Pomijając techniczne problemy - gra muli, a ostatnio zawiesza się tak, że niestety uniemożliwia mi to rozgrywkę i nie jestem w stanie przejść gry do końca. Możecie powiedzieć że to wina komputera, ale czytałam sporo komentarzy, głównie na zagranicznych stronach i ludzie mający dobry sprzęt, również mają podobne, bądź identyczne problemy, a patacha naprawiającego te bugi, nie widać i wygląda na to że twórcy tej gry chcą się od niej odciąć i jak najszybciej o niej zapomnieć...cóż, widocznie mi również będzie dane zapomnieć o tym tworze z wyżej wymienionych powodów. Mimo wszystko, to gra nie jest dla mnie tak tragiczna jak większość osób uważa.
Wymieniając po kolei:
-Za mało Dixonów - przydałoby się tutaj coś w stylu TWD od Telltale, więcej dialogów między tą dwójką, tego na prawdę brakuje i przy takiej fabule wręcz się o to prosi.
- Widok kamery. O wiele lepszy byłby widok za pleców. Frajdą miało być granie Darylem, tymczasem widząc tylko jego ręce i od czasu do czasu słysząc jego głos w ogóle nie czuję że gram Dixonem
- Za mało Merle'a ! Praktycznie robi tylko za dodatek. Gdzieś tam sobie stoi i tylko mówi co mamy robić, ewentualnie rzuci czasami jakiś zabawny tekst i to by było na tyle. Starszy Dixon powinien być integralną częścią rozgrywki, pomagać Nam w wykonywaniu misji i zabijaniu Walkersów. Po pierwsze - ogromny "fun" . Po drugie - Zawsze jakieś plecy :D
-/+ fabuła. Tak naprawdę największy "fun", jest do momentu znalezienia Merle'a. Znalezienie starszego Dixona, jest praktycznie takim jedynym bodźcem, który sprawia że ta gra ma jaką fabułę/cel, jest jakaś ekscytacja. Po znalezieniu Pana Rączki, już nie jest tak ciekawie. Misja ze szpitalem, choć klimatyczna, to jednak dosyć irytująca przez swoją trudność.No i po cholerę było wysadzać te fajerwerki w kościele?
-/+ Zabijanie zombiaków. Z jednej strony podoba mi się ta opcja zajścia od tyłu, bądź możliwość odepchnięcia, jednak irytujące jest zabijanie zombie "face to face", kiedy bierze się zamach i w tym momencie zombiak Nas ugryzie i już spada pasek życia i trzeba je z 2 albo nawet 3 razy dźgnąć żeby dopiero padły. Niby jest dzięki temu trudniej, ale dla mnie to jest stanowczo uciążliwe. Poza tym zabawne jest nie raz to, jak Walker stoi przed nami i wręcz czeka aż go dobijemy.
- Inni ludzie napotkani podczas rozgrywki. Tu również przydałaby się taka forma rozgrywki jak w wyżej wspomnianej grze od Telltale. Z innymi ocalałymi praktycznie nic nie można zrobić. Jedynie ich odesłać (przy czym jak damy im jakiś Nasz ekwipunek, to istnieje ryzyko że możemy się z nim pożegnać). Dodatkowo nie biorą czynnego udziału w rozgrywce - nie biegają po ekranie itd. Kpina.
- broń palna - jej ładowanie to jakieś nieporozumienie. Za nim się przeładuje, to zombiaki się na mnie rzucą i game over.
- autosave - zdecydowanie powinna być możliwość normalnego zapisu, bo kiedy z różnych przyczyn zakańczam grę, to nie raz muszę zaczynać całą misję od nowa, zamiast od momentu na którym ją skończyłam, co jest irytujące, bo w efekcie cały postęp idzie się jeb...
+ klimat. Niepokój, napięcie i uczucie strachu (zwłaszcza w trakcie misji w tym obozie nocą, bądź w szpitalu), sprawiają że gra jest dosyć wciągająca i przyjemna.
+ muzyka. Pomijając wkurzającą muzyczkę kiedy zombie atakują, to bardzo mi się podobają te "redneckie" motywy, lecące w trakcie wyczytywania pojedynczych etapów. W jednym nawet przewija się motyw muzyczny z serialu, związany ściśle z Dixonami - "The Hand", który uwielbiam i jest jednym z moich ulubionych "themów" z serialu. Plus też oczywiście motyw przewodni, również pochodzący z serialu. Ogólnie - muzyka jest klimatyczna, podoba mi się.
+ możliwość wyboru tras
Podsumowując, gra nie jest taka zła. Ma klimat, jest dosyć grywalna, przyjemna, jednak no co tu dużo mówić, dupy nie urywa.Więcej tu minusów niż plusów i gra naprawdę pozostawia wiele do życzenia. Myślę że przede wszystkim problem tkwi w tym co w każdym dziele, należącym do uniwersum Walking Dead jest najistotniejszą kwestią - eskalacja bohaterów i ich zachowań. Tutaj praktycznie tego nie ma. Historia braci Dixon to naprawdę materiał z ogromnym potencjałem, który wręcz POWINNO się wykorzystać, a tutaj ruszono to w bardzoooo niewielkim procencie.Wzajemne relacje braci i ich wspólne dzieje przed dotarciem do obozu pod Atlantą w tej grze leżą i kwiczą.Głównie opiera się to na jakiś ciekawostkach typu "skąd Daryl wziął kuszę" czy "skąd Merle ma swoje skórzane opaski na rękę". Ja, jako fanka Dixonów (a zwłaszcza starszego) jestem tym zawiedziona i samo to że bracią SĄ ( i tylko są) mi nie wystarcza. Tak że głównie ze względu na markę i bądź co bądź Dixonów (przynajmniej można ich głosików posłuchać) - 6/10
Zgadzam się ze wszystkim w stu procentach. A przede wszystkim z tym, że Merla jest zdecydowanie za mało; zabijanie zombiaków "face to face" jest trochę do bani oraz, że ładowanie broni sucks. Dało się to odczuć, jak dla mnie, przede wszystkim w misji w szpitalu, gdzie zza rogu wychodzi na ciebie gromada zambiaków. Połowę z nich zabiłam właśnie "face to face". Podczas, gdy "bawiłam się" z jednym, reszta stała i grzecznie czekała na swoją kolej..