SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILERSPOILER SPOILER SPOILERSPOILER SPOILER SPOILERSPOILER SPOILER SPOILERS POILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILERSPOILER SPOILER SPOILERSPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILERSPOILER SPOILER SPOILERSPOILER SPOILER SPOILER
No i jak tam odcinek? ;)
Co do mnie - lekkie rozczarowanie. Pogrzeb Lucy wyszedł całkiem wzruszająco, ale myślałam, że więcej wycisną z demonicznych klaunów. W sumie cała impreza skończyła się zanim na dobre się rozkręciła. Najbardziej rozbawiła mnie ucieczka Doca po poddaszu - takie to było slapstickowe ;) I ten Spiderman :D Podobała mi się jeszcze Zuggalo Mommy - prawdziwy White Trash Zombie-apokalipsy :D No i Lilly jest naprawdę cool.
Oby w przyszłym tygodniu dobrze zagospodarowali Zombie-Zakonnice, bo rzecz ma olbrzymi potencjał. Chyba szykuje się taki typowo slasherowy odcinek, oparty na wyżynaniu zombie na czas ;)
Czy mi się wydaje, czy będzie jeszcze jeden sezon? Jakoś mi się nie widzi, że pozamykają wątki w pozostałych 6 odcinkach.
Sorry, że temat tak dziwnie wygląda - zapomniałam normalnie oznaczyć jako temat spoilerowy i musiałam improwizować ;) W dodatku Filmweb nie współpracował :P
U mnie rozczarowania nie było. Odcinek super. Nie koncentrowali się na płaczu, tylko na absurdzie, a dlatego ich oglądam :) Do tego potrafią zaskoczyć, ciekawa to była rodzinka z zombie-ojcem na dokładkę. Zakonnice zapowiadają się wspaniale, mam nadzieję, że klimat będzie podobny, tzn. dużo zabawy ;)
Ja już myślałem, że jak gadali do ojczulka, to w Murphym obudzą się dawne moce (po ugryzieniach Lucy) i jakoś będzie kontrolował ojczulka tak, że każe ich uwolnić.
Mi też za specjalnie ten odcinek nie podszedł.
Poprane klauny słuchające jakieś sieki, były standardowo jak na Z Nation absurdalne, ale jakoś średnio do mnie przemówiły. Najlepiej z nich wypadła ta stara menelica, ale i tak, ciekawsze/zabawniejsze grupy już spotykali. Na plus pogrzeb Lucy i przemowa Doca. Nie przeszarszowane, ale wzruszające.
Murphy przeżywa swoje przy okazji zgrywając się na good guya. Mam nadzieje że twórcy nie postanowią takowego z niego uczynić, bo totalnie to do niego nie pasuje.
Warren w końcu zmądrzała i zobaczyła że podążanie na ślepo za swoimi wizjami, przynosi więcej szkody niż pożytku. Chyba jak zajadą do tej Nowej Ameryki, to dopiero tam spotykają Ady. Sun Mei mi nie brakuje, bo była nijaka, ale szkoda że olali motyw z tym czymś w lesie i w dalszym ciągu nie wiemy nic o Citizenie.
Co do wizji Warren to ja mam przeczucie że ona ucieka od tej super broni którą wynalazł ten naukowiec w Zonie w pierwszych odcinkach (Było pokazane jak ręka zombiaka zostaje spalona do kości a w wizjach Warren, deszcz spala jej ciało). Możliwe że oni chcą tą broń rzucić na Nową Amerykę i dlatego tam zbierają wszystkich ludzi, a Warren próbuje ich wszystkich ocalić i te wizje prowadzą ją w drugą stronę.
Hejka!
Odcinek na maksa wykręcony. To jest stare, dobre ZN. Co prawda musiałam się dokształcić o co kaman z Juggalos i Insane Clown Posse - może za stara jestem i mi się jakoś nie obiło :D
Co do 5 sezonu nie ma jeszcze decyzji. Ale jest to flagowy serial Syfy, jest szansa na więcej. Widać, że potencjał jest, pomysły są.
Czekam na kolejne :)
Zgadzam się co do Lilly - przynajmniej w końcu po śmierci Cassandry oraz zniknięciu Red i Mei jest na kogo popatrzeć. Oczywiście oprócz Roberty, która jednak w obecnej formie osobowości jest mniej sympatyczna niż "nowa-szeregowa". A sam odcinek raczej przeciętny. Na razie ten sezon to praktycznie cały zapychacz, bo od zniknięcia ludzi z obozu nie wydarzyło się nic, co miałoby jakikolwiek wpływ na fabułę (oprócz śmierci Lucy). Fajnie ogląda się Murphy'ego w roli twardego kompasu moralnego drużyny - miło zobaczyć jak długą drogę przeszedł ten bohater od początku serialu.
"Fajnie ogląda się Murphy'ego w roli twardego kompasu moralnego drużyny."
Eee...nie. I mam nadzieje że nie pójdą w tą stronę.
Raczej pójdą, więc lepiej się przyzwyczaj ;)
Po śmierci Hektora, Vasqueza i Garreta brakowało właśnie takiego mocnego faceta-leada. Roberta robi się powoli irytująca, więc fajnie byłoby, gdyby to właśnie Murphy przejął pałeczkę dowodzenia :P
Ja nie mam nic przeciwko żeby został guru grupy, ale nie w wydaniu o jakim ty piszesz, czyli jakieś ostoi moralności. Dla mnie to by było spierdzielenie tej postaci po całej linii w końcu dzięki cynizmowi, egoizmowi, bucowatości i tej "złej" otoczce, Murphy jest tak zacnym bohaterem :)
No dla mnie właśnie ta przemiana przedstawia, jak bardzo zmienił się ten bohater. Ja tam lubię go w obydwu "wcieleniach", ale ta zmiana dodaje mu jeszcze więcej charakteru i pokazuje jaki wpływ na niego wywarły śmierć córki oraz wszystkich ludzi, którzy zginęli dla tego "ludzkiego mesjasza".