PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=612900}
7,7 2,3 tys. ocen
7,7 10 1 2281
Star Wars: The Old Republic
powrót do forum gry Star Wars: The Old Republic

nie zrozumcie mnie źle, gra mi się bardzo przyjemnie. Przez pierwsze parę dni grałem gdzieś do 2 w nocy a potem przed 6 wstawałem żeby pograć jeszcze. I choć minął przeszło tydzień nadal większość wolnego czasu spędzam w świecie starej republiki. D3 i inne gierki w które akurat sobie pogrywałem przed ściągnięciem SW:TOR poszły w odstawkę.

w tej grze autentycznie czuć ducha kotorów, w ogóle nie widzę sensu wracać do nich (a lubię odświeżać sobie klasyki czasem) gdy mam tą konkretną grę na swoim dysku.


no dobra ale ja tu dziecku Bioware słodzę a miało być o tym co mi nie pasuje. Cóż - jako użytkownik Free2play nie mam dostępu do ładowni w swoim statku, mam tylko 2 sloty na postać, wolniej ekspię, mogę wystawiać tylko 2 aukcje na raz, przez co mam zawalony swój malutki ekwipuneczek wciąż. oczywiście ktoś powie "masz za co zapłaciłeś" i troszkę racji by miał ale bez przesady jednak. Fajnie, że ludzie którzy w tą grę przyinwestowali mają większy wybór ras, mogą mieć więcej postaci, więcej skillów załogowych i mogą więcej zarabiać na handlu (więcej skilli + więcej skilli w markecie). Ale dysproporcje są tak ogromne (dodam brak możliwości wyboru części nagród czy wspomniane wolniejsze ekspienie, do tego brak możliwości używania sprzętu powyżej niebieskiego przez graczy "darmowych"), że gra troszkę zmienia się z free2play w pay2win. W grach sieciowych lepszą ideą jest dawanie graczom płacącym większej liczby skinów, gadżecików, itp - rzeczy które mogą dać więcej zabawy ale nie przewagę w samej grze. A tak gra kłóje mnie na każdym kroku w oczy tym co oferuje uiszczającym haracz a co mnie omija... bioware po raz kolejny stanęło po ciemnej stronie mocy...
SW:TOR to nie mmo. To gra cRPG w sieci z możliwością współpracy i handlu z innymi graczami. Jako taka powinna raczej iść w stronę D3 - kupujesz i grasz za darmo, niż WOWa - dzierżawisz za cenę kupna innych gier a potem będziemy z Ciebie zdzierać aż nam się znudzi co miesiąc.

aczkolwiek to akurat jest zarzut subiektywny do bólu. Bioware pewnie się z nim nie zgodzi, wielu graczy pewnie też nie. Ale nawet nie to boli mnie najbardziej

zaimplementowano w grze system dobra/zła oklepany w grach bioware do bólu. Nie jest to wadą samo w sobie (choć od jade empire, kotorów, mass effectów i cholera wie czego jeszcze prawie go nie zmieniono i jest równie płytki co zawsze). Natomiast problemem jest to jak go "usprawnili". Otóż kiedyś z grubsza można było śmiało iść ścieżką "szarą" - tylko jaśniej albo ciemniej szarą. Nie trzeba było pozować na mesjasza ani nowego hitlera. Gracz mógł pomagać słabszym gdy uważał, że powinien, a mordować tych którzy mu podpadli kiedy uznał, że ma taki kaprysik. I nie był za to karany. Zwłaszcza w sadze mass effect to uchodziło i było super. w kotorach chyba koszty "many" przy mocach ze ścieżki przeciwnej do tej którą kroczył gracz były wyższe - ale wtedy mógł po prostu szkolić inne albo przepłacać "maną" i mieć w nosie.

