Czy tylko ja zauważyłam, że ten serial ma pewien schemat?
Oczywiście są od tego wyjątki, ale większość odcinków wygląda tak:
1. Do kancelarii przychodzi klient, przedstawia sprawę z jaką się boryka, kancelaria mimo chwilowych wahań przyjmuję sprawę.
2. Adwokaci starają się wygrać w sądzie, cóż nic dziwnego, od tego są.
3. Tu następuje moment, w którym wydaje się, że strona przeciwna znalazła dowów przeważający na niekorzyść klienta kancelarii.
4. Piosenka numer 1, w czasie której Agata i Dębski robią do siebie parę min, czasem gdzieś jadą, piją Tymbarka, patrzą przez okno.
5. Jest zwrot, Agata zauważa coś, na co inni nie zwrócili uwagi, ale ktoś nie chce zeznawać/nie ma na to wystarczających dowodów. Agata dostaje określony czas na znalezienie rzeczy/osoby, ale w rzeczywistości wszystko załatwia Bartek, ewentualnie Aniela (z tej kobiety to też niezłe FBI), czasem Dębski.
6. Sprawa zostaje wygrana, chyba że w sądzie "walczył" Bartek. Cóż, wtedy bywa różnie.
7. Wysłuchujemy piosenkę numer 2, jeszcze więcej min, więcej przeglądania dokumentów, więcej patrzenia przez okno, picia Tymbarka i jeżdżenia.
8. Tu mamy dwa typy zakończenia odcinka:
8.1 Bohaterowie wymieniają nic nieznaczące dwa zdania, na które musieliśmy czekać przez trzyminutową piosenkę lub też:
8.2 Bohaterowie dowiadują się niesamowitej rzeczy na temat sprawy, którą prowadzą przez cały sezon (np. sprawa Pro Spectrum, sprawa Góreckich itp.)
Czy wy też to zauważyliście?