PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=688117}
6,2 97  ocen
6,2 10 1 97
Divinity: Dragon Commander
powrót do forum gry Divinity: Dragon Commander

Problem w tym, iż nie jest to także... gra dobra. Ot, twórcy chyba nie mogli się do końca zdecydować i powstało danie złożone z wielu składników - problem w tym, że im więcej składników tym trudność przygotowania rośnie bo wystarczy jeden nieświeży lub źle dobrany składnik i całe danie traci. Z tego co wiem, twórcy na początku celowali w walki na smokach, taki był oryginalny cel. Całą otoczkę dodali potem i to widać.
Zacznijmy od początku. Gra jest mixem strategii w stylu Risk, RTS-a i pogadanek na statku, gdzie też znajduje się wielce chwalony system polityczny. Otóż według mnie jest on śmieszny, nie jakiś świetny. Takie coś potrafiłby sklecić prawie każdy. Mamy parę stereotypów - nieumarły to fanatyk religijny, elf to lewak(właśnie lewak w stylu partii Palikota, nie lewicowca jak np. przedwojenne partie), krasnolud to konserwa liberalna, jaszczury to z braku lepszego określenia centrum a impy to technokraci. Każda postać jest do bólu stereotypowa, cały system polityczny polega na tym, że od czasu do czasu ktoś wnioskuje o uchwalenie czegoś - np. w czasie szalonej brutalnej wojny jaką prowadzimy elf proponuje ciągle logiczne ustawy takie jak np. pozwolenia na śluby homoseksualne. Od początku wiadomo kto jest za, kto przeciw(z jednym wyjątkiem, ale o tym zaraz), cały system polega na tym, że zgadzamy się lub nie. Nie ma żadnej dyskusji, dochodzenia do kompromisu. I tak naprawdę wpływ naszych decyzji też jest nikły, możemy być niekonsekwetni do bólu. Zresztą gra podpowiada(i to niezbyt dyskretnie), że to lewicowe działanie jest tym prawidłowym. Zresztą twórcy chyba chcieli być zabawni i większość ustaw dotyczy dzisiejszych spraw np. właśnie śluby homoseksualne, wprowadzanie maryśki do celów leczniczych(mogli chociaż jakoś to zamaskować, a walą prosto z mostu), wystarczy włączyć TVN24 i za nieumarłego wstawić Terlikowskiego, za elfa jakiegoś Palikota, za krasnoluda Wiplera albo Korwina. Jedyną niestereotypową postacią jest imp i od niego naprawdę nie wiadomo czego oczekiwać. Swoją drogą impy to absolutnie najsympatyczniejsza rasa w grze, ponieważ inni(w tym generałowie) często tobą pomiatają, a impy są zawsze szczęśliwe, tylko dzięki temu, że mogą budować machiny destrukcji ku twej chwały. No ale co do ich nietypowości - są np. za tym aby opodatkować kościół, bo licza, że kasa pójdzie na naukę, ale jednocześnie są za powszechną opieką medyczną bo wiele impów prowadzi dosyć hm... niebezpieczne badania. Ale rozpisałem się o tym, a wątki polityczne to jednak i tak lepsza strona gry - wizualnie postacie są fajne, voiceacting jest zaskakująco dobry.
Całym clue gry jest kierowanie oddziałami na mapie strategicznej. Część strategiczna jest absolutnie minimalistyczna. Nie ma żadnej dyplomacji, każdy walczy zawsze z każdym. Wiele zależy od szczęścia i od zyskania kart, którymi możemy sobie pomagać. Gdy dochodzi do bitwy możemy sami wziąć w niej udział, wysłać generała lub pozwolić samemu wojsku walczyć. Problem w tym, że możemy uczestniczyć osobiście w jednej bitwie na turę - to logiczne - ale posiadając 4 generałów możemy tylko skoczystać z usług jednego na turę. Dlaczego? Nie mam pojęcia.
Największym problemem gry są bitwy. Oczywiście jak pisałem można liczyć na automatyczne rozstrzygnięcie, ale to ruletka. Bitwa to RTS, najgorszy jaki widziałem... w całym mym życiu. Pamiętam jak gdzies w 2001-2002 zagrywałem się w demko gry nazwanej bodajże Outpost, które dało CDA na płycie. Gra co prawda dostała ocenę 5-6 bo była koreańskim klonem starcrafta(już wtedy dość leciwej gry), ale była zdecydowanie lepsza niż warstwa RTS-owa w Dragon Commander. Kurczę, Dune 2 sprzed 20 lat to lepszy RTS, nawet graficznie. Oczywiście Dragon Commander technicznie grafikę ma o wiele lepszą, ale stylowo... Zacznijmy od początku, na bitwie sterujemy na początku oddziałami, które mieliśmy na mapie strategicznej. Mapek jest zaledwie kilka i powtarzają się cały czas. Jeżeli rzuciło nas akurat blisko wroga, to jeżeli on ma przewagę początkową to nas rushuje i jest po nas, a jeżeli my mieliśmy przewagę to go rushujemy i po nim. Smok nic nie pomoże bo i tak trzeba poczekać na jego wezwanie. Budować na początku zazwyczaj nic nie możemy, bo nie mamy jedynego surowca - rekrutów. Wykorzystujemy go na budowę dosłownie paru budynkach na pre-definiowanych miejscach(wieżyczki też można tylko w paru miejscach przy bazie zbudować, dodatkowo są słabe), ażeby produkować parę jednostek. Jeżeli siły są wyrównane lub rzuciło nas daleko od wroga to rzucamy jednostki w parę miejsc aby zajęły pre-definiowane miejsca do budowy i wybudować jedyny budynek dający jedyny surowiec oraz więcej budynków do budowy jednostek. Żadnych badań, niuansów itp. Zresztą jakie niuanse jeżeli szybkość bitew jest błyskawiczna, owszem nie jestem dobry w RTS-ach choć lubię niektóre(Original War chociażby), ale tutaj albo rushujemy albo budujemy wielki blob jednostek, którymi zmiatamy wroga lub on nas. Jednostki wyglądają kiepsko, same machiny wojenne jako, że to świat fantasy liczyłem na coś lepszego. Zresztą i tak przez 95% czasu widzi się tylko znaczniki jednostek bo na zoomie gdzie coś widać jednostki prezentują się właśnie jako znaczniki. Budynki wyglądają tak generic jak to tylko możliwe. I to jest właśnie ten zepsuty składnik dania, warstwa RTS jest okropna. No, można też sobie polatać na smoczku, który ma całkiem niezłą siłę rażenia ale jeżeli chcemy zaatakować blob jednostek przeciwnika to smok wytrzymuje jakies 0.2 sekundy. Dodatkowo stracimy parę sekund podczas których wróg wyprodokuje 100 jednostek. Ta gra to zmarnowany potencjał