięzłe. Ale jak będziecie opisywać wypadek mam to być wzruszająca opowieść. Twoje szanse wzrosną chłopcze.
Kevin – Nie ma sprawy.
Will – Znamy twoje metody działania, ale one denerwują moją żone.
Helen – Potrafię mówić za siebie.
Will – Więc mnie to denerwuje.
Kroner – To spór sądowy, a nie pływanie synchroniczne.
Joan – Mamo. Wszystkie moje ukochane ciuchy są brudne.
Will – Nasza córka Joan, włożyła swoje ostatnie ulubione ubranie. Our daughter Joan is wearing her least favourite clothes.
Kroner – Miło cię poznać, Joan. Wybaczcie, ale na mnie już czas, a czas to pieniądz.
Joan – O co mu chodziło? Tak czy inaczej nie pójdę już na terapię.
Luke – Wiem, że to dla ciebie trudne.
Grace – Nie będę wciskała się do twojego domu.
Luke – To tylko jedna kolacja. To moje urodziny. Tata zrobi “Lasagne”.
Grace – Dam ci prezent, a poza tym umarła nasza przyjaciółka. A ty myślisz o świętowaniu?
Luke – Nikt nie będzie tańczył, ani chodził w głupim kapelusiku.
Grace – Jak Joan cos wyniucha, to cały świat się o nas dowie. Równie dobrze moglibyśmy wziąć ślub.
Luke - Joan się nie dowie.
Grace – Nie jest taka głupia.
Luke – Nie głupia tylko zajęta sobą. Powiem że potem musimy się uczyć. To moje 16 urodziny, powinienem dostać samochód. Mam już zegarek do nurkowania, ale to nadal jest przełomowe wydarzenie.
Grace – Myślałam że boisz się wody.
Luke – Chcę żebyś była na moich urodzinach? Nie chcę prezentu,
Ani 5 dodatkowych minut w naszym kontrakcie.
Grace – Zamknij się!
Luke – To zerwanie umowy, Grace.
Joan – Nie dość że śni mi się Judith, to jeszcze muszę opowiadać adwokatowi o wypadku Kevina. Za jakie grzechy ja cierpię?
Adam - Truly. W dodatku Price będzie przeglądał raporty doradcy do spraw studiów.
Joan - Żartujesz? Życie jest nie do zniesienia.
Friedman – Dziś znów będą testy.
Joan – Jeszcze nie doszliśmy do siebie, po śmierci Judith.
Adam – To mechanizm obronny. Poradzisz sobie. Wiem co umiesz.
Grace – Napisała to własną krwią?
Adam – Co sie stało? Wiedziałaś?
Joan – Zmroziło mnie.
Adam - Mnie się udało. A ty żyjesz w wielkim stresie.
Joan - Luke jest zestresowany. Friedman ma złamane serce. Jestem niewiarygodnie głupia
Adam – Fizyka jst trudna.
Joan – Co? To zabrzmiało jak "Nie jesteś gruba."
Adam – To twój pierwszy test. Zdążysz sie jeszcze poprawić.
Joan – powiedz cokolwiek, a zginiesz.
Friedman – Pani Lischak dała mi test Judith, bo się razem uczyliśmy. Tyle chciałem powiedzieć.
Baker’s lawyer – To jest zeznanie pod przysięgą, Dziś zeznaje Will Girardi. Niech pan Kroner zweryfikuje nazwiska, daty i adresy, a potem zaczniemy przesłuchanie.
Will - Oczywiście.
Luke – Jest fantastyczny. Ma specjalną wzmocnioną ramę. Wystarczy lekki wiaterek żeby pofrunął.
Joan – To latawiec.
Luke – Mądrzejszy od ciebie.
Joan – I od ciebie.
Will – Dzieci nie dzisiaj.
Kevin - Gdzie Gatorade?
Will - Już 4:30, a ty nie gotowy?
Kevin – Przebiorę się potem.
Will – Wylądujesz na ławce rezerwowych.
Kevin - Henderson ma kontuzję. Tylko mnie mogą wystawić
Will – To twoja sportowa etyka?
Kevin - To football. To nie mój sport. Ja wolę baseball.
Will – Więc chcesz wszędzie spijać śmietankę? Musisz wszędzie dawać z siebie wszystko.
Kevin – Możesz przestać? Przez ciebie się spóźnię.
Will – Już się spóźniłeś, nie tak cię wychowałem.
Kevin – Ciągle się mnie czepiasz.
Will – To moja rola.
Helen – Co się stało?
Will – To nasza sprawa.
Kevin – Musze iść.
Will – Jeszcze nie skończyliśmy.
Helen – Spóźni się na mecz.
Will - Helen, proszę.
Helen – O co?
Will – Zawsze go bronisz i stajesz po jego stronie
Helen – Czy to zbrodnia, że go wspieram?
Will – Rozpieszczasz go. Jest mężczyzną i nie możesz traktować go jak dziecko.
Helen – To zjazd absolwentów. Nie psuj mu tego.
Kevin - Narazie.
Will – Kevin nie odchodź!
Kevin – Zachowuje się jak mężczyzna.
Will – Nie skończyliśmy! Nie mogę doczekać się aż ktoś ci skopie tyłek! Słyszysz mnie?
Lawyer – Możemy zaczynać. Panie Girardi, proszę przeliterować swoje nazwisko. Panie Girardi?
Kroner – Może zrobimy przerwę?
Will – Nie, w porządku.
Lawyer – Przeliteruj nazwisko.
Will - G-I-R-A-R-D-I.
Joan – Chcę cukru. Piszesz artykuł? Ktoś zablokował kogoś na parkingu?
Kevin – To notatki na przesłuchanie.
Joan – Myślałam że mamy tylko odpowiadać “tak” lub “nie”.
Kevin – Może ty. Moje zeznania są ważniejsze.
Joan – To dobrze, bo jestem kompletnym matołem.
Kevin – Problemy w szkole?
Joan – Ciągle myślę o Judith. Oblałam test z fizyki. Juz nieraz dostawałam 2, ale ta 1 to zupełnie co innego .
Kevin – Czemu wybrałaś zajęcia z fizyki?
Joan – Bo lubię kwarki… z powodu Adama. Jest bardzo mądry. I uważam, że zasługuje na dziewczynę, która nie będzie miała pusto w głowie. Czy my rozmawiamy o naszych problemach?
Kevin – Nie musisz tego robić, by komuś zaimponować.
Joan – Bo nikt cię do tego nie dopinguje.
Joan – Nie śpiewaj!
Luke – Czasem życie jest piękne.
Joan – Nie tutaj.
Luke – Chodzi o test z fizyki?
Joan – A może o twojego Playboya w komodzie?
Adam – Myślisz że to taki wielki problem, że nie dostaniesz się do najlepszego uniwersytetu? George Bush na przykład...
Joan – Chce iśc tam gdzie ty. W końcu to jakiś plan.
Adam – Oczywiście. Myślałem też o tym żeby studiować w Austin. Skończył go filmowiec Wes Anderson.
Joan – Ja tez mogę tam studiować. Nauczyłabym się tańczyć. Szkoda że Judith nie będzie z nami.
Male Secretary – Panno Girardi. Pan Price czeka.
Joan – Życz mi szczęścia.
Secretary - Watching the PDA.
Adam - Powodzenia.
Secretary – Pamiętaj kim jesteś Joan.
Joan – Pamiętać kim jestem. To moje zadanie?
God – Łatwo zboczyć z wytyczonej ścieżki, gdy myśli się o przyszłości. I wyprostuj się. Nie po to cię stworzyłem żebyś się garbiła.
Joan – Przecież znasz moją przyszłość. Po co mam gadać o tym z Pricem?
God – Zapomniałaś już o wolnej woli? ‘
Price – Zestarzeje się i umrę czekając na ciebie.
Joan – Nie mam nic przeciwko temu.
Price otrzymałem raport pana Tuchmana. Na liście zainteresowań wyższymi studiami wymieniłaś "pogodę".
Joan – Nie znoszę zimna.
Price – Nie zaliczyłaś testu z fizyki.
Joan – Fizyka jest trudna. Proszę powiedzieć gdzie mogę się dostać. Może na uniwersytet w Austin.
Price – To świetna uczelnia. Niestety maja wysokie wymagania wobec kandydatów.
Joan – W zeszłym semestrze miałam 4.
Price – A w zeszłym roku byłaś poza klasyfikacją.
Joan – To było w starej szkole. Zmieniłam się.
Price – Nie masz szans dostać się do 4 letniego koledżu. Polecam ci szkołę policealną w Arkadii.
Joan – Nie. Nie zostanę tutaj. Chcę studiować z Adamem..
Price - Adam Rove jest utalentowany i ma wspaniałą przyszłość. Jestem pewien że nie chcesz go zatrzymywać. Miłego dnia.
Preston – Opowiedz mi.
Will – Wczoraj zeznawałem. Wróciły wspomnienia. Nie chcę o tym mówić.
Preston - Tylko pytam.
Will – Poprawie raporty.
Preston – Nie o to chodzi.
Will – W tamten weekend był zjazd absolwentów. Gdy Kevin wychodził, powiedziałem mu… „nie mogę doczekać się dnia kiedy ktoś skopie ci tyłek”. To były ostatnie słowa, które mu powiedziałem, zanim został sparaliżowany.
Preston – To było ludzkie.
Will – To było okrutne.
Preston – Ludzie często mówią straszne rzeczy. Ale to nie słowa powodują że staje się cos złego. Gdy mój były mąż mnie opuścił, krzyknęłam mu: "and I hope your--" kind of a John Bobbett moment there, you know? I mean, you get mad, you go for the weak spot. I really think you can let yourself off the hook here, Will. How's Helen dealing with this?
Will – Nie mówiłem jej o tym. Nie chciałem jej denerwować.
Preston – Słusznie. Pewnie ma swoje problemy. Chciałabym ją wreszcie poznać, bo nie wierzę że wogóle istnieje.
Will – Chcemy zaprosić cie na kolację.
Preston – Nie rób sobie kłopotu. Obejdzie się bez gotowania.
Will – Chcemy żebyś nas odwiedziła. Dzięki za wysychanie.
Preston – Dzieki za rozmowę.
Lawyer – Prosze przypomnieć sobie wieczór 9 listopada 2002. Pamięta pani co się wydarzyło?
Helen – Tak, pamietam jak mój syn został kaleką.
Lawyer – Wiem że to trudne.
Helen – Proszę bez fałszywego współczucia.
Kroner – Skup się Helen...
Helen – Przepraszam. Jakie było pytanie?
Lawyer – Rozmawiała pani z synem tamtego wieczoru?
Helen – Nie, mój mąż z nim rozmawiał.
Will – Idziesz spać?
Helen - Niedługo.
Will – Zagrali dobry mecz. Przełamał kilka bloków. Dzwonił że będzie koło 0:00. Daje mu szansę dorosnąć.
Helen – Nie chcę się kłócić. Idź spać.
Will – Niepokoi mnie jego postawa. Myśli że wszyscy będą go podziwiać.
Helen – Jest przystojny i wysportowany. Nie ma w tym nic złego.
Will – On na to liczy. Chyba powinniśmy go przygotować do twardego życia.
Helen – To część naszej roli. A może czujesz się dotknięty, że on osiągnął więcej niż ty?
Will – Mam być obrażony na swojego syna?
Helen – Ciągle mu dogryzasz. Krytykujesz wszystko co robi. Jak ma dorosnąć, skoro ciągle ciosasz mu kołki na głowie?
Will - Muszę zrobić z niego mężczyznę.
Helen – Mężczyznę który nienawidzi własnego ojca?
Will – Idę pod prysznic.
Helen – Bardzo proszę..
Will – I nie będę pobłażliwy.
Helen – Nie proszę cię o to!
Helen – Otworzysz will?!
Lawyer – Rozmawialiście o Kevinie. Pani mąż poszedł pod prysznic. Zadzwonił dzwonek. I co dalej?
Helen - Policja.
