Wybaczcie rozpoczęcie kolejnego wątku, w sprzeczności z chrześcijańską, Newmanowską cnotą umiaru;) Uznałem jednak to za konieczność, przy niedoborze na forum pewnych rozważań dotyczących finału sezonu. Mimo wielu słusznych uwag co do irracjonalności fabularnej finałowych sekwencji, nie znalazłem zbyt wielu śladów rozważania ich w zakresie metafizyki serialu i postaci Piusa XIII. Przy niestety najbardziej prawdopodobnej hipotezie o śmierci (lub przynajmniej radykalnym wycofaniu się z linii swego pontyfikatu) Młodego Papieża całkowicie zerwane zostały konstytutywne wątki serii. Nie dowiadujemy się prawdy o rodzicach Lenniego (co w kontekście słów kard. Spencera na łożu śmierci czy finału 1.sezonu jest rażącym zaniedbaniem), nie znamy odpowiedzi na koronne pytanie o cel "powrotu na ten świat" , zadane przez rzeczonego. Nie wiemy skąd Pius znał słowa kard. Brannoxa spod grobu Brata (nie wiedząc przy tym o przerwaniu pontyfikatu). Nie wiemy kim jest Belardo. Mówiąc wprost wszelkie nader istotne zagadki o tożsamość Bohatera tego serialu, zostały najpierw rozwinięte, a potem brutalnie pozostawione. Niestety nie da się uznać tych luk za pytania pozostawione przez twórcę, jest to raczej sytuacja podobna do takiej gdyby Szekspir pozbawił "Hamleta" elementów dialogu z duchem Ojca, monologów od II aktu, ukazał księcia znającego myśli Klaudiusza, a finał pozostawił otwarty. Zapewne uzanaoby utwór za niepełny, a nie głębokie jak morze między duńskimi wyspami arcydzieło, zmuszające do głębokiej refleksji. Dlatego też uważam, że pewna negacja finału jest niezbędna dla uratowania trylogii, inaczej Sorrentino stworzy kolejny seans polityczny, watykański "Dom z kart". A było od tego tak daleko.
P. S.
Oczywiście nie otrzymaliśmy równiez odpowiedzi na inne pytania ( np. dlaczego rodzice od dziecka gnębili J. Brannoxa) niemniej w tym wpisie ich nie poruszałem, jako że nawet przy najmniej optymistycznym scenariuszu hipotetycznie będą mogły zostać rozwiązane.
Nie gnębili od dziecka tylko obwiniali go za śmierć Beata bo w trakcie wypadku byl nacpany i mu nie pomogl. a potem co gorsza zaczal żyć życiem swojego brata zabierając mu wlasnosc intelektualna i probujac ta droga odkupic swoje winy. Zamiast jednak walczyć z nałogiem zaczął negowac swoja osobowość i przyjął obca mu tozsamosc brata.Zauwaz ze rodzice przyjmują go wreszcie wtedy kiedy przyznaje się do nalogu, wraca jako John..po pierwszej samodziielnej decyzji o rezygnacji z papiestwa i budowaniu szczęścia z kobieta.
Decyzji pod prad i przeciwko rozsadkowi.
Co do Lennego..myślę że Sam reżyser nie wiedział w jakiś rolę go ubrać w 2 sezonie
To by się układało w miarę logicznie, niemniej bodajże w odc. 3. Brannox stwierdza: "moi rodzice wróżyli wielką kościelną karierę bratu, ale nie mnie. Mnie powtarzali codziennie, że niczego nie osiągnę". Jako że bracia wspólnie wstąpili do seminarium, można wywnioskować że miało to miejsce przed tragedią. Możliwe że rodzice po prostu znali jego słabość do używek, możliwe że to kolejna zagadka. Podobnie zakończenie wątku jest mocno niejednoznaczne, przy doslownej interpretacji nawet podważające osobowość JKB. Ostatecznie jednak jego postać ( przy całej głębi) z punktu widzenia całości jest niejako poboczna względem Belarda, co do przyszłości losów którego mam największe obawy i nadzieje