Mam pytanie do fanów tego serialu. Czy, po pierwsze, nie czujecie się zażenowani tym, że TV4 bawi się nami:
- zmieniając godzinę emisji;
- eliminując piątkowe odcinki;
- wciąż pozostawiając nas w niewiedzy co do dalszych sezonów?
Nie to, bym była zdesperowana, lubię to oglądać, ale bez przesady, bym miała potem ryczeć po nocach z powodu tego serialu. Uważam zwyczajnie, że jeśli coś się już zaczyna, to należy to zwyczajnie skończyć. A plotek i domysłów na temat tego, czy resztę wyemitują, czy też nie, mam już po dziury w nosie.
A, i jeszcze jedno. Czy ostatnie odcinki (mam na myśli te od momentu pokazania urodzin dziewczyn) Was nie nudzą? Czy to tylko ja mam wrażenie, że wcale nie chce mi się tego oglądać tak bardzo, jak kiedyś.
A i jeszcze jedna rzecz. Czy to ja mam tylko wrażenie (wiem, powtarzam się, ale trudno), iż przez całe te 200 odcinków tak naprawdę... nic się nie wydarzyło? Oczywiście wiedząc skądinąd (tj. z forów i od tych nadgorliwych, którzy obejrzeli wszystko i zaczęli opowiadać), co będzie dalej). Mówię tu głównie o Robercie i Diego, ale tyczy się to całości. Niedosyt czuję też np. w stosunku do Lujan oraz Teo. Mam usilne wrażenie, że cała 1. temporada jest jakby długaśnym wstępem do reszty. I teraz, jeśli mieliby to przerwać, to by było naprawdę... bandyckie. To tak, jak dać dziecku czekoladę i pozwolić mu odwinąć jedynie papierek - pomimo tego, że wie ono, jaka ta czekolada jest dobra w smaku. Trochę widzę tu analogię ;)
I denerwuje mnie jeszcze strasznie wątek zespołu. Pomijam już to, że nikt się nie zorientował z osób "niepożądanych", pomijam też to, że dyrektor robi z tego wielkie "halo", co jest dość nienaturalne (bo kto by za takie coś karał? nawet w zakonie nie byłoby chyba aż takich rystrykcji...), ale najbardziej wkurzająca jest pewna niekonsekwencja. Najpierw zespół śpiewa daną piosenkę, a za chwilę niby to Mia pisze do niej słowa. Ano i się powtarzają te same piosenki. Kiedyś lubiłam "Solo quade el silencio" oraz "Salvame", a teraz mi to już wychodzi uszami. Te czołówki są już obrzydliwe dla mnie, więc na nie nie patrzeć. Szkoda, że tak mało puścili czołówek z tą fajną piosenką "Plastico", bo do tego zrobili też fajny teledysk.
Nie znoszę Celiny, bo ciągle gada tylko o tym, że nie ma chłopaka, taka typowa desperatka, czyli reprezentuje sobą dokładnie ten typ dziewczyn, których nie trawię. I marudzi jak opętana. Pomijam to, że żre, a potem rzyga - fajnie, że ten problem poruszyli w serialu. I to, że nie potrafi trzymać jęzora i nie umie się zsolidaryzować, ale spoko, i czarna owca się musiała pojawić. Nie tylko Pilar, którą akurat, nie wiedzieć czemu, lubię. Ciekawa postać jak dla mnie.
Uwielbiam Madariagę. Za całokształt. Chciałabym mieć takiego nauczyciela. Bardzo naturalnie gra i jest śmieszny.
Pascual to zupełnie odrębna para kaloszy. Świetna jest Alicia, taka pozytywna osóbka. Wk..a mnie Mayra, choć w gruncie rzeczy da się ją lubić i mogłabym mieć taką ciotkę.
Aha, nurtuje mnie kolejna rzecz. Jeśli mi ktoś na to odpowie, jest po prostu geniuszem. Kim właściwie w EWS jest prefekt? Woźnym? Do kogo można tę funkcję przyrównać, jeśli chodzi o polską edukację? Kogoś, kto tylko łazi i zrzędzi? Heh...
I pytanie do tych, co są nieco "do przodu" i oglądali całość na necie. Czy cały ten wstęp do Gastona, tj. Esteban, również się wyjaśni? Przecież on też nienawidził Jose, robił jej na złość, i dziewczyny przecież odkryły, że się inaczej nazywa...? Czy on miał jakieś powiązania z Gastonem? Jak to z nim jest? Dawajcie, dawajcie odpowiedź spragnionej wiedzy na ten temat kobiecie ;D
To na tyle. Rozpisałam się jak diabli, ale nie żałuję. Wolę napisać raz, a porządnie ;P
Pozdrawiam tych, co dotrwali do końca, a czule tych, którzy zdecydują się jakoś ustosunkować do mej odpowiedzi. Ciao!! ;P ;)
Uhh.. długie! ;D
więc: staram się nie być zbytnio do przodu z informacjami na temat dalszych tamp. dlatego też nie wiem jak to będzie z estebanem.
co do perfekta.. ymm.. wydaje mi się, że jest po to, żeby pilnować porządku, karać winnych (w tym przypadku niewinnych też), aczkolwiek nie jestem pewna. ;P
kolejna sprawa do której chcę nawiązać to sprawa odcinków.. ja osobiście nie odnoszę wrażenia, że od urodzin dziewczyn nic się nie dzieje [ze serial jest nudny]. co prawda lubię kiedy dzieje się coś konkretnego między MyM i DyR, ale te odcinki również mi się podobają.
Sprawa Celiny i Mairy.. Masz rację! Są dziwne, a Celina drażni mnie szczególnie bardzo. Nie lubię jej, tak samo jak niezbyt przepadam za Nico. Pilar jest ok, wprowadza zamęt w wiele spraw i dzięki temu wszystko jest bardziej ciekawe. Dodatkowo czarny charakterek sprawia, że chce się ją oglądać.
Na końcu wypowiem się na temat wątku zespołu.. Fakt, mogliby użyć również inne piosenki RBD, ale osobiście to, że w kółko puszczają te same nie jest dla mnie jakąś tragedią, gdyż uwielbiam wszystkie piosenki i mogę ich słuchać dniami i nocami! :)
Noo.. i to chyba tyle. pozdrawiam! :)
Z tego co wiem, to na Polsacie ma lecieć jeszcze raz pierwsza temporada a później dwie pozostałe. Co to Gastona, wydaje mi się, że ma on coś wspólnego z opiekunem Jose (to tylko moje przypuszczenia, nie wiem co się dalej zdarzy). Zgadzam się co do czołówek - już mam ich dość. Mają tyle fajnych piosenek, a puszczają tylko tych kilka. Ale może w 2 i 3 temporadzie coś się zmieni.
Pozdrawiam :)
Gaston jest bratem Jose.
Esteban meczył i upokarzał Jose na prośbę Gastona.
Gaston w 3 temporadzie umiera.Jose jest wtedy przy nim.Bardzo płacze kiedy on odchodzi.
Co do piosenek i zespołu:
na początku nagrano tylko parę piosenek które poźniej zostały wykorzystane w serialu
a całą resztę nagrywano w dalszym czasie.
w 2 i 3 temp. będziemy mogli usłyszeć inne piosenki zespołu..
o ile nasza telewizja raczy puścić dalsze części rebelede..
Ogólnie coś mi wciąż nie pasuje z wątkiem ojca Miguela. Kręcą, jak mogą. Przypomnijcie sobie tylko, jak to było, kiedy Miguel poznał Franca i się mu przedstawił z nazwiska. Kiedy Franco to usłyszał, powiedział do swego pracownika, żeby sprawdził wszystko na temat chłopaka, bo miał kiedyś wspólnika o nazwisku Arango w Monterrey. A przyszło co do czego, gdy cała sprawa wyszła na jaw przy końcu, a nagle Franco nie ma pojęcia o tym wszystkim, że nie znał w ogóle takiego człowieka, tylko że to to Carlo robił interesy w Monterrey.
Kolejna rzecz. Miguel cały czas oskarżał całą rodzinę Colluci za śmierć ojca, bo ten przez nich zbankrutował. Nagle jednak postanowił się z nimi pogodzić tylko dlatego, że się dowiedział, że ten popełnił jednak samobójstwo. Co nie zmienia faktu, że popełnił je, bo stracił cały dorobek życia właśnie przez Colluci'ch, więc jakby nie było - nadal byli oni winni jego śmierci, a Miguel się z nimi pogodził, bo nagle zmienił zdanie o swym ojcu, to jego zaczął obarczać winą. Rozumie tu ktoś coś z tego?
Trzecia rzecz. Wiem, że to szczegół, ale wyłapywanie głupich szczegółów sprawia mi niesamowitą frajdę. Matka Miguela powiedziała mu, że po tym, jak wrócili ze spaceru, to jej mąż leżał martwy. Natomiast w jednym z początkowych odcinków, gdy Miguel sobie wszystko przypominał, to było tak, że wrócił on ze szkoły, miał plecak na sobie i dopiero wtedy się wszystkiego dowiedział. To może poszedł na spacer do szkoły, może. Nie bierzcie tego tak na serio, to są moje zupełnie luźne przemyślenia ;-)
Muszę jednak pochwalić ostatnie odcinki. Chodzi o koncert RBD, który wreszcie był "jakiś", a nie nijaki. Choć chłopaki wyglądały koszmarnie w tych tandetnych strojach, to dziewczyny wyglądały bosko. No i śpiewali na żywo, nowa aranżacja - to jest koncert, a nie wieczna jazda z playbacku (nie mogłam, jak wówczas udawali, że się wysilają, że niby to śpiewają). Wszystko zaczyna się klarować. Szkoda tylko, że musimy zadowolić się "samym papierkiem od czekolady" (w sensie, iż prawdopodobnie nie obejrzymy kolejnych, dalszych odcinków). Faktycznie, niech telewizja TV4 inwestuje w badziewne "Big Brothery", "Małe czarne" czy jakieś nowe programy z Jolą R. i Jarkiem J. w rolach głównych. Pogratulować, nie ma co, na pewno pozostawicie przy sobie sporą widownię.