cały pierwszy odcinek zleciał na expozycję, czyli totalny bezsens. cały drugi z kolei wypełniła jedna nudna konkurencja, czyli też niefart. szczęściem w tym nieszczęściu są strategie i sojusze, ale strategie i sojusze to sobie można w drugim sezonie Good Luck Guys zapercepować - bliżej, mocniej, bardziej, dłużej, w dechę i niecenzuralnie - ale nie tutaj. to tutaj jest cokolwiek niezdrowo niezdrowe, patriotycze und kibolskie. do tego fatalnie oświetlone, zapylone, zakurzone i maxymalnie wyprzechwałkowane. niejakiego piotra mroza nie ma i nie będzie, że o stiflerze nie wspomnę - team żółtej zarazy rządzi u mnie chacie - a zatem nie będzie funfajnie. tyle pierwsze dwa odcinki, do pozostałych podchodzić się boję. jakkolwiek wszelkie lęki i irytacje raz za razem rozbrajają zdania w rodzaju - rosły facet stoi na straży skutecznie zniechęcając kobiety - wyżej ustawki nie skaczemy.