PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=477417}

Mentalista

The Mentalist
2008 - 2015
7,7 64 tys. ocen
7,7 10 1 64268
6,5 8 krytyków
Mentalista
powrót do forum serialu Mentalista

Patrick mowi w tym odcinku ze aby uwiesc kobiete wystarczy znac ewolucje kobiet wiec bardzo prosze napiszcie prosze gdzie mozna przeczytac o ewolucji kobiet bo wczoraj ogladalem ten odcinek z 3 racu juz chyba i ciekawosc mnie zzera.
Z gory dzieki za pomoc

m117op

Nie polecę żadnej literatury fachowej, bo nie znam. Lecz rozczaruję Cię, nie znajdziesz jednej recepty na "sukces". :)

ocenił(a) serial na 10
ihtiras

Ciekawy temat, mam nadzieję, że wątek fajnie rozwinie się. :))

Jeżeli chodzi o tę receptę, to Patrick mówi w innym odcinku (tym z brylantami ukrytymi w żyrandolu i wdową Jennifer Sams), że pewnego rodzaju receptą jest to, żeby zaoferować kobiecie po prostu: "love and affection", co byśmy pewnie tłumaczyli jako "miłość i serdeczną uwagę" czy nie wiem jak to jeszcze oddać.

Ja też nie wiem nic o ewolucji kobiet oraz gdzie o tym poczytać, ale na logikę to wydaje mi się, że ta ewolucja przebiegała tak, że pierwotne kobiety żyły w takich skupiskach-plemionach, gdzie było wiele kobiet i wielu mężczyzn i zapewne ci pierwotni faceci to wybierali sobie kobietę, dziś taką, jutro inną, po czym ją za włosy i w krzaki :), a następnie rodziły się dzieci i wychowywały się w jednej dużej wspólnocie, na zasadzie "wszystkie dzieci są nasze".

Z biegiem ewolucji kobiety zrobiły się mądrzejsze i rozwijały się w taką stronę, żeby każda miała jednego swojego faceta i z nim wychowywała ich własne potomstwo, i żeby on na to potomstwo pracował, trzymał się jej i oczywiście nie ma mowy o lataniu do innych kobiet!

Najwyraźniej Patrick zakłada, że kobiety, wskutek właśnie ewolucji, mają w sobie "wdrukowane" coś takiego, że jak je podrywa mężczyzna, to one skanują go pod tym kątem czy będzie nadawał się właśnie na takiego partnera, który będzie tylko z nią, będzie z nią wychowywał ich potomstwo, zarabiał na rodzinę, trzymał się domowego ogniska i nie lazł do innych kobiet.

W tym świetle, zwyżkują niebotycznie szanse takiego mężczyzny, który potrafi kobiecie przekazać swoim sposobem bycia, że jest właśnie takim mężczyzną. A jak przekonać ją do tego, że będzie się trzymał tylko jej, jej domowego ogniska, jej potomstwa i tak dalej? Otóż, okazując jej, że dla niego ona jest najwspanialsza, wyjątkowa, inna niż wszystkie, najpiękniejsza i tak dalej. Żeby mu jednakże uwierzyła, że on to okazuje szczerze, to do tego potrzebne jest właśnie okazywanie "love and affection".

Jak mężczyzna okazuje kobiecie "love and affection", to wówczas da jej zarówno poczucie, że ona jest dla niego najpiękniejsza i najcenniejsza, ale też i da jej poczucie bezpieczeństwa i wiarę, że nie jest takim Don Juanem, który umie tylko mówić miłe słówka, dziś tej, jutro innej, ale że jest poważnym kandydatem, aby mieć z nią to potomstwo i iść przez życie.

A więc, to właśnie "love and affection" jest czynnikiem, który najbardziej zjedna kobietę, a nie prężenie muskułów, prawienie komplementów czy np. strategie krótkofalowe, które przedstawił w tym odcinku główny podejrzany (nie pamiętam jak się ten facet nazywał), który mówił, że "kobiecie trzeba fundować takie zimne prysznice, raz komplement, a raz pogarda itp.".

Gdzieś przeczytałam (i nawet pisałam o tym na filmwebie), że zdaniem jakiegoś eksperta od podrywania kobiet, każda kobieta wobec mężczyzny (hipotetycznego) ma 3 podstawowe potrzeby i jak mężczyzna jej zaoferuje ich spełnienie, to ma duże szanse ją zdobyć. Otóż potrzebuje ona:
1. męskiej energii
2. zainteresowania, przekazania, że jest najwspanialsza i wyjątkowa (a więc: love and affection)
3. erotycznego napięcia.

Zdaniem tego autora jest to coś uniwersalnego i warto o tym pamiętać i jak się podrywa kobietę i jak się z nią jest w związku. Pisał on o tym, że np. w dłuższym związku czasem mężczyzna nie pokazuje za wiele męskiej energii. Np. kiedyś miał jakąś energię (np. lubił podróżować, uprawiał sport, nie wiem co jeszcze), a potem to już mu się nie chce i kobieta z nim jest, ale nawet nie zdaje sobie sprawy, że ta potrzeba nie jest u niej spełniona. I nagle spotyka jakiegoś innego faceta, który ma dużo tej męskiej energii, więc temu drugiemu będzie wtedy łatwiej ją zdobyć i nawet "odbić" ją temu jej partnerowi, jeśli zaoferuje jej tę męską energię, a do tego zbuduje jakieś erotyczne napięcie i będzie jej okazywał do tego, że jest dla niego najfajniejsza i ma "to coś".

Oczywiście myślę sobie, że to są takie bardzo zgrubne dane, a każdy jest inny i tak dalej. Jednakże na pewno coś uniwersalnego jest w tym, co w tymże odcinku mówił Patrick.

W ogóle Crimson Casanova jest jeden z moich ulubionych odcinków Mentalisty. :))

Świetna jest scena, kiedy Patrick coś tam mówi o kobietach, że trzeba wiedzieć jaki przycisnąć guzik, żeby je sobą zainteresować, a Van Pelt lekko obraża się i mówi: "Bo wy faceci myślicie, że kobieta jest jak toster - wystarczy przycisnąć guzik", a Patrick ripostuje: "Nie, to faceci są jak tostery. Kobiety są bardziej jak... akordeony". :) To jest bardzo, uważam, inteligentne, co on mówi, bo wychodzi na to, że trzeba wiedzieć jaki guzik przycisnąć, a Patrick oczywiście wie, a tych guzików akordeon trochę ma...

Ten odcinek był taki pogodny, fajne były interakcje w całym zespole. Niesamowity jest zrezygnowany Rigsby oglądający Cho w akcji podrywania kobiet ("nigdy nie rozumiałem kobiet i nigdy nie zrozumiem"), no i super jest tam Cho "under cover" i w ogóle wszystko i zakończenie też.

ocenił(a) serial na 10
nastasja_filipovna

dla mnie bardzo wymowna jest ostatnia scena ale o tym już pisałam, jak do Patricka się podchodzi jedna z dziewczyn w barze i zaprasza do stolika a on pokazuje obrączkę i mówi, że jest żonaty
jak dla mnie bardzo wymowna z perspektywy postaci Patricka Jane i to każdy doskonale wie czemu
ale z drugiej strony myślę, że każda kobieta by chciała aby właśnie jeśli kiedykolwiek spotka taka sytuacja jej partnera/męża powiedział/odpowiedział w ten sam sposób
Ewolucja kobiet to dla mnie bardzo wiele aspektów ale chyba wszystko można podciągnąć pod następujących po sobie emancypację kobiet, równouprawnienie, świadomość wartości swojej płci itd.. jak dla mnie ta ewolucja wywodzi się właśnie z tego chociaż jak wiemy nie na całym świecie w tym samym tempie, bez porównania są np. stany zjednoczone a kraje arabskie
sam odcinek dla mnie bardzo fajny :) choć są lepsze moim zdaniem ale ten jest naprawdę lekko nakręcony :)


ocenił(a) serial na 10
sun_luna

Co do ostatniej sceny, to myślę, Kasiu, tak samo jak Ty (i pamiętam, że ta scena na filmwebie podobała się paru osobom):
"każda kobieta by chciała aby właśnie jeśli kiedykolwiek spotka taka sytuacja jej partnera/ męża, to żeby powiedział/ odpowiedział w ten sam sposób".

Ja bym dodała do tematu jeszcze, że ta ewolucja ma skłaniać kobietę do wybierania najlepszej dla siebie osoby, takiej, która dobrze rokuje dla związku, rodziny, bezpieczeństwa, czucia się dobrze, bycia poszanowaną w swojej wartości itp. (no bo jak dobrze wybierze, to większa szansa na przetrwanie gatunku itp.). To jest logiczne jakoś.

Z drugiej strony, również i w samym serialu widać, że - nie wiadomo dlaczego - kobiety niekoniecznie kierują się właśnie takimi "ewolucyjnymi" przesłankami i wybierają często mężczyzn, którzy nie rokują za dobrze (nie tylko kobiety spotykane przy rozwiązywanych sprawach, ale też i w samym ścisłym kręgu bohaterów Mentalisty).

Nie wiem, może tu dużą rolę odgrywają te 2 pozostałe czynniki - męska energia i budowanie erotycznego napięcia?

Co do męskiej energii, to wiadomo, co kto lubi. Inną męską energię ma Mashburn (jachty, samochody, kasa, dobra zabawa, on sam w tym wszystkim mający dużą energię i coraz to nowe pomysły), inną Patrick (garnitury, mieszanka niesamowitego umysłu i tego "dziecięcego" sposobu bycia, pewna też opiekuńczość itp.), inną ma np. ojciec Rigsbyego (harley, konflikty z prawem itp. - a też ma powodzenie u kobiet), a inną, chociażby Red John (też się przecież podoba Rosalind, Lorelei itp.).

I teraz, myślę sobie, że w serialu kobiety bardziej idą właśnie za tą energią (oraz napięciem erotycznym, które dany mężczyzna buduje), niż za głosem serca (intuicji), które mogłoby jakoś pomóc im rozstrzygnąć czy ten mężczyzna naprawdę da im "love and affection" i czy jest to ktoś, kto zapewni im to dobre życie, do którego dążą ewolucyjnie, a nie jakąś szarpaninę.

Na przykład, Van Pelt, najpierw faktycznie sprzyjała Rigsby'emu, który zastosował właśnie odpowiedział na te 3 potrzeby, o których pisałam wyżej i dał jej dużo też "love and affection". Potem jednak dokonała szybkiego zwrotu w stronę O'Laughlina, który właśnie też okazywał jej te same rzeczy (męską energię, zainteresowanie i erotyczne napięcie) i chyba w jego przypadku przeważyło to, że ta jego energia była większa (bardziej widowiskowa przystojność, więcej "męskich" umiejętności, sukcesy w sporcie, czarny pas zdobyty w klasztorze Shaolin, wyższe stanowisko zawodowe, wożenie jej helikopterem na lunch, prezenty itp.). Przy O'Laughlinie to jednak Rigsby oferował większą stabilność, miłość, czułość, poczucie, że będzie budował z nią rodzinę i będzie jej wierny itp., a jednak wybrała drugiego.

Rozumiem, że to było już po ich zerwaniu itp., ale moja teza jest taka, że gdyby chodziło tylko o to, że nie mogą być razem "bo Van Pelt nie chce, żeby Rigsby poświęcił się dla niej zawodowo, bo ona tego samego nie potrafiłaby zrobić dla niego", a jednocześnie nadal do Rigsby'ego coś by czuła, to by O'Laughlin nic nie wskórał. Do Rigsby'ego ciągnęłoby ją "ewolucyjnie".

Podobnie, widzę, że Lisbon jest cały czas pod urokiem Patricka, choć tak naprawdę musi czuć, że on (na tę chwilę, a jest to wypadkową z wielu lat) nie rokuje dobrze na życie, bo co chwila pojawia się jakaś Erika albo Lorelei.

A więc, niby jest ta ewolucja, a jednak nie powoduje ona, że kobiety ciągnie do mężczyzn, którzy dobrze rokują, tylko po prostu ciągnie ich jak magnesem do mężczyzn z jakiegoś sobie wiadomego klucza, albo i niewiadomego nawet dla siebie klucza.

Te moje rozkminy są takie robocze, nie jest tak, że wszystko super przemyślałam, tylko tak na gorąco piszę. Jestem ciekawa wszystkich wypowiedzi w tym wątku założonym przez m117op.

No i też ciekaw jestem refleksji od drugiej strony: co przyciąga facetów itp. ;)

ocenił(a) serial na 7
nastasja_filipovna

Ja może dorzucę coś o "początkach" relacji damsko-męskich. ;) Dorzucam właściwie nie od siebie, a od Fryderyka Engelsa - "Pochodzenie rodziny, własnosci prywatnej i państwa". Miałam swego czasu jako lekturę na studiach i mimo że do komunizmu moim prywatnym przekonaniom daleko, to ta książeczka wbiła mi się w pamięć.

Otóż Engels pisze, że pierwotnie panowało zarówno wielożeństwo jak i wielomęstwo, czyli niczym nie ograniczone stosunki płciowe, nawet więzami pokrewieństwa. Później następywało stopniowe wyłączanie partnerów seksualnych, np. braci i sióstr. Powstawał ród.Nadal jednak istniały małeżństwa grupowe, więc uznawana była tylko żeńska linia dziedziczenia - bo nie dało się ustalić ojcostwa. ;] Tak więc kobiety były głowami rodzin - girl power! Później natomiast wraz z zaprzestaniem koczowniczego trybu życia i pojawieniu się nowych możliwości bogacenia się (rolnictwo) nastąpił czas rodziny parzystej .Władzę przejął facet - uprawiał rolę czy hodował zwierzęta, do niego należały narzędzia - źródła bogactwa. W rodzinie parzystej wiarygodne było już ojcostwo - odtąd kobieta miała już należeć tylko do swojego męża - przy czym facet mógł sobie nadal robić skoki w bok. Tak więc wszystko wiadomo, wg Engelsa kapitalizm jest przyczyną patriarchatu. ;]

ocenił(a) serial na 10
milkaway

Bardzo ciekawie i spójnie to brzmi, co Engels napisał. :)

Chyba tak naprawdę było, że jak się pojawiły narzędzia pracy i zwierzęta używane do pracy, to pojawiła się kwestia do kogo mają należeć, a stąd całe prawo własności i patriarchat.

Trochę zbyt optymistycznie założyłam chyba, że to kobiety tak ewoluowały i wybierały facetów odpowiednich na wiernych mężów i oddanych ojców rodziny. No, ale pewnie coś i w tym jest. Przypuszczam, że kobiety i tak bardziej przychylnie traktowały takich dobrze rokujących kandydatów - nawet jak małżeństwa są aranżowane albo kobietę traktuje się w jakichś kulturach jak własność mężczyzny, to jednak nic nie przebije tego uczucia, w którym ona z własnej woli patrzy na mężczyznę w taki sposób, że okazuje mu, że on się jej podoba albo, że go kocha.

Chyba w tym wszystkim najważniejsza jest właśnie ta wolna wola. Jak się kogoś zniewoli, kupi itp. to już nie ten smak.

ocenił(a) serial na 6
nastasja_filipovna

Ten temat to jest rzeka, bo tak na prawde nie ma chyba jednej sprawdzonej reguły, która sprawi, że mężczyzna będzie w stanie uwieść każdą kobietę. Chyba, że jest Patrick'iem Jane'm, który ma o tyle łatwiej, że potrafi zauważyć niezauważalne, wyczuć potrzeby danej kobiety, odgadnąć czego ona oczekuje od mężczyzny i odpowiednio na to zareagować (świetnie to widać z Lorelei, jak Patrick nią manipuluje).
I mimo, że każda kobieta lubi inny typ mężczyzny i każda może oczekiwać czegoś innego (taka Van Pelt, nie zauroczyła się spokojnym, opanowanym, męskim Cho, tylko ciepłym, nierozgarniętym Rigsbym). To jednak bywa tak, że mimo, że facet nie jest w typie danej kobiety, a jednak gdy ona go lepiej pozna i coś w nim się jej spodoba, albo znajdzie w nim to czego, może nawet podświadomie, oczekuje, to myślę, że taki facet, mimo, że nie jest w jej typie, ma wtedy szansę.
Jednak nie ma chyba jednego sposobu na rozgryzienie każdej dziewczyny, to jest indywidualne i tutaj chyba facet musi sobie radzić sam ;) Choć to o czym pisałaś Nastasja, o męskeij energii, zainteresowaniu i napięciu, myślę, że te czynniki można nazwać regułą, która chyba nawet działa w 2 strony, mężczyzna też potrzebuje się czuć wyjątkowy z daną kobietą, najbardziej męski itd itp, musi czuć napięcie, a kobieta musi mieć jakiś element kobiecy, który go do niej przyciągnie.

użytkownik usunięty
boogie_woogie

O trzeba to oprawić w ramkę, albo wiem wydrukuję to sobie i powieszę w swoim pokoju na drzwiach;)

użytkownik usunięty

Mam nadzieję żeby tylko Patrick się nie zagalopował z tymi manipulacjami do Loreai;)

ocenił(a) serial na 6

Nie ma co oprawiać, bo właściwie i tak wyszło na to, że nie ma reguły ;p ;)

użytkownik usunięty
boogie_woogie

Zawsze jakieś są reguły;)

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Boogie_woogie, mnie też podoba się bardzo Twoja wypowiedź. :)

A czy mogłabyś w wolnej chwili rozwinąć w jaki sposób Patrick manipuluje Lorelei? Po czym to poznać? Zawsze to jakaś pociecha by była, że jednak nią manipuluje, może bym to dostrzegła, bo na razie, jak widzę ich oboje, to coś mnie zaburza i nie mogę na nich spojrzeć z dystansem, tylko pojawiają się emocje i myśli typu: "ona mu się podoba, serce nie sługa, nie ma szans dla Lisbon, taka Lorelei to zawsze wygra, to już koniec" i tym podobne. :(

ocenił(a) serial na 10
nastasja_filipovna

Nie sadzilem ze ten watek tak fajnie sie rozwinie wiec dzieki , ja za chiny nie rozumiem kobiet ale mysle ze najwazniejsze jest zainteresowanie i poswiecenie uwagi oraz znalezienie wspolnych tematow a dalej to juz samo idzie aczkolwiek zawsze chetnie sie czegos o wspanialym akordeonie dowiem ( jak bylem maly to popsulem wojkowi akordeon , taki prawdziwy sprzet muzyczny nie ciotke czy cos)

ocenił(a) serial na 6
m117op

jejuś, a ja się już przestraszyłam, że ciotkę ;p ;)

ocenił(a) serial na 10
m117op

Fajnie to brzmi, co napisałeś o tym akordeonie. :)
Patrick byłby z Ciebie dumny, że od małego próbujesz, czyli czujesz w czym rzecz i trzeba tylko doskonalić umiejętności. :)

ocenił(a) serial na 6
nastasja_filipovna

I tu mnie Nastasja masz! ;) Nie potrafię robić takiej dokładnej analizy zachowań, jaką często Ty robisz i nie pamiętam też tak dokładnie odcinków. Ale uważam, że Jane od samego początku przeczuwał, że Lorelei jest od RJ, przespał się z nią nie dla przyjemności, ale tylko i wyłącznie po to, żeby rozwinąc sytuację i przybliżyć się do niego. Facet 10 lat ściga morderce swojej rodziny, tyle poświęcił, praktycznie nie ma życia, już nie wspominając o tym co wyczyniał w związku ze swoim niby załamania nerwowym. Nie wierzę, żeby ktoś taki pozwolił sobie na chwilę zapomnienia o swoim celu i poddał się miłostkom.
Sam powiedział Lisbon, że ożeniłby się z Lorelei, żeby tylko doprowadziła go do RJ ( co nie dziwi, bo w koncu znalazl kogoś, kto o dziwo od razu nie umarł i realnie może go do RJ doprowadzić!)
Sama często pisałaś, że Jane przy Lorelei jest bardziej czuły niż z Lisbon, okazuje jej ciepło, stara się wzbudzić zaufanie, może przy niej sprawia wrażenie bardziej "bezbronnego", żeby ona czuła, że przy niej on może taki być, te wszystkie harbatki, jajecznice, małe intymne momenty są właśnie środkiem do celu, są po to, żeby ona zbliżyła się do niego, zaufała mu, a nawet zakochała się w nim (uczucia są tu potężną bronią w jego rękach). I to wszystko na Lorelei działa, skoro ma słabość do Patrick'a i powoli zaczyna wątpić w RJ.

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Dzięki, Boogie-woogie, za przybliżenie Twoich wrażeń o Lorelei. :)

To mnie trochę pocieszyło, jak zobaczyłam ten cały kontekst, że faktycznie przez 10 lat Patrick szukał mordercy rodziny, i że to jego "załamanie nerwowe" świadczyło o wielkiej determinacji, skoro przez pół roku dryfował w tym Las Vegas, grał w karty, pił wódkę, a nawet kupował narkotyki, żeby rzucić się Red Johnowi w oczy. Chciałabym wierzyć, że jak ktoś tak robi, a potem spotyka kogoś, kto nie zostaje od razu zabity (fajnie to u Ciebie zabrzmiało), tylko może go doprowadzić do tego mordercy, to raczej człowiek nie bawi się w sentymenty, tylko manipuluje ile wlezie.

Rzeczywiście, przy drugim oglądaniu odcinka 3/24 widzę, że Patrick na sto procent WIE, że Lorelei jest od Red Johna, bo specjalnie prowadzi tę rozmowę, niby taką zwykłą rozmowę przy barze, w taki sposób, żeby pokazać, że jest niemoralny, że dobro i zło nie istnieją, że jak zabił człowieka, to ani przez chwilę tego nie żałował i tak dalej. Faktycznie, tutaj manipuluje i powtarza Lorelei filozofię Red Johna, żeby ona powtórzyła ją z kolei Red Johnowi.

Potem - masz też rację! - że jest dla Lorelei ciepły i bezbronny i pokazuje jej, że to, co ona ma do zaoferowania jest takie fajne, i że ona mu się podoba. Tu się dla mnie trochę zaczynają schody, bo nie umiem za bardzo poznać czy on to udaje, czy naprawdę też ulega jej urokowi.

Myśląc o tym manipulowaniu nią, najbardziej chyba miałam w pamięci ten odcinek 5x08, który mną mocno "wstrząsnął", w tym sensie, że tu ja już nie jestem w stanie stwierdzić co on do niej czuje i co jej mówi i okazuje w tym celu, aby wyciągnąć od niej informacje, a co mówi i okazuje, bo naprawdę ona mu się spodobała jako kobieta i jako człowiek (tak jak i on, ofiara Red Johna, więc będzie mogła go zrozumieć w tym, co on czuje po stracie bliskich, a np. Lisbon nie będzie w stanie tego zrozumieć, bo nie ma tej wspólnoty doświadczeń).

Patrick mówi tu jej różne rzeczy, zwłaszcza na początku tej ich jazdy samochodem, żeby tylko zdobyć jej zaufanie, to prawda. Potem jednak już zostaje zadzierzgnięta, jak się wydaje, jakaś prawdziwa więź między nimi (i to mnie niepokoi). Pewnym sprawdzianem tej więzi jest moment, w którym Patrick idzie do sklepu kupić jej tę farbkę do włosów oraz jedzenie i tę żółtą sukienkę, po czym wychodzi i widzi, że samochód zniknął (a kluczyki zostawił w stacyjce). I potem z ulgą stwierdza, że Lori po prostu przestawiła samochód, bo zobaczyła policjantów i nadal na niego czeka i jedzą sobie kanapki i jest dla niego miła itp. Podobnie, po tym jak go pobiła i wybiegła, nie odjeżdża samochodem, tylko chwilę czeka, aż on wsiądzie i jadą do tego domku. Może już wtedy Lorelei ma plany co do tego jak z nim zamierza spędzić w tym domku czas. :((( Zresztą między wierszami mu to potem proponuje, kamera (czyli jej wzrok) omiata to łóżko, Lorelei mówi, że są tam bezpieczni, proponuje potem herbatkę. Na koniec rzuca się go całować.

A więc, na pewno, jeżeli jego różne działania były w stronę manipulowania nią, żeby się zakochała czy po prostu jakoś mu sprzyjała, to swój cel osiągnął. Najgorzej, że nie wiadomo (tzn. ja kompletnie nie wiem) czy to było manipulowanie, czy też może on nie musiał manipulować, bo naprawdę ją polubił, spodobała mu się jako kobieta, ma w pamięci te chwile z motelu i podświadomie (lub świadomie) marzy o tym, żeby je powtórzyć i tak dalej.

O ile w scenie z odcinka 3x24 widać, że rozmawia z Lorelei przy barze wkręcając ją, żeby przekazała Red Johnowi w jakim jest złym stanie, o tyle w odcinku 5x08, kiedy mówi jej różne rzeczy, nie wiadomo czy on ją wkręca czy nie. Na przykład mówi, że podoba mu się jak ona nim tak rządzi, bo to mu mówi, że kiedyś była za drugą osobę odpowiedzialna, że ma silną osobowość, że potrafiła sprzeciwić się toksycznej matce i nie dać sobie odebrać swojego "ja" i wtedy ja jako widz nie wiem czy on to mówi, bo chce, żeby połknęła haczyk, czy mówi to szczerze i naprawdę jej osobowość mu się podoba.

Podobnie, nie wiadomo czy scena w tym domku, kiedy on mówi, że nie mają czasu na herbatkę (i w domyśle: na cokolwiek innego, na co mieliby jeszcze pomysł), bo już tu jedzie policja, nie jest czasem powtórką sceny z Eriką, która pyta go, też w podobnej scenerii: "co byś zrobił, gdyby za drzwiami nie było uzbrojonych policjantów". No i nie dowiadujemy się tego, jako widzowie, co by zrobił, zwłaszcza nie dowiadujemy się tego w odcinku z Lorelei, bo do Lorelei on ma mniej rezerwy, niż do Eriki. Jednak przy Erice ma w pamięci, że ona po prostu zabija niewygodnych dla niej facetów, których najpierw rozkochuje w sobie i to trochę Patricka jednak do niej zraża. A do Lorelei nic go nie zraża, bo widzi w niej po prostu ofiarę Red Johna i dzielną dziewczynę, która musiała jakoś sobie radzić sama, straciła siostrę itp.

A więc, jak dla mnie, Patrick jest w tym odcinku dość nieprzenikniony i nie wiadomo do końca co on robi z motywacji schwytania Red Johna, a co nie. Oczywiście, możliwe, że do końca nią manipuluje i chce być dla niej czuły i w ogóle, bo chce, żeby zadzwoniła do niego, jak zmieni zdanie co do RJ. Natomiast, kto wie, może on jest czuły też dlatego, bo tak czuje.

Myślę, że następny odcinek przyniesie trochę więcej danych co do tego co było z jego strony manipulacją, a co szczerym uczuciem.

Czasem mam takie lekko złośliwe pragnienie, żeby w następnym odcinku, jak Lorelei pojawi się, to żeby coś poszło między nimi nie tak, i żeby Lorelei obraziła się i nic mu nie powiedziała o Red Johnie, ale też zniknęła z jego życia. To by podtrzymało zagadkę kim jest Red John jeszcze na wiele odcinków, Bruno Heller byłby zadowolony, a w tych następnych zabukowanych odcinkach z tą aktorką, to żeby Lorelei na przykład pojawiała się już w takim charakterze, że będzie chciała psuć Patrickowi szyki, a w końcu zniknie na dobre. No, ale to chyba marzenie ściętej głowy. ;)

Zobaczymy co ten odcinek 5x16 nowego wniesie. Już się boję, ale trzeba będzie mężnie to znieść. ;)

ocenił(a) serial na 6
nastasja_filipovna

Hmhm, ja myślę, że to czysta manipulacja. Bo w jaki inny sposób Jane miałby nakłonić Lorelei, żeby mu pomogła dopaść RJ ( bez przymusu, z własnej woli) . Kobietę, która uważa(ła) RJ za najwspanialszego mężczyznę na ziemi, prawie Boga, podobnie jak i reszta jego pomagierów. Ci ludzie są gotowi z uśmiechem i niemal z przyjemnością zginąc dla niego, więc co to musi być za człowiek! Więc jakim sposobem zmusić Lorelei, żeby się od kogoś tak wspaniałego odwróciła albo zadziałała przeciwko niemu...Najlepiej zamieszać jej w głowie i zmienić priorytety. Wzbudzając w niej uczucia, Patrick zdobywa nad nią władzę, i to on staje się dla niej ważniejszy, a jednocześnie RJ spada z drabiny priorytetów.
I nie sądzę, żeby Jane stracił dla niej głowę, bo uczucia zaślepiają i ogłupiają, a Jane będąc tak blisko celu na pewno by sobie na coś takiego nie pozwolił. Zwłaszcza, że ostatnio ciągle się cieszy jak to już blisko RJ jest.

Pamiętam, że denerwowałam się na tamten odcinek, że Jane zostawil te kluczyki w samochodzi, że co za bezmyślność, ale myslę, że to właśnie miało na celu wzbudzenie zaufania Lorelei.

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Oby tak było właśnie. :)
Najfajniejsze, że ta opcja jest też logiczna i może tak być, jak piszesz! Zapomniałam zestawić sobie to, co teraz przypomniałaś - te najnowsze dane, że Patrick cieszy się, że jest blisko Red Johna.
A więc, faktycznie, może nie będzie chciał, żeby coś go zaślepiło. Tu jest powód do optymizmu i muszę powiedzieć, że podniosło mnie to na duchu. :)

Ma to sens, bo Patrick, jak widzimy, stara się zawsze mieć jasność umysłu (o ile ma na to wpływ) i nawet w odcinku, w którym był w tej klinice, w której go upijali, dokonał rzeczy praktycznie niemożliwej i pozostawał cały czas względnie trzeźwy (fajnie powiedział potem Lisbon: "I'm still at home"). Myślę, że to pokazuje, że on ma większą niż przeciętni ludzie zdolność panowania nad umysłem i jak ma jakiś cel, to nie będzie pozwalał, żeby coś mu ją zakłócało.

A więc, możliwe, że tak właśnie jest, że nie pozwala sobie na zakochanie się w Lorelei. Oby!

Patrząc na serial jako na produkcję, a nie jako na historię, w której mamy zanurzyć się tak, jakby działa się naprawdę, to myślę sobie, że na pewno dostaliśmy od Bruna Hellera wskazówki co tam się dzieje, czy Patrick manipuluje Lorelei czy nie. Możliwe, że właśnie tą wskazówką były te kluczyki w stacyjce. Możliwe, że były jeszcze jakieś subtelne wskazówki, tylko ja ich nie dostrzegłam.

Kto wie, może Patrick będzie mógł dzięki Lorelei wykreślić ze swojej "krótkiej listy podejrzanych" kolejne parę osób, bo Lorelei może mu przekazać informacje na temat przeszłości Red Johna. Nie wiem jakie informacje ona może mieć, bo Red John na pewno i przed nią ukrywa swoją prawdziwą tożsamość, przy czym nie sądzę, żeby zapraszał ją do swojego domu, i żeby znała jego adres - raczej wynajął jej mieszkanie i tam wpada, jak do Rosalind albo zabiera ją na wycieczki czy coś. A więc, na pewno ona coś wie, ale czy to są informacje docelowo pozwalające na schwytanie go, to nie wiadomo. Raczej coś wie o tym jaki on ogólnie jest albo o jego przeszłości, a nie tyle o jego teraźniejszości i namiarach gdzie mieszka. Tak myślę.

Mam nadzieję, że Patrick nie obejdzie się z Lorelei okrutnie, tzn. ona się w nim zakocha, on zdobędzie informacje i powie jej, że już mu nie jest potrzebna. Strasznie to jest namieszane, bo nie chciałoby się o nim źle myśleć, a niestety w takim przypadku trzeba będzie o nim źle myśleć. I żałować Lorelei, chociaż chce się, żeby zniknęła, i żeby Patrick był z Lisbon. A tutaj znów przeszkoda, bo skoro on taki jest dla kogoś, to jak Lisbon może chcieć takiego faceta, to już lepiej niech sobie znajdzie kogoś, kto nie wyznaje zasady, że "cel uświęca środki" i nie wykorzystuje ludzi i nie rani ich uczuć. No i nie wiadomo co z tym zrobić. :(

Naprawdę, trzeba tę Lorelei poznać z Haffnerem i to w miarę szybko, żeby w Patricku nie zdążyła się bardzo zakochać, to przerzuci się na Haffnera i wszyscy będą zadowoleni. :)

ocenił(a) serial na 6
nastasja_filipovna

Wlaśnie, zachowanie Jane'a idealnie pokazuje jak bardzo on jest skoncentrowany na swoim celu. Chodzi cały podekscytowany, odstawia te cyrki z zamykaniem się w tej swojej siedzibie, tworzeniem 'gazetki' i ani nie wspomni gdzie jest ta Lorelei, kiedy wróci, niech już wróci, a co będzie jak nie wróci itd;)

Co do Lorelei, to zakochanie kogoś w sobie z premedytacją rzeczywiście jest okrutne i wyrachowane, ale ja myślę, że Lorelei długo nie pożyje, więc może to nie Jane ją skrzywdzi...

Ale poznanie ją z Haffnerem to bardzo dobry pomysł, w końcu Haffner całkiem przystojny facet! ;)

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Tak, tak, trzeba tak myśleć, że skoro nie pyta o nią i nie wspomina i nie powiesił jej portreciku nad łóżkiem albo na tej gazetce ściennej, to są powody do optymizmu. :)

Haffner naprawdę korzystnie wygląda w ostatnim odcinku. Jak wtedy pracował z Patrickiem, to kompletnie nie zwróciłam na niego uwagi. A w tym odcinku widzę, że ma ładny uśmiech i ogólnie jakieś ciepło w sobie (oczywiście mam nadzieję, że nie jest Red Johnem ;) ).

