Wydaje się, że o seryjnych mordercach napisano, powiedziano i nakręcono już wszytko, a jednak jest to nadal motyw, który cieszy się powiedzeniem. Kolejne filmy i seriale raczą widza tym typem bohatera (aczkolwiek nie mogę przestać mieć wrażenia, że twórcy filmowi coraz częściej starają się nas przekonać o tym, że seryjny morderca to też może być fajny oraz wrażliwy gość. Z racjonalnego punktu widzę jest to wręcz niedopuszczalne. Media przekraczają granice zdrowego rozsądku w portretowaniu takich zwyrodnialców). Raz widz ma lubić taką postać, innym wręcz przeciwnie,a jeszcze w innym wariancie jej współczuć czy czuć do niej litość. Realizując serial THE FALL twórcy serialu również postanowili opowiedzieć widzom kolejną historię z seryjnym mordercą w roli głównej oraz ścigającej go przenikliwej, nad wyraz analitycznej agentce specjalnej. Po pierwszym sezonie serialu można mieć wrażenie, że wszystko to co na ekranie widzimy już było- nic nowego, a całość zaprezentowana jest w stonowanym, wręcz letargicznym klimacie, który może chwilami irytować jeśli nie uznanym tego za zamierzony efekt budowania napięcia. Jednak w tej kliszy i pozornym banale jest coś więcej, co sprawia, że z chęcią zasiada się do drugiego sezonu, który to już autentycznie zaczną ekscytować. Po każdym odcinku można zadać wiele pytać i czekać na odnalezienie w kolejnych odsłonach odpowiedzi. W drugim sezonie to ów seryjny morderca wysuwa się na plan pierwszy jeśli chodzi o siłę napięcia (twórcy rezygnują z rozpoczętego w I sezonie wątku polityczno-krymnalnego związanego z policją oraz jej strukturach). W drugim sezonie nie oglądamy już ani jednego morderstwa w wykonaniu głównego bohatera, a jedynie to jaką grę prowadzi z policją.
Paul Spector to z jednej strony nietypowy seryjny morderca- nie pasuje on nam na takie zwyrodnialca pomimo, że od początku widzimy go “w akcji”. Choć z drugiej strony widz czuje niedosyt, oczekuje od niego więcej (zapewne jest to podyktowane tym, że najnowsze seriale czy filmy przyzwyczaiły nas do tego, że zło jest zawsze o jeden krok do przodu, że zło wyprzedza stróżów prawa i coraz częściej zdarza się, że zło wygrywa). Od samego początku jak poznajemy Paula Spectora wiem, że jest mordercą, ale to jak umiejętnie oraz precyzyjne prowadzi podwójne życie wzbudza w widzu zaciekawienie. Od raz jest nam dana jego dwoistość. Z jednej strony to idealny ojciec, poprawny mąż, dobry terapeuta, udzielający wparcia tym, którzy nagle stracili kogo bliskiego, a z drugiej wyrafinowany morderca-obserwator, cierpliwy w dążeniu do realizacji swojej morderczej wizji. Ale przy obu twarzach jest ciuchy i wydaje się spokojny. Nie możemy oglądać w jego wykonaniu aktów wściekłości czy zdenerwowania. Jeden raz, gdy przychodzi do domu Katie widać, że puściły mu nerwy, że nie do końca kontroluje stan rzeczy, który zastaje. Tu pierwszy raz możemy oglądać tak żywą jego reakcję. W pierwszym sezonie jest raczej constans. Natomiast w drugim sezonie zmienia się. Przyjmuje postawę człowieka, który nie ma nic do stracenia już, bowiem “przegrał” sprawę z żoną (nie był zdeterminowany, aby ją zatrzymać przy sobie), a dzieciaki nadal go uwielbiają (na czym mu najbardziej zależy). W tym drugim sezonie może pokazać swój spryt i umiejętności chłodnej kalkulacji. Udowadnia wiele razy, że jest sprytniejszy niż cała ekipa policji, która go rozpracowuje. W ostatnim odcinku, gdy już zostaje schwytany jeden z policjantów sugeruje, że ma on w sobie coś co fascynuje, pociągającego, że agentka prowadząca śledztwo daje mu się prowadzić jak na smyczy, bowiem go pożąda, gdyż ma on w sobie coś niezwykłego.
Paul Spector wzbudza w widzach pozytywne reakcji, lubimy go, bowiem po pierwsze wiem, że miał trudne dzieciństwo (banał standardowy), ale też wiem jak mocno kocha swoje dzieci, zwłaszcza córkę. Gdzieś podświadomie czynimy to okolicznością łagodzącą dla niego. Również widzimy go przy pracy, jak za wszelką cenę stara się np. pomóc maltretowanej w domu kobiecie, jak walczy o jej “wolność”. Gdy dowiaduje się, że jedna z jego ofiar była w ciąży- jest zdruzgotany, jak również nie zabija byłej kochanki, wydaje się, tylko przez wzgląd na to, że ma dzieci. Są w nim sprzeczność sadysty z wrażliwcem, a to nie pozwala nam go definitywnie potępiać. Może wynika to z tego, że widz gdzieś w głębi siebie uświadamia sobie przez tego bohatera, że każdy może mieć taką mroczną naturę, że kiedy przyjdzie czas to może się skusi na takie czyn? Spector w czasie zeznania tłumaczy dlaczego tak późno zaczął zabijać mimo, że swoje mroczne instynkty odkrył znacznie wcześniej. Jego wyjaśnienie jest proste, codzienne, oczywiste: “miałem małe dzieci (…) przy nich nie na na nic czasu…”
Ma swoje dewiacje seksualne i realizuje jej pod osłoną nocy (doskonale zestawione dzięki zręcznemu montażowi sceny gdy on zabija upatrzoną kobietę i dzięki temu uzysku spełnienie erotyczne, a sceną seksu agentki Gibson z obcym jej mężczyzną). takie zestawienie i porównanie aktów erotycznych ma za zadnie udowodnić widzom, że każdy ma jakieś swoje odchylenia i stara się jej realizować.
Każde morderstwo Spectora stanowi dla niego misterium, rytuału, którym się upaja i dzięki niemu czuje spełnienie erotyczne. Ma określony typ kobiety, który go “kręci” (wykształcona, ok. 30-tki ładna brunetka). Nie wiemy czy jest to związane z matką i jej samobójstwem sprzed lat. Nie wiem czy to ta więź i relacja oraz późniejsza nagła śmierć odcisnęła na nim to główne piętno, które go popycha do mordowania tego określonego typu kobiety.Zdjęcie z matką widzimy raz i nie jest to wystarczająca informacja, a by sądzić, że wybiera kobiety na wzór matki. Doskonale skrywał tę swoją preferencję co do wyglądu kobiet, ponieważ jego żona kompletnie różni się od jego ofiar (blondynka o okrągłych kształtach, nie zbyt urodziwa, raczej przeciętna). Spector przy żonie sprawia wrażenie zgaszonego, stłumionego, jakby ciągle miał maskę. Nie widać między nim żaru, ani namiętności, każdy z nich po prostu robi swoje, to co trzeba w małżeństwie. Paul Spector jest znacznie bardziej wizualnie atrakcyjny od niej- wysportowany, przystojny oraz cieszy się powodzeniem u kobiet. Widać, że prawdziwie szczęśliwy jest tylko z córką. Jego mimika się zmienia gdy wychodzi z domu na “polowanie, nabiera bardziej wyrazistego charakteru- jakby wraz z zamknięciem domowych drzwi zrzucał ciężar jaki niesie ze sobą nieustanne udawanie kogoś innego. Jakby wyjście z domu dawało mu wolność, chwilę na bycie sobą, na bycie prawdziwym.
Zaskoczenie budzi w drugim sezonie nawiązane relacji z Katie Benedetto (16 lat), opiekunką do dzieci, która stała się jego alibi oraz powodem rozstania z żoną. Widząc, że dziewczyna nie dość, że jest inteligentna (lepiej i szybciej łączy fakty niż pozostałe postaci) a dodatkowo jest w Spectorze zakochana bez pamięci, co Paul wybornie wykorzystuje. Rozpoczynając “erotyczną” grę z dziewczyną pokazuje inną twarz, której wcześniej nie oglądaliśmy- nadal jest precyzyjni oraz wszystko ma zaplanowane, ale jednak ujawnia podekscytowanie, a przez to posuwa się za daleko (masturbacja przez czat), ale można założyć, że ma to na celu uwiarygodnić jego “uczucie” względem młodej dziewczyn w jej oczach. Do momentu samego aresztowania, jak i potem przy próbę licznych przesłuchań ciągle jest górą, ciągle intryguje, zastanawia (milczy, milczy i milczy, zero rekcji, czy emocji). Jednak gdy na jego prośbę przesłuchiwać przychodzi go główna agentka Gibson, z którą od pierwszego sezonu prowadzi “zabawę” na czas, ku zaskoczeniu widza, okazuje się, że genialny Paul Spector coś pominął, coś go zaskakuje, czegoś nie dopilnował. Zaczyna mimiką i rekcjami zdradzać to, że pewne wiadomości wcale nie mały dostać się w ręce policji. Jakby był pewien, że wszystko zniszczył, że zatarł ślady, ale gdy słyszy o odnalezieniu pewnych dowodów jest zaskoczony, dlaczego? to były szkolne błędy, a wystrzegał się znacznie trudniejszych. Również tak precyzyjne alibi jakie miała mu zapewnić Katie zostaje szybko obalone, a widz “głupieje”, gdyż właśnie wiedząc o tym alibi miał nadzieję, że Spector tak wszystko poustawiał, że policja będzie mieć związane ręce i będzie musiała go uwolnić. A tu nie “trzask prask” i nie ma alibi w postaci zakochanej nastolatki, która jest w stanie dla niego życie poświecić. Są pytania bez odpowiedzi, które dotyczą Spectora, które może ułatwiłyby zrozumienie jego postępowania.
- Dlaczego tak mało i wyrywkowo dowiadujemy się o jego dzieciństwie?
- Dlaczego to Inspektor Gibson jest tą która jego fascynuje? czy może odnajduje w niej siebie? czy może chce dać się wciągnąć w jej grę? czy chce jej pokazać, że ją przejrzał, że zrozumiał co robi, co w ostateczności daje mu przewagę nad nią? Zakładam, że gdy mówi w czasie przesłuchania do Gibson, że to jeszcze nie koniec, a dopiero początek to jednak będzie to kontynuowane w trzecim sezonie pomimo zaskakującego zakończenia drugiej serii.
- Dlaczego maluje ofierze paznokcie na czerwono?
- Dlaczego popełnia błędy w stylu podarowania córce naszyjnika ofiary? To jest postać, która żyje współcześnie, jest wykształcony i powinien uczyć się na błędach wcześniej morderców. Wiedza na ich temat jest tak rozległa, że taki bohater jak Spector powinien idealnie zacierać ślady, powinien wiedzieć jak precyzyjnie zadbać oto, aby nie zostać złapanym, a on chwilami zachowuje się jakby chciał się dać złapać, a może to pycha jaką reprezentują zwykle seryjni mordercy w związku ze swoją wyobrażoną władzą?
Paula Spectora zagrał Jamie Dornan początkujący aktor i wzięty model. Przyznaję, że byłam sceptycznie do niego nastawiona, bowiem widziałam go wcześniej w filmie 50 twarzy Greya, gdzie nie wykazał się nadmiernym talentem, czy charyzmą, ją posiada książkowy bohater. Jednak w serialu THE FALL Jamie Dornan się rozwija, jakby z odcinka na odcinek oswajał się ze swoim bohaterem, jakby co coraz mocniej czuł, jakby z każdym odcinkiem rozumiał go bardziej. Ze spiętego przyczajonego przeciętniaka zmienia się na oczach widza w charyzmatycznego władcę sytuacji. Ładna przemiana i liczę, że będzie kontynuowana w trzecim sezonie.
Ładna recenzja, ale dawaj SPOILER ALERT, zanim zdradzisz w szczegóły fabuły w zupełnie niespodziewanym momencie...
Karotka nie masz mózgu... spoiler w tytule! czy ktoś w ogóle czuwa nad tym bajzlem? gdzie moderator?!
chciałam zacząć oglądać... teraz to nie ma sensu... Karotka - idiotka, dzięki! zacznij używać mózgu.
,,w filmie 50 twarzy Greya, gdzie nie wykazał się nadmiernym talentem, czy charyzmą, ją posiada książkowy bohater. ''
- i to cię definiuje. niezły gust... stąd pewnie pusto w bani.
bez odbioru.
Po pierwsze ewenewe ktoś Cię uczył dobrego wychowania? myślisz, że możesz ludzi obrażać bo coś Ci się nie podoba?
Nic o mnie nie wiesz, więc ocenianie mnie pozostaw w swoje głowie, a wykorzystujące moje prawnicze wykształcenie możesz spodziewać się, że będę starała się oto abyś więcej nie wpisywał podobnej treści komentarzy
ps. zanim otworzyłeś wątek to jest pod tytułem taka informacja jak: Uwaga Spoiler! Ten temat może zawierać treści zdradzające fabułę.
Więc polecam pracę z alfabetem w celu zapoznania się z umiejętnością czytania
mój błąd, przepraszam.
a błąd tyczy jak napisałam ,,tematu''. sądziłam, że w filmie nie jest znana osoba mordercy - Paula - stąd napisałam, że tytuł Twojej wiadomości to zdrada kto jest winnym...
później doczytałam, iż w filmie ujawniona jest jego postać...
także sorry :)
słuchajcie, ale od pierwszych 5 minut serialu wiadomo kto jest mordercą- cały "urok" tego serialu polega na tym, że my się nie domyślamy, my to mamy dane, ponieważ chodzi o coś innego w tym serialu niż odkrywanie kto jest mordercą.
Wybacz, ale to jest mocno infantylne. Seryjni mordercy (mówię o prawdziwych, nie serialowych) to byli ludzie dość różni, o różnych charakterach, poglądach, temperamentach. Można ich nazwać psychopatami, ale osobowości też generalnie mieli różne. Jedni byli wesołkami, inni mrukami, jedni byli ekstrawertyczni, inni introwertyczni albo neurotyczni. Niektórzy prowadzili podwójne życie. Niektórzy mieli normalne rodziny. Po prostu byli ludźmi.
Skoro mordowali ludzi, nie mogli być normalni, ale potrafili uchodzić za normalnych, a nawet miłych czy uroczych. Nie wszyscy wywodzili się ze środowisk patologicznych, nie wszyscy z nich byli prymitywnymi zbirami.
Twój post przeczytałem fragmentarycznie, bo zawiera bardzo dużo błędów językowych i ciężko mi było przebrnąć, ale generalnie napisałaś go z pozycji kobiety, która po prostu nie ma wiedzy o tych ludziach, o historii ich zbrodni, o genezie ich zwyrodnień. Masz zamiast tego swoje wyobrażenia o tym, jakim człowiekiem-szablonem-schematem seryjny morderca być powinien.