PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=612660}
7,3 941
ocen
7,3 10 1 941
Painkiller: Battle Out of Hell
powrót do forum gry Painkiller: Battle Out of Hell

Jak ktoś dobrze bawił się w podstawce tutaj nie będzie inaczej.

STAMiNA

Mam nieco odmienne zdanie. Podstawka to gra świetna! Spędziłem przy niej niesamowity klimat od samego początku! Ale dodatek choc niemal to samo to jednak nie do końca.

W Battle Out of Hell podobała mi się chyba jedna mapa a właściwie jej koniec. Zdobywanie kart tarota nie było przyjemne i czasem bardzo trudne. W podstawce karty zdobywalo się przyjemnie i gra sama wygladala przyjemnie. W BAoH walka chwilami była męcząca. No i chyba najwazniejsze - zakonczenie gry. Wybor Ewy... Bardzo pesymistyczne zakończenie.

Nie podoba mi się Battle Out of Hell. Męczyłem się kończąc gre, już miałem dośc.

Taka mała ciekawostka. Podobno nie trzeba podstawki by grac w dodatek. Ja grałem na steamie bo miałem grę w Czarnej Edycji. I dzięki temu mogłem używac starych zdobytych kart tarota. Dzięki sejwom. Ale i tak używałem tylko kilku ciągle tych samych czyli z tych aktywnych to - zwiekszenie zycia do 150 oraz mozliwosc uzycia 3x kart tarowa w bitwie. A w aktywowanych miałem - 2x szybsze przeładowanie, 4x większe obrażenia oraz ostatnia to - świat rusza się 8x wolniej. Tymi kartami żadem boss nie był mi straszny gdy zatrzymałem niemal czas ;)

Jedynie co mnie zadziwilo w podstawce to Lucyfer i walka z nim. Sama mapa b. ciekawa walka nieco za latwa. Ale chyba lepsze to niż walka z królem Alastorem, którego pokonałem w 2 min i wcale miejsce walki nie było tak fascynujące i ciekawe jak w piekle u Lucyfera.


Aaaa no i cos na koniec. w BAoH nie podobał mi się Daniel ani Ewa! Zmienione rysy twrzy i ubiór Ewy... To wyglądało beznadziejnie. Pierwsza cutscenka w Battle Out of Hell na początku rozgrywki byłą nuuudna! W podstawce cutscenki były lepsze i ciekawsze! Taka moja opinia.

W dodatek zagrałem chyba jedynie by się rozprawic z krolem Alastorem. Bo ciekawy byłem jak będzie wyglądał demon który pokonał Lucyfera.

benburney

Czyli poziom Shadowland, najklimatyczniejszy poziom chyba w całym dodatku w ogóle z jeszcze lepszą muzyką, dla mnie historia PK kończy się po tym poziomie, w tym roku robiłem różne levele-budowle tego co było w podstawówce w Minecrafcie: ) aktualnie jestem przy robieniu etapów z BooH i jak narazie zatrzymałem się na 2 lvlu - Loony Park, ale bez pomocy moda ISM nie wyszloby mi to tak spektakularnie.

STAMiNA

Zarówno podstawka jak i pierwszy dodatek to kapitalne gry. A co do rozgrywki.... Prawdę powiedziawszy z obu części wyprodukowanych przez People Can Fly można wymienić kilka poziomów, które mają naprawdę mocarny klimat. W podstawkę i BooH ostatni raz zagrałem jakieś 8 lat temu, ale wciąż dobrze pamiętam poziomy:

-Opera
Może sam projekt poziomu, potworki i walka to standard, ale na tym etapie leci niesamowicie klimatyczny ambient w tle wtedy, kiedy walki brak. Dodawał głębi do lokacji i niemal mogło się nam wydawać, że te piekielne, zniekształcone operowe arie niosą się gdzieś pośród ścian budynku. Marcin Czartyński (idealne nazwisko dla kogoś, kto był autorem muzyki do gry o piekielnym zabójcy) odwalił kawał kapitalnej roboty. Jeśli ktoś chce posłuchać, to link poniżej
https://www.youtube.com/watch?v=qEyZl_akDag

-Ośnieżony most
Budowa poziomu zachwyca do dziś. Walka z monstrami pośród zamieci śnieżnej na moście, później przemysłowy hangar i na końcu przejazd kolejką do zniszczonego obserwatorium. Do tego wrażenie, że cała ta lokacja znajduje się gdzieś w zupełnie odciętym miejscu od świata, dodawała klimatu izolacji. Ogólnie całość zapada w pamięć.