Will – Tym razem mówię serio.
Helen – Znów będziesz biegać?
Will – Nastawię budzik na 5:30.
Helen – Nie w tym pokoju.
Will – Chcesz żebym był stary i gruby?
Helen – Jeśli tylko mnie nie porzucisz.
Will – Kupiłaś coś drogiego?
Helen – Dziś zeznawałam. I przypomniałam sobie jaka byłam wtedy dla ciebie okropna.
Will – Wcale nie.
Helen – Pamiętam jeszcze coś. Przed przyjściem policji... Miałam wizję... Widziałam Kevina leżącego na ziemi. Widziałam go. Co to mogło być?
Will – Nie wiem. A przy okazji. Mam zamiar zaprosić Lucy w piatek na kolację. Zawsze zapraszasz moich szefów. Roebuck tez tu był. Jeśli piątek ci nie odpowiada...
Helen – Nie chodzi o dzień, tylko o osobę.
Will – Może najpierw powinnaś ją poznać, zanim ją znienawidzisz.
Helen – Więc po kolacji mogę ją już nienawidzić?
Will - Oczywiście.
Grace – To chyba załamanie.
Joan – Z powodu Judith.
Glynis - Which is kind of sweet.
Luke –Nie chodzi o Judith. Tylko o Price’a. Wybiera chłopaków do Harvardu.
Glynis – Fajnie by wyglądał w biało-kaszyanowych barwach.
Grace – Czy wszyscy mają załamanie?
Adam – Chodzi o studia chłopie. Price powiedział że jeśli chce się dostać do Stanforda to muszę więcej ćwiczyć.
Joan – Do Stanforda? Myślałam że jedziesz do Texasu.
Adam – Powiedział, że jeśli będę chciał tam zdawać, to mam szansę. Wpisałaś Stanforda na swoja listę?
Joa - Oczywiście.
Glynis – A może drzemał w nim wojownik?
Glynis – Do diabła Friedman! Daj sobie spokój!
Joan – Musze iść.
Adam – Wszystko dobrze?
Joan - Tak.
Adam - Jane.
Grace – Nie będę śpiewała i nie włożę sukienki.
Luke - Co?
Grace – To moje warunki.
Luke – Więc się zgadzasz?
Grace – I nie boję się twoich pogróżek. To ja mogę zerwać umowę. Jasne?
Luke - Oczywiście.
Joan – Ile się dowiem o mojej przyszłości za 5$ ?
Fortune teller – Miałam kiepski dzień. Siadaj. Dziękuje. Dziwne.
Joan – Co?
Fortune teller – Karty są czyste
Joan – Co to znaczy?
Fortune teller – Pewnie nie masz przyszłości. Prawde mówiąc nikt jej nie ma.
Joan – Boże.
God – To ja. Syszałaś o teorii zapętlenia?
Joan – Oblałam test z fizyki.
God – Krótki wykład. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość współistnieją w różnych rozmiarach i na różnych stopniach częstotliwości.
Joan – A co z moimi studiami?
God – Przyszłość to nic wielkiego. Zależy od decyzji, które podejmujesz w terażniejszości.
Joan – Chcesz powiedzieć, że mam się nie martwić przyszłością?
God –. Musisz być świadoma każdej obecnej chwili
Joan - Jesteś chodzącym magnesem na lodówkę.
God – Chcę powiedzieć, że tam rodzi się każde działanie i w nim tkwi prawdziwa siła .
Joan – Te perukę kupiłeś chyba na wyprzedaży?
God – Nie zapomnij o prezencie.
Luke – To był zwyczajny wieczór. Tata zaciągnął nas na mecz, żeby podziwiać grę Kevina. Potem rozmawialiśmy tylko o nim. Byłem najmłodszy i czułem się ignorowany.
Lawyer – Do rzeczy Luke.
Luke – Racja to nie terapia. Mnie terapia nie jest potrzebna. A więc zagłębiłem sie wtedy… w teoretyczne rozważania…
Joan – Daj mi.
Luke – Masz swoje.
Joan – Zabieraj to.
Luke – Przemoc fizyczna, ulubione narzędzie upośledzonych umysłowo. Muszę to mieć
Joan – To zabawka dla dzieci.
Luke – To latawiec ze wzmocnioną, nylonową powłoką…
Will – I nie będę pobłażliwy.
Helen- Wale cię o to nie proszę!
Luke – W tym tempie, rozwiodą się za tydzień.
Joan –Myślisz tylko o sobie.
Luke – To moje urodziny.
Joan – Ty ty i ty...
Luke – W tym domu liczy się tylko Kevin.
Joan – Nie sadzę.
Helen- Otworzysz Will?
Luke – Musimy wykorzystać naszą zwichniętą psychikę.
Helen: Will!
Joan - Dawaj!
Joan – Momo idę na przesłuchanie, a skoro mam mówić prawdę, to zacznę juz teraz..
Helen – O boże.
Joan – Obiecaj, że się nie wściekniesz.
Helen - Mów.
Joan – Oblałam test z fizyki i nie mam szans na 4-letnie studia.
Helen - Co!
Helen - Price!
Joan – Jednak jesteś wściekła.
Helen – Powiedziałeś mojej córce że nie mam szans na studia?
Price – Jeśli chciałaby pani się zapisać…
Helen – Czy w tamtej rozmowie użył pan zwrotu "żadnej przyszłości"?
Price – Ona parafrazuje.
Helen – A pan niech sparafrazuje to: Nie mam nastroju wyanalizować pańską deprymującą taktykę. Cała moja rodzina ma na głowie przesłuchania, Jam mam zaległości w pracy, dziś przychodzi na kolację koszmarna szefowa mojego męża, więc skończ pan z tymi bzdurami. Powiedział pan mojej córce że nie ma żadnej przyszłości?
Price – Jej możliwości są dość ograniczone...
Helen – Widzę, że jest pan rozczarowany własnym życiem, ale ta dziewczyna nie porzuciła jeszcze swoich marzeń. A pan próbuje ukraść te marzenia i jej przyszłość. Za to pójdzie pan do piekła. Powiedz jej że byłeś w błędzie.
Price - Ja...
Helen – Powiedz jej.
Price – Chyba trochę przesadziłem.
Helen - Dziękuje.
Joan – to byłe niesamowite.
Helen – Musisz się więcej uczyć. Pójdziesz na studia, bo w naszej rodzinie nie będzie juz więcej ofiar.
Will – Jesteśmy. Coś pięknie pachnie.
Helen – Przez ten czosnek omało farba nie odpada od ścian.
Will - Lucy Preston, moja szefowa. Helen Girardi, moja druga szefowa.
Helen – Ten tekst nigdy się nie starzeje.
Will – I nie zestarzeje.
Preston – Ciesze się, że cię poznałam.
Helen – Ja też. Dziękuję, nie musiałaś.
Will – Masz ochotę na kieliszek?
Preston – Wolałabym Whisky jeśli można.
Will - Oczywiście.
Helen – Mam nadzieję, że to będzie zjadliwe. Byłam dziś na przesłuchaniu, a potem nawrzeszczałam na v-ce dyrektora.
Preston – Mówiłam Willowi, żebyście nie robili sobie kłopotu. Mogłam przynieść kurczaki.
Helen – Lubię gotować.
Preston – Moge to pokroić. Mam wprawę.
Helen - Dobrze.
Preston – Will jest cudowny. Praca bez niego byłaby trudna. Te wasze przesłuchania to kpiny. Will mówił że jesteś wierząca. To pomaga. Wychowałam sie w rodzinie baptystów, ale teraz nie wierzę już w boga.
Helen – Wystarczy… pomidorów.
Preston - Rzeczywiście.
Joan – Pojechaliśmy na mecz. Wygraliśmy. Pewien chłopak Richard Gould, podrywał mnie. I o tym myślałam. A potem oglądałam z Lukiem TV…wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi.
Will – Co się stało?
Joan – Jechaliśmy bardzo długo. Gapiłam się na wszystko co mijaliśmy jakbym miała nigdy tego juz nie zobaczyć. Myślałam sobie, że ta chwila zmienia całe moje życie. Modliłam sie, ale nie wiem do kogo. Nie wierzyłam w boga. Targowałam się z nim, obiecywałam co zrobię jeśli Kevin przeżyje. Potem spojrzałam na Luka. Liczył na palcach. Jest matematycznym geniuszem, a liczył na palcach. Musiał być zszokowany, ale nie było mi go żal, bo wiedziałam, że liczy dzi do swoich urodzin . Mówił o tym durnym latawcu, jakby było się czym podniecać.
Court scribe – Przepraszam, że przerywam. Coi chciał dostać na urodziny?
Joan - Latawiec.
Scribe – Kiedy były te urodziny?
Joan - 10 dni po wypadku Kevina.19 listopada. O boże. Nie mówiłeś o prezencie na obecne urodziny, tylko na tamte… A może o jednym i o drugim? Pewnie chodziło o obydwa.
Scribe – Mogę pisać dalej.
Helen – Siadajmy do stołu. Dzieci nie ma i nie wiem kiedy wrócą.
Will – A gdzie są?
Helen –Joan miała złożyć zeznania po szkole, a Kevin po pracy.
Preston – Ach ta współczesna młodzież....
Helen – To chyba Luke.
Will – W samą porę.
Helen – Jest i Grace. To szefowa taty, Lucy Preston. To Luke i jego przyjaciółka Grace Polk.
Grace – Przyjaciółka z klasy.
Luke – To nie jest lasagne.
Will – Nie. Udziec jagnięcy. Siadajcie.
Luke – Nie jestem głodny.
Grace – Mamy dużo nauki.
Will – On sprawia najmniej problemów.
Kevin – Pokłóciłem się z moją dziewczyną. I wyszliśmy z imprezy. Wykorzystałem moment kiedy była w łazience.
Lawyer - Piłeś?
Kevin – Troche piwa. W zasadzie nie piję.
Lawyer - Andy pił?
Kevin - Tak. Ale nie wiem ile.
Lawyer – Czy wg ciebie Andy był pijany, jak wychodziliście?
Andy - Wyciągasz mnie stąd a prawie udało mi się poderwać Dee Dee carter.
Kevin – Jedźmy do Webstera. O n ma zawsze fajne imprezki.
Beth- Kevin, nie wychodź! Jaki facet zostawia swoja dziewczynę i odjeżdża?
Kevin – Porozmawiamy kiedy się uspokoisz.
Beth – Jeśli teraz odjedziesz z nami koniec! Nie wystarczy ci, że mnie zdradzasz?
Kevin – Nie jesteśmy małżeństwem.
Beth – Ufałam ci. Kochałam cię. To dla ciebie nic?
Kevin - Jutro o tym pogadamy.
Beth – Jutro mnie tu nie będzie.
Andy – Zawsze tak mówią.
Kevin – Wiem. Daj mi kluczyki.
Andy - Co?
Kevin –Wypiłem tylko jedno piwo.
Andy – To auto mojego taty. Nie możesz go prowadzić. Ojciec by mnie zabił.
Kevin – Andy. Kluczyki!
Andy – Kevin, jak jeszcze raz powiesz "kluczyki" to kupie ci babską kieckę w kwiatki.
Kevin- Jak chcesz.
Andy –Zaufaj mi stary.
Joan – Rzeczywiście siedzicie w garażu. A już myślałam, że mama dostała udaru. Co tu robicie?.
Grace – Uczymy się.
Joan – Wcale nie. Jesteś wkurzony bo wszyscy zapomnieli o twoich urodzinach.
Luke – A wy nie?
Joan – Nie, ale jesteśmy w trakcie przesłuchań.
Luke – I znów ważniejszy jest Kevin. To ich usprawiedliwia?
Joan – Nie czepiaj się ich. Kiedy sobie przypomną, napewno kupią ci samochód. Nie zapakowałam go.
Luke - Latawiec. Nigdy takiego nie miałem.
Joan – Spóźniłam się parę latek. Możesz mnie oskarżyć.
Grace – Ja tez mam coś dla ciebie.
Luke – Nasz tajny kontrakt.
Will – Polubiłaś ją?
Helen - polubiłam? Ona jest podobna do mnie.
Will – Do ciebie?
Helen – Jesli założymy ze jestem trochę niższa, ugrzeczniona i nie ma duszy.
Will – Czujesz się przez nią zagrożona?
Helen – Nie. Poprostu nie rozumiem, czemu wszystko jej o nas opowiadasz..
Will – Nie wszystko. Jest moją szefową. Rozmawiamy.
Helen – O boże!
Luke – Nic się nie stało.
Helen – Nie prawda.
Will – To moja wina.
Luke - Nieważne.
Helen - Ważne.
Luke – No dobra ważne... ale są rzeczy których się nie spodziewałem. I jestem szczęśliwy. Bo mam was wszystkich i mam Grace. Joan o mnie pamiętała. Kevin jest w formie. A jam mam zamiar mieć jeszcze dużo urodzin. Poza tym, wisicie mi samochód.
Helen- Wszystkiego najlepszego.
Joan – Chodź tu niedorajdo! Pozwól mu polecieć.
Akurat przegapiłam ten odcinek. Najfajniejszy...ale kiedy przeczytałam ten tekst...to aż mi łzy popłyneły. Chciała bym go ściągnąć ale w BearShare nie ma źródeł :(
Akurat przegapiłam ten odcinek. Najfajniejszy...ale kiedy przeczytałam ten tekst...to aż mi łzy popłyneły. Chciała bym go ściągnąć ale w BearShare nie ma źródeł :(
kurcze pomoglabym ale nie ucze sie angola:/ super ze tak duzo osobom na tym zalezy... no ale nie wiem jak moge pomoc jak do tlumaczenia sie nie nadaje a co do reszty to nigdy nie mialam z robieniem napisów do czynienia:/ ale Grzybior podziwiam ile w to juz pracy włozyłes - naprawde to jest świetne! Pozdrawiam:D
Możesz mi pomóc i to bardzo! Bardzo potrzebuję napisy z odcinków od 2x08 do 2x21. Mogą być w jakimkolwiek języku (nawet po chińsku:D:D:D) byleby miały synchronizacje (czyli muszą mieć przed każdym napisem czas w którym mają sie wyświetlić w filmie)
Jak ktoś coś takiego znajdzie, to bardzo bardzo proszę o odzew;]
Trzeba przyznać, że musiałeś się nieźle napracowac...:)
Fran - What's going on? (Co się dzieje?)
Joan - No, no, no.(Nie, nie, nie)
Fran - Wait a minute. Wait a minute. (Zaczekajcie minutę, zaczekajcie minutę*)Tell me what's happening.(Powiedzcie mi co się dzieje) Somebody tell me what's happening(Niech ktoś powie mi co się dzieje)!
Chyba tak to będzie po Polsku...
* A co do tego fragmentu, to nie jestem sobie pewna.
Powodzenia!
w sprawie napisów :) no więc próbuję ale jak na razie mi to nie wychodzi:/ no bo mysle w tą strone, ale nie wiem czy dobrze: jeżeli w google wpisze sie: NAPISY to wyskakują strony polskie z napisami, no a jeżeli napisze się to słowo w innym jezyku i ustawi, ze wyszukiwarka ma szukac strony z innego kraju, to powinny sie wyswietlic strony z napisami, ale nie strony polskie, tylko np niemieckie. no i ja próbuje wlasnie zrobic to z niemieckim, ale na razie bez rezultatu... no bo podstawa to wiedzieć, jak słowo NAPISY po niemiecku brzmi, a w słownikach(i tych podręcznych, i internetowych) jest dużo znaczeń, i nie wiadomo, ktore akurat oznacza napisy do filmów, bo nie jest to wyróżnione. to wiedziałaby chyba tylko osoba która biegle posługuje się językiem albo ma jakiś wypasiony słownik:P no wiec probowalam szukac wszystkie slowa, ale nie szuka sie zadna strona, ktora przypominalaby strone z napisami... NIC, zupelnie NIC! no wiec nie wiem, probujcie moze w innym jezyku?? może ktoś wie, jak brzmi słowo: "napisy" np po hiszpansku, francusku, wlosku, rosyjsku, czesku, szwedzku, węgiersku, portugalsku itp. itd. , ale w znaczeniu napisy do filmow?? troche zagmatwane co tu napisalam, ale moze ktos rozumie... Pozdrawiam :D
Co do wypowiedzi GrayEyes, to próbowałem to juz ze słownikiem angielskim, niemieckim i rosyjskim, ale nic z tego nie wychodzi...:/.
Co do wypowiedzi szabli99, to dzięki za fatyge, ale z tej stronki właśnie tłumaczę te napisy, a mi sa potrzebne gotowe pliki z napisami do filmów (takie które można odrazu otworzyć w filmie). Język nie ważne jaki bo na necie sa dostępne tylko angileskie i chyba jakies włoskie wersje Joan, więc synchro z napisów będzie idealnie pasowało do obydwóch wersji.
Trochę to zawiłe, ale im więcej osób sie tym zajmie tym szybciej będą skończone :):):). THX za zainteresowanie tym tematem.
no Grzybior włożyłeś w przygotowanie tych napisów duuuuuuuuzo pracy...:D
jezeli chodzi o mnie to lubie angielski i źle mi nie idzie, ale nie jestem na takim poziomie, żębvy super przetłumaczyc tekst...a a co do napisów do szukałam i liiiiiiiipa;(
GOD IS GREAT!!!
Napisano kiedyś "Szukajcie, a znajdziecie..." (coś mnie zwięło ostatnio po tym serialu na religię...=) ale do rzeczy. Znalazłem wkońcu wszystkie napisy do Joan razem z synchronizacją tylko, że na Emule, a że udostępnia je jedna osoba (której akurat nie ma) to trochę chyba poczekam...:/
Ale że mogę je juz ściągnąć to potrzebuję już tylko jakiegoś pomocnika do tłumaczenia odcinków Joan.
Ja już was nie proszę, JA WAS BłAGAM! Pomóżcie mi w tłumaczeniu!
To może daj cały odcinek po angielsku na tą stronę, a jak wszyscy się postarają to jakoś go przetłumaczymy:) A jak skończymy to następny i tak dalej.
Słowniki do rąk i do dzieła:P
P.S. A ja znalazłam taką stronę, ale nie wiem czy się przyda --) http://napisy.qwe.pl/?orig=jo [napisy.qwe.pl/?orig=jo]
słuchaj, jak już masz te napisy po angielsku to wrzuć je na rapida.
chętnie pomogę, ale muszę je mieć.
znalazłam napisy po polsku do "Joan..." ale tylko do jednego odcinka - pilot serialu
http://napisy.org/Szukaj/joan%20of%20arcadia/ [napisy.org/Szukaj/joan%...]
GRZYBIOR chętnie bym pomogła w tłumaczeniu, ale niestety mój angielski nie jest na takim poziomie jaki tu jest potrzebny. W związku z tym wyręczę Cię z tłumaczenia przynajmniej jednego odcinka, wyżej załączyłam link do stronki z napisami...
Życzę siły w tłumaczeniu kolejnych odcinków :)
No i następny odcinek zrobiony...:):):)
Joan of Arcadia Book of Questions 2x10
Joan - "Po tragicznej śmierci Judith Montgomery, Stuart Dingle oferuje pomoc psychologiczną, dla osób pogrążonych w żalu. Pamiętajcie, że w piątek grają ORŁY. Ubierzcie się na niebiesko?" To żałosne.
Grace – “ORŁY” zawsze są niebieskie.
Joan – Pomoc psychologa?
Adam – To obowiązek szkoły.
Grace – Zabezpieczają się, przed ewentualnymi oskarżeniami.
Joan - Dingle ma nas wyciszyć? Ten palant mógłby doprowadzić nas do zbiorowego samobójstwa.
Adam – Rozmowa może pomóc.
Joan – Od tego mam dr Dana. Wylewanie łez przy panu Dingle nikomu pomoże. Ja szukam odpowiedzi.
Grace – W sobotę mam małe święto. Będzie żarcie. Jak chcecie to możecie przyjść.
Joan – Może jaśniej?
Grace – To moja bat micwa. Żydzi od tysięcy lat zmuszają do tego swoje dzieci. A ty się nie uśmiechaj Rove.
Adam – Tyle razy to odwoływałaś. Teraz napewno chcesz przez to przejść?
Grace – Myślisz że chcę o tym gadać? Wyrwałam dziecinne zdjęcia. Moi rodzice to sadyści.
Adam – Powinniśmy tam iść Jane.
Joan – A moglibyśmy nie iść na bat micwę Grace?
Adam – Mówię o psychologu. Rozmowa może nam pomóc. Ja nie mogę się z tym pogodzić.
Joan – Przepraszam, że na ciebie naskoczyłam. Ale to jest zbyt świeże, żeby o tym mówić. Chyba bym zwariowała. Nie mogę, przykro mi.
Adam – Jesteś pewna?.
Joan – Muszę iść. Nie chcę się spóźnić na francuski. Chcę utrzymać moją 4.
Adam- Myślisz że stopnie…
Joan – Proszę, nie teraz.
Hall monitor – Ktoś to ciągle zrywa.
Joan – Nie muszę się przed nikim wypłakiwać.
God – Inni muszą.
Joan – Zorganizuj sesję pytań i odpowiedzi, to przyjdę.
God – Chcesz wiedzieć czemu umarła i dlaczego właśnie Judith?
Joan – Tak. Chciałaś żebym żyła dniem dzisiejszym. Ale śmierć Judith jest przy mnie przez cały czas.
God – Szkoda, że nie widziałaś zdjęć małej grace. Miała takie pucułowate policzki.
Joan – Możemy się skupić?
God – Zawsze jestem skupiony. Gracce jest trochę rozkojarzona. Pomóż jej przez to przejść.
Joan – Nie znam się na obrzędach i zwyczajach żydowskich.
God – Pomóż jej.
Joan - Hej! A co z Judith?
Joan – Grace, jeśli potrzebujesz pomocy przy bat micwie…
Grace – Nie! Daj spokój. Wystarczy mi ten koszmar, który mam.
Will – Widziałeś jak Judith została pchnięta nożem. Wiemy, że to nie ty to robiłeś. Podaj nam jego nazwisko… rysopis
Ryan – Nie pamiętam.
Will – Jak to “nie pamiętasz”?
Lawyer – Mój klient doznał szoku.
Will - Jego pytałem.
Lawyer – I odpowiedział.
Will – Facet, który sprzedał ci ekstazę…
Lawyer – Mój klient nic nie mówił o narkotykach.
Will – Mógłbym z nim porozmawiać?
Lawyer – Staram się wszystko uporządkować.
Will – Była twoją przyjaciółką. Zadano jej 7 ciosów nożem. Nie chcesz żeby poniósł karę? Zadałem ci pytanie!
Ryan – Nie pamiętam co się stało.
Will – Daj mi coś Ryan. Kolor włosów, czy oczów. Ona by tobie pomogła.
Lawyer – Chyba skończyliśmy.
Will – Możemy pogadać?
Lawyer – Zaczekaj na dole.
Will – Wiesz po co tu jestem. Tylko pytam.
Lawyer – Chronię tylko mojego klienta. Jeśli on się obwinia...
Will – Myślisz że chcemy zamknąć tego chłopaka za kilka bójek? Znasz mnie.
Lawyer- Przykro mi, on jest przerażony, a rodzice chcą go chronić.
Will- A co czują rodzice Judith? Wiedząc, że zabójca ich córki jest na wolności?
Catherine – Nie mogę zmuszać mojego klienta.
Will – Zapomnij na chwilę, że jesteś adwokatem. Jesteś matką. Masz córkę.
Catherine – To nie fair.
Will – Ona jest w wieku Judith. Tak jak moja córka. Gdyby ją to spotkało…
Catherine – Wymyśl coś innego.
Will – Twój klient ją tam zostawił!
