mam takie pytanie dla osób, które oglądają ten serial
wiem, że ks. Artur kilka lat temu był wikarym na plebanii w Tulczynie i coś kombinował przeciwko proboszczowi Antoniemu
mógłby mi ktoś przypomnieć o co dokładnie chodziło ???
w ogóle bardzo ciekawa jest ta postać ks. Artura ....
Hmm. pamiętam tak piąte przez dziesiąte on długo nie grał w tym serialu odcinek kończył sie jak odchodził z Tulczyna..
z tego co pamiętam to nie był wierny tzn. spotykał się z jakąś kobieta i został odsunięty od służby..
Z tego co pamiętam:
- Jak przyjechał, to był s****synem totalnym, pomiatał Zbyszkiem (ówczesnym kościelnym), chciał szybko awansować na proboszcza (a potem jeszcze dalej). No i miał super-brykę (chyba Audi).
- Tracz zwęszył szansę, panowie spotykali się w jego rezydencji i knuli. Chcieli wydzielić jakąś część parafii w Tulczynie (żeby tam Artur mógł zostać proboszczem).
- To było wtedy, gdy Osa się nawrócił na chrześcijaństwo i przygotowywał do chrztu. Pierwotnie była to intryga Tracza, niby Osa, wtedy prosty ochroniaż Tracza (nie wiedział, że są braćmi) miał to odegrać i w trakcie ceremonii chrztu obrazić ks. Wójtowicza, ale naprawdę się wciągnął. Zmierzam do tego, że Tracz wymyślił, że wynajmie Artura, a ten skutecznie zniechęci Osie katolicyzm. Nawet się na początku udawało, bo Artur podejścia pedagogicznego to nie miał (- Zacznijmy od podstaw, czy wiesz co to jest grzech? - No, normalnie, jak człowiek robi źle, to Bogu się to nie podoba. - Czyżbyś więc nie wiedział, że według uchwał soboru laterańskiego drugiego grzech to [jakaś bardzo skomplikowana teologiczna definicja] ;))
- Tracz usiłował szantażować Artura. Konkretnie zaproponował, że sfinansuje odbudowę jakiegoś kościoła (tj. tego, który miał być siedzibą nowej parafii, tej dla Artura), pod warunkiem, że Artur ukradnie jakiś liturgiczny przedmiot (nie znam się na tym, jak to się wszystko nazywa). "Kupię sobie kawałek Kościoła..." ;) - że niby Artur będzie potem awansował, a Tracz będzie miał w nim taką marionetkę ;)
- Potem była jeszcze sprawa lipnego konta bankowego proboszcza Wójtowicza, które miało go skompromitować w oczach Biskupa i innych zwierzchników.
- Artur zakochal się w takiej dziewczynie, wzięło się to stąd, że w czasie spowiedzi przyznala się, że dorabia jako prostytutka. On ją najpierw po Arturowemu op***rzył, ale potem zainteresował się sprawą bliżej, odwiedzał ją w domu, zobaczył, że musi ona utrzymać siebie i upośledzonego psychicznie brata, no i w między czasie się w niej zabujał - ale do niczego nie doszło, no, bo nie mogło.
- Ta miłość odmieniła go calkowicie, nagle stał się współczujący i milusi ;) Jeszcze nieco wcześniej wpadł w decydującym momencie do biura biskupa, przyznał się do machlojek związanych z wzmiankowanym powyżej kontem bankowym i uratował Wójtowicza - oczywiście w dosłownie ostatnim momencie.
- Biskup odesłał go do domu na bodaj pół roku do domu, by przemyślał wszystko.
- Potem Artur wrócił jeszcze do Tulczyna (wciąż był jednoznacznie pozytywną postacią), rozmówił się ze wszystkimi i wyjechał do Anglii na misję, bo znał język. M.in. wtedy wybijał różnym ludziom pomysł udania się tam na zarobek, mimo, iż nie mówili po angielsku, nikogo tam nie znali itd. - bo to był w naszym kraju szczytowy moment tego typu wyjazdów ;)
- No i teraz znów się pojawił, nawet się zdziwiłem, że ni z gruszki ni z pietruszki znów jest zły i knuje.