-Miasto
Obraz średniowiecznego grodu w płomieniach, gdzie wszędzie z każdego zakamarka wyłaniają się zdeformowani nieumarli, którzy kiedyś byli ludźmi. Do tego do panteonu potworów dołącza przeróbka złego mnicha z mocami telekinetycznymi, a także Baba Jaga na miotle pojawiająca się w sumie kilkukrotnie gdzieś na arenach w tym etapie. Dodatkowo te ambienty podobne do recytowania czegoś w rodzaju modlitw... To wszystko powoduje, że ten poziom jest jednym z najbardziej pojechanych w całej grze.

-Opuszczona Fabryka
Poziom z bodaj największą ilością potworów do ubicia w całej podstawce. Jest kapitalnie zaprojektowany, zarówno jeśli chodzi o wygląd i wielkość aren oraz zbalansowanie rozgrywki (dodatkowej amunicji w skrzynkach jest całkiem sporo). Otwarte, przemysłowe przestrzenie robią wrażenie do dziś. Fani dzisiejszego urbexu na pewno odnajdą tu inspiracje wyglądem elektrowni i elektrociepłowni z okresu lat 50. i 60.

-Pałac
Trochę orientalnych klimatów, tak dla urozmaicenia rozgrywki. Level zapadł mi w pamięć ze względu na responsywne otoczenie, tj. fajerwerki rozmieszczone tu i tam, w które wystarczyło strzelić, by je odpalić. Jeśli były odpowiednio skierowane, mogliśmy zrobić biegnącym na nas potworkom małe kuku. Duże areny, sporo mięsa przewija się nam przed celownikiem (to chyba drugi poziom pod względem ilości monstr do ubicia w podstawce) no i drobny numer od twórców, którzy zaserwowali nam mały żarcik na koniec levelu, kiedy wydaje się nam, że to już koniec... Ogólnie ogrywało się go ciekawie.

-Las
Level dla hardkorowców, którzy quake'a i dooma mają w jednym palcu. Etap dostępny tylko na poziomie Trauma. Wszystko jest tutaj podbite pod względem trudności może nie do granic absurdu, ale na pewno do takiego poziomu, w którym Painkiller nie jest na pewno grą dla casuali. Tu nie ma miejsca na podziwianie widoków i chwilę wytchnienia. Tu jest tylko non stop WSAD, Spacja, LPM i scroll w użyciu.

-Miasto na wodzie
Gameplay'owo ten etap nie jest czymś innym od tego, co oglądaliśmy w poprzednikach np. Dworcu kolejowym czy Opuszczonej Fabryce. Niemniej jednak jest to fajna wariacja na temat Wenecji. Szczegółowo odwzorowane jej niektóre fragmenty, jak pałac Dożów, most Rialto czy fragmenty bazyliki św. Marka robią wrażenie. Naprawdę podziwiam tu twórców, za to, że im się chciało.

-Piekło
Chyba jedyny wymieniony tu poziom z podstawki dotyczący walki z bossem. Po pierwsze dlatego, że sama walka odbywa się inaczej, niż na końcu każdego poprzedniego rozdziału (trzeba zabić 66 potworków - dusz, by przejść w tryb demona i dopiero wtedy można powalczyć z Lucyferem), ale przede wszystkim projekt otoczenia robi wrażenie. To nie lawy ognia i potępieńcze jęki, jak zwykło się nam wyobrażać piekło. Otóż piekło w "Painkillerze" jest zbudowane z elementów wszystkich katastrof i wojen, jakich dopuściła się ludzkość. Grzyb atomowy, podjazdowe trebusze, zniszczone w bombardowaniach budynki czy wraki samolotów... Wszystko to na jednym poziomie, zamrożone w czasie. Akustyka bombarduje nasze bębenki mieszaniną odgłosów startów rakiet jądrowych, jak i gąsienic drugowojennych czołgów oraz średniowiecznych ech modlitw. Naprawdę, People Can Fly, chapeau bas!

Z dodatku "Battle out of Hell", dość solidnego expansion packa, także można wymienić kilka poziomów:

-Sierociniec
Bardziej chodzi o początek, kiedy level się wczyta i wchodzimy w grę. Sierociniec we mgle i niepokojący ambient przygrywający w słuchawkach budują klimat horroru i wydaje się nam, że dodatek może będzie mroczniejszy, niż podstawka i odrobinę bardziej "survivalovy". Po przekroczeniu wrót sierocińca wrażenie to jednak pryska i rozgrywka wraca na dobrze znane nam tory. Jednak sam wstęp do tego poziomu wciąż dobrze pamiętam...