Catherine – Mam nadzieję że go przymkniesz.
Luke - Grace! Mogę ci pomóc w bat micwie?
Grace – Nie. Chcę żeby się zaczęła i szybko skończyła
Friedman – Koszmar zacznie się wtedy, gdy zaczną cię nosić na krześle.
Glynis – Nie karz im surfować. Starsi ludzie nie są na to przygotowani.
Grace – Przyjdźcie na przyjęcie, pośmiejcie się przy czekoladowej fontannie, ponabijajcie z moich znajomych, to może potem siądziemy przy stanowisku DJ’a.
Friedman - Urocze!
Grace- Zamknij się Friedman.
Luke – Gdybyś coś potrzebowała…
Grace – Dajcie mi spokój, bo zaraz ktoś oberwie.
Glynis – Chciałeś kogoś bardziej zakręconego. To powodzenia
Friedman – Co ją ugryzło?
Luke – Powiedziała, żeby jej nic nie przynosić. To chyba jakieś zasady religijne.
Friedman - Rabbi Friedman will guide the goyim.
Kevin - Hej.
Beth - Hej. Powiedzieli, że tu będziesz.
Kevin – Kolejny konflikt z prawem?
Beth – Poniekąd. Wezwał mnie adwokat Andy’ego. Muszę im opowiedzieć co się wtedy zdarzyło.
Kevin – Przykro mi.
Beth – Przesłuchują wszystkich. Co mam mówić?
Kevin – Powiedz im co się stało.
Beth – Ale pamiętam…
Kevin – Powiedz, że był pijany, a ja pozwoliłem mu prowadzić.
Beth – To ni taki proste. Jeśli popełnię błąd... to ci może zaszkodzić.
Kevin – Nie musisz dla mnie kłamać. Będzie ok.
Joan - Grace! To wspaniale, że będziesz miała tą uroczystość. Kiedy miałam 3 latka, jakiś chłopak podczas zabawy skoczył mi na rękę, a potem miesiąc chodziłam w gipsie.
Grace – Gadasz bez sensu.
Joan- Jestem podniecona twoją bat micwą. Będzie ok bo ja ci pomogę.
Helen - Grace. Słyszałam. Gratuluję. „Mazel Tov”. Dobrze to powiedziałam?
Grace – Jak prawdziwa żydówka.
Helen – Gdybym mogła pomóc...
Joan – Nie możesz! Ja pomagam.
Helen – Znajdź sobie milsze przyjaciółki.
Grace – Co z wami? Żydzi przeżyli 5,000 lat prześladowań, żeby wykończyła ich rodzina Girardich?!
Joan – Coś nie tak?
Grace - Tak! Wszyscy mi pomagają! Myślicie, że nie poradzę sobie z jawnym materializmem społeczeństwa, które skorumpowało bat micwę wymagającą odkupienia...
Joan – Chyba masz problem…
Grace – Wszystko gra!
Joan - Super.
Grace - Super.
Joan – To fajnie, mam ci dalej przytakiwać, czy skończymy?
Grace - Skończymy.
Joan – Jak będziesz ubrana?
Grace – W sukienkę.
Joan – Ty włożysz sukienkę?
Grace – Miły uśmieszek. Dzięki za pomoc.
Joan – Nie uśmiecham się. Ja tylko… chciałam kichnąć.
Friedman - 10 akcji eBay’a to praktyczny i romantyczny prezent.
Luke - Zwariowałeś?
Friedman – Ja dostałem akcje Halliburtona. Prezent powinien przynosić korzyści...
Luke – Nie dam Grace akcji.
Glynis – Daj jej bułeczkę z otrębami.
Luke - Czemu?
Glynis – Bo mi też podarowałeś bułeczkę, tylko nie miałeś kasy i sama za nią zapłaciłam.
Friedman - Bielizna.
Luke – Na bat micwę?
Friedman - Tak. Dziewczyna staje się kobietą. Dobry jestem?
Glynis – Bułeczka była czerstwa, ale nie mam ci tego za złe.
Friedman - Czy “moped” nie jest za drogi? Friedman wie co wybrać!
Joan - "Dawniej w niektórych plemionach, bohater uroczystości musiał zabić, ugotować i zjeść zwierzę."
Adam – Nie sądzę żeby Grace chciała polować.
Joan – Jedzenie dostarczy firma cateringowa. "Po bat micwie młoda osoba staje się częścią społeczności, ponosi moralną odpowiedzialność za swoje czyny i może studiować Torę. Grace czeka dużo pracy. Nic dziwnego że się migała.
Adam - "Studiowanie Tory to dar pomagający człowiekowi zrozumieć życie.".
Joan – Tak. Miło jest dostawać odpowiedzi na pytania.
Adam - Tak... Jane... przed wakacjami... kiedy widziałaś... no wiesz, boga...
Joan - Adam...
Adam - Przepraszam. Ale jeśli słyszałaś coś co wyjaśnia sprawę…śmierci.
Joan – To nie jest tak. Ja nie mam żadnych odpowiedzi. Adam, spójrz na mnie. Potrzebuję ich tak samo jak ty.
Adam – Przepraszam. Ja tylko...
Joan – Obiecałeś, że nie będziesz o tym mówił. Nie powinniśmy mówić o śmierci. Grace niedługo stanie się kobietą i powinniśmy się z tego cieszyć.
Adam – Oczywiście. Nie chciałem...
Joan – Przepraszam. Przytul mnie
Sammy – To należy do twojej pracy?
Adam – Polecała mi właśnie dobrą książkę.
Joan - Grace! Czytałam o bat micwie! Musisz być podekscytowana!
Grace – Tak, mam dreszcze.
Sammy – Czy ktoś coś kupi?
Grace – To pytanie retoryczne, tak?
Sammy – Czemu nie możecie się spotykać w centrum handlowym?
Joan – Czy wiesz że podczas bat micwy masz przeczytać urywek z Tory, a może to zrobić tylko kobieta biorąca udział w ceremonii?
Grace – To teleturniej? Nie wiem jak mogłam się zgodzić na tę głupią kieckę…
Adam - Sukienkę?
Grace – Nic nie mówiłeś, Rove!
Adam - Ok.
Grace – Tak czy inaczej. Musisz po lekcjach pomóc mi zrobić zakupy.
Joan – Potrzebujesz… pomocy?
Grace – Wyobrażasz sobie, mnie w sukience?
Joan - Ok!
Will – Widział jak ktoś zabija jego koleżankę i nie mógł się ruszyć. Proponowaliśmy mu układ, ochronę. Ale jego adwokatka nie pozwoliła mu nic mówić.
Helen – Wykonuje tylko swoją pracę.
Will – Nie chcę tego słuchać. Morderca jest na wolności bo ona wykonuje swoją pracę. Dealer kupuje nowe auto, bo ma wygadanego adwokata.
Helen – Może pogadamy o czymś innym, nawet o polityce?
Will - Fran dzwoni codziennie I pyta czy mam jakieś nowe informacje. Lucy twierdzi, że podchodzę do tego zbyt emocjonalnie.
Helen – Jeśli Lucy tak twierdzi...
Will - Helen.
Helen – Przepraszam, to było nie fair.
Grace – Sukienka jest seksistowskim symbolem sprowadzenia kobiety do roli fetysza.
Joan – W tej będziesz wyglądała seksownie!
Grace – Czy ty mnie słuchasz?
Joan – Tak. Gniew, społeczeństwo, polityka. Przymierz tę. To jedyna taka uroczystość w twoim życiu. Nawet ślub można powtórzyć.
Grace – Poczucie winy i presja. Tylko dlatego tu jestem.
Joan – Nie prawda. Nigdy nie bałaś się mówić “nie”. Nauczyłaś się hebrajskiego i modlitw. To jest dla ciebie ważne.
Grace – To beznadziejne, kiedy przez 3 godziny starasz się przekonać Dj’a żeby nie rzucał w ciebie confetti, kiedy wchodzisz na salę.
Joan – To w stylu Courtney Love. Co tym myślisz? Przymierz ją.
Sarah Polanski - Gracie! Grace!
Grace – O boże!
Sarah – Pewnie jesteś Joan. Jestem Sarah, mama Gracie. Nie pokazuje się ze mną, bo nie ubieram się na czarno jak ona. Powinnam zostawić was same, ale dopiero w sobotę staniesz się dorosła.
Grace – Uspokój się mamo. Czy ty...
Sarah – Świetnie się czuję. Cieszę się, że wreszcie cię poznałam.
Joan – Ja też. Zaczynałam już podejrzewać, że Grace nie ma mamy.
Sarah – Namawiałam ją żeby zapraszała przyjaciół. W końcu zaprosiła twojego brata. To miły chłopiec. Widywałam go tylko jak wychodził.
Grace – Mamo, wystarczy.
Sarah – Nic już nie powiem.
Grace – Pójdę przymierzyć.
Sarah – Zobaczymy jak będą się prezentować z tym naszyjnikiem.
Grace – Co robisz? Dostałaś go od babci.
Sarah – Teraz ty będziesz go nosić.
Joan – Wspaniale! Ja też chcę być żydówką!
Sarah – Nie chcę żeby się czuła niezręcznie.
Joan – Przecież jest pani jej mamą.
Friedman – Ta jest bardzo elegancka. Ma wyhaftowany widok Jerozolimy.
Luke – Ludzie to noszą?
Friedman – Ja mam ich 5.
Luke – Podobają ci się?
Friedman - Podobają? To są prezenty na bar micwę. Nikt ich nie lubi. Istnieją tak jak “Kamienny krąg”. Spójrz na ten świecznik, podczas szabasu zapala Sie w nich świecę.
Luke – Ona tego nie robi.
Friedman – W takim razie może go wykorzystać do obrony. Za bardzo nad tym główkujesz.
Luke – Nie mogę jej podarować czegoś głupiego. To musi jej o mnie przypominać nawet po 90-tce
Friedman – To kup jej żółwia.
Joan – Spokojnie, ktoś miałby krzyczeć na swojego stwórcę?
God – Wielu ludzi to robi.
Joan – Mną się nie musisz martwic bo świetnie sobie radzę. Pomagam Grace wybrać suknię bo chciała kupić koszmarnie zieloną. No i wiem o co chodzi z tą bat micwą
God – Wiesz jak długo rozkłada się pluton? Czasem myślę że wystarczy posprzątać własny pokój.
Joan – Czy bóg nie potrafi słuchać?
God – Mam podzielną uwagę. Inaczej byłoby źle.
Joan – Przedtem nic nie wiedziałam o Judaizmie. Chyba nie nauczę się hebrajskiego bo chodzę na francuski.
God – Spróbowałabyś nauczyć się sanskrytów.
Joan – Czemu stworzyłeś tyle religii? Byłoby prościej gdyby wszyscy wierzyli w to samo.
God – Ludzie są różni i muszą mieć możność porozumiewania sie ze mną w różny sposób. Religia to różne drogi prowadzące do tej samej prawdy.
Joan – A jaka jest prawda? Pomogłam Grace, daj mi jakąś wskazówkę!
Beth - Kev?
Kevin – Wiesz że 90% obrazów wiszących w różnych instytucjach malował ten sam facet?
Beth - Naprawdę?
Kevin – Nie, ale to byłby fantastyczny artykuł?
Beth – Co tu robisz?
Kevin –Nie wiem.
Beth - Ok. (She suppresses a smile)
Kevin – Chciałem zobaczyć jak się czujesz… nagle wróciła przeszłość… Andy, ty, ja. Pomyślałem, że nie powinnaś być teraz sama.
Beth - Dzięki.
Kevin – Skoczymy na kawę?
Beth - Jasne.
Kevin – Mogłabyś przynieść i dla mnie?
Beth - Chodź!
Joan - Hej.
Adam - Hej.
Joan – Poznałam mamę Grace. Jest jej całkowitym przeciwieństwem, wesoła i otwarta. Czemu mi nic o niej nie mówiłeś?
