Akurat pomysł z kamerą ciekawy, szkoda, że przerwali w trzeciej części. A wszystko jest logicznie połączone, pies zaraził się od tego stwora mieszkającego na strychu, potem pies ugryzł wujaszka, który poszedł na wesele i zaraził wszystkich. A ksiądz nie mógł się całe życie modlić, więc też musiał zginąć prędzej, czy później. Co nie zmienia faktu, że ta część jest słaba.

Niby logiczne, ale jednak... A z księdzem mogłoby być równie dobrze tak, że on by się modlił, podleciałby helikopter, a ksiądz modląc się tak długo, jak tylko pozwoliłaby mu dlugość kabla nagle szybko wszedłby po jakiejś linie do helikoptera i poleciałby na badania/do izolatki. Wcześniej jednak ogrodzono by teren i spalono. Mam nadzieję, że zrozumiale to wyjaśniłam. :)
Chociaż nie mogę powiedzieć, że jest to jakiś wybitnie zły film, jak już pisałam - sam pomysł na takie zakończenie najszczęśliwszego dnia w życiu jest idealne na horror.

To niestety jest wybitnie zły film. I myślę, że po zabiciu tej pary, nikt nie leciał by sprawdzać, czy ktoś jeszcze przeżył, w poprzednich częściach nie chcieli nikogo wypuścić na zewnątrz, więc bardziej prawdopodobne jest, że spalili wszystko razem z księdzem. Pierwsza i druga część mi się podobały, był dobry pomysł na obraz z kamery amatorskiej (stąd też tytuł [Rec], a więc trzecia część nie powinna mieć takiego tytułu), dobry klimat a w trójce niestety zabrakło wszystkiego.

Wybitnie zły - dobre określenie!!!