W TORze coś im strzeliło do łba i teraz sprzęt (głównie jedi/sith, może nawet wyłącznie, nie przyjrzałem się bo krótko gram) wymaga konkretnej "karmy" czyli kolejne poziomy jasnej/ciemnej strony mocy odblokowują coraz lepsze miecze świetlne itp. dla naszego zakapiorka. Co w tym złego? w odróżnieniu od wielu innych tytułów z tym rozwiązaniem obie ścieżki nie idą w parze. W ME1-3 można było mieć po kilka tysięcy dobrej reputacji i kilka tysi złej i korzystać z bardziej zaawansowanych opcji dialogowych obu (jedną szło rozwinąć na maxa a drugą przynajmniej do połowy w jednej kampanii). Tutaj? pierwszy poziom dobrej lub złej reputacji to bodaj 1000 punktów. Powiedzmy, że gracz ma 2500 dobrej i 2000 złej. I cały problem polega na tym, że ich nie ma. Bo dla gry jego reputacja to 500 dobra i już - czyli nie ma nawet 1 poziomu jasnej ścieżki. powiedzmy, że gracz chce iść jasną stroną. Przykładowo ja - staram się dokonywac w grach takich wyborów jakich dokonywałbym będąc na miejscu kierowanej przez siebie postaci. Nie zabijam jak nie muszę, nie znęcam się nad słabszymi, na świętego nie pozuję. O dziwo - jako sith wcale nie przeszkadzało mi to w graniu. Było nawet łatwiej o jasną stronę i nie musiałem w tym celu działać wbrew sobie. Tylko raz puściłem wolno kogoś kogo bardzo chciałem zabić bo zabił kogoś kogo chciałem zaciągnąć do łóżka^^ Gorzej z byciem jedi. Pomaganie słabszym i nieuleganie namowom bandziorów to oczywiste punkty jasnej ścieżki. Gorzej, że nabijanie ich wymaga też wielu mniej może ważnych ale jednak moralnie sprzecznych z moimi zasadami decyzji. Kablowanie na koleżanki i kolegów z zakonu? jasna strona. Nie opublikowanie skąd dobry człowiek i dobry polityk który każdą chwilę poświęca na walkę o poprawę bytu mieszkańców swojej planety miał kasę na wybory (pożyczył od organizacji po trosze handlowej po trosze przestępczej)? CIEMNA STRONA. zniszczyć komuś życie i ułatwić przejęcie władzy skorumpowanej i niekompetentnej konkurencji - oto co powinien wybrać prawdziwy jedi! nic dziwnego, że niedołęgi pozwoliły złu kwitnąć pod swym nosem i przejąć władzę w republice w nowej trylogii lucasa^^

i teraz czemu mnie to boli (bo dla innych to może szczegół) w każdej innej grze bioware decyzje podejmowałem zgodne ze swoim sumieniem - i było git. czasem zbierało się punkty jasnej a czasem złej drogi i nic mi to nie wadziło. Teraz niestety może nam to nie pozwolić nabijać poziomów "dobra" i "zła" przez co pod koniec gry skazani będziemy na miecze świetlne z prologu i okolic^^ Efekt? gracz nie będzie dokonywał wyborów na jakich mu zależy. Dokona takich przy jakich mu się podświetli właściwa reputacja. A TO OGROMNY ZONK w grze która ma opowiadać pewną historię. W której chodzi o fabułę i o budowanie postaci z punktu widzenia tejże fabuły nie mniej niż w kolejne poziomy expa. Bioware jak ostatni debile zmuszają graczy do dokonywania wyborów wbrew sobie, sprzecznych z opowieścią której chcieliby być częścią albo do zlamienia swoich postaci. Nie wiem jak innych ale mnie boli, za każdym razem kiedy muszę zdradzić czyjeś zaufanie czy dać uciec zwyrodniałej kanalii tylko po to żeby za kilka godzin nie musieć latać z orężem nie nadającym się do walki na nowych trudniejszych światach....

Co racja to racja, ta gra ma wiele błędów jednak dla mnie trzeba wyróżnić monotonność.

Mogę przeboleć fioletowe itemki, ograniczenie konta i pieniędzy, te ograniczenie zbytnio mnie nie zniechęciły (mimo iż dziwnie się czuję mając 50 lvl i być na równi z 30-stkami), jednak misje jak Heroic, które są tak nudne i identycznie wyklepane można sobie odpuścić. Myślę że nadal wiele osób by wciąż grało w tą gre, gdyby to nie był tak oczywisty skok na kase, ja rozumiem że każdy chce zarobić, jednak ten otwarty sposób w jaki oni to robią działa zniechęcająco.

Oczywiście stanę też w obronie gry, dialogi jak dla mnie są dużym plusem. Są śmieszne, sarkastyczne, ironiczne i dobrze zorganizowane, ponadto zawsze jest lepiej posłuchać głosu swojej postaci niż przewijać jakieś okienka, które mają uchodzić za urzekające dialogi.
Decyzje mimo że ograniczone, albo do bycia dobry, albo do bycia złym, też dają lekką satysfakcje (np. gdy musisz decydować kto umrze).