Adam – Dawno jej nie widziałem. Dom Grace jest jak forteca. Dziwię się że pozwoliła ci żebyś ją poznała.
Joan – Nie pozwoliła. Spotkałyśmy ją w sklepie. Potem zaprosiła nas na kurczaka na ostro. Oczywiście Grace chciała jak najszybciej wyjść i gadała cos o hodowli kurcząt. Nad czym pracujesz? To Judith.
Adam – Tego dnia kiedy umarła, poszliśmy na kawę. A ona radziła mi jakie mam ci kupić kwiaty na randkę.
Joan – Nie sądzisz, że to już jest obsesja?
Adam – Dzięki temu lepiej się czuję. Ty też powinnaś spróbować.
Joan – Nie potrafię malować.
Adam – To pisz. Wyrzuć z siebie to co myślisz...
Joan – Myślisz, że chcę o tym myśleć?
Adam – To pomoże ci doszukać się w tym jakiegoś sensu.
Joan – Nie potrafię. Nawet bóg nie doszuka się w tym sensu.
Adam – Joan gdybyśmy…
Joan – Nic nie mów. Musimy żyć dalej. Dlatego ta bat micwa jest taka ważna. Musimy być szczęśliwi. Pójdę już. Umówiłam się z Grace w sprawie pantofli. Ona chce włożyć swoje buciory.
Joan – Dlaczego mi nic nie podpowiesz? Robiłam wszystko co chciałeś. Czemu mi nie podpowiesz?
Grace – Gadasz do siebie? Chyba nie masz aresztu domowego?
Joan – Tu są drzwi grace. Znów spiskujesz?
Grace – Przyniosłam ci twoje pantofle.
Joan – Przecież pasują do sukienki. Nie podobają ci się?
Grace – Nie będą mi potrzebne. Odwołuję całą imprezę.
Joan – Co? Zostały tylko 2 dni!
Grace – Masz rację. Potrafię powiedzieć “nie”.
Joan – Hej, Grace to znowu ja. Oddzwoń. Zepsułam klawisz REDIAL
Sammy – Nadal szukasz koleżanki?
Joan – Nie rozumiem. Żadnych wyjaśnień. Nic
Sammy – Dokonała lepszego wyboru. Religia to opium dla ludu.
Joan – Teraz jest pan komunistą? Nic pan nie płaci.
Sammy – Potracę ci to z pensji.
Man – Właśnie skończyłem “Wichrowe wzgórza”. Słyszałem, że “Rozważna i romantyczna” to też niezły wyciskacz łez?
Joan – Chce pan przeczytać “Rozważną i romantyczną”??
Man – Groźny wygląd może kryć łagodne serce, Joan.
Joan – Ciągle do niej dzwonie, ale nie chce ze mną rozmawiać!
God – Trudno wyczuć co ją gryzie?
Joan – Tak. Mógłbyś mi pomóc.
God – Nadal szukasz odpowiedzi?
Joan - Tak.
God – Czytając „Wichrowe wzgórza” najbardziej wstrząsnęło mnie to, że Katarzyna zniszczyła swoją miłość do Hitklifa, ukrywając swoje uczucia.
Joan – To odnosi się też do bat micwy Grace?
God – Ah! Piękna okładka. Nie poddawaj się, Joan.
Lucy – Wszystkiego najlepszego.
Will – Nie mam dziś urodzin.
Lucy – Ale jam mam coś dla ciebie.
Ryan – Nic nie zrobiłem!
Lucy – Tak? To jesteś bardzo podobny do kogoś, kto narozrabiał w sklepie spożywczym..
Will – Lucy, balansujemy na krawędzi. On wcale nie jest podobny.
Lucy – Chcesz dorwać drania, który zabił Judit? Zaufaj mi. Już nie raz to robiłam. Idziemy skarbie.
Ryan – To jakieś bzdury.
Lucy –Możliwe, ale mamy weekend więc sprawdzanie potrwa kilka dni. A ty w tym czasie posiedzisz sobie w małej celi z uroczymi współlokatorami.
Sarah - Joan! Co za niespodzianka!
Joan – Przepraszam za najście, ale nie mogę się skontaktować z Grace.
Sarah – Jest z ojcem. Powinna niedługo wrócić. Masz ochotę na bąbelki?
Joan – Dobrze sie pani czuje?
Sarah – Jestem, troche zmęczona. Nalej sobie. Grace zaraz wróci. Grace ma szczęście, że ma taką przyjaciółkę.
Joan – Tak, ja też.
Sarah – Ona się mnie wstydzi, ale kiedyś potrafiłyśmy się dogadać. Jak myślisz?
Joan - Oczywiście.
Sarah – Masz ochotę na bąbelki?
Joan – Nie. Musze już iść. Proszę jej powiedzieć żeby do mnie zadzwoniła.
Sarah – Dobrze złotko. Było mi bardzo miło.
Joan – Do zobaczenia.
Friedman – Mówiłeś, że to ma być cos osobistego. Kup jej Kama Sutrę.
Luke – To uroczystość religijna! Prezent powinien mieć głębsze znaczenie.
Friedman – Może coś z astronomii, ale to może być samobójstwo.
Luke – Nie wiem. Poznaliśmy się na kółku naukowym.
Friedman – Mój boże. Jest używana. Moi dziadkowie by tego nie przeżyli..
Friedman - “to wielka ekstaza miłości.” Idealny prezent dla Judith.
Luke – To jest świetne. Znalazłem. Tylko nie krytukuj. Jestem tego pewny
Friedman – Ty wiesz najlepiej.
Joan – Dziwnie sie czułam. Wczoraj była normalną mamą, a dzisiaj była pijana.
Luke – Nigdy nie widziałem jej mamy pijanej, ale byłem u niej tylko kilka razy.
Joan – To smutne. Była zupełnie inną osobą. Powinieneś mnie uprzedzić.
Luke – Obiecałem, grace że nikomu nie powiem.
Joan – Jestem jej najlepszą przyjaciółką!
Luke – A ja jej chłopakiem. Zapisałem ja na terapie grupową. Daj jej trochę czasu.
Joan - Czasu? Ona odwołala bat micwę.
Luke – Nie pierwszy raz. Pewnie z tego samego powodu.
Joan - Luke, ona musi przez to przejść!
Grace – Dlaczego byłaś w moim domu? Powiedziałeś jej gamoniu?
Luke - Nie.
Joan – Nic mi nie powiedział. Chciałam z tobą pogadać, ale nie dzwoniłaś.
Grace – Nie zrozumiałaś? To nie twoja sprawa. Twoja juz też nie. Z nami koniec.
Joan – Grace, przepraszam!
Grace – Dajcie mi spokój!
Joan – Grace, musisz to zrobić!
Grace – Czemu zależy ci na tym, żebym śpiewała jakieś głupie modlitwy?
Joan – Bo tobie na tym zależy.
Grace – Miałam to zrobić tylko dla moich rodziców! Nie powinnaś do nas przychodzić
Joan – czemu ciągle uciekasz? Nie lubisz zwracać na siebie uwagi!
Grace – Chyba, że jest to konieczne.
Joan – Rozumiem, że ukrywałaś swój związek z Lukiem, ale ukrywanie mamy i innych spraw. Nie jestem żydówką, ale wydaje mi się, że bat micwa jest formą zaprezentowania się przed ludźmi!
Luke – Ja już mam dla ciebie prezent.
Grace – Mów prawdę, bo wszystko odwołam.
Joan – Powiem prawdę!
Grace – Jak usłyszę słowo “urocza” to się wkurzę.
Joan – Zaczynam się już nudzić. Wow Grace!
Grace – Zamknij się! Zabiłabym tego kto wymyślił rajstopy.
Rabbi Polonsky – Moja córeczka w pantoflach?
Grace – Mogą też służyć jako śmiercionośna broń.
Rabbi Polonsky – Mama zaraz będzie gotowa. Czuje się dobrze bo coś mi obiecała. Przepraszam za wczoraj, ale…
Joan – Nie musi się pan tłumaczyć.
Rabbi Polonsky – Chciałbym znać odpowiedź... dlaczego musi tak być. Bo nie wiem. Chcesz jeszcze raz przejrzeć Torę?
Grace – Jest schowana. Zaczynajmy zabawę. Za minutę będę gotowa.
Joan – Chcesz żebym ci…
Grace - Tak.
Joan - Ok.
Rabbi Polonsky - Shabbat shalom. Dziś mamy uroczystość bat micwy Grace. Od dziś nie będzie patrzyła na świat oczami ojca czy matki, ale własnymi.
Friedman – Wiedzieliście, że jest damą?
Rabbi Polonsky – Dziś świętujemy jej zmianę spojrzenia na świat. Jej świadomości zawiłości życia i odpowiedzialności za własne decyzje .
Rabbi Polonsky – Dziś przekazujemy Torę z pokolenia na pokolenie. Jak czynimy to od tysięcy lat. Powierzamy ci tę Torę, Grace z tym wszystkim co w niej tkwi. Z tradycją, historią, pięknem, bólem, walką, a przede wszystkim z tajemnicą.
Friedman – Zobaczcie jakie ma umięśnione łydki.
Glynis – Nie masz ani krzty szacunku?
Friedman – To mnie należy się szacunek.
Glynis – Zamknij się.
Rabbi Polonsky – Dziś stałaś się kobietą Grace. Opiekuj się moją małą córeczką.
Grace – Wiem, że zebraliśmy się tu aby zaśpiewać, ale to nie jest ładna piosenka. Kłóciłam się z ojcem o ten dzień odkąd stałam się nastolatką. Chodziło mi o względy polityczne i religijne. Jestem córką rabina. Wreszcie poddałam się i spełniłam ich życzenie względem tego rytuału. Ale powiedziałam sobie, że nie będę sentymentalna. Ale kiedy wręczyłeś mi Torę i powiedziałeś tamte słowa… doznałam wstrząsu. To jest doskonały sposób atakowania dojrzałości. Chodzi mi o ten zwój. Tam nie ma łatwych odpowiedzi. Właściwie to jest księga pytań. To ona każe nam szukać sposobu, żeby z tego całego bałaganu wyłowić jakiś sens. Trzeba mieć wiele odwagi, żeby zagłębić się w tyle pytań, nie mając gwarancji znalezienia odpowiedzi. Ale mam nadzieję, że jestem na to gotowa. Wiec grajcie te tandetne melodie i zabierajcie się do jedzenia. Ostrzegałam!
Kevin – Proszę.
Beth – Mama powiedziała, że nie będę ci przeszkadzać.
Kevin – Właśnie kończę artykuł. Dobrze się czujesz?
Beth – Jestem już po przesłuchaniu.
Kevin - Usiądziesz?
Beth – Próbowali tak przekręcać wszystko co mówiłam, żeby wynikało z tego, że nie obchodziło cię to co się stało. Więc nawrzeszczałam na nich.
Kevin - Super.
Beth – Myślałam sobie co by się stało, gdybym tamtego wieczoru nie pokłóciła się z tobą. Może ni wsiadłbyś do tego auta.
Kevin – To nie była twoja wina.
Beth – Gdybym mogła cofnąć czas… nie rozumiem czemu tak się stało... czy mam zapomnieć o wszystkim i żyć własnym życiem?
Kevin – Nie wiem.
Helen – Spóźniłeś się.
Will - Świętowałem. Ryan w końcu pęknął. To jest tylko opis, ale przynajmniej możemy gdzieś zacząć.
Helen – Dzięki bogu! Czemu do mnie nie zadzwoniłeś?
Will – To był długi dzień.
Helen - Naprawdę?
Will - Ryan jak zwykle marudził i stroił fochy, a ona weszła i przeprosiła go za pomyłkowe aresztowanie w sprawie zniszczeń w sklepie. Nawet ja dałem się nabrać.
Helen – W jakim sklepie?
Will – Zatrzymała go, bo odpowiadał rysopisowi faceta, który zdemolował sklep.
Helen – Fałszywe oskarżenia? A co z jego zeznaniem?
