Mogą wystąpić spoilery!!!

Już pierwsze minuty filmu odsłaniają karty fabularne. Dowiadujemy się skąd i czym jest "infekcja". Moim zdaniem twórcy poszli w dobrą stronę, bo ile razy można oglądać filmy o tajnym wirusie, wyciekłym z tajnego laboratorium.

Pierwsza część brała garściami pomysły ze starszych filmów - Blair, Milczenie owiec, świt żywych trupów.
Tutaj natomiast mamy nie garść, a wielkie wiadro pomysłu ściągnięte z Egzorcysty. Dla przykładu scena z dziewczynką.
Kamienica w Rec2 dalej straszy, ale mnie już nie w taki sam sposób. Może przez to, że drugą część oglądałem w kinie, gdzie co jakiś czas przygłup obok komentował co się dzieje na ekranie albo rozmawiał przez telefon. Jednak może to być druga przyczyna, po prostu po oglądnięciu pierwszej części, wiedziałem w jaki sposób będą straszyć twórcy.
Porównując, podczas REC1 skoczyłem z przerażenia z 3-4 razy, w REC2 tylko raz.
Naciągnięte pojawienie się w filmie grupy nastolatków, nie drażni mnie aż tak, jak zabawa w ciemność-jasność widać-nie widać. Było to nie potrzebne.
Na plus gra aktorów(choć ksiądz trochę przejechał się w "musimy zebrać tę próbkę krwi!!!") cudowna Manuela Velasco, prawdziwe reakcje bohaterów(zastrzelenie przez dziewczynę strażaka), scena z muzyką, no i zombie-podobne stwory.

Z czystym sumieniem jako fan zombie-podobnych produkcji(bo postać powolnego zombie z filmów Romero już zaniknął, więc lepiej nie używać samej nazwy zombie, bo jeszcze ktoś się zbulwersuje) daję
8/10 (jeśli nie jesteś fanem tego rodzaju filmów odejmij od oceny 1).
Rec1 dostał 9/10, bo był nowatorskim wymieszaniem wszystkiego co znamy i straszył, naprawdę.

PS. Oby trzecie część zwieńczyła całą trylogię i uniknęła losu Piły :)