Nuda, nuda i jeszcze raz nuda jak zawsze gdy próbuje się robić z Sheldona człowieka w związku.
Jedyna sensowna scena w odcinku to laser i balony:)
A mnie się odcinek bardzo podobał, bo wyraźnie pokazał, że mimo wszystko nasi chłopcy zawsze będą chłopcami. Bernadette zazdrosna o chłopaków, z którymi tyle czasu spędza jej mąż, a Leonard, który miał "wyprostować" kolegów, woli się z nimi bawić laserem :D Wątek Sheldona i Amy także bardzo zabawny. Sheldon się zmienia, widać to wyraźnie (np. wyznanie, że lubi Amy oraz skorzystanie z publicznej toalety-kiedyś nie do pomyślenia), jednak ja nie mam nic przeciwko. Ewolucje postaci to normalna kolej rzeczy po tylu sezonach, a póki śmieszy to jest ok. No i super, że twórcy nie zapomnieli też o nowej grze o Batmanie, która lada dzień będzie miała premierę. Do tego była i nauka, i nerdowskie zachowania chłopaków, nie wiem jak niektórzy mogą pisać, że to już nie ten sam serial i teraz przypomina obyczajówkę, jakich wiele... Ja się z tym nie zgadzam i po pięciu odcinkach stwierdzam, że ten serial wciąż ma swój charakterystyczny klimat i na próżno szukać podobnych ;)
Cóż...kiedyś Sheldon mając problem z kobietą tresował ją czekoladkami, dziś sam się zmienia.
Wolałem pierwszą opcję ale co kto lubi.
Zmienia się, ale przecież nadal ma mnóstwo swoich starych cech. Na przykład poza tym, co napisałam wyżej, podobało mi się też, gdy Sheldon po uzyskaniu od Amy odpowiedzi nad czym w danej chwili pracuje, krótko spuentował: "czyli się obijasz" :D Albo kiedy Howard zwalił na niego winę o kłótnię z Bernadette, a ten przeistoczył to w grę o pierwiastkach ;) Przecież to jest humor ze starych sezonów, a odcinek nie był tylko i wyłącznie o związku Sheldona z Amy. Przynajmniej nie dla mnie.
A gdzie była ta gra o pierwiastkach, bo nie wyłapałem tego momentu? :)
Odcinek był okej, bez fajerwerków, twórcy używają sprawdzonych rozwiązań.
"I'm hoping to put his love of repetition to good use some day" :-D
Końcówka 8-ej minuty, jak siedzieli w uczelnianej stołówce ;) Tzn. jako takiej gry nie było, bo nikt z chłopaków się z Sheldonem bawić nie chciał ;D Niemniej jednak rozśmieszyło mnie, jak z byle zdania Sheldon potrafi wymyślić naukową zabawę ;) Niby nic nowego, a nadal śmieszy. A to zdanie przytoczone przez ciebie też było niezłe ;P
A faktycznie, zupełnie nie skojarzyłem, dzięki! Choć zdziwiła mnie ta scena, bo odniosłem wrażenie, że Sheldon ironizuje (a to przecież niemożliwe :-) ).
Śmieszy tych, którzy chcą się śmiać :-).
Ja żadnej ironii absolutnie nie wyłapałam, moim zdaniem on tak na poważnie ;) W odcinku wspomniał też o "quiet game" zapewne żartobliwie zaproponowanej przez Leonarda i cieszył się, że zawsze wygrywa... Bo oprócz niego nikt inny nie bierze tych gier na poważnie ;D
Co do drugiej części zdania - dokładnie tak samo myślę! ;)
Nuda. I jakieś zażenowanie. Sheldona nie da się juz wytrzymać nawet ze wzgledu na jego geniusz, bo z tego geniuszu scenarzysci nagle zrezygnowali.
Kolejny odcinek z Sheldonem w roli idioty. Już to kiedyś pisałam, ale w tym odcinku było to tak wyraźne - Shledon mówi i zachowuje się jak duże dziecko. Jego kwestie są.. głupie. Regres tej postaci mnie zadziwia i boli. Nie rozumiem dlaczego producenci nadal idą w tym kierunku. Odcinek prawie w ogóle nie był śmieszny, oprócz jednej jedynej kwestii Amy zacytowanej wyżej. Był po prostu żenujący. Poprzednie 4 odcinki są o niebo lepsze. Mam nadzieję, że to będzie już ostatni sezon.
Z przykrością muszę się zgodzić w pełni co do Sheldona. Ktoś powie, że postaci muszą się zmieniać i ewoluować. Cóż, mnie kierunek, w którym scenarzyści zmieniają Sheldona nie odpowiada. Kiedyś w tej swojej nieumiejętności odnajdywania się w zwykłych społecznych sytuacjach był przekomiczny. Teraz zachowuje się często po prostu jak idiota. Pamiętacie scenę na stołówce, gdy Sheldon chcąc się uwolnić od Penny zamęczającej go grą komputerową próbował znaleźć jej męskie towarzystwo i sam nieświadomie poderwał innego faceta?:) No i teraz dla kontrastu scena na stołówce z tego odcinka. Nie tylko Amy była zażenowana....
Kocham ten serial i kocham postać jego Sheldona... I tą postać coraz bardziej mi niszczą. Poprzednie odcinki były świetne, Sheldon zachowywał się podobnie, jak w początkowych sezonach. Był cyniczny i egoistyczny. A to? Od kiedy on przejawia zrozumienie innych i stara się dobrowolnie polepszyć relacje z Amy? Ten odcinek mnie trochę rozczarował :/
Odcinek niezły, ani dobry, ani bynajmniej nie nudny...trochę ciekawszy niż ostatni, ale dużo słabszy od trzeciego, najbardziej mi się podobały wrzuty Leonarda co do Howarda i Raja, oraz miny Penny:-)
Co do Sheldona, to oczywiste, że ta postać ewoluuje, zmienił się od czasu gdy pojawiła się w serialu Amy, zmienił się oczywiście na gorsze, ale tak już to musi wyglądać, bo jeśli by był dawnym Sheldonem to postać Amy...była by zbędna.
Co do próśb, aby to był ostatni sezon...nie ma szans:-) ostatni odcinek 17.80 mln oglądalności w tym 5.2 w demo 18-49....kolejne dwa sezony to formalność.
Czyli innymi słowy przed niektórymi jeszcze 2 lata świetnej rozrywki, a przed niektórymi 2 lata narzekań... Yay! ;D
Akurat wzrost oglądalności mnie nie dziwi, obecna formuła serialu ma większe grono odbiorców niż serial o specyficznym nerdowskim klimacie.
Tylko pytanie czy kierowanie się zyskami i przedłużanie serialu wyjdzie mu na dobre w końcowej ocenie.
Czyja wiem czy aż taki wielki wzrost, BBT od początku miał dosyć dużą oglądalność w porównaniu do innych sitcomów, bo zaczęli od 9 milionów i na końcu pierwszego sezonu było 11....wzrost zaczął się w 3 i 4 sezonie gdzie wzrosło średnio do 16 milionów...i tak od dwóch sezonów to się wacha miedzy 16, a 17....żaden reklamodawca nie zrezygnuje w inwestowanie w tak oglądalny produkt.
Czy wyjdzie to na dobre czy na złe?....nie wiem, bo scenarzyści przynudzają, ale jak raz na parę odcinków będą takie perełki jak 2 i 3 z tego sezonu, czy jak odcinek z poprzedniego sezonu gdzie bohaterowie urządzali sobie zawody w różnych kategoriach, to dla mnie serial ma rację bytu...
Dokładnie - 3/4 sezon to początek zmiany formuły serialu z 4 stereotypowych nerdów w serial o grupce przyjaciół i ich związkowych perypetiach.
Jednym się to podoba, innym nie...mnie serial przyciągnął właśnie klimatem sezonów 1-3 a dalej to oglądam to już tylko dla nielicznych perełek.
Dziś obejrzałem sobie odcinek z 3 sezonu o pierścieniu - niemal każda sytuacja była zabawna, przewijało się do tyłu przy lepszych żartach...dla porównania w ostatnim odcinku uśmiechnąłem się raz - w ostatniej scenie.
Ale już nie będę dramatyzował bo akurat w tym sezonie był to najgorszy odcinek, poczekajmy co będzie dalej.
Jak Wam się nie podoba i taka niby nuda to nie oglądajcie. Proste. Dla mnie serial jest kozak i nie traci na mocy.
Widząc takie wypowiedzi myślę sobie że Tusk powinien powiedzieć: Jak wam się nie podoba moje rządzenie to wynocha z kraju, są ludzie dla których jest ok.
Tylko że podobnie jak z serialem czasami człowiek się przyzwyczai i nie chce czegoś porzucać bo scenarzyści idą najłatwiejszą drogą.