Will – Staram się dorwać człowieka który zabił Judit. Tak się załatwia te sprawy.
Helen – Nigdy tak nie mówiłeś.
Will - Słucham?
Helen – Niesłuszne aresztowanie, wywieranie presji na dzieciaka, a ty mówisz o załatwieniu sprawy? Masz się za “Brudnego Harry’ego”?
Will – Nic nie rozumiesz, Helen.
Helen – A ty rozumiesz?
Grace – Pewnego dnia te obrazy wypłyną na powierzchnię, a bat micwa zrujnuje moje życie.
Luke – Pójdę po sok.
Sarah – Byłaś wspaniała grace. Taka piękna. To tylko piwo imbirowe. Dziś jest twój wieczór.
Grace – Tym razem tam nie pójdę, mamo.
Sarah – Nie sądzisz, że mogę się zmienić?
Grace – Kocham cię. Dzięki za dzisiaj.
Guest – Wspaniała uroczystość. Dobra robota, Joanie.
Joan – Bóg nie powinien kłaść różu na policzki. Od tego świat nie będzie lepszy.
God – Zjesz „Rugelah”?
Joan – Nie dzięki. Jem tylko to co potrafię przeliterować. Wiec chodziło o pytania? To wszystko?
God - Wszystko.
Joan – No to mam jedno- Judit. Czemu musiała umrzeć?
God – A jeśli tak naprawdę nigdy nie żyła?
Joan – A gdybym inaczej się zachowała? Gdybym mogła ją uratować?
God – A gdybyś dała jej kilka dni o których nic by nie wiedziała?
Joan – Chce usłyszeć odpowiedź. Ludzie potrzebują odpowiedzi. Nie widzisz jak bardzo mi jej brak?
God – Juz nie potrafisz jej wyczuwać? Tu nie chodzi o odpowiedzi, tylko o zadawanie właściwych pytań, Joanie.
Grace – Gdzie ty mnie prowadzisz?
Luke – No chodź.
Grace – Sami po ciemku? Oby to nie był pomysł Friedmana.
Luke – Spójrz w górę. Nie, nie tam. Zaraz przy Konstelacji Lwa
Grace - Moja szyja jest unieruchomiona.
Luke – Widziałaś?
Grace – Jak się o tym dowiedziałeś?
Luke – To deszcz meteorów Liama. Zjawisko powtarza Sie raz w roku. Nigdy nie zapomnisz tego wieczoru. Mogłem wybrać to, albo świecznik szabasowy.
Grace – Jeszcze jeden!
Luke – Istnieje teoria, że życie na Ziemi pochodzi z tych meteorów. Ciekawe czy kiedyś się tego dowiemy?
Grace - Patrz.
Adam – Nie mogę uwierzyć, że Grace ma to już za sobą.
Joan – Bałam się pytań. Czy Judith zginęła, bo poszliśmy wtedy na randkę? I czy to znaczy że nie powinniśmy już być razem? Tak wiem. Ale bałam się że stracę dwoje ludzi, których kocham.
Grzybior a niemógł byś przetłumaczyć odcinka "Trial to Error" Czy coś takiego? Wtedy Adam wyyznaje joan że ją zdradził!!! Plissska
Grzybior , co by nie moge spróbować ale cudów na kiju nie obiecuje. jak byś tak wrzucił tekst angielski na to forum... można by sie pomęczyć
Hej, masz może napisy do pierwszych odcinków "Joan..."??? Ja znalazłam do pierwszego i potrzebuje do reszty... Pliska :))
Pytanie pierwsze
Sorki Madziulla, ale ja też pierwszy raz oglądam ten serial i wystarczy mi to że już MUSZE wiedzieć że Adam zdradzi Joan. Bo wcale sie nie chciałem o tym dowiedzieć, lecz ten temat był poruszany na co drugim wpisie więc trudno... Chyba lepiej najpierw obejrzeć to w tv niz robić tłumaczenie. Mogę ci obiecać że w tym samym dniu kiedy poleci ten odcinek w tv to go wrzucę przetłumaczony na stronkę. Chyba mnie rozumiesz?:):):) Poprostu robię tlumaczenie z bieżących odcinków, żeby nie wiedzieć co sie stanie w następnych;];];]
Pytanie drugie
Niestety nie ma innych polskich napisów oprócz tego prologu. Robie narazie tłumaczenie bieżących odcinków, ale jak widać nie wyrabiam z tym sam. Sam to ja sobie mogę... A NIE WAżNE. Jak mi nikt nie zechce pomóc to zaczynam wątpić w sens tego co robię. Bo co z tego że tłumacze te odciniki, a nikt mi nawet nie chce pomóc bo wszyscy mówią że nie znaja angielskiego. POWIEM WAM COś:
JA MIAłEM 3 NA KONIEC OSTATNIEJ KLASY Z ANGOLA! I JAKOS SOBIE RADZE!
Jak czegoś nie rozumiem do końca, to tłumacze to na "English Translator3" i jak widać jest gitara ;]
A tak apropo tego tłumaczenia. Jak ktoś kiedyś nagrywał z TV odcinki Joan na kasetę to ma już przecież gotowe napisy do tego odcinka! Przecież nie musi tego tłumaczyć z angielskich napisów, tylko może je poprostu przepisać. Lektor będzie gadał co macie pisać. 100 razy szybciej i 100 razy łatwiej :D:);]
Jak coś to proszę o odzew w tej sprawie.
Pozdro 4all ;];];];];];];];];];];];];];];] ;];]
masz rację Grzyboir - nie trzeba znać angielskiego na glanc, żeby wziąść sie za tłumaczenia...bo jest slownik i własna głowa (ewentualnie Translator):D
Ja bym ci z checia pomogła, bo lubię anglika tylko problem jest w tym, że nie mam zbyt dużo czasu, bo mam młodszą siostre (ponad rok ma) i muszę prawie cały dzien chodzic z nią i pilnowac, żeby czegoś nie zmalowała
OGÓLNIE:
Ludzie pomóżnie Grzybiorowi ....!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !
Na pewno jest dużo ludzi, którzy nic nie maja ciekawego do roboty w te ostatnie dni wakacji... - wystarczy tylko troche checi...a co do błędów to każdy sie moze pomylic..
Przemyslcie to....:)
Służę swoją pomocą :P...Tylko nie za bardzo wiem, na czym mogłaby ona polegać...:D. Videa, żeby nagrać odcinki, nie mam - spaliło się podczas burzy :), a ze ściąganiem to u mnie różnie...Ale za to chętnie popracuję na skryptach :P...Z czasem, to też u mnie różnie, ale coś się wymyśli :P
Joan of Arcadia Epizod 2x11 – Dive.
Judith – Hej przyjaciółko. Nudzi mi się! Kiedy stąd wyjdziemy?
Joan – Co ty tu robisz…żywa?
Judith – Czekam na Ciebie. Możemy być razem cały dzień. Chciałaś tego.
Joan – Muszę pracować.
Judith – Nie bój się, Jo-Jo. Chodź.
Adam – Super. Następna okazja byśmy się czuli gorsi.
Luke – Zabójczy trening, przyrost masy mięśniowej. To ewolucyjna anomalia.
Joan - Friedman uprawia gimnastykę.
Grace – O mało co nie stracił męskości skacząc o tyczce. Gdzie on jest?
Luke – Cała jego rodzina wykupiła rejs statkiem wycieczkowy, żeby uczcić nowa nerkę jego babci..
Helen – Dzwoniła Fran. Mówiła, że nagrobek Judith jest już gotowy. Obiecałam jej, że spytam was czy chcecie iść na cmentarz.
Adam - Oczywiście.
Joan - Przepraszam. Judith pewnie by uważała, że oglądanie kamienia to kiepski pomysł.
Helen – Jak chcecie. Idziemy tam w czwartek po lekcjach. Mogę kogoś podwieźć.
Adam - Super.
Helen - Dziękuje.
Joan – Nie sądzisz, że to głupie?
Adam - Spotkamy się po lekcjach?
Joan – Napewno.
Luke – Do zobaczenia później.
Grace – Tak później.
God - Część, Joan.
Joan – Czy dziewczyny zawsze się tak na ciebie gapią? One i bóg? To obrzydliwe.
God – Chcę żebyś zrobiła coś co cię przeraża.
Joan – Wielu rzeczy sie boję. Ty mnie przerażasz. Możesz to sprecyzować?
God – Określiłem to całkiem precyzyjnie.
Joan – I nie mogę spytać dlaczego?
God – Spytać możesz...
Joan - Ha ha.
Tommy - Cześć. Jestem Tommy Belkin. Kapitan drużyny skoczków do wody. Możesz mówić kapitanie Tommy. Interesują Cię skoki?
Joan – No cóż kapitanie Tommy... Szukając MTV obejrzałam kawałek Olimpiady... powiedz czy wysoka wieża jest naprawdę bardzo wysoka?
Tommy – Żartujesz sobie. Bardzo wysoka?
Will – Przepraszam! Bawili się w przekładanki?
Helen – Ładnie wyglądasz. To nowy sweter?
Luke – I litr wody kolońskiej.
Will – Czuję romans.
Kevin – Ktoś ma wkurzająco dobry humor.
Will – Trzeba się cieszyć każdym dniem.
Joan – Kto się kąpał w wodzie kolońskiej?
Kevin – Pisało “skropić się obficie”. Postępuję zgodnie z instrukcją.
Helen - Kevin idzie na randkę z Beth.
Kevin – To miłe kiedy wyręcza mnie moja rzeczniczka.
Helen – Co to za pomysł ze skokami do wody? Trener Kennedy ma twoje nazwisko na liście kandydatów.
Luke – Idziesz na kwalifikacje skoczków do wody?
Joan – Tak, będę skakać.
Helen – Przecież masz lęk wysokości.
Joan – I mam się bać do końca życia?
Helen – Jeśli będziesz miała zawroty głowy, możesz spaść i uderzyć się.
Will - Helen.
Helen – Szkoła nie powinna pozwolić na uprawianie niebezpiecznych sportów.
Will – Bardzo dobrze skarbie. Luke, ty też powinieneś się zgłosić. Uwielbiałeś skakać jak chodziliśmy na basen.
Helen - Will...
Joan – Luke na wieży. Nie wszystkim wystarczy opasek na oczy..
Kevin – Wydawało mi się że Luke był przerażony.
Luke – Bałem się, że nie będę tak dobry jak ty.
Will – Powinieneś do tego wrócić.
Helen – Jego to nie interesuje.
Will – Tylko rozmawiamy.
Helen – Mało mamy spraw na głowie? A skakanie z paru metrów do kałuży to głupota.
Kevin – Kałuże zastąpiono teraz basenem żeby dzieci nie wychodziły ubłocone.
Helen – Ty powinieneś wiedzieć co to jest ostrożność.
Joan – To tylko skoki do wody. Idę bo się spóźnię do klubu „pogromców lwów”.
Carlisle – Facet jest dilerem. Wydział narkotykowy aresztował go. Pokazali mu miejsce morderstwa Judith Montgomery i opisali nóż. Zaproponowali mu układ i opisał człowieka którego rozpoznał.
Will – Zidentyfikował tego samego co Ryan Peters?
Carlisle – Opisał nawet jego znamię na policzku. To Joey Edwards.
Lucy – Skontaktował się z nim? Bo od dnia zabójstwa, facet nawet nie pokazał się na ulicy.
Will – Jeśli się zgodzisz, postaram się o nakaz i wyśle ludzi żeby przeszukali jego mieszkanie.
Lucy – Niech pomyślę... tak. Chyba dam ci wolną rękę.
Lily – I ta kobieta niewysoka i drobna, podniosła krzesło i walnęła w skroń faceta, który ją zdradzał. I gdyby ochroniarze go nie powstrzymali…
Helen – Dlaczego rozmawiamy o porgramie Jerry’ego Springera?
Lily – Bo to opowieść o Dawidzie i Goliacie. Chodzi o odwagę i potrzebę stawienia czoła przeciwnościom.
Helen – Powinien być jeszcze opis jak matka Dawida ostrzega go przed niebezpieczeństwem. Gdzie zalecenia by postępować rozważnie? Biblii nie napisał Johnny Knoxville.
Lily – Też oglądasz program „Jackass”? Widziałaś odcinek jak Steve wpycha sobie kurczaka do spodni, a aligator biegnie w jego stronę... ale nie będziemy teraz o tym rozmawiać?
Helen – Niedawno pochowaliśmy przyjaciółkę Joan. Jak widzę gdy Kevin wsiada do samochodu, myślę sobie. Dlaczego bóg naraża dzieci na niebezpieczeństwo? Czemu to robi?
Lily – A dlaczego stawia przede mną automat z papierosami, skoro chcę rzucić palenie? My nigdy nie skończymy szkoły. Zawsze będziemy się bali, że oblejemy kolejny egzamin i będziemy się wściekać na nauczyciela.
Grace – Kiedy wróciliśmy do domu po bat micwie. Wyciągnęła album ze zdjęciami i rozkleiła się opowiadając historię rodziny Polańskich. Słyszałam ją nawet ze słuchawkami na uszach.
Luke – Nie wiem jak ty to wytrzymujesz.
Grace – Nie mam wyboru.
Luke – Bat micwa to symbol przejęcia odpowiedzialności.
Grace – Lepiej nie zagłębiaj się w ten temat.
Luke – Powinnaś mieć odwagę żeby zmusić ja do leczenia! Czego się boisz?
Grace – Co to wiesz o odwadze? Dla ciebie istnieją tylko nauka i formułki, a nie prawdziwe życie. Podjąłeś kiedyś jakieś ryzyko?
Luke – Grace…
Grace – Pewnie zostaniesz żałosnym nauczycielem fizyki, który nigdy nie osiagnie tego czego chciał.
Tommy: 14...15... 16...
Glynis - Aah!
Coach Kennedy – Czujesz ból Figliola?
Glynis - Czuję.
Coach – Wyżej panno Girardi. To nie lekcja gimnastyki.
Tommy - 21...22... 23...24... 25...
Joan - Szeeeść!
Coach Kennedy - Odpoczynek.
Tommy – Jeśli chcecie mieć takie mięśnie, 200 skłonów dziennie i brzuszki.
Joan – Będę ćwiczyła w domu… tutaj będę miała mniej roboty.
Coach Kennedy – Czym mogę pomóc, panie Girardi?
Luke – Chciałbym się zgłosić do zespołu, jeśli nie jest na to za późno.
Joan – Za późno. Idź stąd.
Kennedy – Nie gadaj Girardi.
Joan – On mnie małpuje!
Luke – Wcale nie!
Kennedy – Rywalizacja między rodzeństwem, to silna motywacja. Siostry Williams, Karpenterowie. Znajdź sobie miejsce Girardi.
Joan - Hej! Ty! Siadaj!
Tommy – Teraz 10 przewrotów w przód. I 1…2…3…4̷ 0;
Beth – Dokończysz moje?
Kevin – Jeśli zjem jeszcze cos tłustego stanę się łatwopalny.
Kevin – Jak tam studia?
Beth – Nie wiem czy badanie struktur ekonomicznych za pomocą algebry liniowej może być wspaniałe.
Kevin – Cieszę się, że chciałaś zjeść ze mną tę nie zdrową kolację.
Beth – Ja też się cieszę.
Kevin – Przez godzinę gapiłem się na telefon zanim do Ciebie zadzwoniłem.
Beth - Kevin...
Kevin – Czy ty…
Beth – Nie. Jak mogłeś o tym pomyśleć?
Kevin – To właśnie się zmieniło od czasu kiedy byliśmy razem. Rozumiem Cię.
Beth – Minęły 2 lata. Nie rozstaliśmy się wczoraj.
Kevin - Przepraszam. Masz rację. Myślałem że to będzie randka.
Beth – Ja też tak myślałam. Potrzebuję więcej czasu.
Coach Kennedy – Szybciej bo woda wyparuje panno Girardi.
Joan – Nie mogę!
Judith – Spokojnie Jo-Jo. Skoczysz wreszcie czy nie?
Joan – Super. Ty też mnie do tego namawiasz?
Judith – Poprostu skocz. Potrafisz to zrobić..
Joan- Nie! Przestań! Przestań! Nie mogę! Stop! Proszę przestań! Nie…
Will – Kto mówił że lubię wydział antynarkotykowy?
Carlisle – Znaleźli tego faceta.
Will – Jego dostawcy Vladimira Karpovicha zwlekali z jego zatrzymaniem bo chcieli żeby doprowadził ich do kogoś kto stoi wyżej.
Carlisle – Teraz on pokaże nam gdzie jest Edwards.
Will – Kilku agentów czeka na nas przed jego domem.
Carlisle - Gdzie?
Will – W Kelvar. Facet nie jest sam i ma broń.
Carlisle – Cholerny biznesmen.
Coach Kennedy – No kijanki! Wchodzimy na niższą trampolinę. Ustawcie się w kolejności. Beasley, skacz! Figliola.
Coach Kennedy – Tak nie należy skakać. Panna Girardi. Zdecydowanie tak nie należy skakać.
Coach Kennedy - Pan Girardi. Nie naśladuj jej.
Joan - Ow.
Kennedy- Panie Girardi. Cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Panie Girardi...
Luke – Źle się czuję. Przepraszam.
Beasley – Masz pietra, Girardi!
Coach Kennedy - Spokój Beasley. Ok...panna Palmer.
Carlisle – Chcesz gumę?
Will – Nie dziękuję. Spokojnie. Facet musi zrozumieć jakie prawa mu przysługują.
Will - Girardi.
Lucy - Will? Tu Lucy. Okazało się że tam jest 5 mężczyzn, a może więcej więc wysyłam antyterrorystów. Ty wracaj do komisariatu.
Will – Chcesz brygadę to proszę, ale ja dokonam aresztowania.
Lucy – Masz wykonać rozkaz i wrócić do komisariatu, zrozumiałeś?
Will – Tak, ale jesteśmy już na miejscu. Badam teren.
Lucy – Jestem twoim zwierzchnikiem detektywie Girardi i masz natychmiast stawić się na komisariacie bo inaczej zostaniesz zawieszony. Zrozumiałeś?
Will - Tak.
Carlisle – Co się dzieje?
Janitor – Świetny skok, Joan.
Joan – Bóg kpi sobie z ludzi. Urocze.
Janitor- Skok na brzuch zawsze jest zabawny. Nic na to nie poradzę.
Joan – Zabawny? Spójrz na mnie, wyglądam jak burak.
God - Tak. Ha ha ha. Owszem ale niskiej trampoliny się nie boisz. Ona ci się nie śniła.
Joan – Gdybym skoczyła na brzuch z wysokiego poziomu, pewnie bym eksplodowała. Znam prawa fizyki i nie nie mieszaj się do moich snów. Wykorzystujesz Judith żeby namówić mnie do skoków. Gdybyś miała szefa narobiłabym ci niezłych kłopotów.
Janitor- Ohh... ha ha ha ha ha...
Helen – Oni go aresztowali, a ty masz go przesłuchiwać?
Will – Tak. Jeśli zacznie mówić.
Helen – Więc czy to ważne kto mu założył kajdanki?
Will – To moja sprawa, Helen.
Helen – Co z tego? W obliczu niebezpieczeństwa twoja szefowa nie chciała narażać Cię na ryzyko. Nie lubię jej, ale to była dobra decyzja.
Will – Nic nie rozumiesz. Po co ja ci to mówię?
Helen – Więc nie mam prawa do własnej opinii? Uganiasz się za draniami i nawet nie pomyślisz, że masz rodzinę, która chce żebyś żył.
Will - Helen...co się stało?
Helen – Boję się. Jestem przerażona.
Will - Ok. Będę ostrożny.
Helen – Nie chodzi tylko o to. Mówię o Kevinie i jego procesie. O chorobie Joan i o Judith.
Will – Wiem, że życie nas nie oszczędzało.
Helen- Nie potrafię z tobą o tym rozmawiać. Nie mogę. Nie rozumiesz.
Will – Nie zrozumiem, jeśli będziesz mnie odpychać.
Helen – To bóg. Boję się boga. Boje się jaki będzie jego następny ruch.
Helen - Hej.
Kevin - Hej.
Helen – Nie sądziłam, że spotkam tu kogoś przytomnego.
Kevin – Beth powiedziała, że nie jest nas pewna i potrzebuje czasu.
Helen – Przykro mi.
Kevin – Co sądzisz o tym... czasie?
Helen – To normalne. Jej chyba bardzo na tobie zależy.
Kevin – Co będzie robiła…przez ten jej czas?
Helen – Zajrzy do swego serca…pomyśli o swoim życiu… i o przyszłości z Tobą i bez Ciebie.
Kevin – Dziewczyny naprawdę o tym myślą?
Helen – Potrafimy przez 2 godziny myśleć o butach.
Kevin – Chłopaki mówią czy kochają dziewczynę czy nie. Kiedy myślę o Beth... czuję tępy ból w brzuchu, mija dopiero gdy jestem przy niej.
Helen – Ranę może zagoić jedynie ten miecz który ją zadał. To trubadurzy. Napisali, że rany może wyleczyć tylko ta osoba, która je zadała.
Judith - Wiesz, że musisz to zrobić, Jo-Jo.
Joan - Dlaczego? Rozmawiałaś z bogiem?
Cute boy God – Wiemy że potrafisz to zrobić, Joan.
Joan – Powinnam była wiedzieć.
Judith – Poprostu skocz.
Joan – Jesteś goły?
Luke – Nie.
Joan – Wow. Cóż za poświęcenie. Lepiej się czujesz?
Luke – Wiesz że nic mi nie było.
Joan – Jeśli znów chcesz sobie coś udowodnić...
Luke - Grace nazwała mnie tchórzem.
Joan - Grace wszystkich krytykuje.
Luke – Ma rację. Nie mogłem skoczyć, bo się bałem, że będę wyglądał jak kretyn.
Joan – Gdyby to mnie miało powstrzymać. Nigdy bym nic nie dokonała.
Luke – Chciałem przeżyć moje życie bez ryzyka. Nie wplątywać się w sytuacje, w których mógłbym przegrać. Ale już nie chcę żyć na pół gwizdka. Nie ważne. Zapomnij o tym.
Joan - Luke, jeszcze nie wszystko stracone.
Luke – Idź już, dobrze?
Will - Lilly Watters?
Lily – Tak. Tak Pan sobie mnie wyobrażał?
Will – Trudno Pani nie zauważyć.
Lily - Dziękuję. Proszę usiąść. Jesteście na tip-top.
Will – Co to znaczy?
Lily – Jesteście dobrą rodziną. Kevin mógłby być modelem. Cóż ta niepełnosprawność.
Will – Postaram się streszczać.
Lily - Nie ma pośpiechu. Odwołałam swoją lekcję. Proszę mówić o piekle na Ziemi...
Will – Helen pewnie powiedziała Pani, że nie wierzy w boga... Wczoraj powiedziała mi że się boi. Boi się boga. To dla niej bardzo ważna sprawa i sama sobie z tym nie poradzi... A ja nie wiem jak jej pomóc.
Lilly - Koszmar.
Will – Owszem. Miałem nadzieję, że Pani z nią o tym porozmawia.
Lily - Ja?
Will – Jest Pani jej duchowym przewodnikiem. To pani prowadzi ją wytyczoną scieżką do boga, który ją unieszczęśliwia.
Lily – Rozmawiamy o różnych sprawach.
Will – To proszę jej powiedzieć żeby przestała bać się boga.
Lily – Nie mam takiego magicznego wyłącznika.
Will – Co dobrego jest w religii, skoro ona się jej boi?
Lily – Zadaje Pan dobre pytania.
Will – Nie przyszedłem tu na dyskusję panelową. Chcę pomóc żonie.
Lily – Pytania dotyczące boga i wiary są trudne i pełne sprzeczności. Podobnie jak policjant, który nie wierzy w boga a prosi o duchowe wsparcie. Dla mnie to nie do pojęcia, ale to musi coś znaczyć.
Willy – Tylko tyle mi Pani powie?
Lily – To i tak dużo.
Adam – Jadę na cmentarz z twoja mamą. Odwiedzę też grób mojej mamy. Mogłabyś pojechać ze mną, choć uważasz że to głupie.
Joan – Nie mogę mam skoki do wody.
Adam – No tak.
Joan – Życz mi szczęścia.
Adam – Włóż spadochron.
Joan – Pozdrów ode mnie Judith.
Adam - Tak.
Lucy – Nadal nie rozmawiamy?
Will – Przecież rozmawialiśmy.
Lucy – Może mi się wydawało.
Will – Wydałaś mi rozkaz, a ja zachowałem się nieprofesjonalnie. To się więcej nie powtórzy. A przy okazji teraz Helen jest po Twojej stronie. Teraz jest wielką zwolenniczką ostrożności.
Lucy – Czasem lubię się z kimś spierać to zdrowy objaw. Wkurzają mnie tylko bierno-agresywne matoły.
Will – Poradziłbym sobie z tą akcją, a ty wycofałaś mnie bez sensu jak jakiegoś żółtodzioba.
Lucy - Musiałam.
Will – Musiałaś wycofać jednego ze swoich najlepszych ludzi? Dlaczego?
Lucy Nie będę się przed tobą tłumaczyć.
Will - Dlaczego?
Lucy – Bo pomyślałam że…że gdyby… wiem że to jest nasza praca, ale gdyby coś Ci się stało… Dlaczego to Cię tak dziwi Will? Każdy ma jakieś uczucia. Nawet ja.
Glynis – Niesamowite. Godne uwiecznienia.
Tommy – To najtwardszy brzuch na ziemi. Możecie dotknąć.
Coach Kennedy – Lepiej włóż kostium Belkin.
Tommy – Cześć trenerze.
Coach – Co ja Ci mówiłam, Tommy?
Tommy – Żebym nie robił brzuszków przy dziewczynach. To się już nie powtórzy..
Coach – Przygotujcie maski tlenowe. Będziemy skakać z wysokiego poziomu. Ok... Panie Girardi.
Joan – Pamiętam że w Farrington byłeś w tym świetny!
Coach – Miło mi że lepiej się czujesz, Girardi. Ok...Panie Girardi. No skacz. Jeśli nadal nie czujesz się dobrze to może powinieneś przenieść się do kręgielni.
Tommy – Co za palant!
Joan - Luke--
Tommy – Nie zapomnij zmienić gaci!
Coach – Nie chcę Cię tu widzieć panno Girardi!
Joan – Nie. Ja muszę skoczyć.
Coach – Zabieraj stąd swój tyłek bo zostaniesz zawieszona.
Joan – Proszę tylko o jeden skok i nigdy już mnie tu Pani nie zobaczy!
Coach – Wyjdź, ale już!
Luke – Jestem zajęty.
Grace – Byłam w pobliżu.
Luke - Naprawdę?
Grace – Nie, ale łatwiej było mi tak zacząć. Daj sobie spokój z tymi głupimi skokami do wody. To moja głupia fadka… to było… mam mówić dalej?
Luke - Nie.
Grace – Rozmawiałam z moją mamą. Możesz już kończyć prace domową.
Kevin – Ale z Ciebie flejtuch. Lubię takie dziewczyny.
Beth – Jesteś nienormalny.
Kevin – To jest tak jak w twoim dawnym pokoju, te same naklejki na Discman’ie i plakat „Ben Folds Five”.
Beth – Nowa jest kolekcja gumowych zabawek.
Kevin – Imponujące. Dzięki że mnie zaprosiłaś.
Beth - Jasne.
Kevin – Nie wiedziałem czy jeszcze kiedyś będziemy potrafili być razem. Ale zanim to przemyślisz…chcę Ci powiedzieć że już za Tobą szaleję.
Beth – Kevin…
Kevin – I że jestem zupełnie innym facetem. Codziennie czyszczę zęby nitką. Oprócz weekendów, ale dentyści też sobie odpuszczają.
Beth – O boże!
Kevin – To była zwyczajna rozmowa o higienie zębów... podniecają Cię dziwne rzeczy?
Judith – To proste, Jo-Jo. Nie pozwól żeby powstrzymał Cię strach.
Joan – Może jeszcze byś żyła, gdybyś się bardziej bała.
Judit – Nie. Mój problem polegał na tym, że uciekałam od tego czego się bałam... ty tego nie rób. Poddaj się.
Coach - 10 minut rozciągania mięśni.
Coach - Panie Girardi co ty tam robisz? Masz natychmiast zejść!
Luke- “Whoo hoo hoo! Whoo!
Helen – Wcześnie dziś wróciłeś.
Will – Nic się nie działo. Ten dostawca ze sprawy Judith nadal się targuje. Jeszcze nie podał nazwiska jej mordercy. Mają do mnie dzwonić. Emily Dickinson. To podnosi na duchu.
Helen – Miałam ochotę na poezję. Słyszałam o waszej sprzeczce.
Will – Ach tak?
Helen – Kiedy zamierzałeś mi o tym powiedzieć? Dziś miałam konsultacje z Lilly. Myślałeś, że to przemilczy?
Will – Sądziłem, że będziesz wściekła.
Helen - Wściekła?
Will – Nawrzeszczałem na nią.
Helen – Potrafi być irytująca. Czułam się samotna. Wiedziałam co czujesz, a jednak mnie wysłuchałeś. Przepraszam, że Ci nie zaufałam.
Joan – Ty naprawdę jesteś wszechobecny?
God – To co zrobił twój brat wymaga wielkiej odwagi.
Joan – Do samego końca miałam wątpliwości.
God – Wszyscy je mają. Strach to potężna siła, która paraliżuje ludzi. Nie widzą w nim żadnego sensu.
Joan – Pewnie że nie. Nie jesteśmy wariatami.
God – Ale widziałaś jaki Luke był szczęśliwy. Odnalazł tę część życia o której marzył. Nie stało by się tak gdyby uciekał od tego czego się bał.
Joan – No dobrze. Włożę kostium i skoczę.
God – Nigdy nie mówiłem że masz skakać do wody.
Joan – Przecież ciągle mnie namawiałeś. A moje sny?
God – Chyba wiesz że w snach nie chodziło o trampolinę, Joan.
Joan is stunned and then we cut to Joan and Adam walking in the cemetery.
Joan – Musisz iść do pracy...
Adam – Nie muszę. Mam dzień wolny. To tam.
Joan – Nie chcę oglądać jej nazwiska, ani daty...
Adam – Nie musisz…
Joan – Muszę, ale zrobię to sama.
Adam - Ok.
Joan – Nic Ci nie przyniosłam, bo co byś zrobiła z kwiatami? To dziwne, ale właściwie nic się nie wydarzyło. Tylko to, że Luke wykonał niesamowity skok z najwyższej wieży. Co prawda bardziej przypominał Willa Ferrella, który wypadł z samolotu. Można się było posikać. Czy na cmentarzu wypada tak mówić? Tak czy inaczej, Luke zrobił to. Wszyscy już wiedzą, że on i Grace są parą, więc jest niezła zabawa. A ty… ty nie żyjesz... nie przychodziłam do Ciebie…bo bałam się że jeśli będę musiała się z Tobą pożegnać...to będzie oznaczało że już nigdy Cię nie zobaczę. Ta świadomość będzie bardzo bolesna. I ból nigdy nie przeminie... ale muszę to zrobić. Muszę. Żegnaj. Kocham Cię.
Wg. mnie to chyba jeden z najlepszych odcinków jakie leciały do tej pory. No, nie liczą ostatniego odcinka- 2x22 Something Wicked This Way Comes- bo ten będzie najlepszy ze wszystkich...:):):)
Pozdro 4all
Ja mogę spróbować przetłumaczyć jakiś odcinek, ale nie wiem skąd go wziąć (informatyka to dla mnie czarna magia i gubię się na tych wszystkich stronach...), więc jeśli mógł by mi ktoś coś wysłać to chętnie pomgę w tej heavy job. Czekam. Mój email: madziu11a@wp.pl PS. Może to się wydać głupie, ale dopiero nie dawno dowiedzialam się o istnieniu tego forum.
Ja mogę spróbować przetłumaczyć jakiś odcinek, ale nie wiem skąd go wziąć (informatyka to dla mnie czarna magia i gubię się na tych wszystkich stronach...), więc jeśli mógł by mi ktoś coś wysłać to chętnie pomgę w tej heavy job. Czekam. Mój email: madziu11a@wp.pl PS. Może to się wydać głupie, ale dopiero nie dawno dowiedzialam się o istnieniu tego forum.
Chętnie pomogę, tylko że nie mam dialogów po angielsku żebym mogła je przetłumaczyć na Polski... Myśle że dobrze by było, gdybys zamieścił na tej stronie dialogi z któregoś odcinka po angielsku, a ja spróbuję w miare moich możliwości przetłumaczyć je na Polski. Zresztą, napewno więcej osób sie wtedy do tego przyłączy. Jak myślisz?
CZy ma ktoś moze napisy do drugiego odcinka,bo sciągnełam sobie dwa pierwsze a mam napisy tylko do pierwszego będe bardzo wdzięczna za odpowiedz:analucia@poczta.onet .pl
Ps.Bardzo chętnie mogę pomóc w tłumaczeniu napisów tylko za bardzo nie wiem jak się za to zabrać nie nie wiem które odcinki są już przetłumaczone.
No to tak...
Wszyscy jak się domyślam mają już napisy do pilota tego serialu, a ja przetłumaczyłem 8, 9, 10 i 11 odcinek drugiej serii. Więcej niestety nie ma... Więc albo się ZAJMIEMY ("zajmiemy"- jest to liczba mnoga, a nie pojedyńcza :D:);] ) tłumaczeniem pierwszej serii od drugiego odcinka, albo pierwszych 7 odcinków drugiej serii. Wg. mnie to lepiej zabrać się WSPóLNIE :):):) za pierwszą serię, ale napiszcie co wy o tym myślicie.
Pozdro 4all
Ja jestem za .Lepiej zacząc od początku niż od końca,ja mam zamiar ściagac całą pierwszą serię a bez napisów to lipa.Chciałabym tłumaczyć te napisy tylko nie wiem jak?
Hej Grzybior! :) Masz może jak Ty to nazwałeś, "synchronizację" do odcinka Friday night? Fajnie by było gdybyś miał... :) Jakby co, to daj znać, pozdrawiam!
ma ktos stronke z ktorej mozna sciagnac jakis faktycznie dobry slownik ang-pol i pol-ang bylabym wdzieczna :) Pozdrawiam
To jest taki internetowy translator moze na cos się przyda:http://www.poltran.com/
Jak ktoś chce to mogę mu wysłać na maila instalkę programu "English Translator 3" jak narazie jeden z lepszych programów jakie znam do tłumaczenia. Jak ktoś chce to podajcie swoje maile. Tylko nie wiem czy się wysle bo ma 16 mB.
A co do samego tłumaczenia to już kiedyś założyłem temat do tłumaczenia napisów i zamieściłem w nim napisy do 2 odcinka pierwsezj serii, ale chyba ktoś sobie robił jaja i wpis został zablokowany. Zaraz zrobię ten temat ponownie;
Pozdro 4ll :):):)
Ja bym była wdzięczna za te napisy i ten traanslator:analucia@poczta.on et.pl
No ja mam zamiar sciągnąc te ostatnie 5 odcinków, ale pewnie polowe z tamtych rzeczy niebede rozumial, więc jeśli mozna to przeslij mi tez ten program na 9daniel9@interia.pl a postaram sie razem z nim przetłumaczyc ostatnie 5 odcinków. A jezeli sie nieda (bo bedzie za duzy plik) to daj go np. na rapidshare czy megaupload jesli mozesz