Mnie też.
Ten odcinek, to była miazga. Mam za sobą wiele seriali, ale tylko raz zdarzyło mi się płakać (wtf???!!!), i to jeszcze oglądając serial mający być horrorem o zombie na wesoło (więc WTF?!). Ale stało się. Śmierć Lucy to była najsmutniejsza rzecz jaką widziałam w tv.
Ja widziałam smutniejsze rzeczy ;) ale i tak wywołali emocje. A jest to raczej ciężkie do zrobienia, bo Lucy nie była przeze mnie lubiana.
I mnie. Kompletnie się nie spodziewałam, do końca wierzyłam, że ich jakoś wyleczą. Chociaż i tak lepiej Lucy niż Murph ;)
Ormdraco-Zmij dobrze podsumował. Serial o zombie na wesoło a człowiekowi się łza w oku kręci. Ech.
Frankenzombie walący z automatu bardzo przypadł mi do gustu :D Cały lab był zresztą super, chociaż troszkę odgrzali pomysł z pierwszego sezonu. Czyli co, ktoś z Zony "zaprogramował" Warren i wykorzystuje ją do swoich brudnych celów?
W kolejnym odcinku będzie się znowu działo, ciekawe z kim też Warren będzie się hajtać ;D
Nie wiem z kim się będzie hajtać, a też mnie to ciekawi :D Nie z Murphym, bo raczej było widać, że jest na nią zły, a ona miała minę zbitego szczeniaka, co interpretuję w ten sposób, że czuje się winna. Doktor za stary, Tysiak za młody, a lesbijką nie jest. Żeby jej tylko nie ohajtali ze śmiercią, bo wtedy będzie mi znacznie bardziej smutno niż przy Lucy. Teraz przydałby się jakiś lżejszy odcinek, zombie-zioło, zombie w Wielkim Kanionie itp.
Wydaje mi się, że to właśnie będzie taki lżejszy odcinek - klauny mają potencjał do łączenia makabry, czarnego humoru i kiczu :D Hm, może ten ślub to jakiś symboliczny? A zabicia Warren nie wyobrażam sobie wcześniej niż w zakończeniu serialu.
Takie śluby to ja mogę oglądać cały czas :D I kolejny odcinek będzie chyba w podobnym tonie, bo jakieś zombie-zakonnice :D
Też wierzyłam, że jakoś ją wyleczą. Przez chwilę, jak Warren trzymała Łuku za rękę, myślałam, że teraz dla odmiany Lulu zacznie się stopniowo "odmładzać". Też by to było ciekawe. I stracili swoistego "kleryka" drużyny z mocą wskrzeszania poniekąd :)
Nie byłam jakąś wielką fanką tej postaci, bardziej było mi smutno po śmierci Garnetta i Maćka, ale wydaje mi się, że trochę za wcześnie pozbyli się Lulu. Czuję niedosyt związany z jej postacią.
Mnie jak pisałam poniżej, Lucy nieco drażniła swoim zachowaniem wobec Murphy'ego, ale też czuję niedosyt i antypropsy dla twórców, bo mimo wszystko, również uważam że to zdecydowanie za wcześnie i jeszcze by można było tutaj sporo zrobić z tą postacią.
PS. Garnetta też mi było strasznie szkoda :(
Ja coś przeczuwałam bo nie było jej w spoilerach dotyczących reszty odcinków, a Murphy tak. To znaczy, przeczuwałam, że umrze Lucy lub też ta cała Lily, czy jak jej tam. Ale i tak sposób w jaki Lucy umarła...
Warren mnie denerwuje i to coraz bardziej. Irytowała mnie już w 3 sezonie, ale teraz to już w ogóle. Mam nadzieję, że okaże się, że w Zonie zrobili jej pranie mózgu, bo to byłoby dla niej jakimkolwiek usprawiedliwieniem. Zawsze, jak przystoi na dobrego żołnierza, bardziej niż ludzie interesowało ją wykonanie misji, teraz jednak ta obsesja osiągnęła u niej apogeum. Jest tylko ona i misja. A ludzie to jej się plączą nie wiadomo po co.
Poza tym, tak na marginesie, Tysiak obiecał, że Murphy będzie tym 2000 zombiakiem do sprzątnięcia, skoro więc na głos powiedział, 8 tys 2 zombie, na początku odcinka, to można było mieć pewną nadzieję ;)
"Chociaż i tak lepiej Lucy niż Murph " - To jest chyba najlepsze podsumowanie tej śmierci - co innego żegnać średnio ważną drugoplanową bohaterkę z dwóch sezonów niż jeden z filarów tego serialu, który jest od samego początku ;)
Ja myślę że póki serial nadal trwa, to Murphy, Doc, Warren i Tysiak są nietykalni, a przynajmniej taką mam nadzieje :D
Do wszystkich się raczej zgadzam, może oprócz Warren. Wydaje mi się, że teraz dostała "misję", ale po jej wypełnieniu może już nie być taka nieśmiertelna. Szczególnie, że od początku typowałem Addy na jej następczynię. Wolę Robertę jako liderkę, ale zastanawia mnie, czemu odstawili teraz tak bardzo istotną postać. Może żeby wprowadzić ją ponownie w jakimś kluczowym momencie ?
Szok... Po raz kolejny mega szacun dla twórców. 4 sezon i potrafią takie emocje wzbudzać. To tylko pokazuje jak ciekawe postaci stworzyli, jak są dobrze rozpisane i zagrane. Wszystko tu chodzi jak dobrze naoliwiona maszyna, sama przyjemność z oglądania.
Z Lucy totalny zaskok, już się godziłam z tym, że jednak Murphy umrze. Już sobie w głowie układałam - że kurczę, Keith Allan się mniej udzielał na fejsie, mniej pisał odnośnie Z Nation, wszystko się zgadza. A tu mi taki zafundowali twist. Nie było szansy się na to przygotować stąd takie autentyczne wzruszenie.
Lucy faktycznie była jedyna taka na świecie. Twórcy pięknie zbudowali jej wątek.
:'-(
Szok...I szacun dla twórców, 4 sezon a takie zaskok potrafili zafundować.
Już się szykowałam, że to jednak Murphy umrze. Już mi się układało w głowie - Keith Allan podejrzanie mało się udzielał na fejsie, mało pisał o Z Nation, na bank go skasowali. A tu mnie tak zrobili! Przynajmniej reakcja była szczera :'-(
Trzeba przyznać, że twórcy pięknie zbudowali wątek Lucy. Od początku do końca. I była jedyna taka na świecie.
.... A teraz wątek nr dwa. Warren jest naprawdę zagadką, a Lily świetnie się uzupełnia z Tysiakiem. Tysiak ma już ponad 8000 zombiakow na koncie, co to będzie? :) Frankenzombie wyjątkowo w stylu ZN :)
Ja jestem złym człowiekiem, bo mi ulżyło, gdy okazało się, że to Lucy umrze, a nie Murphy :(
Przez chwilę bałam się, że jednak on.
To nie znaczy, że jesteś złym człowiekiem :) po prostu ją się już bardziej tego spodziewałam - to pokazuje jaki twist mi zrobili :). Chyba od czasu śmierci Maćka mnie tak nie zaskoczyli - a i tu Maciek miał mniejszą rolę niż Lucy. Ona jednak wydawała się kluczowa dla fabuły co by nie mówić. Była ważnym elementem drugiego sezonu i arcyważnym trzeciego. Murphy stracił atut w postaci szczepionki we krwi. Nie podobałaby mi się jego śmierć, ale sam fakt że wzięłam ją pod uwagę a absolutnie nie mignęła mi opcja z Lulu... To jest to czego człowiek oczekuje siadając przed tv lub do dobrej książki.
W pierwszym sezonie takim zaskokiem była śmierć Garnetta, bo również wydawał się kluczową postacią. Ale jego śmierć nastąpiła na tyle wcześnie, że nie zdążyłam się zżyć z bohaterami.
Była zaskoczeniem, ale nie było mi go żal - już się robiło zbyt romantycznie i miło, a nie o to tutaj chodzi :)
No i dzięki temu mieliśmy kolejny odcinek, który uważam za jeden z najlepszych, a może najlepszy w Z nation
Czasami nie wiadomo, czy się zapisało, a potem są dwa :) Strona raczej marnie działa po tych wszystkich zmianach na lepsze.
Cały odcinek ciekawy. Nawet bardzo. Myślałem że żadne nie zginie, bo ile razy w tym serialu widzieliśmy jak ktoś jest ratowany w ostatniej sekundzie albo kiedy wydaje się martwy i nagle zaczyna oddychać.
Mam teorię dotyczącą Warren . W zonie był jeden doktor którego pokazali przy eksperymentach. Pewnie wysłał Warren po pojemnik który znalazła.
Mimo że pisałam w poprzednich wpisach, że Lucy mnie irytowała swoim zachowaniem, to przyznam szczerze że jej śmierć mnie poruszyła i się autentycznie poryczałam. Oczywiście z dwojga złego, lepiej żeby Murphy żył, niemniej przykre i tak to było. Szkoda, bo można było Lucy bardziej rozwinąć, jej relacje z Murphym jak i ją samą. Dosyć szybko się jej pozbyli.
Żal mi Murphy'ego z drugiej strony możliwe że przyniesie to jakiś rozwój jego postaci. Nie zdziwię się specjalnie jeśli będzie obwiniał za to Warren, która niejako w pogoni za tymi swoimi wizjami, sprowadza na nich niebezpieczeństwo. Wiadomo, nie robi tego z premedytacją, ale tak to pewnie będzie wyglądało z perspektywy Murphy'ego.
Akcja w laboratorium i pojedynek z Franky-Zombie, typowo dla Z Nation absurdalny i kiczowaty, plus te mindfakowe akcje z palcami. Z jednej strony zabawne, ale z drugiej strony, trochę te zajawki psuły poważno-tragiczny główny wątek odcinka, przeszkadzając się nieco wczuć.