To kino bardzo odmienne od europejskiego pod wieloma względami. Zupełnie inny klimat i kultura, dla mnie to coś nowego, dlatego się zadręczam i dalej brnę.
Pogodziłam się już z tym, co ubździli na głowie Maggie, że niby taka autentyczna red head ze Szkocji (choć nadal cierpię patrząc), ale nadal tak bardzo mi się kojarzy ta mała czarna bez z zębów z horrorem "Krąg", że nie mogę w pełni wczuć się w lokalny koloryt.
Główny bohater ma 40 wiosen, a lekko dałabym mu 58, ale ok, nie róbmy z tego ajwaj jakiegoś. Trochę też działa mi na nerwy ilość spalanych przez niego papierosów, cały czas odruchowo wietrzę chatę, bo się nie da oglądać bez otwartego okna.
Trochę przewijam, dotąd obejrzane odcinki skróciłabym każdy o 10 minut i też byłoby ok.
Ocenę wystawię po dokończeniu, piszę aby uprzedzić innych, że bliżej temu dziełu jest do Indii, niźli Europy, więc be aware.