Czy ktoś może mnie oświecić o co do cholery chodzi z Manhattanem? Dlaczego niebieski dał się zabić bez powodu? Mógł zabić miliarderkę bez mrugnięcia okiem i całej tej scenki z 9 odcinka. Ale nie. Lepiej było wyparować - dokąd? I oddać cząstkę swojej mocy do jajka - o ile faktycznie to zrobił bo twórcy nie raczyli nas poinformować jak to faktycznie jest.

I w ogóle o co chodzi w całym serialu? Ludzie piszą że to dramat, że chodzi o emocje i przesłanie. Ale gdzie ono jest? Ja poza akcją nie znajduję tu niczego. Są zagadki np. raj na Europie, które rozwiązują się dopiero pod koniec i fajnie, są ciekawostki jak wielka ośmiornica, ale do czego to wszystko prowadzi? Gdzie jest początek i koniec?
Jedyna większa prawda jaką wyciągnąłem z tego filmu jest taka, że ludzkość rzekomo potrzebuje zjednoczenia przeciwko wspólnemu zagrożeniu by był pokój. I, że jest rasizm, i że maski są złe bla bla bla czysto teoretyczny bełkot albo banały.