A jeszcze mam pytanie - w temacie wątku! - do wszystkich:
co sądzicie o fenomenie Eriki?

W odcinku 4x15 (w tym, w którym Erika "pomaga" przy rozwiązaniu sprawy, i w którym pije herbatkę w siedzibie CBI, a Ron biega do niej z cytryną, jak również inni faceci jej nadskakują), Lisbon patrzy na to jak Erika okręca sobie wszystkich mężczyzn (niestety z Patrickiem włącznie) wokół palca i mówi, że nie rozumie o co w tym chodzi. Na to Van Pelt dziwi się i mówi, że ona z kolei to doskonale rozumie i dodaje "oczywiście, wczuwając się w facetów".

No więc, ja tu jestem po stronie Lisbon, a nie Van Pelt, bo też tego nie rozumiem. Oczywiście, przyjmuję "na głowę", że tak jest, bo to widać naocznie i nie da się dyskutować z faktami. Jestem w stanie przyznać, że Erika jest ładna, ładnie ubrana, posyła te powłóczyste spojrzenia i uśmiechy, a także manipuluje ludźmi, cokolwiek to oznacza.

Natomiast nie bardzo umiem zrozumieć co to jest, co jest u niej tak skuteczne, jaki jest mechanizm tej manipulacji. No bo przecież wiele jest ładnych, zadbanych kobiet (nawet w samym serialu) i też posyłają uśmiechy i też są inteligentne i też próbują oddziaływać na facetów, nawet bezwiednie, bo jakoś te sygnały ciągle wysyłają jako kobiety (każda na swój sposób - Susan Darcy inaczej, Summer inaczej, Van Pelt inaczej, Lisbon inaczej, Lorelei inaczej itp.).

Dlaczego zatem Erika jak tylko wejdzie, to faceci tracą głowę? W pierwszym odcinku z Eriką widać było, że nawet Cho uśmiechał się do niej radośnie podczas przesłuchania i chciał ją odprowadzić do windy. Patrick skomentował to tak, że spowodować, żeby "stoik Cho" tak się zachowywał to niemały wyczyn. (I chyba wszyscy zgodzimy się z tym).

No i potem widać, że ewidentnie Erika manipuluje mężczyznami, a w odc. 4x15 wiadomo, że będzie chciała zrobić wszystko, żeby nie wrócić już do więzienia (i to robi i nawet omotuje swojego prawnika i poświęca go, żeby poszedł do więzienia, nie liczy się z nim, bo był jej potrzebny tylko jako przykrywka dla jej planu), a to wszystko oczywiście dostrzega Patrick, który zawsze chce mieć taką jasność umysłu, a jednak nawet i on niestety ulega urokowi Eriki i zachowuje się nie inaczej, niż ci wszyscy pozostali faceci, bo też robi, co ona chce i sprawia takie wrażenie, że gdyby tylko Erika wycofała swoje zainteresowanie nim, to by wpadł w panikę i trzeba do tego za wszelką cenę nie dopuścić. Jakby dla mężczyzny to był jakiś koniec świata i najgorsze co może być, gdyby zobaczył, że Erika nie uśmiecha się do niego albo nie podrywa go.

Jeżeli to ma coś wspólnego z ewolucją kobiet, to Erika jest chyba na jakimś wyższym poziomie tej ewolucji. Nie wiem jak ona to robi, ale myślę, że zrozumienie tego mechanizmu może być ogólnie pożyteczną wiedzą dla każdego w codziennym życiu. Może macie więc jakieś pomysły?

Słyszałam, że ta aktorka w innym filmie grała kosmitkę, a to wiele tłumaczy. ;) Może to ten jej wygląd i ta aura to sprawia, a nie to, jak się zachowuje i jak manipuluje itp.

Co o tym myślicie?

ocenił(a) serial na 6
nastasja_filipovna

To jest bardzo dobre pytanie z tą Ericą :) Mieszkałam kiedyś z dziewczyną, która dokładnie tak działała na facetów, a co najciekawsze, wcale nie była jakąś mega pięknością (przynajmniej mój kolega twierdził, że nie jest ładna, ale i tak na niego działała)! Więc dziewczyny, zapomnijcie o kompleksach, można być nieidealną, a mieć moc ;) Niestety nie mam teraz czasu żeby pociągnąć temat :/

ocenił(a) serial na 6
nastasja_filipovna

Tak w ogóle Nastasja to tutaj chyba chłopaki się powinni wypowiedzieć, a nie my, no aaale ;) mimo że jestem dziewczyną, pozwolę sobie na małą rozkminkę na jej temat ;) Możemy nawet pominąć fakt, że Flynn jest piękną kobietą. Przede wszystkim zauważ jaka ona jest pewna siebie, ani przez moment nie traci tej pewności. W jakiejkolwiek sytuacji się znajduje, cały czas góruje nad wszystkimi, albo przynajmniej stara się sprawiać takie wrażenie, jest bardzo wyniosła i pewna swego, nawet w sytuacjach podbramkowych, właściwie nie traci gruntu pod nogami. Wszystko to dodaje jej charakteru, charyzmy i siły, pewnego uroku, nawet trochę tajemniczości. Kolejną rzeczą jest jej postawa, i sposób w jaki się porusza, zawsze chodzi wyprostowana z głową uniesioną do góry, siedzi wyprostowana, cały czas w jej ruchach przebija jej pewność siebie. Nie boi się kontaktu wzrokowego, nie ucieka niepewnie wzrokiem, patrzy głęboko w oczy, nie boi się podejść niebezpiecznie blisko do Jane’a, zaburzyć jego strefę komfortu. Dzięki temu znów wydaje się pewna siebie i intrygująca. Gdy mówi, uśmiecha się lekko, sprawia wrażenie przyjaznej i ciepłej, a jednocześnie niedostępnej. Nawet jej ton głosu jest spokojny i zalotny. Zatem jest pewna siebie, silna, zalotna, tajemnicza, intrygująca, dostępna, a jednak niedostępna. Jest wyzwaniem dla mężczyzn, a oni lubią wyzwania!

Mogę tutaj porównać moją koleżankę, o której wspomniałam wcześniej. Mimo, że nie była jakoś bardzo ładna, to jednak ona sama czuła się piękna, uważała się za piękną i tak się zachowywała. Chodziła dumna, z podniesioną głową, piersią wypiętą do przodu, pewnym krokiem, dokładnie jak Erica. I to, że ona się tak czuła, sprawiało, że faceci ją tak postrzegali. Podobała się sobie taka jaką była, nie miała kompleksów i to było widać i mężczyźni też to widzieli i nie brali ją za szarą myszkę, tylko dokładnie za taką atrakcyjną kobietę, za jaką ona siebie uważała! And good for her :)

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Boogie_woogie, dzięki za napisanie!
Bardzo mi się podoba Twoja analiza, wszystko zebrałaś razem i stało się dla mnie jasne w jaki sposób to działa. :)

Przeczuwałam - zwłaszcza jak napisałaś o tej koleżance (bardzo to ciekawe!), ale również pojawiało mi się to wcześniej jak myślałam o Erice - że chodzi o to, że taka kobieta ma po prostu jakiś szczególny stan ducha. Nie wiedziałam tylko czy po prostu to się ma albo tego się nie ma, czy też można ten stan ducha w sobie wzbudzić.

No i bardzo rozjaśniło mi w głowie to, co napisałaś o tej postawie ciała, kontakcie wzrokowym, o mówieniu tak, żeby być zarazem dostępną i niedostępną i o tym, że faceci lubią wyzwania, więc ona zachowuje się jakby była właśnie wyzwaniem. Faktycznie, to są takie detale, nawet można je określić jako techniczne, ale są bardzo ważne i dają ten przekaz pewności siebie.

Uważam, że można uczyć się od takich kobiet - choćby tej postawy ciała, kontaktu wzrokowego i pamiętaniu o swojej wartości. Oczywiście, nie żebym aspirowała do tego, żeby robić takie wrażenie na wszystkich facetach jak Erika, ale odrobinę nauczyć się tego na pewno nie zaszkodzi. :)

Jak zaglądałam na filmweb, to chciałam dopisać, że Erika przypomina mi takie "magiczne stworzenia" z Harrego Pottera, tzn. takie istoty kobiece, które miały w tych książkach nazwę Vila. Były to jakby zwykłe kobiety, ale miały coś magicznego w sobie (były spokrewnione z syrenami czy coś) i właśnie one tak działały na facetów, że w ich obecności wszyscy oni tracili głowę i było to fajnie opisane. No i tak mi się utrwaliło, że to są jakieś niesamowite właściwości, i że pewnie Erika z czymś podobnym przyszła na świat (oczywiście w przenośni), a jak przeczytałam Twoją wypowiedź, to widzę, że to są też rzeczy, które niekoniecznie ma się w charakterze czy w czymś niezależnym od człowieka, ale można trochę je też wypracować. Bardzo to krzepiące. :)

Rzeczywiście pasowałoby, gdyby tutaj wypowiedzieli się mężczyźni co oni o tym sądzą. :-D

ocenił(a) serial na 7
nastasja_filipovna

Haha, to porównanie Eriki do wili jak najbardziej pasuje. Ma niesmowitą zdolność omamiania facetów, za to jej prawdziwa twarz jest ohydna. ;] W ogóle dzięki za ten potterowy wtręt - jestem obsesyjną fanką Rowling. ;)

ocenił(a) serial na 10
milkaway

O, to się cieszę, Milkaway! Ja też uwielbiam te książki Rowling, przeczytałam je wszystkie i po prostu uwielbiam ten świat i ten język powieści i dowcip Rowling i oczywiście też fabułę i bohaterów. Słuchałam potem kilku części jako audiobooki (czytał Jim Dale) i to było też niesamowite przeżycie, jak on zmienia głosy i jak sugestywnie opowiada!

To taki mały off-top, ale po prostu Vile zrobiły na mnie duże wrażenie. :) Hm, chyba tylko na Snape'a by nie podziałały, no ale on skrywał swoją tragiczną historię miłosną...

A przechodząc gładko od Snape'a do Mentalisty :), na wdzięki Eriki tylko jeden mężczyzna w odcinku 4x15 okazał się odporny, a mianowicie taki, który był zakochany w kobiecie, którą dopiero co zamordowano i opłakiwał ją. Siedział w takim biurze w "open space", a Erika i Patrick chodzili po tym biurze i mieli zorientować się który z tych mężczyzn był kochankiem ofiary. No i Erika rozpoznała go po jakichś cechach (ona znała ofiarę i pamiętała co ta kobieta jej mówiła), a Patrick powiedział, że rozpoznał też tego faceta, jeszcze szybciej zresztą, bo był on jedynym, który nie spojrzał na Erikę.

A więc, na szczęście jest coś, co facetów chroni przed Erikami, oczywiście takimi złymi (tzn. niekoniecznie żałoba, ale zakochanie w innej kobiecie). :)

A wszyscy inni są bezbronni, nawet strażnik więzienny pożyczył jej swoją komórkę. :)

ocenił(a) serial na 6
nastasja_filipovna

Dokładnie, to są takie detale, ale jednak składają się na jakąś większą całość. Dziwnie mi się tak wypowiadać za facetów ( i może się mylę, choć chyba nie), ale myślę, że jeśli facet miałby do wyboru zakompleksioną, niepewną, szarą myszkę, a kobietę pewną siebie, intrygującą i znającą swoją wartość, wybierze tą drugą. Ona jest ciekawsza, bardziej kusząca, inni mogą mu jej zazdrościć ;)
Zresztą na pewno każda z nas zauważyła, że gdy się wystroi, pomaluje, czy zrobi coś z włosami, albo zrobi cokolwiek, żeby się sama ze sobą czuć dobrze, pięknie i pewniej, od razu są efekty- spojrzenia panów gdy wyjdzie na ulicę itd. ;)
Uważam, że to jest fajne, gdy kobieta zna swoją wartość, ale z tym trzeba uważać, żeby nie pójść za daleko i nie stać się zarozumiałą i zadufaną w sobie. I nie połamać zbyt wielu serc, w końcu nie da się kochać każdego z tych mężczyzn. Zresztą, bywa też, że takie osoby jak Erica, oprócz tego swojego magnetyzmu, nie mają nic więcej do zaoferowania. Przecież w efekcie Erica, to niezbyt dobry materiał na żonę, lub dobry, ale śmiertelnie ryzykowny hehe

Ja osobiście lubię trochę skromności, lubię ludzi, którzy są świetni, a jakby w sobie tego nie dostrzegają, są jakoś dla mnie bardziej atrakcyjni :)

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

Masz rację, Boogie_woogie, że takie nawet drobne rzeczy jak makijaż, pomalowanie paznokci czy inne tego typu rzeczy czynią wielką różnicę w pewności siebie. :)

To prawda, najlepiej nie przesadzać z tymi zabiegami Erikowymi, bo skutek będzie przeciwny. Niemniej nad tym śmielszym kontaktem wzrokowym, to chyba trochę popracuję... :)

Dobrze jest też pomyśleć o tym wszystkim, dobrze mi zrobiło czytanie tej dyskusji. :)

ocenił(a) serial na 10
boogie_woogie

ja mam taką teorię potwierdzającą to co napisała boogie_woogie
oczywiście, że takie kobiety przyciągają 99 % mężczyzn
ale jak obserwuje świat wokół mnie , nie ten serialowy
owszem takie kobiety choć może w mniejszym wymiarze oczywiście tj. pewne siebie, intrygujące tym czymś są wybierane na przygody, na kochanki , w momencie pierwszego zaślepienia jednak na dłuższą metę na żony i partnerki życiowe najczęściej wybierane są te szare myszki. Może też dlatego, że faceci się boją, że skoro ta pierwsza kategoria jest taka magnetyzująca to niezbyt też i wierna, będzie szukała kolejnego celu, bo też czuje adrenalinę w tym, że potrafiła takiego faceta uwieść, zdobyła i czas na kolejnego lub też takiego w którego uwiedzeniu ma jakiś interes.
Tak więc pewnie powtórzyłam to co napisała moja poprzedniczka ale też dokończyłam, że to chyba tez zależy od tego co kobieta chce osiągnąć i jakie ma cechy charakteru czy osobowościowe. Bo czy też szara myszka nie może być także tym drugim typem? zapewne tak ale jej cechy, a także to czego być może oczekuje w życiu nie wydobyły tego na światło dzienne. Myślę, że każda kobieta jest takim pomieszaniem jednego i drugiego typu z przewagą jednego z nich :)

ocenił(a) serial na 6
sun_luna

Chyba tak jest, że na żony wybierane są szare myszki (choć nie zawsze) :) Bo jeśli z czasem wyjdzie, że ta magnetyzująca kobieta nie ma w sobie nic więcej oprócz tego magnetyzmu, to cały czar pryska, a przecież z taką kobietą trzeba później jakoś żyć, dogadać się itd. Kobiety skromne, niepewne na pewno są bezpieczniejsze.

Choć moim zdaniem, pewność siebie to fajna rzecz, jednak w zdrowych dawkach, bo bywa że kobiety się niedocenianą, albo wymyślają sobie jakieś kompleksy, czasem zupełnie niesłusznie. A na dłuższą metę i tak wszystko zależy od tego jak dana kobieta ma poukładane w głowie, jaki ma charakter itd. Czasem to umysł budzi piękno (choć mężczyźni są wzrokowcami, więc pewnie trzeba więcej czasu, żeby docenili umysł ;) )

sun_luna

Chyba właśnie doszłaś do ostatecznego wniosku z tej dyskusji, chociaż trochę bym go zmodyfikowała:) Moim zdaniem bardzo ważne jest to o czym napisała wyżej nastasja_filipovna (energia, uwaga, erotyzm) i to w odniesieniu do kobiet, jak i do mężczyzn, ale równie ważne jest to czego się szuka i w jakim celu.

Jeśli szukany jest mąż/żona to patrzy się pod kątem bezpieczeństwa jakie zapewni, czy będzie dobrym ojcem/matką, czy można z nim wytrzymać w życiu. Jeśli jednak jest szukany ktoś na krótko, żeby się po prostu dobrze bawić w jego towarzystwie, to wymagania nie są już tak rygorystyczne - wystarczy że jest np. wesoły, ekscytujący, ma ciekawe pomysły, czy lubi podróżować. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i mąż/żona byli weseli itp. ale niekoniecznie jest to warunek wystarczający.

Przypomniało mi się takie śmieszne badanie (jakiś uniwersytet z USA) dotyczące kobiet, które wybierały sobie partnera na podstawie rodzaju samochodu. Wyniki nie były zaskakujące. Kiedy delikwent poruszał się tzw. samochodem "rodzinnym" był postrzegany jako partner na stałe i bardzo podobał się kobietom myślącym na poważnie o swoim związku. Jeśli zaś miał samochód "sportowy" również podobał się paniom, ale postrzegały go jako kogoś na chwilę i nie myślały o tym żeby związać z nim swoje życie. Można z tego wysnuć daleko idący wniosek: panowie sami jesteście sobie winni jakie kobiety do siebie przyciągacie!

Oczywiście trochę żartuję, ale nie jest przecież tajemnicą, że najbardziej lubi się ludzi podobnych do siebie. Jeśli chcesz, aby ktoś Ciebie polubił, upodobnij się do niego (lub znajdź punkty wspólne) i sukces masz zagwarantowany. Nie jest jednak powiedziane, że samemu będzie się szczęśliwym.

A co do serialu i Eriki, to ja się nie dziwię, że przyciąga mężczyzn. Nawet patrząc z damskiej perspektywy można dostrzec, że jest: bardzo ładna, zadbana, kobieca, pewna siebie, dumna, inteligentna, lubi flirtować czym zachęca mężczyzn (momentami jest wręcz figlarna), do tego i władcza i krucha jednocześnie, poza tym ma coś w sobie co określiłabym jako charyzmę. Niestety wszystko to znika, kiedy okazuje się, że ona tylko gra.

Nie wydaje mi się, żeby PJ był nią zafascynowany w tym sensie co normalny mężczyzna. Na początku się z nią bawił, podjął grę, ale jeśli coś mu się w niej naprawdę spodobało to ta jej ciemniejsza strona, ponieważ on jest pod tym względem bardzo do niej podobny.

ocenił(a) serial na 10
Cairns

Ciekawe bardzo co piszecie. Może niedługo coś jeszcze dopiszę o tym.

A wychodząc od tego stwierdzenia, że ktoś taki jak Erika może nie być fajny "na życie", i że to się jakoś przeczuwa w kontakcie z taką osobą, choć jest fascynująca, to co powieczie na to, że czasem widzi się, że ten ktoś nie rokuje, a jednak nas do niego bardzo ciągnie? Tutaj chodzi mi bardziej nie o Erikę, ale o Patricka. On też ma te cechy, które fascynują i jest i ciepły i przystępny i jednocześnie nieprzystępny i jest śmiały i pewny siebie i charyzmatyczny i pociągający i tak dalej. Dlaczego np. Lisbon czy innym kobietom (np. Lorelei, jeśli jest manipulowana) tak trudno jest powiedzieć sobie, że on nie rokuje i odkochać się w nim?

Ale chyba to jest odwieczny temat, nie wiem czy można o tym rozmawiać tutaj, bo zapiszemy się na śmierć. ;)

Ale w razie czego, gdybyście jednak chcieli, to jestem ciekawa Waszych refleksji o tym co można zrobić, żeby zachować trzeźwość umysłu w zetknięciu z taką osobą, która nas fascynuje i w ogóle. Macie jakieś pomysły albo doświadczenia?

ocenił(a) serial na 6
nastasja_filipovna

Bo uczucia są bardzo skomplikowane i często ciężko rozumowi nad nimi zapanować. A mówi się też, że miłość jest ślepa ;) Myślę, że kobiety mają słabość do takich mężczyzn, mniej więcej na takiej samej zasadzie na jakiej mężczyźni mają słabość do kobiet pokroju Ericki ;) Niegrzeczni chłopcy wydają się być bardziej pociągający, tajemniczy, męscy itd ale pytanie czy odpowiedni na dłuższa metę?!

Kiedyś gdzieś czytałam, że na jakimś amerykańskim uniwersytecie zrobiono badania, które wykazały, że to jakich wybieramy mężczyzn zależy od hormonów.
Okazuje się, że owulacja powoduje, że mamy zniekształcone postrzeganie, w związku z czym niegrzeczni chłopcy nie tylko wydają nam się bardziej atrakcyjni, ale też mamy wrażenie, że będą lepszymi ojcami itd. (jeśli to prawda to nie podoba mi się, że coś zniekształca moje zdrowe postrzeganie!;) )

To jest ciężki temat, trudno wyjaśnić co przyciąga nas do danej osoby, czasem mówi się, że to jest "to coś" a jednak trudno określić, co to w ogóle jest. Czasem mimo, że zna się kogoś kto byłby idealnym materiałem na męża/żonę, to jednak nie ma "tego czegoś" i nici z wszystkiego. A czasem, właśnie ktoś, kto mamy świadomość, że nie jest idealny, albo jest trudny, jednak 'to coś' ma i więc się do niego/niej ciągnie! Trzeba być chyba bardzo silną osobą, żeby jednak dać się przekonać rozumowi, że ktoś do kogo się ma przyciąganie, jednak nie jest odpowiedni a osobą.
Co jest zapewne trudne, patrząc np. ile kobiet żyje z mężczyznami, którzy je biją, albo w jakiś inny sposób znęcają się nad nimi, a kobiety te nadal ich kochają, bronią, nie mają siły, czy odwagi odejść.

Wracając do "tego czegoś" myślę, że właśnie na to, składają się te rzeczy o których pisałaś wcześniej: napięcie, męska/kobieca energia, zainteresowanie. Ale who knows... ;)

boogie_woogie

W przypadku "niegrzecznych chłopców" chodzi raczej o ich warunki fizyczne i zachowanie wskazujące na wysoki poziom testosteronu, niż sam fakt bycia "niegrzecznymi". Wszystko to pozwala sądzić, że mają dobre geny, które będą przekazane potomstwu, a więc takie a nie inne postrzeganie u kobiet jest uzasadnione. Zauważ, że nie stosuje się miana "niegrzecznego chłopca" dla pana spod budki z piwem, czy jakiegoś niezbyt przystojnego przedstawiciela półświatka.

ocenił(a) serial na 6
Cairns

Dokładnie tak, dzięki za dopowiedzenie. Oczywiście nie miałam na myśli "niegrzecznych" chłopców spod sklepu, często pachnących alkoholem (czym pewnie nie przyciągają płci pięknej ;) ), czy panów o wyglądzie 'kibola'. Choć Ci drudzy bywa ze też się podobają, a już na pewno mojej przyjaciółce (no może nie kibole, ale taki typ: łysy, z dużą masą mięśniowa itd)-ale to dobrze, jakby świat nie był różnorodny, byłoby nudno!

boogie_woogie

"ale to dobrze, jakby świat nie był różnorodny, byłoby nudno!" - dokładnie tak! Gdyby wszystkim mężczyznom podobała się jedna kobieta, a wszystkim kobietom jeden mężczyzna, to ludzkość miałaby poważne problemy z przetrwaniem :)

ocenił(a) serial na 10
Cairns

Zgadzam się z Wami, Boogie-woogie i Carins, że faceci, którzy są trochę "patologiczni" często kobiety silnie przyciągają, i że to na pewno jest związane z biologią (to złudzenie spowodowane faktycznie hormonami, które zaciemniają nam ogląd albo może jakieś prawdziwe dostrzeżenie podświadomością, że mają dobre geny dla przetrwania, radzenia sobie, które potomstwo, jak odziedziczy, to będzie miało lepiej w życiu).

Nie myślałam o tym od tej strony, myślałam, że to jest raczej coś mające punkt uchwytu bardziej w głowie czy w psychice niż w biologii (dosłownie porównałabym takie zauroczenie kimś do rzucenia na kobietę czaru). Bardzo możliwe jednak, że to zmysły, hormony i jakiś instynkt wprost biologiczny odziedziczony po dalekich przodkach kieruje kobiety w stronę takich mężczyzn.

Dla mnie to, co mówił Patrick, że jest na plus u kobiety, że "zna jego ciemną stronę, a nadal go kocha" jest mi znane z własnego życia i z obserwacji wielu kobiet, jednakże te obserwacje mówią mi, że to niekoniecznie jest na plus, i że nie jest powiedziane, że mężczyzna doceni taką kobietę. Dlatego trzeba jakoś mieć rękę na pulsie i też chronić samą siebie.

Macie rację, że jak ktoś dla nas ma "to coś", to wówczas trudno sobą pokierować, żeby to nie było dla nas atrakcyjne i trudno jest "odkochać się".

Mnie jest stosunkowo łatwo jednak (wiem to z całego życia) nie wchodzić w relację z kimś, kto podoba mi się, ale np. jest żonaty czy w związku. Wtedy może się nawet i podobać, ale sam fakt, że jest w związku momentalnie studzi we mnie wszelkie przejawy chęci wchodzenia w jakąś relację i bardzo się z tego cieszę, tzn. jak dotąd wszystko było OK od tej strony. Uważam, że zawsze możemy "bardzo nie chcieć" i pilnować się i naprawdę nie wejść w relację, a jak się nie wejdzie, to nie ma jakichś obopólnych interakcji, które powodują, że trudno wtedy jest się wycofać i człowieka (zapewne) wciąga takie odwzajemnione uczucie, jak wir. A więc, moim zdaniem, grunt to to uciąć na samym początku, to wtedy da się spokojnie radę.

Gorzej jest, tak myślę, jak obie strony są wolne i sytuacja jest taka, jak w Mentaliście, gdzie mamy Lisbon i Patricka i po prostu pracować z takim Patrickiem dzień w dzień, patrzeć na niego, przeżywać razem te wszystkie chwile, które łączą, pomału budować coraz większe zaufanie i więź, a jednocześnie widzieć jak on jest nieprzewidywalny i jak łatwo zwraca się do innych kobiet, to musi być po prostu tortura.

W takiej sytuacji naprawdę "przepis jak się odkochać" byłby chyba pomocny. :)

Jak myślę o takim właśnie przyciąganiu przez kogoś, kto ma tę ciemną stronę, ale jest przy tym bardzo pociągający i pewnie to z powodu właśnie dobrych genów, to przypomina mi się któraś z części Piratów z Karaibów (ta z Krakenem), w której Jack Sparrow potrafił tak zamotać, że ta bohaterka grana przez Keirę Knightley po prostu zafascynowała się nim, choć miała dobrego i zakochanego w niej od dawna przystojnego chłopaka. No, ale jednak pirat miał coś, co działało na nią jak magnes, mimo, że miał te złote zęby i nie wyglądał wcale aż tak super. Niemniej, jak oglądałam film, to właśnie wydawało mi się, że Jack Sparrow wygląda właśnie super i jest super i ta scena ich pocałunku podczas sztormu była naprawdę bardzo szczególna i pokazywała siłę tego przyciągania.

No, ale chyba potem dochodzi się do siebie i widzi się, że zdradziło się kogoś fajnego i to uczucie nie jest już wcale przyjemne. Dlatego chyba trzeba to przewidywać i nie wchodzić w takie relacje, jakoś jednak, mimo wszystko, uruchamiać ten rozum. ;)

Tak więc, możliwe, że w ostatecznym rozrachunku łatwiej jest decydować o tym co się chce zrobić (wejść w relację czy nie) i podjąć dobra decyzję, ale trudniej jest jak obie osoby są wolne i chciałoby się, żeby właśnie ten ktoś, kto nam się podoba, nawet jak ma tę swoją ciemną stronę (bo każdy jakąś ma), przy nas był właśnie inny, i żeby starał się, i żeby tę swoją ciemną stronę powściągał i pracował nad nią, bardzo świadomie.

Nie mam jakichś przykładów za wiele, że to jest możliwe, więc raczej logiczne jest, że w takim Patricku bardziej warto odkochać się niż liczyć na to, że będzie chciał pracować nad swoją ciemną stroną, ale z drugiej strony jakoś jednak liczy się na to.

Ja też uważam, że to jest bardzo trudna sprawa.

W odcinku Crimson Casanova właśnie, a propos tego, że "miłość jest ślepa", jest pokazana rozmowa Cho z tą kelnerką, którą niby podrywał, żeby złapać przestępcę. No i ona zwierza mu się, że cały czas kocha tego notorycznego podrywacza, choć wie, jaki on jest. I mówi do Cho: "Jaka miłość jest głupia, prawda?", a Cho od razu oponuje: "Nie, nie jest głupia. Po prostu powinnaś iść po pomoc psychiatryczną". Czyli Cho, najwyraźniej, jest zdania, że jak się widzi, że ktoś nie rokuje, to trzeba użyć tego swojego rozumu i jakoś pokonać to przyciąganie, a jak nie udaje się, to iść po pomoc psychiatryczną, żeby się udało. Jest to ciekawe, zważywszy na fakt, że czyta "Wichrowe wzgórza" i tym podobne lektury i na pewno ma gdzieś w głębi romantyczną i namiętną duszę. :) Z drugiej strony, może właśnie z powodu tych lektur widzi jakiś sens w "odkochiwaniu się", kiedy to nie rokuje dobrze, bo potem są tylko nieszczęścia.

W tym samym odcinku i w odniesieniu do tej samej pary (kelnerka i podrywacz), Patrick ma inne zdanie i uświadamia podrywaczowi, że ta kobieta "zna jego ciemną stronę i nadal go kocha", a to wiele znaczy i ten podrywacz pod wpływem Patricka podchodzi do tej dziewczyny i widać, że chce, żeby byli razem i pewnie zostali na nowo parą. A więc, Patrick zupełnie inaczej widzi te sprawy. Chyba wierzy, że nad ciemną stroną można jednak pracować.

Jest to skomplikowane, bo nie widać za bardzo, żeby sam nad swoją ciemną stroną pracował.

Trudno mi się w tym połapać. W każdym razie Wasze wpisy są dla mnie bardzo cenne.

nastasja_filipovna

Wszystko co napisałaś o PJ jest bardzo pochlebne i stanowi odpowiedź na pytanie czemu paniom w serialu trudno się mu oprzeć. Dodatkowo on świetnie je wyczuwa i daje dokładnie to czego oczekują. Co do Eriki to ona chyba nie szuka kogoś kto dobrze rokuje. Widać to po jej dotychczasowych wyborach. Jeśli chodzi o Lisbon to nie potrafię odpowiedzieć, czy jest już tak bardzo "pogrążona", że nie zwróciłaby uwagi gdyby pojawił się jakiś bardziej jej odpowiadający mężczyzna. W końcu nic sobie nie obiecywali.

Z "odkochaniem" sprawa raczej nie jest prosta, ale zapominasz, że najpierw musi nastąpić zakochanie. Kobiety nie zakochują się aż tak łatwo, w pierwszym mężczyźnie jakiego spotkają. Biorą pod uwagę wiele rzeczy (także dostępność) i powiedziałabym, że są bardziej racjonalne od mężczyzn w swoich wyborach. Myślę więc, że sama natura kobiet jest ich najlepszą bronią w przypadku fascynacji niewłaściwym mężczyzną.

Każda broń bywa jednak zawodna. Jeśli już się kobieta zakocha to jest trochę tak jak z Małym Księciem i Różą - oswoiłeś mnie to teraz za mnie odpowiadasz, nikt inny nie będzie Ci się podobał, choćby był taki jak ja, ponieważ poświęciłeś samego siebie, aby mnie poznać. Gdybym chciała to powiedzieć bardziej biznesowo niż poetycko (takie czasy) to przełożyłabym to na: zainwestowałeś/aś swój czas, pieniądze i emocje w ten związek, i nie jest teraz łatwo zrezygnować.

m117op

Mogę Ci polecić "Przetrwają najpiękniejsi" (Nancy Etcoff) i "Płeć mózgu" (Anne Moir, David Jessel). Są to jednak książki naukowe, a nie poradnik z serii jak krok po kroku uwieść kobietę, więc nie wiem czy spełnią Twoje oczekiwania.

ocenił(a) serial na 10
Cairns

Dzieki , watek sie naprawde rozwinol i pare rzeczy sie dowiedzialem wiec jest spoko ale i tak uwazam ze wy panie (ogolnie) jestescie dziwne

m117op

Toś nas podsumował. Dlaczego uważasz, że panie są dziwne?

ocenił(a) serial na 6
m117op

Załamałeś mnie ;p To my się tak produkujemy, żeby rozjaśnić nasze kobiece myślenie, a tu klops?! Przecież właśnie z Cairns napisałyśmy gdzieś wyżej takie optymistyczne wnioski tej dyskusji, czyli że każdemu podoba się coś innego i ludzkość nie wyginie! :D bo jednak każdy może mieć inną wizję męskości i kobiecości, więc właściwe zawsze jest szansa, że się jest czyimś ideałem. Dlatego m117op, głowa do góry ;)
I podłączam się do pytania, czemu jesteśmy dziwne??

ocenił(a) serial na 7
boogie_woogie

Może m117op chwycił najpierw z poradnik typu "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus". ;D

ocenił(a) serial na 10
milkaway

kolezanka mi tak dzisaj napisala , pare rzeczy mi sie rozjasnilo ale jestescie czasem bardzo skrajne np moja kolezanka najpierw mowi mi dzis wal sie a potem choc przytule cie wiec moze to tylko ona hehehe ale mysle ze w was kobietach wlasnie ta dziwnosc jest fajna i intrygujaca to jak zagadka ktora kusi jak pudelko ktore Patrick otwieral a ktore Lisbon otworzyla w 10 sekund mlotkiem mysle ze kiedys spokojnie znajde druga polowke a jak nie to nie ale ksiedzem nie bede