Nauczcie się ludzie że krytyka jest niezbędnym elementem życia, jak ktoś nie wyciąga z tego wniosków tylko robi fochy to nigdy nie będzie się rozwijał.
Serial ma się do polityki... ho ho, nie mówiąc o tym, że wiele osób używa w polityce tego rodzaju argumentów. Krytyka oczywiście tak, ale jak widać nie każdy musi się z nią zgadzać (zwłaszcza nie umotywowaną).
'3/4 sezon to początek zmiany formuły serialu z 4 stereotypowych nerdów w serial o grupce przyjaciół i ich związkowych perypetiach'
No tylko, że jakby nadal był serial ściśle o nerdach dla nerdów to 5 sezon by był ostatni, taka teraz tendencja....duża oglądalność i przychylność stacji=wpisanie w określony schemat sitcomów.
To nigdy nie był typowy nerdowski sitcom. Autorzy od początku mówili, że Penny musi zrozumieć ;).
Dokładnie tak samo uważam. W tym serialu nigdy nie było jakichś rzeczy, których przeciętnie inteligentny widz nie byłby w stanie skumać. Dlaczego mam wrażenie, że osoby, które piszą że pierwsze sezony były dla nerdów, o nerdowskim świecie nie mają bladego pojęcia? Gdyby serial był rzeczywiście tylko dla nerdów, to pewnie nawet drugiego sezonu by się nie doczekał.
Może by się doczekał, ale istniałby w "podziemiu", a nie był najchętniej oglądanym serialem w 2012 roku.
Nie sądzę ;) CBS na pewno by na to nie poszło. Gdyby twórcy od początku chcieli zrobić serial "o nerdach dla nerdów", to nie poszliby z nim do jednej z największych telewizji w Stanach.
Twórcą serialu jest Chuck Lorre. CBS było w nim w takich kontaktach że mógł zrobić równie dobrze serial o robieniu masła a oni i tak by zamówili następne pięć sezonów i najlepsze miejsce w ramówce.
Gdyby CBS rzeczywiście jak potulny baranek przyjęło wszystko zaproponowane przez Lorre'go, to chyba nie odrzuciłoby pierwszej wersji serialu?
CBS nie miało nic do ogólnego serialu, chcieli jedynie by zmieniono barwy w mieszkaniu oraz główny motyw przewodni. Chuck miał jednak drugą wizję która okazała się jeszcze trafniejsza.
Jedynie barwy w mieszkaniu? Jedynie główny motyw przewodni? Chyba jak zmieniasz "główny motyw przewodni" to serial także diametralnie się zmienia? Wymienię ci kilka rzeczy: Penny, Sheldon uprawiający seks, Raj i Howard, których podobno w pierwszej wersji nie planowano (w pierwszym pilocie nie występowali). No cóż, jak dla mnie to dość inny serial, a nie jakieś tam kosmetyczne zmiany. Ja to widzę tak: Chuck miał pomysł, zaprezentował go, CBS się nie spodobało, lecz w pomyśle widzieli duży potencjał, kazali poprawić i druga wersja to było to. Przy czym nigdy nie był to serial tylko dla nerdów czy tam ponadprzeciętnie inteligentnych osób. Tak jak ktoś wyżej napisał, "Penny musiała zrozumieć".
Motyw przewodni - chodzi o theme song. A odkąd piosenka jest ważna? Swoją drogą. Kiedyś TBBT było po HIMYM żeby była jak największa widownia. Teraz TBBT w piątki a ma dwa razy więcej widzów niż HIMYM, a ostatnio powtórka TBBT miała więcej milionów niż premiera ,,Matki''.
Mam wrażenie, że jesteś po piwku czy coś ;) Premiera TBBT leci w czwartek, a nie w piątek. Pewnie, że piosenka nie jest ważna (aczkolwiek ta teraźniejsza bardzo wpada w ucho ;D). Mimo że się nie do końca zrozumieliśmy, to nadal obstaję przy swoim poprzednim poście i nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że zmianie uległy tylko barwy w mieszkaniu i piosenka ;P
Co do HIMYM - oglądam, ale serial nigdy jakoś specjalnie mnie nie zachwycał. Generalnie oglądałam go głównie dla Barneya, a teraz nawet i jego mi zabrali... TBBT natomiast urzekł mnie od pierwszego odcinka i czaruje mnie do dziś ;)