Myślę że warto usprawnić ten system o łapówki i więcej perswazji. W KOTOR zazwyczaj wybierałem ten korzystniejszy dla mnie dialog jak np. zastraszanie tej laski od robotów o większe odszkodowanie.

użytkownik usunięty
EMERSION

no wlasnie ogromny plus tej gry to dialogi i historie klas - przy czym te pierwsze potrafiś skasować czasem gry z cyklu Dragon Age czy Mass Effect swoim poziomem, ale te ostatnie czyli poszczególne historie są w niektórych przypadkach nudne i na siłę trochę.
tej grze zaszkodziło bycie grą mmo. Prawdziwy spadkobierca kotora, ale bez grindowania nudnego, z 1-2 dobrymi historiami dla kazdej strony barykady (w kotorze mozna bylo byc po jasnej albo ciemnej stronie ale to zawsze byla jedna historia - tu byloby lepiej!) juz nie mówiąc o 6 na strone konfliktu (tylko musieli by pare baaaardzo poprawic!) - taka gra mogla by byc prawdziwie epicka!!!!!


dalej jestem zdania w kwestii wyborów jasnej i ciemnej strony, że ogranicza nas to bardzo w rozmowach - bo trzeba albo caly czas byc świętym albo zlym zeby moc nosic lepsze relikty, miecze świetlne i takie tam. tymczasem fajnie by bylo gdyby gracz bez takich sztucznych konsekwencji mogl decydowac komu darowac zycie, kogo zabic, komu pomoc bezinteresownie a komu by wyludzic nagrode. no wlasnie - o tym chyba tez wspomniales. w kotorze szlo wyludzac wieksze nagrody czy to persfazja czy grozba (chyba^^ na pewno bylo tak w paru innych cRPG studia bioware). W SW TOR mam wrazenie, że jedyną różnicą pomiędzy "nagroda nie jest konieczna dobry człowieku" a "wykonalem zadanie. dawaj wszystko co masz albo zdychaj" jest to czy wpadną punkty jasnej czy ciemnej strony. bo nagroda bedzie ta sama zawsze i tak.

EMERSION

Moim zdaniem właśnie monotonia zabije prędzej, czy później tę grę. Grałem 2 dni i tak mi się spodobała, że wykupiłem abonament na 3 miesiące. Niestety po około tygodniu i osiągnięciu 40- tego levelu przestałem grać. Pomijając już ciągle respawnujących się wrogów, prowadzących do tych samych nudnych walk, przy każdym pokonywaniu tej samej drogi, denerwowały mnie też flashpointy. Chciałem je przejść ze względu na fabułę, ale gra wymusza na mnie group finder (nie ma opcji, żeby pokonać bossa 200k hp na jakimkolwiek levelu by się nie było). Planuję sobie pograć np. 2 godzinki, a zanim znajdzie mi grupę do FP mija przynajmniej 1,5 godziny, a na te późniejsze trzeba trochę więcej niż 30 min. Osobiście dużo bardziej podobają mi się rozwiązania ze Star Trek Online, jednak wykonanie (grafika, dźwięk, ogólna oprawa) jest nieporównanie gorsze, przez mikroskopijny w porównaniu do TOR budżet.

ocenił(a) grę na 7

Zgadzam się

Przeczytałem twój post i muszę przyznać, że całkiem ciekawe spostrzeżenia. Faktycznie, to odwieczny problem całej serii, także i prekursorowych "Knights of the Old Republic". Myślę jednak, iż jest pewien bardzo prosty sposób, aby to naprawić w jakimś wielkim, porządnym patchu. Jak? Zmiany światopoglądowe, jako wpływ na efekt elitarniejszych artefaktów.

To, czy masz dostęp do jakiegoś silniejszego przedmiotu, zależałoby wyłącznie od twojego poziomu doświadczenia-i tyle. To zaś, CO ów wreszcie odblokowany przedmiot u ciebie w statystykach wywoła... dopiero na to wpływ miałby poziom punktów przynależności. Tak samo, jak miało to miejsce w przypadku "serca obrońcy" i "opończy mocy" z Kotora 1, czy też kryształu z jaskini na Dantooine w Kotorze 2. Te 3 wymienione kryształy dopasowywały się do tego, jak akurat jest rozwinięta nasza postać. Co prawda przy wpasowywaniu się kryształy patrzyły raczej tylko na nasze statystyki i chyba bez uwzględnienia przynależności... ale to już coś. Gdyby tylko coś takiego było też w "The Old Republic", ale na o wiele ciekawszym poziomie. Wyobraźcie sobie, SAMI wybieramy w jakimś warsztacie/menu to, jak mają oddziaływać na nas nasze przedmioty, a niektóre opcje w ofercie byłyby dostępne tylko dla pewnego stopnia przynależności do jasnej lub ciemnej strony mocy. Miałoby to też fabularne uzasadnienie w historiach przedmiotów, na miarę tych fajnych opisów z tradycyjnych Kotorów-że niby sami interpretujemy historię danego przedmiotu, dopasowując ją w nasz osobisty, własny światopogląd.

To by był dopiero hit: spersonalizowanie nie tylko naszej postaci, lecz także jej ekwipunku. I przy okazji niedogodność przez ciebie opisana rozwiązana.