PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=600363}
7,0 4,8 tys. ocen
7,0 10 1 4757
The Nine Lives of Chloe King
powrót do forum serialu The Nine Lives of Chloe King

Okey, obejrzałam ten serial tylko i wyłącznie dlatego, że OKROPNIE mi się nudziło. Naprawdę, właściwie to miałam tego w ogóle nie oglądać, gdyż wydał mi się masakrycznie pospolity. Nie twierdzę, że nadal tak nie jest. Typowo amerykański serial, raczej z przewidywalnymi wątkami, ale to jest obecne wszędzie, w tych czasach.
Jestem po 7 odcinku i prawdę mówiąc, nie oczekiwałam zbyt wiele. Ale też nie zawiodłam się tak strasznie. Jestem raczej pozytywnie nastawiona, ale bez rewelacji. Chociaż, nawiązania do egipskich bogów i terminologii wydało się nawet trochę interesujące. Pominając, cóż... wiele innych rzeczy.
Zaczynając od samego tytułu serialu. Och, proszę. Bardziej pospolity to on nie mógł być? Naprawdę... ech. I plakat, na którym aktorka wygląda zupełnie inaczej, niż w rzeczywistości. Litości...
Muzyka, na którą zwracam ogromną uwagę we wszelkich produkcjach, nie była najgorsza. Nie jakaś wyszukana, ale kilka piosenek wpadło mi w ucho, więc będę zapewne ich szukała. Motyw przewodni, też nie najgorszy.
A co do postaci... tu się zaczyna mniej ciekawie. Przynajmniej w kilku przypadkach.
Po pierwsze - Chloe. Wkurza mnie niemiłosiernie. Aż tak durnej i irytującej postaci dawno w serialu nie spotkałam. W dodatku pierwszoplanowej. Jezus, to jest przecież idealny przykład Mary Sue. Kropka w kropkę. W dodatku, jest po prostu denerwująca.
Jej przyjaciele to też nie jakieś zarąbiste przykłady charakterów. Paul mnie bawi, nie jest najgorszy. Amy zaś, cóż. Kolejna nieco denerwująca postać. Nie oczekujmy jednak wiele.
Otóż, Alek, chociaż jego rola jest naprawdę przewidywalna i bardzo bardzo bardzo typowa, to mnie oczarował. Głównie ze względu na brytyjskie korzenie Benjamina. Brytyjski fetysz, ot co. Chłopak nie jest zabójczo przystojny, według mnie, co mi się podoba. Ale jest zabawny z tym swoim złośliwym charakterkiem. I wnosi trochę rozróby do tej idealnej Chloe'owej otoczki, która mnie dobija.
Jasmine moim zdaniem jest za mało. Podoba mi się jej postać, jest interesująca.
Mama Chloe, hah, musi być taka w każdym serialu. Przypada do gustu :D
Valentina też nie jest najgorsza. Przypasowała mi do roli przywódczyni, chociaż, mogłaby być ostrzejsza.
Brian. Och, ach, ideał. Wolę Aleka, ale naprawdę chłopak jest kochany. Słodki i zasługuje na jakąś fajną laskę, którą, notabene nawet bym przeczuwała. Mam nadzieję :D
O reszcie nie wiadomo za wiele, no, ojciec Briana. Hm... wydaje mi się, że ta postać też będzie dosyć ciekawa. Chęć zabicia Chloe, jakoś mnie nie przeraża, haha :D
Czekam na więcej :]