Dzień szakala
powrót do forum 1 sezonu

Zalogowałem się po paru ładnych latach na Filmweb tylko po to, żeby napisać komentarz o tym serialu. Nader często będę się odwoływał do Lioness, bo uważam, że kolor skóry nie ma nic wspólnego z historią w książce bo interpretacja danego utworu może być dowolna przez jego twórcę. 3 najczęściej poruszane wątki w tych konwersacjach tutaj.

1. Szakal - kapitalna rola, człowieka który nie pasuje do pierwowzoru z książki ale ma tak plastyczną urodę, że idealnie sprawdza się do bycia bohaterem o wielu tożsamościach.
2. Żona - żona może i jest irytująca, ale taka właśnie ma być, ma wywierać presję na głównym bohaterze, tak żeby poczuł się osaczony z każdej strony i robi to bardzo dobrze pokazując swój gorący hiszpański temperament. Jak dla mnie jest ok.
3. Bianca - Najgorszy możliwy element tego tworu. W każdym możliwym odcinku modliłem się, żeby już ją zwolniono albo zabito. I absolutnie nie chodzi mi o jej kolor skóry, który mi nie przeszkadza, ale o fabułę, którą ktoś napisał tak, żeby udowodnić, że czarna rodzina może żyć jak każda inna, wypaczając całkowicie spojrzenie na nich. Absolutnie tragiczne uważam to, że agentka od zadań specjalnych MI6 (wydziału Jamesa Bonda) ma nadwagę i ma problem z wchodzeniem w wąskie kadry. Absolutnie tragiczne uważam to, że wątek jej rodziny został poprowadzony w taki sposób, że kłócąc się z mężem, ten ucieka i zabiera jej dziecko do swojej ex żony (SIC!), a ona jako agentka na której barkach spoczywają losy świata biega do niego i błaga go, żeby wrócił (to to spaczenie spojrzenia na nich o którym pisałem wcześniej), wystarczy zobaczyć jak został poprowadzony wątek rodziny głównej bohaterki z Lioness, by zrozumieć z jakim syfem mamy do czynienia... Śmiechem wybuchłem w momencie jak została skaleczona w trakcie ataku na jej dom (oczywiście delikatnie) i jej przełożona proponuje jej wzięcie urlopu chorobowego (co też polecam porównać z Lioness), mówimy tu o SIŁACH SPECJALNYCH. No i na koniec jej domyślność. Oczywiście każdy drobny element układanki, który trafił w jej ręce musiał idealnie zostać rozszyfrowany, bez mrugnięcia okiem. Gratuluje artystom, że w krzywym zwierciadle próbowali udowodnić równość i obudzić nas z rasizmu, ale mogli przy tym nie pogłębiać przy tym wszystkich krzywdzących stereotypów czarnej społeczności - nadwaga, karykaturalna rodzina, troskliwa opieka przez przełożonych, aby jej nie urazić, nadinteligencja, długie dredy (w jednostce od zadań specjalnych!!!!), które zajmowały pół kadru.

Serial spoko, jak skipowało się sceny rodzinne naszej agentki, a zwłaszcza jak służalczo błagała męża o powrót do domu z ich dzieckiem od byłej żony.......