Witajcie!
Jestem reprezentantem tzw. "młodego pokolenia", "pokolenia internetu", który jednak nie gardzi tym serialem. Co to, to nie. Oglądam większość odcinków.
Zauważyłem, że Klan budzi niesamowicie skrajne emocje. Jedni naśmiewają się z Rysia, inni ubolewają nad tandetnością fabuły. Co ciekawe, muszę przyznać, że rację mają obie strony.
Po pierwsze, jako serial dla gospodyń domowych, który trzeba odbierać poważnie i ekscytować się losami bohaterów - jest to rzecz kiepska. Fabuła jest wysoce nieprzekonująca. Wątki pozornie ciekawe kończone są w dwóch odcinkach, te oczywiste i banalne - wleczone przez setkę. Bez wgłębiania się w szczegóły. Postacie są przerysowane, gra aktorska niektórych też pozostawia wiele do życzenia, w szczególności pani Trojanowskiej. Nierzadko nachalny staje się dydaktyzm, zarówno moralny jak i społeczno-kulturowo-gospodarczy.
Jednak w Klanie jest coś, co urzekło mnie od pierwszych odcinków. Specyficzny klimat, kilka barwnych postaci, różnorodność prezentowanych środowisk. A zarazem humor, który z reguły pojawia się w sytuacjach w zamyśle dalekich od śmieszności. W szczególności są to dialogi między przedstawicielami najmłodszego pokolenia, postać Jerzego, czy choćby ABSOLUTNIE! znakomita pani Surmacz z panem doktorem :-) Nie mogę też opanować uśmiechu, gdy najzwyklejsze pierdoły urastają bohaterom do rangi niezwykłego problemu.
Generalnie jestem zdania, że serial ten traktowany poważnie zasługuje najwyżej na trójkę. Zerwałem jednak z takim spojrzeniem na niego po trzecim, bodaj, odcinku, dlatego bez skrupułów daję ósemkę Tak! Ósemkę! Mdlące "poważne" seriale zasługują co najwyżej na śmieszność. Albo raczej ludzie, którzy tak je traktują. Nie pojętym jest dla mnie szukanie dodatkowych problemów do rozwiązania z braku własnych.
Niech żyje Klan po wsze czasy!