Po kilkukrotnym obejrzeniu TNG, DS9 i VOY postanowiłem przymierzyć się do Enterprise, pomimo raczej negatywnych recenzji. Jestem pod koniec pierwszego sezonu i w porównaniu do wcześniej wspomnianych jest słabo a czasem bardzo słabo. Brak wyrazistych postaci, które czasem ratowały słabsze epizody poprzednich serii ST. Bo zdarzały się takie w każdym sezonie każdej serii ST. I to drewniane aktorstwo. To tak pokrótce.
Hmm... Oglądam dalej. Zobaczymy jak będzie.
Sezon drugi epizod 8 - serial jak na razie jest tak dynamiczny i zaskakujący jak cieknący kran.
Z nadzieją na poprawę oglądam dalej.
Sezon drugi epizod 23 - coś drgnęło w dobrym kierunku. Pojawił się Borg. Wcześniej kupa.
Sezon trzeci.
Początek. Jest lepiej. Niewiele, ale lepiej.
W trzecim sezonie postanowiono z ciepłej kluchy, jaką był kapitan Archer, zrobić szorstkiego twardziela. Nie wyszło to najlepiej i gdzieś w połowie sezonu wypośrodkowano to.
Na plus to, czego brakowało chyba we wszystkich poprzednich "startrekach". Żołnieże i ochrona w końcu potrafą walczyć (również wręcz).
Z biegiem sezonu akcja się rozkręca.
Oglądam dalej.
Sezon 4 epizod 9/10...
No i znowu oklapło :(
Jakieś Wolkańskie czary mary, dziwne zachowania nieodpowiedzialnego kapitana.
Brak pomysłu.
A było już całkiem, całkiem.
A T'Pol tak wychudła, że tylko jej te sztukowane usta wystają...