Niemiłosierne flaki z olejem, dopiero dwa ostatnie odcinki naprawdę "żarły". Do tego zachowanie tych ludzi - można to oczywiście nazwać islandzką mentalnością, ale ja to nazywam spektrum autyzmu. I nie chodzi mi o sytuacje kiedy stawali twarzą w twarz z "odmieńcami", ale oni nie potrafili zwyczajnie porozmawiać między sobą na codzień. Ciągle jest ssanie na Islandię i chyba to przyświecało twórcom - nie ważne co, ważne, że na Islandii. Dla mnie to zdecydowanie za mało.