PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=772829}

The K2

Kay-too
7,5 732
oceny
7,5 10 1 732
Kay too
powrót do forum serialu Kay-too

Przede wszystkim tradycyjnie chciałabym podziękować na samym początku całej ekipie za przygotowanie, przetłumaczenie i udostępnienie dramy :) Postaram się streścić w swoich przemyśleniach.

Liczyłam na to, że będzie wartka akcja, krwiści bohaterowie i intryga, na rozwiązanie której czeka się z wypiekami na twarzy. Po części tak jest. Twórcy serwują nam intrygujący obraz przedstawiający to, jak paskudna i skorumpowana jest władza na dosłownie każdym szczeblu w kraju, jak przekupna jest policja, wojsko, prokuratura, sądy, urzędy, wielkie przedsiębiorstwa oraz politycy. Walka o fotel prezydencki to nie tylko kurtuazyjne prztyczki w nos i kąśliwe debaty. Jesteśmy świadkami, jak konkurenci z odcinka na odcinek sięgają po coraz brutalniejsze metody, by w końcu wyeliminować kontrkandydata. Na zawsze.

Ale im dalej w las, tym większe rozczarowanie. Kiedy już jesteśmy wprowadzeni w akcję (a tempo jest żółwie), dociera do nas, jak chaotycznie to wszystko jest poprowadzone. Odbioru nie ułatwia postać Anny - mdła, bezbarwna, zagubiona dziewczyna. Oczywiście rozumiem, że wskutek traumatycznych przeżyć ma taki a nie inny charakter i właśnie tak reaguje na otaczający ją świat, ale mam wrażenie, że jej postać wcale nie ewoluuje w trakcie dramy, tylko ledwo o parę kroczków posuwa się do przodu. Wiele tragicznych wydarzeń ma miejsce wskutek podjętych przez nią błędnych decyzji. Rozumiem, że dziewczyna dopiero się socjalizuje i ma prawo popełniać błędy, ale na litość boską, mam wrażenie, że wcale nie myśli. Wszyscy jej nadskakują i ją bronią, niby jej to przeszkadza, a jak przychodzi co do czego, bez pomocy innych nie jest w stanie nic zrobić, wręcz oczekuje, że inni będą ją chronić za wszelką cenę, a przez to naraża ich na niebezpieczeństwo (chociażby Je Ha czy Mi Ran). Czasem naprawdę miałam ochotę jej przywalić i zastanawiałam się, po jaką cholerę ktokolwiek chciałby jej bronić? Nic nie mam do bezbronnych bohaterek, one także muszą być i zdaję sobie z tego sprawę, ale ona to już był szczyt szczytów. Wyjątkowo denerwująca, źle poprowadzona postać.

A jej duet z Je Hą to już w ogóle porażka. Razem stworzyli chyba najnudniejszą, najbardziej bezpłciową parę w historii telewizji. Gdzie tu niby było uczucie? Chemii - zero. Można by wręcz odnieść wrażenie, że on się w niej zakochał z litości, bo chciał ją ochronić i widział w niej częściowo Raniyę, którą stracił. Yoo Jina miała rację, wytykając Annie, że wydaje jej się, że go kocha, a tak naprawdę nic o nim nie wie. No właśnie. Niby kochasz, a tak naprawdę nie do końca wiesz, kogo i kim ten człowiek w rzeczywistości jest.

SPOILER

Już naprawdę więcej chemii widziałam w relacji Je Hy z Yoo Jiną. W ich rozmowach dało się wyczuć takie napięcie, że czasem wręcz czekało się, aż ta relacja wkroczy na inny poziom. Oboje charakterni, przebiegli, wiedzą, czego chcą. Świetnie się uzupełniali i gdyby było im po drodze, byliby w stanie pokonać każdego. Chociaż w sumie dobrze, że jednak nie przekroczyli tej granicy i utrzymali tę relację na czysto zawodowym poziomie.

Szef Joo i Szefowa Kim to natomiast przykłady do bólu lojalnych pracowników. Podobało mi się to, że mimo wszystko także byli zdolni do samodzielnego podejmowania decyzji i wbrew osobistym sympatiom zawsze kierowali się dobrem firmy i swoich przełożonych. Propsy dla Szefowej Kim za dopełnienie zemsty i zastrzelenie z zimną krwią w jednej z końcowych scen ostatniego odcinka postaci, która zasługiwała na to jak mało kto. Cieszę się, że właśnie ona to zrobiła.

KONIEC SPOILERA

Z postaci pobocznych najbardziej intrygował mnie prezes Choi, ponieważ do samego końca nie było wiadomo, po której opowie się stronie i o co mu tak naprawdę chodziło. Z jednej strony był denerwującym mamisynkiem, który sprawia wrażenie, jakby nie potrafił zliczyć do pięciu, a w następnej scenie ujawnia się jego druga, bardziej przebiegła strona i jest w tym bardzo podobny do swojej siostry.

Kongresmen Jang Se Joon to kolejna denerwująca postać, która nie do końca wie, czego chce, a w zamian za władzę gotów jest oddać duszę samemu diabłu, a już na pewno poświęcić najbliższe mu osoby.

SPOILER

Wypomina Yoo Jinie wszystkie krzywdy, a tak na dobrą sprawę bez niej byłby nikim. To ona ma realną władzę w firmie, posiada Lustereczko i wyposaża go w pieniądze. Wykorzystał fakt, że młoda, naiwna dziewczyna zakochała się w nim bez pamięci i bez skrupułów wykorzystał jej pozycję i pieniądze, by się wybić. I on się dziwi, że jest jej marionetką. Nie byłoby tak, gdyby z nią współpracował i okazał choć trochę uczucia. A on nie był w stanie nawet dochować jej wierności. Wcale go nie żałuję. Cieszę się, że w końcowej scenie trochę się zrehabilitował, umożliwiając reszcie ucieczkę z Cloud 9 i że został z Yoo Jiną do samego końca, okazując jej w końcu chociaż trochę ciepła, bo to było jedyne, czego ta kobieta od niego chciała.

Ogólnie Yoo Jina to gwiazda tej dramy. Nie do końca wiadomo, co nią kieruje i kim jest naprawdę. Koniec końców wychodzi na jaw, że to po prostu zagubiona kobieta, która została oszukana przez ukochanego i która musiała dla niego wyrzec się własnego sumienia, aby udowodnić sobie i innym, że dokonała właściwego wyboru, wychodząc za niego za mąż, chociaż w rzeczywistości okazuje się, że robiąc to, de facto popełniła błąd życia. Podobało mi się to, jak rozdawała karty i kierowała personelem. Potrafiła docenić poświęcenie, ale też ukarać za zdradę. Zaimponowała mi też w ostatnim odcinku swoim poświęceniem.

KONIEC SPOILERA

Tak jak już wspomniałam wcześniej, drama dłuży się jak flaki z olejem. Mniej więcej w połowie człowiek ma już powoli przesyt tymi intrygami o władzę, a większość scen to typowy zapychacz. Przyznam, że pod koniec interesowały mnie już właściwie tylko dwie rzeczy: kto w końcu zabił matkę Anny i kto zostanie prezydentem. Trzy ostatnie odcinki uratowały tę dramę, bo inaczej wystawiłabym naprawdę niską ocenę. Wartka akcja, świetna potyczka w Cloud 9, gdzie do samego końca nie było wiadomo, jaki będzie koniec. Szala zwycięstwa przechylała się raz w jedną, raz w drugą stronę. Ostatecznie zakończenie mnie usatysfakcjonowało i nie uważam, że było słodko-gorzkie, ponieważ każda z postaci moim zdaniem dostała to, na co zasłużyła.

Wspomnę jeszcze tylko o aspektach technicznych. Soundtrack zaskakująco niewpadający w ucho. Ma się wrażenie, że w kółko leci ten sam motyw. Jedyne utwory, który autentycznie mnie poruszyły, to "The Witch' Advice" (zdecydowanie najlepszy, poza wszelką konkurencją), "Anna's appasionata" i "Anemone". Płynne sceny walki, na które patrzy się z przyjemnością, chociaż po pewnym czasie zaczynają się robić przewidywalne, ponieważ

SPOILER

chociażby przeciwko K2 wystąpił cały uzbrojony oddział, to i tak wiadomo, że on wygra i wyjdzie z tego bez szwanku. Ostatnie odcinki to szczyt szczytów. Gość był umierający, a nadal składa całe oddziały jak kartki papieru, i to mimo tego, że sam ledwo łazi, krwawi, ma poszarpane ciuchy, a reszta ma kombinezony, kamizelki kuloodporne, hełmy i ogólnie jest uzbrojona po zęby. Przydałby się chociażby jakiś szczątkowy realizm.

KONIEC SPOILERA

Czy polecam? To zależy, kto co lubi. To nie jest drama, którą łyknęłam w dwa dni, czekając na każdy odcinek z wypiekami na twarzy. Obejrzałam, ponieważ nie lubię zostawiać rzeczy niedokończonych, no i tak jak wspomniałam, interesowało mnie rozwiązanie dwóch wątków, a 3 ostatnie odcinki zrekompensowały mi resztę, które miały raczej tendencję spadkową. Warto obejrzeć chociażby dla samej Yoo Jiny i K2 oraz popatrzenia sobie, po raz który bohater X zmieni front (poza nielicznymi wyjątkami bohaterowie drugoplanowi są raczej chwiejni jak chorągiewki).

Dziękuję osobom, które dobrnęły do końca :) Chciałam się streścić, ale cóż, nie udało się. Jestem ciekawa Waszych przemyśleń :)

ocenił(a) serial na 9
black_eye

Zgodzę się ze wszystkim oprócz tego, że serial się dłużył. Ja obejrzałam go chyba w niespełna trzy dni. Tylko czekałam na jakąś akcję czy sceny walk, a że było ich całkiem sporo, to drama mi całkiem szybko leciała. Ostatnie starcie K2 z wrogami to rzeczywiście istna przesada, zero realizmu, jedynie aż żal robiło się głównego bohatera i miałam ochotę mu powiedzieć- Daj sobie spokój już, pozwól umrzeć tej mdłej Annie: nawiązując do Twojej opinii o głównej bohaterce, z którą się również jak najbardziej zgadzam. Ogólnie rzecz biorąc, jeśli ktoś lubi takie seriale z niepokonanymi bohaterami, to polecam. Jeśli ktoś woli większy realizm to...to w sumie może obejrzeć Na wspólnej albo jakiś film obyczajowy, bo jeszcze się nie spotkałam z kinem akcji, w którym nie ma przesadyzmu:)

ocenił(a) serial na 5
jessio87

Ależ oczywiście, że oglądając kino akcji z takimi aktorami, jak np. Sylvester Stallone czy Dolph Lundgren (a także tego rodzaju drama, jak K2) nie spodziewam się niczego innego, jak tego, że główny bohater solidnie obije wszystkim mordy i sam wyjdzie ze starć zwycięsko, na tym polega takie kino :) Ale kurczę, mógłby chociaż raz dostać kopniaka czy coś. Tak, żebyśmy mogli mu współczuć i oglądać w napięciu, czy wyjdzie z tego cało, chociaż wiadomo i tak, że wyjdzie, ale chodzi o to napięcie i kibicowanie. Kiedy wrogowie nie mają nawet szans, żeby go drasnąć, to jakoś maleje frajda z oglądania. Właśnie przez to główny bohater jawi się jako zbyt idealny. Nie oczekuję od takiego kina stuprocentowego realizmu, ale mogłyby chociaż zostać zachowane jakieś pozory, że te walki chociaż w minimalnym stopniu sprawiają mu jakiś wysiłek, zwłaszcza biorąc pod uwagę, w jak kiepskim był stanie.
To taka sama sytuacja, jak z Yoo Jiną - była postrzelona i ledwo doczłapała się do łóżka. A przecież w kontekście tego, że K2 był w mniej więcej podobnym stanie, powinna dać radę dojść do windy na ewakuację. A nie była w stanie się w ogóle ruszyć. Więc jak to jest, on daje radę, a ona nie? :)
Wiem, wiem, już trochę się czepiam, ale oglądając tę jego ostatnią sekwencję walk, trudno nie myśleć mi o tym inaczej, niż bez szyderczego uśmieszku :) Ale to taki tam mały drobiazg. Tak jak wspomniałam wcześniej, ostatnie odcinki zdecydowanie są warte oglądania, ich klimat, akcja i rozwiązanie wątku głównego wbijają w fotel, wynagradzając tego typu bzdurki :)
I cieszę się, że nie jestem odosobniona w opinii o Annie. Wyjątkowo nieinteresująca bohaterka.

ocenił(a) serial na 9
black_eye

Zgadzam się z tym, dlatego napisałam, że szczególnie ostatnie sceny jego walk to było przegięcie. Dostał jakąś bodajże rurą w tył głowy- w tym momencie myślałam naprawdę, że już po nim, ale nieee, on się podniósł i dalej jakby nigdy nic rozwalał przeciwników. Nie do końca też było tak, że wiedziałam, że wyjdzie z tego żywy, bo na końcu jednak trochę miałam obawy i nie było aż tak oczywiste dla mnie, że wyjdzie bez szwanku, więc jakieś tam napięcie było:)

ocenił(a) serial na 7
black_eye

Zgadzam się z powyższymi opiniami. Dla mnie ta drama to zmarnowany potencjał.
Bo: ciekawa intryga polityczna, fenomenalnie rozpisana i zagrana postać Madame, Chang fizycznie rewelacyjny jak zawsze, choć tu momentami niespójny - niby twardy, mega inteligentny najemnik, a tu nagle maślane oczy i ajloveju Ranija, ajloveju Anna... Wtf? Widać, że twórcy skupili się na filmie akcji a wątek romantyczny tak tylko z musu, żeby był dla większej publiki, no bo Chang gra w końcu... Postać Anny nijaka i trudno zrozumieć skąd nagle taki afekt Je Ha do niej... Instynkt owczarka? Dlatego uważam, że zmarnowany potencjał. Z takim aktorem można było zrobić super dramę akcji, z mega love story... A tak - gdy już napatrzymy się do syta na biegnącą po ulicach boso, w potarganej koszuli, Annę, to w nagrodę będzie Chang w bosko pięknych wersjach, powalający całe pułki wyszkolonych najemników jednym kopniakiem. Nawet postrzelony i tuż po reanimacji... No błagam! .... Za to postać Madame, jej relacja z Je Ha to prawdziwy majstersztyk, świetnie rozpisany i zagrany przez oboje. W zasadzie dla mnie to była główna para tej dramy.
I dla tej pary warto było całość obejrzeć.
Soundtrack dla koneserów, czytałam liczne zachwyty, jednak mi trochę kłuł uszy, choć powracający często tekst o wilku w lesie i niewinnej dziewczynie był ciekawym uzupełnieniem całej historii.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones