Witam,

W weekend obejrzałem hurtem ów serial i mam parę przemyśleń.
Zgadzam się z niektórymi wypowiedziami na forum, że do 5. odcinka serial był super. Te tajemnice, dziwne zachowanie ludzi z miasteczka i ich dziwaczne rytuały, brak kontaktu ze światem zewnętrznym, przerażająca siostrzyczka ze szpitala - po prostu genialne.
Ale potem zaczęło się psuć. Nie czytałem książki, więc nie ocenię czy i w pierwowzorze dalsze wydarzenia były aż tak nielogiczne. jak to ktoś już tu wspomniał niemożliwe aby przez 2 tys lat przechować całą technologię XXI-wieczną, te wszystkie samochody, wyposażenie mieszkań, domy, pożywienie.
Samochody już pewnie po 100-200 latach by się rozsypały - wilgoć + tlen z powietrza zeżarłyby cały metal, guma by sparciała. Nieprawdopodobne.

Natomiast największym idiotyzmem filmu jest moim zdaniem ta "ewolucja" człowieka. Zakładając że ów genialny naukowiec odkrył by mutację w genomie człowieka, to przez 2 tys. lat może nieco wydłużyły by mu się zęby, albo palce zmieniające się w szpony, nie ma szans żeby przez tak krótki okres czasu pojawiło się takie stworzenie. Poza tym cóż to za ewolucja żeby z generalnie dość inteligentnego stworzenia jakim jest człowiek wyewoluowało coś takiego - bezmózgi i bardzo szybki drapieżnik. Jaki byłby cel takiego rozwoju? Zresztą takie wiecznie głodne stworzenie szybko zeżarło by wszystkie inne stworzenia i zginęło z głodu. Kupy się to nie trzyma. A poza tym, na miłość boską - nie przez 2 tys. lat. Może 200tys, albo lepiej 2 mln?

No i końcówka - bardzo mnie rozczarowała. Jaki był sens zahibernowania Bena? Im dalej końca serialu tym więcej jakiś dziwnych skrótów myślowych, może w książce jest to lepiej wytłumaczone. A może końcówka stanowi bazę dla drugiego sezonu? W każdym razie nie czekam na niego.

Szkoda, bo rozwijało się to bardzo dobrze...