Zero emocji mimo ze duzo sie dzialo.

a do listy dodałbym kolejne "ciekawostki":

- powrót Grogu, w sumie fajny ale pozbawia całego sensu finał 2 sezonu Mando

- grupka "zmodyfikowanych" i mieszkańcy Freetown, którzy też byli tam potrzebni jak kotu buda, co chwile chronili się jak to nie za jednym poduszkowcem (ciekawe że wybuch on dopiero jak wszyscy od niego po 10 minutach uciekli), to znowu w jednej małej chatce, a i tak prawie nikt nie ginie. A Pykowie padają jak muchy. Nie mieli granatu albo wyrzutni rakiet? Ba, nawet strzał z blastera na ślepo w dobrym kierunku, przy takim nagromadzeniu celów, niemal stojących jeden na drugim, powinien być bardzo skuteczny. W ogóle ta cała wojna to śmiech na sali.

- co do Rankora, to dodam tylko że Luke pokonał "swojego" kością i kamieniem

- Boba mówiący że nie może zostawić miasta chwilę później, jak zdradzili go w niemal każdej dzielnicy

- Wookie potrzebujący i jednocześnie nie potrzebujący pomocy?

- Shand zabijająca przywódców gangów, burmistrza i Pyków przez dach?

- czemu ten koleś z baru oddał swoją długą broń nieznanej wymuskanej babie, zamiast samemu zabrać dupsko na dach?

Też miałem deja vu z finałem Gry o Tron.

Nie ogladalem tego,ale Wikingowie w finale tez mieli pelno nielogicznosci.