-Wymarłe miasto
To jeden z tych poziomów, gdzie mamy powyżej 300 monstr do ubicia. Wszechobecna pustka, burza przygrywająca grzmotami gdzieś w tle, zombiaki i pancerpająk w pierwszej arenie są tylko rzucone graczowi na rozgrzwkę. Dalej natężenie potworów nie spada. Co więcej: warunkiem do uzyskania kolejnej karty tarota jest ukończenie tego etapu w czasie poniżej 15 czy tam 20 minut. Bez znajomości skrótów albo bugów jest to awykonalne... Niemniej jednak pamiętam Wymarłe miasto bardzo dobrze właśnie z tego względu, że usilnie zależało mi właśnie na odblokowaniu karty bez uciekania się do gry na kodach czy używaniu trainerów i powtarzałem ten poziom kilka razy.

-Leningrad
Bardziej by tu pasował Stalingrad (w edycji HD chyba już taką nazwę ten poziom nosi), no ale cóż... Trafiamy do pośmiertnej wizji zbombardowanego miasta, gdzie II Wojna Światowa nigdy się nie skończyła a zdeformowani żołnierze radzieccy wciąż walczą z nieumarłymi Niemcami. Kiedy jednak spotkają gracza, prują już tylko do niego... Kapitalny projekt, wykonanie no po prostu wszystko. Do tego hymn ZSRR przygrywający w tle jako muzyka bitewna... Swoją drogą do dziś zastanawia mnie fakt, że jednak Ruscy nie oburzyli się za ten element w grze i po prostu wydali ją bez żadnych cięć, choćby w materii takiego detalu jak hymn ZSRR. Bądź co bądź, ale wciąż jednak w Rosji są ludzie, także u władzy, którym zależy na tym, by ta odzyskała swoją mocarstwową pozycję, i darzą odrobiną sentymentu czasy CCCP. BTW: Chiny pokazały światu, że można utrzymać komunę jako ustrój i dynamicznie rozwijać się, jako państwo...

-Kraina Cieni
Kolejny poziom na liście, który robi wrażenie projektem. Nie zdziwiłbym się, gdyby twórcy chcieli go równie dobrze pierwotnie nazwać "Hiroszima" czy "Nagasaki", ale postanowili w ostatecznym aspekcie zarzucić ten pomysł w obawie o kontrowersje. Zniszczone, płonące ruiny budynków i przeogromy krater, który służy za ostateczne miejsce walki z Alastorem robią niesamowite wrażenie, i wyglądają właśnie jak miejsce, które zostało potraktowane bombą atomową. Poza tym skąd koncepcja związana z tym, że level w domyśle mógł w nazwie odwoływać się do któregoś ze zniszczonych przez bombę atomową miast? No cóż - porównajcie sobie zdjęcia po zrzuceniu bomby na Hiroszimę:

https://images.theconversation.com/files/90699/original/image-20150804-15149-18e g8hg.jpg

...a tu screen z tego etapu gry

https://steamuserimages-a.akamaihd.net/ugc/966473053131189652/16BABC1CE3316CE75E FD3C65160E4B4A8136BE53/?imw=1024&imh=576&ima=fit&impolicy=Letterbox& amp;imcolor=%23000000&letterbox=true

Co więcej - w obszarze, w którym bomba wybuchła tworząc kulę ognia, spowodowała wyparowanie wszystkiego. Na ścianach pozostały jedynie cienie ludzi i zwierząt, którzy znajdowali się w bezpośrednim polu rażenia i którzy w jednej chwili zmienili się w popiół. Nazwa poziomu w dodatko Battle out of Hell to właśnie "Kraina Cieni".... Przypadek? :)
Ale to tylko takie subiektywne niepotwierdzone paralele i ciekawostki związane z tym poziomem...

W późniejsze inkarnacje "Painkillera" nie grałem. "Overdose" był już poniżej średniej, a "Resurrection", tworzone przez Homegrown Games zostało zmiażdżone przez recenzentów. Kolejne części, już tworzone przez fanów, także podzieliły los produkcji od Homegrown.

ocenił(a) grę na 8
drill90

Ale jesteś zajarany tematem. Dobrze.

>W późniejsze inkarnacje "Painkillera" nie grałem
Nic nie straciłeś. :>

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones