Nie oceniam po dwóch odcinkach, chcę zobaczyć co będzie dalej. Na razie jednak historia jest tak nielogiczna, że aż boli. Statek do badania głębokiego kosmosu wygląda jak stara barka i w „katastrofie” zamiast rozwalić pół miasta, spada tak idealnie, że podłoga trzyma poziom jak stół. Ludzie giną, ale słoiki z robalami stoją nienaruszone. Xeno biega jak głodny pies, akcja ratunkowa to kpina (dzieciaki łapiące stwory z kosmosu, a jedno z mieczem na plecach?!). Nawet Cameron w ’86 wiedział, żeby na obcy statek najpierw wysłać drona. Poza stroną wizualną – słabe… jak to u Disneya. PS. Liczyłem, że Ziemia będzie wyglądać bardziej jak z „Łowcy Androidów”, ale to już tylko moja fantazja...
Trochę fabuły chyba przespałeś. Ziemia podzielona na korporacje i (chyba) państw już nie ma. Statek spadł na teren tej od Zuckerberga Piotrusia Pana i im się spieszy, żeby przejąć ewentualne tajemnice rywalizującej korpo to na grzyba tam jakieś drony?. Alien biega prawie identycznie jak u Finchera tylko w lepszym cgi. "Akcja ratunkowa" to miała być korporacyjnej armii na mieszkańcach głównie ich bloku a wysłanie tam tych hybryd dzieci to kaprys właściciela i ich poligon doświadczalny. Co do upadku statku to tutaj zarzut ok natomiast upadał już w podobny sposób w dziesiątkach filmów sci-fi (star trek, star wars III i pewnie jeszcze by się tego znalazło od groma).
Ja nie mówię ani o star wars, ani star trek ani o dobrym wojaku Szwejku. Twoja argumentacja jest śmieszna. Skoro jak twierdzisz nie ma państwowości co nie do końca jest zgodne z kanonem to tym bardziej po co ten pośpiech? Kto im zabierze ten statek? Przecież policja nie istnieje? Drony itp stosuje się właśnie tam gdzie jest ryzyko wpuszczenia człowieka. Spada coś z kosmosu, nie wiadomo gdzie to było, co wiezie i w jakim jest stanie - oczywiście, wyślijmy tam bandę ratowników... ale dobra... nie chce mi się tego shitu komentować. Ten serial jest po prostu głupawy. Trzeci odcinek przespałem, czwarty już się mocno zmuszałem. To nie powinno mieć nazwy Obcy.
"Co do upadku statku to tutaj zarzut ok natomiast upadał już w podobny sposób w dziesiątkach filmów sci-fi (star trek, star wars III i pewnie jeszcze by się tego znalazło od groma)."
Szkopuł w tym, że on w ogóle nie powinien dotrzeć do powierzchni Ziemi, a nawet gdyby jakimś niesamowitym cudem mu się to udało, to z tego miasta wiele zostać nie powinno (biorąc pod uwagę prędkość i masę Maginota oraz kąt wejścia w atmosferę, co przekłada się na astronomiczną wręcz wartość energii impaktu).
Przecież ci wytłumaczył obrazowo któryś w odcinku 5, że teraz statek jest już nie rakietą a strzałą (znaczy się wytraca prędkość). Tłumaczenie głupie ale lepsze niż żadne. W tym scenariuszu przynajmniej troszkę próbują bronić głupot, nie tak jak w Prometeuszu. Widać teraz coraz wyraźniej, że Kavalier wyrasta na największego złola przy którym Weyland Yutani to całkiem humanitarna korporacja. Ciekawe czy jakoś jeszcze rozwiną wątek tych kleszczy, przecież w tym wraku statku ich powinny być 10-tki.
Chyba nie zrozumiałeś w jakim kontekście było podane słowo strzała (ta, po wystrzeleniu, leci prosto przed siebie i nie ma nad nią żadnej kontroli, a przypominam że Maginot miał uszkodzoną nawigację i sterowanie i leciał centralnie w środek tarczy Ziemi, a twórcy usiłują wszystkim wmówić, że wylądował dokładnie tam, gdzie zażyczył sobie Piotruś Pan:D).
Odnoszę też wrażenie, że nie zdajesz sobie sprawy z masy i prędkości Maginota i co się dzieje z takim obiektem wchodzącym w atmosferę pod kątem praktycznie prostym.